To, co najistotniejsze o panu Moritzu
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Stehlík
- Tytuł oryginału:
- To nejdůležitější o panu Moritzovi
- Wydawnictwo:
- Dowody
- Data wydania:
- 2023-03-22
- Data 1. wyd. pol.:
- 1989-01-01
- Liczba stron:
- 300
- Czas czytania
- 5 godz. 0 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788366778184
- Tłumacz:
- Piotr Godlewski
„To jest najlepsza czeska książka, o której (chyba) nigdy nie słyszeliście” – napisał Wojciech Szot, recenzent znany z wybredności. Podzielił się z czytelnikami fantazją, że wspaniale byłoby ją zobaczyć wydaną w serii Stehlík. Dlaczego? „Dlatego że książka Třešňáka to niezwykle sprawne (i niezbyt obszerne) połączenie Mrożka z Kafką, Beckettem i czeskim humorem”.
Pan Moritz jest czeskim malarzem. Utrzymuje się z malowania żółtych obrazów dla Chińczyków mieszkających w Niemczech. Jest przekonany, że uwielbiają żółty kolor. Wynajmuje mieszkanie wspólnie ze swoim przyjacielem, również czeskim emigrantem. Każdy dzień rozpoczynają od rytuału jajka: „Pan Moritz podszedł do stołu, siadł na jednym z dwóch krzeseł i, jak co rano, obtłukł swe jajko o kant biurka. – Niech pan nie obtłukuje co rano swego jajka o moje biurko! – zaprotestował pan Prag, jak co rano”. Nad ich rutynowym życiem wisi tajemnica zniknięcia rodziców pana Moritza, któremu jest ona najzupełniej obojętna, za to intryguje jego przyjaciela i staje się w konsekwencji katalizatorem festiwalu słodko-gorzkich znajomości.
Powieść Třešňáka może być uzupełnieniem losów Czechów opisywanych przez Mariusza Szczygła w Gottlandzie. „Pewien komik – pisał Szczygieł – występuje dla żołnierzy pogranicza i ucieka z rodziną do Niemiec podczas przerwy w występie. Akurat nikt nie pilnuje granicy, bo wszyscy czekają na drugą część programu. (…) Były ambasador w Bułgarii ucieka ukryty w dużej skrzyni na książki, którą ambasador Meksyku zgłasza jako bagaż osobisty”. Tak wyglądały ucieczki z Czechosłowacji po zwycięstwie komunistów w 1948 roku i zamknięciu kraju. Rodzice tytułowego pana Moritza także zbiegli za granicę. W dniu ucieczki – 16 kwietnia 1950 roku – zrobili sobie wspólne zdjęcie. Pan Moritz miał wtedy dziewięć miesięcy. „Już przed fotografowaniem ojciec napoił mnie odwarem z maku i wlał we mnie jeszcze pół setki rumu. Potem owinęli mnie w koce i śpiącego położyli w bagażniku starego forda stanowiącego własność mojego stryja. Położyli mnie w przegródce na zapasowa oponę i przykryli skrzynką z narzędziami” – opowiada główny bohater. Po przebudzeniu nigdy już rodziców nie zobaczył. To zdjęcie staje się dla Třešňáka, który w powieści przyjmuje pseudonim pan Prag (po niemiecku Praga),inspiracją do śledztwa, co naprawdę przydarzyło się rodzicom Moritza.
Mikropowieść Vlastimila Třešňáka inspirowana jest emigracyjnym życiem – jego własnym i Václava Martínka, przyjaciela pisarza. Akcja nie ma w sobie krztyny patosu. Cechują ją raczej lekkość i sarkazm Kurta Vonneguta.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 119
- 89
- 20
- 11
- 7
- 4
- 3
- 3
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Musiałem mieć kilka podejść do tej książki. Niby sympatycznie pokręcona, czuje się przyjemność z lektury, ale nie wciągała wystarczająco. Poczucia zmarnowanego czasu nie mam, choć od zachwytów okładkowych pozwolę sobie się zdystansować.
Musiałem mieć kilka podejść do tej książki. Niby sympatycznie pokręcona, czuje się przyjemność z lektury, ale nie wciągała wystarczająco. Poczucia zmarnowanego czasu nie mam, choć od zachwytów okładkowych pozwolę sobie się zdystansować.
Pokaż mimo toCzym urzeka Was czeska literatura?
Wydawnictwo Dowody (@wydawnictwodowody) ma moim zdaniem niesamowitą serię prezentującą wybrane dzieła literatury czeskiej. Jest to seria STEHLIK, która za sprawą @szczygiel_mariusz dosyć często pojawia się na moim bookstagramie.
W tej serii możecie spodziewać się przekroju gatunkowego od literatury pięknej, przez komedie, aż po kryminały. Zbiór, który możecie zebrać sprawi, że Wasza czeska biblioteczka zachwyci Was również za sprawą przepięknych okładek, które moim zdaniem są bardzo "czeskie".
Tym razem w moje ręce wpadła powieść “To, co najistotniejsze o panu Moritzu” autorstwa Vlastimila Třešňáka. Jest to opowieść o dwójce ekscentrycznych czeskich emigrantów, którzy za sprawą zrządzenia losu są współlokatorami zamieszkującymi kamienicę. Obaj są artystami, a każdy ich dzień zaczyna się tym samym rytuałem gotowanego jajka.
Krótkie rozdziały opisujące najróżniejsze sytuacje pokazują zmagania bohaterów o zachowanie swojej praskości, co skutecznie utrudnia im rzeczywistość.
Powieść Třešňáka jest z jednej strony powieścią komediową o dobrze nam znanym schemacie sąsiadów, a z drugiej jest zapisem losów emigracyjnych Czechów, uciekających przed komuną. Wiele przeżyć i odczuć podobno jest inspirowanych przeżyciami autora, który w 1982 roku uciekł najpierw do Szwecji, a później osiadł we Frankfurcie nad Menem.
Mariusz Szczygieł we wstępie do “To, co najistotniejsze o panu Moritzu” pisze, że historia ta może być uzupełnieniem losów bohaterów opisywanych przez niego w “Gottlandzie”. Zgadzam się z tym stwierdzeniem, bo książka Třešňáka bardzo dobrze oddaje realia życia na obczyźnie.
Czym urzeka Was czeska literatura?
więcej Pokaż mimo toWydawnictwo Dowody (@wydawnictwodowody) ma moim zdaniem niesamowitą serię prezentującą wybrane dzieła literatury czeskiej. Jest to seria STEHLIK, która za sprawą @szczygiel_mariusz dosyć często pojawia się na moim bookstagramie.
W tej serii możecie spodziewać się przekroju gatunkowego od literatury pięknej, przez komedie, aż po...
Dobra, wręcz klasyczna czeska książka z dwoma świetnymi bohaterami, których nie sposób nie lubić od razu, pełna celnych dialogów, niezłego właściwego braciom Czechom humoru i – żeby nie było za śmiesznie –z towarzyszącą temu wielką zbrodnią, którą w sumie od początku przeczuwamy.
Ale na pewno nie jest to „najlepsza czeska książka” (nawet gdy ją już znamy) - jak trąbi z właściwą mu prawdomównością reklamowy blurb, i to, właśnie żeby było śmieszniej, już na okładce.
Najbardziej podoba mi się tu konstrukcja narracji, gdzie początek jest końcem. Wątki, nie wiadomo po co rozpoczęte na początku, imponująco składają się w logiczną całość pod koniec, co „utrudnia lekturę”, czyli zmusza do wysiłku mózgowego - i za to (plus świetny hasz) daję mocną „5”.
Niestety, w sumie jednak do zapomnienia wkrótce po przeczytaniu (nie jak Hrabal, Pavel, Kundera czy Škvorecký). Z drugiej jednak strony nie jest to jednak na szczęście niejaki Boček Evžen ze swym przerażająco prostackim cyklem o „arystokratce”….
Tylko kilka cytatów
- Będzie padać, dobrze że mam przynajmniej stojak na parasole.
Był mniej więcej mojego wzrostu i w moim wieku, miał tylko kilka zębów więcej.
Policjant (…) powiedział mi, że podczas obławy zostałem zatrzymany właściwie przez pomyłkę, ale - jak dodał - „gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą”.
PS Na str. 125 fatalny błąd autorski (?),redakcyjny (?): gdy czytamy o „wywieszce z winem Fernet Branca”. A mowa tu o najlepszym digestivo świata…
PS A stron ma 155, nie 300 - jak stoi na LC
Dobra, wręcz klasyczna czeska książka z dwoma świetnymi bohaterami, których nie sposób nie lubić od razu, pełna celnych dialogów, niezłego właściwego braciom Czechom humoru i – żeby nie było za śmiesznie –z towarzyszącą temu wielką zbrodnią, którą w sumie od początku przeczuwamy.
więcej Pokaż mimo toAle na pewno nie jest to „najlepsza czeska książka” (nawet gdy ją już znamy) - jak trąbi z...
Bardzo dziwna książka. Świat przedstawiony jak u Kafki, narrator wchodzi w różne role, coś się dzieje, a niewiele się dzieje. Powtarzają się podobne sytuacje, odkrywana jest prawda o panu Moritzu, a w tle przewija się historia Czech, która wciąż działa na teraźniejszość.
Bardzo dziwna książka. Świat przedstawiony jak u Kafki, narrator wchodzi w różne role, coś się dzieje, a niewiele się dzieje. Powtarzają się podobne sytuacje, odkrywana jest prawda o panu Moritzu, a w tle przewija się historia Czech, która wciąż działa na teraźniejszość.
Pokaż mimo toNie od razu polubiłam pana Praga i pana Moritza. W dodatku tego drugiego pana polubiłam o wiele mniej od pierwszego, a moją sympatię zaskarbił sobie tylko dzięki kociakowi.
Dopiero około osiemdziesiątej strony zaczęłam wchodzić w tę historię i oswajać dziwaczne zachowania bohaterów.
W okolicach setki, historia dwóch panów zaczęła mnie bawić i jęłam pojmować zasady tej purnonsensowej „gry”. Z coraz większym zaciekawieniem uczestniczyłam w śledztwie pana Praga i w jego równolegle rozwijającej się znajomości z pewną czarnowłosą aktywistką. Sposób w jaki ten wątek został poprowadzony podobał mi się najbardziej.
Mimo początkowej nieufności wysoko oceniam zamysł poprowadzenia fabuły (doskonale przemyślana i skonstruowana),kreacje bohaterów, intrygę (list do ciotki i wyciąganie na spytki oraz podpuszczanie Müllera vel Mlynařá – genialne) i świetne tłumaczenie. Tylko ten koci wątek tak nagle urwany. Do końca czekałam licząc na to, że się wyjaśni.
Cóż, zachęcam do sięgnięcia i jestem ciekawa od której strony Wam się spodoba.
I czy w ogóle.
Nie od razu polubiłam pana Praga i pana Moritza. W dodatku tego drugiego pana polubiłam o wiele mniej od pierwszego, a moją sympatię zaskarbił sobie tylko dzięki kociakowi.
więcej Pokaż mimo toDopiero około osiemdziesiątej strony zaczęłam wchodzić w tę historię i oswajać dziwaczne zachowania bohaterów.
W okolicach setki, historia dwóch panów zaczęła mnie bawić i jęłam pojmować zasady tej...
Nieznośne jest Szczygłowe wpływanie na lekturę książki nim się ją zacznie. Chodzi mi o wpis na obwolucie o Stehliku, a także chwalenie Szota. Towarzystwo wzajemnej adoracji ponad wartość powieści, ponad Autorem, ponad wszystkim. Straszne.
Po wstępnej łyżce dziegciu, czas na beczkę miodu. Znakomity projekt graficzny Dominiki Jagiełło: barwny i szalony jak wnętrze książki. Bo trzeba Wam wiedzieć, że ta powieść to balsam na serce. Cudownie groteskowa, gęsta od pure nonsenu, drwiny z codzienności i rzeczywistości opowieść, która porywa i nie pozwala oderwać się od opętanych stronic aż do końca.
Czego tu nie ma! I pijacka bijatyka w piwiarni, i kompletnie oderwane od rzeczywistości zeznania podczas przesłuchania, nie mówiąc już o ich transponowaniu na papier! Jest afgańska marihuana, liczba zębów i ciepłota ciała. Jest też pan Moritz, malarz znakomity, który poprzez nadużywanie w swej twórczości odcieni żółci ma nadzieję na karierę w Azji. Jego poranne rytuały, związane z obtłukiwaniem ugotowanego na twardo jajka o maszynę do pisania współlokatora, pana Prag, to obyczaj budzący, zastępujący budzik.
Pan Prag ponad wszystko chce poznać rodzinną historię Moritza, któremu po rodzicach został tylko złoty pierścień ze szmaragdem. Ten element fabuły, jako pewnego rodzaju oś dla całości prowadzi pana Praga przez różne miejsca, poprzez spotkania z nietuzinkowymi ludźmi, dając pole do sytuacji "na marginesie".
Imigranci, wielka historia (od wojny, kwestii żydowskiej, komunizm, aż po rok 1968) oto niektóre mocne tematy przemycane w tej pozornie lekkiej i żartobliwej książce. Wszystkie te ważne kwestie poruszane są jakby przypadkiem, obok, relacjonując zdarzenie, które charakteryzuje przedmiot: pierścień - pan Moritz; torba z emblematem Amnesty Internationa - czarnowłosa dama; pismo pornograficzne - emeryt z piwiarni; itp.
Wspaniałe, surrealistyczne, pocieszne, a jednocześnie poruszające treści zapadają w pamięć na długo, ciesząc inteligencją, humorem i dystansem Autora.
Nieznośne jest Szczygłowe wpływanie na lekturę książki nim się ją zacznie. Chodzi mi o wpis na obwolucie o Stehliku, a także chwalenie Szota. Towarzystwo wzajemnej adoracji ponad wartość powieści, ponad Autorem, ponad wszystkim. Straszne.
więcej Pokaż mimo toPo wstępnej łyżce dziegciu, czas na beczkę miodu. Znakomity projekt graficzny Dominiki Jagiełło: barwny i szalony jak wnętrze książki....
Zacznę pokrętnie, bo myślę, że nikt się nie obrazi. Jest taka książka, oj stara – „Perły i wieprze”, niejakiego Kornela Makuszyńskiego. Piramidalnie skąpana w obłokach absurdu (?),opowiada historię dwóch malarzy-lekkoduchów, Szymona Chrząszcza i Eustachego Szczygła.
Czytając "To, co najistotniejsze o panu Moritzu" Vlastimila Třešňáka odnalazłem wiele podobieństw do historii Makuszyńskiego, ale nie stawiam minipowieści Třešňáka żadnego zarzutu! I tak, po pierwsze, Pan Szczygieł, mianowicie Mariusz, rekomenduje "To, co najistotniejsze o panu Moritzu", książkę wydaną w Wydawnictwie Dowody, którego jest założycielem. Zbieżność nazwisk przypadkowa? ;)
Po drugie także i tu bohaterami są dwaj lekkomyślni młodzi mężczyźni, artyści (swawolnicy i szałaputy),aczkolwiek z bagażem pewnych emigracyjnych doświadczeń, którego ich polscy poprzednicy nie uświadczyli. A co najważniejsze – historia pana Pragi i pana Moritza jest o wiele bardziej ekscentryczna niż przygody Chrząszcza i Szczygła, zaś czytelnikom przynosi o wiele więcej literacko-surrealistycznych doznań.
Zaczyna się bójką w trinkhalle. Podczas przesłuchania, które zupełnie nie dotyczy tego zdarzenia, w skomplikowanych rubrykach, które musiał wypełnić policjant, takich jak imię, nazwisko i miejsce urodzenia, bohater z Třešňáka staje się Pragiem, i mimo że nie ma jeszcze trzydziestu dwóch lat, a właściwie ma już trzydzieści sześć i pół (to kolejna pomyłka, tym razem związana z rubryką „Liczba zębów zatrzymanego” i „Temperatura ciała zatrzymanego”),zostaje oskarżony o „zażywanie orientalnego świństwa”, które zresztą przezornie ukrył. Później dopadają nieszczęsnego Praga już tylko same kłopoty: pojawiający się i znikający pierścień, tajemnica jego współlokatora, tytułowego Moritza, wyprawa w przeszłość i enigmatyczne, zdawkowa informacje o losach pewnych ludzi uwiecznionych na pewnym bardzo starym zdjęciu. I nagle robi się miejscami kafkowsko, zwłaszcza że wszystko polane zostało grubą warstwą czeskiego sosu, pełnego jedynego w świecie humoru.
Kiedy na scenę wkracza malarz Vaclav Moritz i jego malowane na żółto obrazy, przeznaczone dla mieszkających w Niemczech Chińczyków, pewna nieśmiała, zagubiona aktywistka, czytająca „Afrykańską kucharkę” oraz niemiecki emeryt, fotograf-erotoman, domyślamy się już, gdzie trafiliśmy.
Uroku i charmu lekturze dodają słowa, z których Třešňák składa niespieszne, dokładnie przemyślane zdania. Tańczą, wirują w nieustannym zapętleniu „pierścień w kształcie węża, który obtacza palec i w rozwartej paszczy trzyma zielony kamień, szmaragd oszlifowany w sześć faset”, „trinkhalle na wasserwergu” i „płócienna torba z emblematem Amnesty International na ramieniu”. Bohaterów otaczają przedmioty, które tak jak opisujące je słowa, wracają przyklejone do każdego z nich: wieszak do gazet, henningery, reklamowy długopis Farben Jenisch, jajko z solniczką i maszyna do pisania.
Wszystko to wyglądało, jakbym „wyprowadzał motyla na mały spacer”.
Absolutnie polecam!
Książkę otrzymałem dzięki portalowi Sztukater.
Zacznę pokrętnie, bo myślę, że nikt się nie obrazi. Jest taka książka, oj stara – „Perły i wieprze”, niejakiego Kornela Makuszyńskiego. Piramidalnie skąpana w obłokach absurdu (?),opowiada historię dwóch malarzy-lekkoduchów, Szymona Chrząszcza i Eustachego Szczygła.
więcej Pokaż mimo toCzytając "To, co najistotniejsze o panu Moritzu" Vlastimila Třešňáka odnalazłem wiele podobieństw do...
Takie większe opowiadanie. Nawet fajne.
Polecam.
Takie większe opowiadanie. Nawet fajne.
Pokaż mimo toPolecam.
Podobno świetna. Do mnie nie przemówiła. Możliwe, że się nie znam albo że jestem na nią za głupi. Ewentualnie obie możliwości łącznie. Historia smutna, opowiedziana tonem żartobliwym. Dla koneserów
Podobno świetna. Do mnie nie przemówiła. Możliwe, że się nie znam albo że jestem na nią za głupi. Ewentualnie obie możliwości łącznie. Historia smutna, opowiedziana tonem żartobliwym. Dla koneserów
Pokaż mimo toI jak tu teraz żyć,bez pana Praga i pana Moritza? Żeż kurwa Vršovice.....Raczej już nic lepszego w tym roku nie przeczytam....
I jak tu teraz żyć,bez pana Praga i pana Moritza? Żeż kurwa Vršovice.....Raczej już nic lepszego w tym roku nie przeczytam....
Pokaż mimo to