Ocalisz życie, może swoje własne. Opowiadania zebrane

- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- The Complete Stories
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2019-04-24
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-04-24
- Liczba stron:
- 608
- Czas czytania
- 10 godz. 8 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328066205
- Tłumacz:
- Maria Skibniewska, Michał Kłobukowski
- Tagi:
- literatura amerykańska odmiana losu opowiadania poszukiwanie własnej tożsamości relacje międzyludzkie relacje rodzinne samotność wykluczenie zbiór opowiadań życie codzienne amerykańskie Południe Georgia
Ocalisz życie, może swoje własne. Opowiadania zebrane to zbiór opowiadań Flannery O’Connor zawierający również utwory niewydane dotąd po polsku.
Autorka opisuje w nich świat dobrze sobie znany – w Georgii, na południu USA, spędziła prawie całe życie. Lekko, z prostotą i pewną dozą groteski pisarka kreśli przejmujące losy postaci, które miotają się w nieprzyjaznym świecie. Sam tytuł mówi wiele o tych świetnych nowelach – nawet gdy człowiek dąży ku temu, by być dobrym, poczucie własnej obcości, które przychodzi do niego z zewnątrz, nie pozwala mu na to. Ludzie są tu sobie obojętni, wrodzy; zbrodnia i śmierć stanowią element codzienności. Zastanawia los dzieci, pozostawionych samopas lub osieroconych przez rodziców. Mali bohaterowie zaglądają do miejscowych muzeów osobliwości niczym pod podszewkę życia, odkrywają nikczemny świat dorosłych. Niezrozumienie jego prawideł miesza się z pojęciem grzechu i strachem przed karą Bożą, które kiełkują w dziecięcych umysłach.
Utwory zostały ułożone w kolejności ich powstawania, a wydanie opatrzone jest przedmową Roberta Giroux, legendarnego amerykańskiego wydawcy i redaktora, przyjaciela O’Connor.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
To nie jest kraj dla dobrych ludzi
Nie wiem, czy zgodzą się ze mną Państwo co do tego, że istnieje taka literatura, którą masy mogą pokochać tylko w danym momencie dziejów, najczęściej bliskim jej wydaniu. Niezależnie od owej zgody, zaliczę do tej kategorii – zachowując, oczywiście, perspektywę tylko i wyłącznie czytelnika polskiego – opowiadania Flannery O’Connor. Dzielę się z Państwem tą krótką refleksją po to, by dopełnić ją jeszcze jedną, niejako ją potwierdzającą: gdyby o popularności prozy decydowała jej jakość, co najmniej kilka spośród dzieł amerykańskiej pisarki wszyscy miłośnicy książek znaliby na pamięć.
Umówmy się: „Ocalisz życie, może swoje własne” nie zaczyna się wcale okazale. Pierwsze opowiadania są co najwyżej przyjemnymi przerywnikami leniwej codzienności – dominuje ciepła ironia, a wyłaniający się z nich obraz biednej Ameryki jest nie tyle nawet nieautentyczny, co banalny. Można przy nich pokiwać głową, potwierdzić, że nędza ma wyjątkowy dar do łamania jednostek i niszczenia żyć, docenić, że autorka potrafi zajmująco pisać nawet o pelargonii w oknie – wszystko to jednak nie zapowiada emocjonalnego i koncepcyjnego rollercoastera, do którego O’Connor ma zamiar czytelnika wsadzić.
Pierwsze opowiadanie, w którym pojawia się iskra prawdziwie unikalnego talentu – mająca potem zmienić się w otwarty ogień swobodnie rozpalany przez autorkę – to bodaj „Skrobaczka”. Opowiadanie w pewien sposób niewygodne, bo traktujące o spacerze obfitującym w nieco żenujące przygody, budzące odległe skojarzenia ze zdecydowanie późniejszym, ale podobnym gatunkowo komizmem Wellsa Towera, ogólnie rzecz biorąc jest udane – aż do zakończenia. Bo w zakończeniu po raz pierwszy nieco się O’Connor odkrywa i pokazuje, że jej tematem wcale nie są dziwactwa codzienności i postaci tyleż zwykłe, co zabawne, lecz duchowość – duchowość skażona, duchowość w krwawym boju zwarta z cielesnością, duchowość duszna, niepokojąca, duchowość uwikłana w grzech i wokół tego grzechu osnuta. Nagle okazuje się, że człowiek umoczony w banale nie jest wcale pozbawiony przestrzeni wewnętrznych, a jeśli ktoś nie ma zamiaru owych przestrzeni zwiedzać – to może ze strachu?
Owo pierwsze olśnienie niespodziewanym atakiem O’Connor na czytelnika można szybko uznać za nieco przypadkowe, bo kolejne trzy teksty (czyli „Serce parku”, „Uśmiech szczęścia” oraz „Enoch i goryl”) raczej tak głębokich doświadczeń nie oferują, choć nie są także nieudane. Potem jednak przychodzi „Trudno o dobrego człowieka” i człowiek, nieważne czy zły, czy dobry, zaczyna się zastanawiać, czy nie trafił przypadkiem na podrzucone podstępnie przez wydawcę dzieło Cormaca McCarthy’ego. Pisarka pokazała bezsensowną, pierwotną i zimną brutalność z wirtuozerią kojarzącą się z „Krwawym południkiem” (popularniejszym z pewnością w naszym kraju niż jej twórczość, ale napisanym ponad dwadzieścia lat po jej śmierci!). I tym razem nie jest to żaden szczęśliwy wypadek przy pracy, żaden fuks, a właściwa treść tej twórczości. W potężnej dawce wraca to, co zaledwie mignęło w „Skrobaczce” – cały skryty mrok, który podgryza małomównych bohaterów, żeby wybuchnąć nagle w destrukcyjnej ekstazie. Czasami rodzi się on ze zderzenia prostych ludzi z nieznanym (często z religią, rzadziej z czarnoskórymi – ci drudzy pojawiają się w zbiorze w dużej liczbie, ale wynika to raczej z konkretnych realiów czasoprzestrzennych niż ze szczególnego zaangażowania społecznego O’Connor),czasami wydaje się rzeczą czy właściwością pierwotną, przyrodzoną. Opowiadania zebrane w „Ocalisz życie, może swoje własne” sztafaż mają bardzo podobny: traktują w większości o życiu amerykańskiej wiejskiej biedoty, bogatszej nieco niż absolutni nędzarze, najczęściej trudniącej się hodowlą krów, niekiedy bimbrownictwem. Jednak to wcale nie sztafaż definiuje rozwój fabuł – lecz skryty w cieniu świat wewnętrzny poszczególnych postaci, niekoniecznie nawet bardzo rozległy, ale niezmiennie zaskakujący.
Po „Trudno o dobrego człowieka” podobnie bezlitosnych i porażających tekstów pojawia się całe zatrzęsienie – warto wśród nich wymienić tytułowy, a także „Rzekę”, „Uchodźcę”, „Greenleaf”, w końcu genialnych „Poczciwych wiejskich ludzi”. Ten ostatni bodaj najczyściej opisuje zło, którym przesiąknięta jest wiejska Ameryka O’Connor. To w nim autorka uszyła wilkowi płaszcz z owczej wełny i najdokładniej i najdłużej ukrywała go przed oczami uważnego czytelnika, żeby uderzyć w momencie opuszczenia gardy; to w nim najskuteczniej odwracała uwagę od szatańskiego (to ważne słowo, bo religia powraca w każdym niemal opowiadaniu w spaczonej formie) planu. Chociaż po chwili zastanowienia stwierdzam, że wystarczy pochylić się dłużej nad którymkolwiek innym dziełem Amerykanki, aby odnaleźć w nim przebłysk geniuszu – ot, choćby precyzję w opisie apokaliptycznego gniewu, który wypełnia „Widok na las”.
Nie oznacza to oczywiście, że z każdej literackiej potyczki ze skrzywioną moralnością Ameryki O’Connor wychodzi w pełni zwycięsko. Kiedy zło rozszarpuje ułożony świat w „Trudno o dobrego człowieka”, czytelnik czuje się zdruzgotany i zaskoczony. Kiedy dochodzi do tego w „Cieple rodzinnego gniazda”, kilkanaście tekstów później, pojawiają się wątpliwości – czy przypadkiem cały ten mrok nie ma przytępionych kłów, czy nie stracił pazurów, czy nie został przez O’Connor oswojony, a jego atak nie jest mechaniczną reakcją na jej zachciankę? Opowiadanie to nie jest z pewnością nieudane, ale w misternie zaplanowanym zakończeniu ręka autorki staje się zbyt widoczna. Znika na chwilę zadeklarowany mimetyzm tej prozy, znika jej bezpośredniość. Wcześniej pisarka deklaruje: taka jest Ameryka. Tutaj zdaje się mówić: taką widzę Amerykę. Zmiana subtelna, aczkolwiek znacząca, co najwyraźniej można dostrzec w „Kulawi wejdą pierwsi” – przydługim opowiadaniu, które kończy się bardzo wydumaną (choć, muszę przyznać, zapowiedzianą wcześniej) sceną.
„Ocalisz życie, może swoje własne” to potężne dzieło mało popularnej w Polsce Flannery O’Connor i obawiam się, że nie znajdzie zbyt wielu amatorów w naszym kraju. Piszę, że się tego obawiam, bo nieprzeczytanie tego zbioru dla wszystkich miłośników amerykańskiej literatury będzie poważnym przeoczeniem. W tysiącach wyborów opowiadań zdarzają się perełki, rzadko jednak tyle w jednym – tutaj zakończenie lektury jednego świetnego opowiadania daje nie tylko satysfakcję, ale i szansę do zmierzenia się z kolejnym, równie dobrym. Ta Ameryka jest przerażająca, lecz i niezwykle fascynująca.
Bartosz Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 544
- 133
- 71
- 23
- 7
- 7
- 6
- 6
- 4
- 4
OPINIE i DYSKUSJE
opowiadania idealne
opowiadania idealne
Pokaż mimo toKupiłem zbiór opowiadań Flannery O’Connor – Ocalisz życie, może swoje własne – niemal natychmiast po lekturze jej esejów (Misterium i maniery). Antologia ułożona jest chronologicznie i czytam pierwsze z nich – Pelargonia, napisane w 1946 roku i mam wrażenie, że ta opowieść dzieje się tu i teraz. Nie w Ameryce lat czterdziestych, gdzie główny bohater, Stary Dudley przenosi się z Południa do mieszkania córki w Nowym Jorku, tylko w Polsce w XXI wieku, zaś bohaterem może być starsza osoba z Podlasia czy Podkarpacia, ze względów zdrowotnych zamieszkuje z córką w Warszawie.
"Nie jest gotowy na tę zmianę. Na tłumy na ulicach, gwar, ciasnotę mieszkań i bloków. A przede wszystkim nie jest gotowy na zmianę kulturową. Na to, że jego sąsiadem jest “czarnuch” w garniturze, uśmiechający się i poklepujący go po plecach. To nie jest normalne.
Jemu, który wiedział, że to niedopuszczalne. Który pochodził z zacnych stron. Z zacnych stron. Gdzie coś takiego byłoby niedopuszczalne. […] Utknął jak w pułapce w tym miejscu, gdzie czarnuchy mogą mówić człowiekowi „panie starszy”."
W Polsce, to pewnie byłyby jakieś pedały mieszkające za ścianą. Trzymające się za ręce i mówiące “dzień dobry” w windzie. Świat znowu tak bardzo się nie zmienił.
[...]
całość:
https://www.speculatio.pl/ocalisz-zycie-moze-swoje-wlasne/
Kupiłem zbiór opowiadań Flannery O’Connor – Ocalisz życie, może swoje własne – niemal natychmiast po lekturze jej esejów (Misterium i maniery). Antologia ułożona jest chronologicznie i czytam pierwsze z nich – Pelargonia, napisane w 1946 roku i mam wrażenie, że ta opowieść dzieje się tu i teraz. Nie w Ameryce lat czterdziestych, gdzie główny bohater, Stary Dudley przenosi...
więcej Pokaż mimo toJedna z książek trudnych dla mnie do oceny. Bo niezaprzeczalnie ten zbiór opowiadań pisany jest przez bardzo sprawną, bystrą i błyskotliwą autorkę. Każde opowiadanie ma wyraźny klimat, jaką emocjonalny wątek i spostrzeżenie uchwycone w barwnym obrazie z życia prostych amerykanów gdzieś na poboczu przemian dziejących się w miastach. Możliwe, że kilka dłuższych nowel pozostałoby w mojej pamięci, ale mnogość krótkich i podobnych klimatycznie opowiadań szybko odchodzi w niepamięć. Odrębna rzecz to bardzo pesymistyczny i trochę jednostronny obraz natury ludzkiej malowany przez autorkę- pełen uprzedzeń, bezmyślności , wyuczonej bezradności , powielania przekonań i odgrywania tych samych ról w życiu. Niestety było to dla mnie po pewnym czasie męczące. Opowiadania czytane pojedynczo z dłuższymi przerwami na pewno są bardzo interesujące literacko
Jedna z książek trudnych dla mnie do oceny. Bo niezaprzeczalnie ten zbiór opowiadań pisany jest przez bardzo sprawną, bystrą i błyskotliwą autorkę. Każde opowiadanie ma wyraźny klimat, jaką emocjonalny wątek i spostrzeżenie uchwycone w barwnym obrazie z życia prostych amerykanów gdzieś na poboczu przemian dziejących się w miastach. Możliwe, że kilka dłuższych nowel...
więcej Pokaż mimo toTrochę nierówne. Paradoksalnie początkowe opowiadania mniej przypadły mi do gustu ale dalsze to majstersztyk. Świetna przedmowa.
Trochę nierówne. Paradoksalnie początkowe opowiadania mniej przypadły mi do gustu ale dalsze to majstersztyk. Świetna przedmowa.
Pokaż mimo toMoimi faworytami spośród zebranych opowiadań są na pewno te dwa; "Trudno o dobrego człowieka" oraz "Festiwal w Patridge", chociaż odnoszę wrażenie że układ, czy kolejność poszczególnych utworów w przygotowanym zbiorze nie jest przypadkowa, jest to pewien zabieg, którego celem, raczej zadaniem, jest stopniowe stawianie czytelnika na głowie. Zaczyna się niewinnie, "Pelargonia", "Indyk", kolejne utwory to już literacki wstrząs, z niesamowitym "Widokiem na las", gorąco polecam.
Moimi faworytami spośród zebranych opowiadań są na pewno te dwa; "Trudno o dobrego człowieka" oraz "Festiwal w Patridge", chociaż odnoszę wrażenie że układ, czy kolejność poszczególnych utworów w przygotowanym zbiorze nie jest przypadkowa, jest to pewien zabieg, którego celem, raczej zadaniem, jest stopniowe stawianie czytelnika na głowie. Zaczyna się niewinnie,...
więcej Pokaż mimo to„...różni ludzie są potrzebni, żeby świat toczył się swoim torem”.
Powyższy cytat pochodzi z opowiadania „Objawienie” i mogłoby stanowić motto wszystkich opowiadań Flannery O`Connor zawartych w pięknie wydanym zbiorze „Ocalisz życie, może swoje własne”. Zbiorze, który towarzyszył mi przez cały 2021 rok. Czytanie powoli tych opowiadań było wielce satysfakcjonujące, a miejscami lektura była granicznie pasjonująca. Wszystko dzięki skrupulatności pisarki w przedstawianiu ludzkich charakterów.
Opowiadania O`Connor zbudowane są na prozie życia i język jej bohaterów zastosowanie ma takie samo. Piszę o jej stylistyce, gdyż warto przypomnieć, że bezkompromisowość autorki przejawiała się właśnie w tym, że nie szukała poklasku, ani stylistycznych fajerwerków. Ten pryncypializm jest zaraźliwy, a jej proza zyskuje na tym najbardziej.
Jesteśmy na południu Stanów Zjednoczonych. Ludzka praca ma wartość egzystencjalną, to jest dzięki niej można znaleźć miejsce do spania i wyżywienie. O fortunach warto zapomnieć, choć jakieś tam majątki majaczą w tle. Nad głowami czuwa Bóg. Ale tylko czuwa. Nie bawi się w żadne gierki z ludzkim losem. Obserwuje na zimno to, co się dzieje i nie bierze udziału w wydarzeniach ziemskich, czego wielu spośród bohaterów nie rozumie i nie jest w stanie zaakceptować biorąc pod uwagę wszechwładność istoty wyższej.
Portrety ludzkiej pychy zapełniają karty opowieści O`Connor. Wszyscy są źli oprócz nich, a oni źli być nie mogą, gdyż są nieomylni, a po ich stronie zresztą stoi Bóg. Ten stan rzeczy dotyczy różnych warstw społecznych. Do tego dochodzi jeszcze kwestia rasowa, którą pisarka prezentuje w zaskakujący sposób. Warto do tego dojść samemu, ale nie dać się przygnieść światopoglądowej ocenie jej pisarskich umiejętności, które są rewelacyjne.
„...różni ludzie są potrzebni, żeby świat toczył się swoim torem”.
więcej Pokaż mimo toPowyższy cytat pochodzi z opowiadania „Objawienie” i mogłoby stanowić motto wszystkich opowiadań Flannery O`Connor zawartych w pięknie wydanym zbiorze „Ocalisz życie, może swoje własne”. Zbiorze, który towarzyszył mi przez cały 2021 rok. Czytanie powoli tych opowiadań było wielce satysfakcjonujące, a...
Czytając, ma się wrażenie, że uchylają się drzwi, za którymi rozciąga się świat w ruchomych obrazach. Geniusz Flannery O'Connor pozwala nam je usłyszeć. POLECAM.
Czytając, ma się wrażenie, że uchylają się drzwi, za którymi rozciąga się świat w ruchomych obrazach. Geniusz Flannery O'Connor pozwala nam je usłyszeć. POLECAM.
Pokaż mimo toWybitna rzecz. Opowiadania, inaczej niż niektórzy przedmówcy, uważam za całkowicie "bezszwowe" – w żadnym momencie nie miałam wrażenia przegadania czy innych niedostatków fabuły. Do tego porażająca, a przy tym niezwykle uczciwa metafizyka (O'Connor była głęboko wierzącą katoliczką, ale w żadnym momencie nie wydaje się stronnicza w kierunku swojej wiary) oraz "gorące" tematy rasowe, które mogą podziałać jako moralitet na odbiorcę niezależnie od jego poglądów na tę kwestię. Więcej na moim blogu http://samaporcelana.blogspot.com/, w notce "Odtrutka na rasizm (Flannery O'Connor, „Ocalisz życie, może swoje własne”)".
Wybitna rzecz. Opowiadania, inaczej niż niektórzy przedmówcy, uważam za całkowicie "bezszwowe" – w żadnym momencie nie miałam wrażenia przegadania czy innych niedostatków fabuły. Do tego porażająca, a przy tym niezwykle uczciwa metafizyka (O'Connor była głęboko wierzącą katoliczką, ale w żadnym momencie nie wydaje się stronnicza w kierunku swojej wiary) oraz "gorące"...
więcej Pokaż mimo toGenialna Flanney O'Connor - wbija w ziemię.
Genialna Flanney O'Connor - wbija w ziemię.
Pokaż mimo toOryginalna, niepokojąca proza! Nie cierpiałam opowiadań, nie widziałam sensu w traceniu czasu na ich czytanie, ale po zapoznaniu się z dziełami Flannery, totalnie zmieniłam zdanie! Postacie takie jakie uwielbiam: mięsiste, klarowne, żywe, nieubłagane! Historie zostaną na pewno na długo ze mną! POLECAM!!!
Oryginalna, niepokojąca proza! Nie cierpiałam opowiadań, nie widziałam sensu w traceniu czasu na ich czytanie, ale po zapoznaniu się z dziełami Flannery, totalnie zmieniłam zdanie! Postacie takie jakie uwielbiam: mięsiste, klarowne, żywe, nieubłagane! Historie zostaną na pewno na długo ze mną! POLECAM!!!
Pokaż mimo to