To, że Gustav Klimt był genialnym malarzem i jednym z najwybitniejszych przedstawicieli secesji, wie chyba każdy. Czy jednak zastanawiałeś/-aś się kiedyś, jakim był człowiekiem? Jakie traumy wyniósł z dzieciństwa, czego najbardziej się obawiał i w czym pomagały mu koty?

Jeśli nie – nic straconego! Pięknie wydany album "Gustav Klimt, twórca złotej secesji" zapoznaje z poszczególnymi etapami życia artysty. Na początku lektury poznajemy go jako drugie z siedmiorga dzieci Ernsta i Anny, złotnika-grawera i uzdolnionej muzycznie wiedenki. Dowiadujemy się, że w rodzinie malarza nie przelewało się. Zdarzało się, że nie miała pieniędzy na chleb, nie wspominając nawet o ubraniach dla dzieci.

Po chudych latach przyszły grubsze. Pełne sławy, prestiżowych zleceń i obrazów, które przeszły do historii. To wszystko widzimy w albumie - na grubych i błyszczących kartach autorka spisała historię wzlotów i upadków wiedeńskiego króla sztuki i okrasiła ją reprodukcjami wspaniałych obrazów, które stworzył.

Album jest przesycony ciekawostkami z życia Klimta, dzięki czemu lektura przypadnie do gustu każdemu - nie tylko zapatrzonym w sztukę fascynatom i historykom, ale również tym, którzy szukają inspiracji i pasjonują się twórczością Gustava.

Nie będę zdradzać szczegółów przed lekturą, ale muszę podzielić się z wami pewną kocią ciekawostką 😺 Otóż, Klimt uwielbiał koty, które towarzyszyły mu w pracowni. Nie były to dwa, a nawet trzy kociaki, lecz cała gromada kilkunastu futrzaków, które miaucząc, chodziły po jego pracach i rozrzucały karty papieru. Artysta nie dość, że nie miał nic przeciwko tym stworzeniom, uważał, że pocieranie się kotów o siebie to najlepsza fiksatywa, która utrwala i przyspiesza schnięcie farb.

Podsumowując - zachęcam do sięgnięcia po ten piękny album. Warto.

To, że Gustav Klimt był genialnym malarzem i jednym z najwybitniejszych przedstawicieli secesji, wie chyba każdy. Czy jednak zastanawiałeś/-aś się kiedyś, jakim był człowiekiem? Jakie traumy wyniósł z dzieciństwa, czego najbardziej się obawiał i w czym pomagały mu koty?

Jeśli nie – nic straconego! Pięknie wydany album "Gustav Klimt, twórca złotej secesji" zapoznaje z...

Piękny album jednego z moich ukochanych artystów. Klimt dla mnie zawsze był kobiecy i pociągający w swej twórczości. Sama "maluje" i jako artysta miał na mnie ogromny wpływ. Więc miło mi było czytać o jego inspiracjach. Książka mało poręczna przez swój duży format jednak warto by było ja posiadać. Historia Wiednia przeplatana z życiem artysty- choć nie ukrywam że wolę Gustawa jako malarza a nie dekoratora i te treści były dla mnie ciekawsze. Są też wyjaśnienia jego największych dzieł, choć jak każdy fan czuję niedosyt. Nie mniej gorąco polecam. co do autorki może trochę drażniący jest ciągły zwrot twórca Danae .... Napewno już ktoś zwrócił na to uwagę, ale faktycznie jest to bardzo irytujące:).

Piękny album jednego z moich ukochanych artystów. Klimt dla mnie zawsze był kobiecy i pociągający w swej twórczości. Sama "maluje" i jako artysta miał na mnie ogromny wpływ. Więc miło mi było czytać o jego inspiracjach. Książka mało poręczna przez swój duży format jednak warto by było ja posiadać. Historia Wiednia przeplatana z życiem artysty- choć nie ukrywam że wolę...

Ciekawy album, który opisuje życie i twórczość Gustava Klimta, a przy okazji epokę, w której żył. Podoba mi się duży format i matowy papier - o wiele przyjemniej ogląda się obrazy w tym mniej prestiżowym wydaniu (nie odbija się światło lampy). Dałabym 8 gwiazdek, ale Luba Ristujczina wyprowadziła mnie z równowagi nadmiernym używaniem określenia "autor Danae" zamiast Klimt/malarz/twórca, nawet na początku, gdy czytelnik może nie mieć pojęcia, kto to Danae (nie wspomnę o tym, że dużo bardziej znany jest „Pocałunek” lub choćby portret Adele Bloch-Bauer...). Możliwe, że "autor Danae" pojawiał się w „Twórcy złotej secesji” częściej niż nazwisko Klimt. Nie-do-zniesienia, dlatego odjęłam za to gwiazdkę :P.

Ciekawy album, który opisuje życie i twórczość Gustava Klimta, a przy okazji epokę, w której żył. Podoba mi się duży format i matowy papier - o wiele przyjemniej ogląda się obrazy w tym mniej prestiżowym wydaniu (nie odbija się światło lampy). Dałabym 8 gwiazdek, ale Luba Ristujczina wyprowadziła mnie z równowagi nadmiernym używaniem określenia "autor Danae" zamiast...