Przy okazji poprzedniego tomu narzekałem na dłużyzny i zbytnie skupienie się na wątkach obyczajowych. Ten tom też jest względnie spokojny. Czy jednak jest przez to gorszy?

Code zbiera swoich nowych towarzyszy i rusza w stronę Konohy. W tym samym czasie Kawasaki czuję trochę przytłoczony atmosferą w osadzie i postanawia stawić czoła nowemu niebezpieczeństwu.

W przypadku Kawasakiego po raz kolejny poruszany jest temat braku akceptacji w nowym środowisku. Wydawało mi się, że ten wątek został już zakończony parę tomów temu. Jednakże mimo to dalej jest to ciągnięte i robi się to dosyć męczące. Za to dosyć dobrze wypada tu wątek „obserwatora”.

Również wątek Code’a, to mniej więcej dalej to samo co w poprzednim tomie. Pokazane są nowe zdolności tych postaci i zaczyna się główna walka. Niestety również ona okazuje się zaskakująco mało pomysłowa.

Graficznie niestety nie jest za dobrze. W scenach akcji jest chaos, a momenty obyczajowe są narysowane niestarannie.
Zauważam tendencję spadkową w tej serii. Mam nadzieję, że kolejny tom będzie lepszy.

Przy okazji poprzedniego tomu narzekałem na dłużyzny i zbytnie skupienie się na wątkach obyczajowych. Ten tom też jest względnie spokojny. Czy jednak jest przez to gorszy?

Code zbiera swoich nowych towarzyszy i rusza w stronę Konohy. W tym samym czasie Kawasaki czuję trochę przytłoczony atmosferą w osadzie i postanawia stawić czoła nowemu niebezpieczeństwu.

W przypadku...