Jaśniej niż tysiąc słońc. Losy badaczy atomu

Okładka książki Jaśniej niż tysiąc słońc. Losy badaczy atomu Robert Jungk
Okładka książki Jaśniej niż tysiąc słońc. Losy badaczy atomu
Robert Jungk Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy Seria: Rodowody Cywilizacji historia
307 str. 5 godz. 7 min.
Kategoria:
historia
Seria:
Rodowody Cywilizacji
Tytuł oryginału:
Heller als tausend Sonnen
Wydawnictwo:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania:
1967-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1967-01-01
Liczba stron:
307
Czas czytania
5 godz. 7 min.
Język:
polski
Tłumacz:
Helena Kahanowa
Tagi:
broń jądrowa fizyka atomowa biografie fizyka jądrowa Ernest Rutherford
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
20 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
161
85

Na półkach:

Chciałem poczytać cos o powstaniu bomby atomowej a nie znalazłem pirata książki Rhodesa ale za to znalazłem to - i wcale nie żałuję.

Mimo że stara (w odniesieniu do postępu nauki) książka to bardzo ekspresyjnie ukazuje życie naukowców odpowiedzialnych za powstanie bomby. Okazuje się że dylemat stworzenia broni absolutnej jest wielowymiarowy. Badacze poddani zostali próbie moralności, lojalności wobec państwa, człowieczeństwa, naukowego postępu, strachu. Na dodatek wojna oraz niestabilna sytuacja polityczna skomplikowała całą sytuację.

Czytało się z zapartym tchem, jak dobrą sensację. Napięcie i presję czasu czuło się niemal na każdej stronie. Ton zwalniają przemyślenia jajogłowych ale nie jest to wada lecz walor dodany. Potem mamy trochę gdybania o teoretycznym wyścigu zbrojeń, też dobre acz nie siadło tak mocno.

Sowiecki "dodatek" na końcu to totalny wysryw ale można przeczytać - po czasie stracił walory propagandowe a dla mnie był wręcz edukacyjno-poznawczy.

Chciałem poczytać cos o powstaniu bomby atomowej a nie znalazłem pirata książki Rhodesa ale za to znalazłem to - i wcale nie żałuję.

Mimo że stara (w odniesieniu do postępu nauki) książka to bardzo ekspresyjnie ukazuje życie naukowców odpowiedzialnych za powstanie bomby. Okazuje się że dylemat stworzenia broni absolutnej jest wielowymiarowy. Badacze poddani zostali próbie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
819
808

Na półkach: , , , , , , , , , ,

Podtytuł książki (Losy badaczy atomu) dosyć jednoznacznie ujawnia, o co w niej chodzi. Jungk nie napisał biografii czołowych fizyków atomowych, chociaż książka jest wręcz usiana słynnymi nazwiskami (od Einsteina poczynając) i wieloma anekdotami z życia tych naukowców. To nie jest również historia badań nad promieniotwórczością ani odtworzenie dziejów projektu „Manhattan”. Autorowi chodzi raczej o przedstawienie uwikłania naukowców w wysoce nieetyczne, ale konieczne w czasach wojny badania, które doprowadziły koniec końców do powstania bomby atomowej i jej strasznej córy, bomby wodorowej (jej neutronowej wnuczki jeszcze nie miał on okazji poznać).

Wydana pierwotnie w 1963 roku jest to dzisiaj oczywiście pozycja przestarzała. Ale przecież nie o to chodzi – w roku jej wydania w Polsce miała ona zapewne zupełnie inne znaczenie, którego mogę się dzisiaj, więcej niż 50 lat po fakcie, jedynie domyślać.

Jak by nie było – przeczytałem z zainteresowaniem. Nie znając się prawie wcale na temacie, otrzymałem ogólne pojęcie o dylematach naukowców, wywieranych na nich presjach politycznych, o wzajemnych sympatiach i animozjach oraz o wpływie wyników ich badań na powstanie świata takiego, jakim on nam się dzisiaj jawi. A to całkiem sporo jak na taką „ramotkę”.

Ostrzeżony przez szanownego Wojciecha Gołębiewskiego, nie czytałem zakłamanego posłowia do tej książki. Po lekturze pozostaję we wręcz religijnym zamyśleniu nad nikłością ludzkiej zdolności do przewidywania skutków własnej działalności. Wystarczy mianowicie przełożyć dylematy moralne fizyków lat 40-tych i 50-tych na problemy dzisiejszych genetyków, aby z łatwością dostrzeć, jak niewiele się w międzyczasie zmieniło.

Podtytuł książki (Losy badaczy atomu) dosyć jednoznacznie ujawnia, o co w niej chodzi. Jungk nie napisał biografii czołowych fizyków atomowych, chociaż książka jest wręcz usiana słynnymi nazwiskami (od Einsteina poczynając) i wieloma anekdotami z życia tych naukowców. To nie jest również historia badań nad promieniotwórczością ani odtworzenie dziejów projektu „Manhattan”....

więcej Pokaż mimo to

avatar
235
77

Na półkach:

Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Jungk przybliżył historię powstania bomby atomowej oraz skutki jej wykorzystania. Opisał naukowców, którzy za wszelką cenę pragnęli użyć tej straszliwej mocy i takich, którzy protestowali i robili co mogli by ich powstrzymać. Napisana przystępnym językiem jest ciekawą lekturą, która pozostawia w czytelniku silne wrażenie. Nie tylko dla pasjonatów.

Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Jungk przybliżył historię powstania bomby atomowej oraz skutki jej wykorzystania. Opisał naukowców, którzy za wszelką cenę pragnęli użyć tej straszliwej mocy i takich, którzy protestowali i robili co mogli by ich powstrzymać. Napisana przystępnym językiem jest ciekawą lekturą, która pozostawia w czytelniku silne wrażenie. Nie tylko...

więcej Pokaż mimo to

avatar
49
27

Na półkach: , ,

Kiedyś usłyszałam opinię, że wynalezienie bomby atomowej miało pewną zaletę - jest najlepszym strażnikiem pokoju. Mocarstwa, raz zobaczywszy do czego prowadzi jej użycie, nie będą skłonne wszczynać wojny pomiędzy sobą, z powodu groźby jej ponownego użycia. Wtedy pomyślałam, że ma to pewien sens. Po lekturze tej książki, uważam, że to stwierdzenie nie ma najmniejszego sensu. Pada tam stwierdzenie, że jeśli wojskowi sfinansują badania nad nową bronią, to nawet jeśli w zamyśle miała być bronią prewencyjną (do obrony),to zawsze znajdzie się ktoś, kto nie powstrzyma się przed jej "przetestowaniem" niezależnie od okoliczności. Czego potwierdzeniem jest historia przedstawiona w tej książce. Ponadto, dzieje badań nad bombą atomową uświadamiają również jak wiele czasem zależy od działań jednego człowieka, czasem nawet przypadkowych. A pozostawianie takich kwestii w gestii przypadku i pojedynczych ludzi wydaje się mocno nierozsądne.
Szczegółowe przedstawienie wydarzeń, od początków badań nad reakcjami jądrowymi, do czasów współczesnych powstawaniu książki (lata 60),daje dość kompletny obraz motywacji i pobudek kierujących ludźmi zaangażowanymi w te wydarzenia. I jest to naprawdę fascynujący i wciągający obraz o wielu odcieniach szarości.
Na listę lektur!

Kiedyś usłyszałam opinię, że wynalezienie bomby atomowej miało pewną zaletę - jest najlepszym strażnikiem pokoju. Mocarstwa, raz zobaczywszy do czego prowadzi jej użycie, nie będą skłonne wszczynać wojny pomiędzy sobą, z powodu groźby jej ponownego użycia. Wtedy pomyślałam, że ma to pewien sens. Po lekturze tej książki, uważam, że to stwierdzenie nie ma najmniejszego sensu....

więcej Pokaż mimo to

avatar
2446
2372

Na półkach:

Robert Jungk, właśc. Robert Baum (1913 – 1994),austriacki publicysta pochodzenia żydowskiego. Mimo to, że "staroć", to trudno ustalić dane. Polskojęzyczna Wikipedia: "...zajmujący się futurologią.."; anglojęzyczna - "..wrote mostly on issues relating to nuclear weapons..". Udało mnie się ustalić daty wydań dwóch jego najpopularniejszych książek: oryginały w języku niemieckim "Jaśniej niż tysiąc słońc" – 1956, a "Promienie z popiołów" – 1959; po angielsku odpowiednio – 1958 i 1961 a po polsku (w odwrotnej kolejności) 1967 i 1964.
Proszę Państwa, co tam książka, najcenniejsze jest „Posłowie”, którym zabłysnął Olgierd Wołczek
Olgierd Wołczek (1922 - 1982) –fizyk, popularyzator astronautyki, autor 32 książek. Otóż jego „Posłowie” nie dotyczy książki a jest apologią sowieckiej nauki. Już w pierwszym zdaniu krytykuje Jungka, że pominął osiągnięcia radzieckich uczonych, mimo, że pisze te słowa 14 lat po straceniu Rosenbergów na krześle elektrycznym. Nie miejsce tu na rozważania, jaka rolę odegrały w kradzieży tajemnicy bomby atomowej poszczególne osoby, lecz nikt nie podważa samego faktu kradzieży. Sowieci niewątpliwie osiągnęli olbrzymi sukces, bo nie dość, że zorganizowali kradzież stulecia, to również potrafili ją wykorzystać. Tymczasem Wołczek pisze:

„Jungk przedstawił w swojej książce interesujący przebieg wydarzeń, które doprowadziły do powstania w Stanach Zjednoczonych broni jądrowej: atomowej i wodorowej Pominął natomiast zupełnie rozwój analogicznych zagadnień w Związku Radzieckim, ponieważ.. ..nie udało mu się zdobyć równie wszechstronnych informacji w tej dziedzinie...”

Nie mógł zdobyć czegoś, co nie istniało. Cale „Posłowie” jest o sukcesach ZSRR pod wodzą Kurczatowa, a o kradzieży i pośmiertnych Bohaterach Związku Radzieckiego - Rosenbergach ani słowa. Pozwalam sobie na dygresję o stanie sowieckiej nauki w tamtych latach i wspominam z rozrzewnieniem obowiązujący mnie w 1961 roku podręcznik Cziczibabina „Podstawy chemii organicznej”, w którym głoszono, że rezonans chemiczny (mezomeria) jest perfidnym wymysłem imperialistycznych naukowców z USA, którzy go propagują, by zaciemnić naukę i skierować innych naukowców na błędne tory.

No to czas na samą książkę. Niestety, o ile pierwsze rozdziały wzbudzają zainteresowanie i przynoszą wiele ciekawostek to im dalej, tym gorzej; po prostu autorowi zabrakło pary (i wiadomości). Reasumując przeczytać można, tylko po co, skoro przez 60 lat, jakie minęły od napisania tej książki, powstało wiele ciekawszych opracowań

Robert Jungk, właśc. Robert Baum (1913 – 1994),austriacki publicysta pochodzenia żydowskiego. Mimo to, że "staroć", to trudno ustalić dane. Polskojęzyczna Wikipedia: "...zajmujący się futurologią.."; anglojęzyczna - "..wrote mostly on issues relating to nuclear weapons..". Udało mnie się ustalić daty wydań dwóch jego najpopularniejszych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
342
342

Na półkach: , ,

Świetnie Jungk się przygotował, by laikowi wyjaśnić, o co właściewie chodzi. Wspaniale naszkicował poczatki badań, z idylliczną atmosferą miasteczek akademickich, z pełnymi zapału listami międy uczonymi - tak pełnymi napięcia i energii, że mało brakowało, a same koperty wysadziłyby świat w powietrze. Potem - problem. Robić? Nie robić? Dylemat więźnia... Bo kto wie, do czego uczonych zmusili naziści?

Końcówka kuleje, autor za bardzo zbliża się do dnia obecnego, nie posiada wszystkich danych, domyśla się. Ale to kilka ostatnich stron. A cała książka zachwyca i humanistę (w tej roli ja) i ścisłowca (w tej roli mój mąż)

Świetnie Jungk się przygotował, by laikowi wyjaśnić, o co właściewie chodzi. Wspaniale naszkicował poczatki badań, z idylliczną atmosferą miasteczek akademickich, z pełnymi zapału listami międy uczonymi - tak pełnymi napięcia i energii, że mało brakowało, a same koperty wysadziłyby świat w powietrze. Potem - problem. Robić? Nie robić? Dylemat więźnia... Bo kto wie, do czego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
155
70

Na półkach: , ,

Nie rozumiem tego człowieka. Czytam już drugą książkę Jungka, drugą nawet w tym temacie i co wyczytałem? Że ten człowiek do wszystkiego ma pretensje. Gość nie potrafi w żaden sposób pohamować swoich emocji, a książka podobno aspiruje do reportażu. Z zalet wymieniłbym pierwsze rozdziały, gdzie Jungk wyprowadza genezę badań nad bombą atomową i to, skąd i w jaki sposób zaangażowani naukowcy w końcu znaleźli się w Los Alamos. Wszystko zostało osadzone w otoczeniu ekonomicznym, politycznym, także dużo łatwiej jest sobie wyobrazić motywy kierujące poszczególnymi ludźmi. Później niestety już wychodzi Jungk z Jungka. Książka przez to jako całość jest taka sobie, im dalej, tym mniejszą miałem ochotę do jej skończenia.

Nie rozumiem tego człowieka. Czytam już drugą książkę Jungka, drugą nawet w tym temacie i co wyczytałem? Że ten człowiek do wszystkiego ma pretensje. Gość nie potrafi w żaden sposób pohamować swoich emocji, a książka podobno aspiruje do reportażu. Z zalet wymieniłbym pierwsze rozdziały, gdzie Jungk wyprowadza genezę badań nad bombą atomową i to, skąd i w jaki sposób...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    96
  • Przeczytane
    29
  • Posiadam
    15
  • Teraz czytam
    3
  • Rodowody cywilizacji
    2
  • Do kupienia
    2
  • Historia
    2
  • Ulubione
    2
  • Popularnonaukowe
    1
  • Brak Legimi A
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Jaśniej niż tysiąc słońc. Losy badaczy atomu


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne