Książeczka z morałem. Ukazuje problem niszczenia lasów, przez niezaspokojony głód przestrzeni u człowieka. Cierpią na tym zwierzęta, których dom z każdą stroną się kurczy. Historia kończy się dość nietuzinkowo (przyznam, że trudno wytłumaczyć dziecku co się w ogóle wydarzyło pod koniec). Czyli wszystko na swoim miejscu, tworząc bajkę dla dzieci, która ma ich czegoś nauczyć? Nie.

Jest to typowa ,,znajdźka". Dziecko ma frajdę, gdy uda się mu odnaleźć zwierzęta w gęstwinie. Nie ma jednak w niej żadnego tekstu. Nie da się jej czytać. Rodzic pomaga w poszukiwaniach i dodaje swoje komentarze typu ,,o, popatrz, ile teraz drzew wycięli, biedne zwierzęta" itd. Po trzech turach dziecko się nudzi i koniec. Serio? Nie można ciekawiej i treściwiej przedstawić dziecku tego ważnego tematu? To, co dostajemy między jej okładkami, równie dobrze mogłoby być częścią czasopisma dla dzieci ,,Świerszczyk".

Absolutnie odradzam jej zakup - pieniądze wyrzucone w błoto. Polecam pożyczyć z biblioteki, bo to będzie miało sens. Poszukać kilka razy zwierzątek, poopowiadać i oddać.

Książeczka z morałem. Ukazuje problem niszczenia lasów, przez niezaspokojony głód przestrzeni u człowieka. Cierpią na tym zwierzęta, których dom z każdą stroną się kurczy. Historia kończy się dość nietuzinkowo (przyznam, że trudno wytłumaczyć dziecku co się w ogóle wydarzyło pod koniec). Czyli wszystko na swoim miejscu, tworząc bajkę dla dzieci, która ma ich czegoś nauczyć?...