Bilety do sklepu. Handel reglamentowany w PRL
- Kategoria:
- historia
- Tytuł oryginału:
- Bilety do sklepu. Handel reglamentowany w PRL
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Naukowe PWN
- Data wydania:
- 2017-11-27
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-11-27
- Liczba stron:
- 560
- Czas czytania
- 9 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788301196684
- Tagi:
- prl
„Bilety” do sklepu – kartki żywnościowe, bony, bilety towarowe, karty zaopatrzenia czy wkładki zaopatrzeniowe – w XX w. towarzyszyły niemal każdemu pokoleniu Polaków. Po raz pierwszy pojawiły się w czasie I wojny światowej i były używane aż do zakończenia wojny polsko-bolszewickiej. Po raz drugi reglamentacja kartkowa została wprowadzona w czasie II wojny światowej. Tym razem kartki gościły na rynku znacznie dłużej – z krótką przerwą aż do 1953 r. Wreszcie w 1976 r. rozpoczął się kolejny okres reglamentacji artykułów pierwszej potrzeby. Od tego czasu „bilety” były codziennością Polaków aż do upadku komunizmu w 1989 r.
Jakie towary podlegały reglamentacji? Wszystkie, które były deficytowe. W latach powojennych na kartki sprzedawano m.in. chleb, mąkę, kaszę, ziemniaki, warzywa, mięso, masło, cukier, słodycze, mleko, kawę, herbatę, sól, ocet, opał, naftę, zapałki, przyprawy, a nawet pończochy, mydło i środki piorące. W latach 70. pojawiły się bilety towarowe na cukier, ale prawdziwy wysyp kartek nastąpił w 1981 r. Wówczas, żeby kupić w sklepie mięso, masło, olej, kaszę, mąkę, płatki zbożowe, ryż, cukier, czekoladę, cukierki, alkohol czy papierosy, trzeba było mieć specjalną kartkę. „Bilet” potrzebny był też do zakupu proszku do prania, artykułów dla niemowląt, mydła czy benzyny. Lokalnie reglamentacja obejmowała także takie towary, jak ubrania zimowe, obuwie, dywany, artykuły szkolne czy obrączki ślubne. Przydziały były uzależnione od wykonywanej pracy, miejsca zamieszkania, ale także wieku, a czasem nawet wyznania.
Co charakteryzowało kolejne okresy reglamentacji kartkowej? W jakich okolicznościach rządzący sięgali po to narzędzie regulowania rynku? Czemu miało ono służyć? Jakie były przydziały i komu przysługiwały? Czy wprowadzanie reglamentacji przynosiło zamierzony skutek? Jakie były reakcje ludności i konsekwencje społeczne takiej polityki gospodarczej? – na te i inne pytania stara się odpowiedzieć autor.
Książka stanowi pierwsze całościowe naukowe opracowanie tematu sprzedaży kartkowej w PRL. Jest nie tylko doskonałym studium handlu w dobie gospodarki centralnie sterowanej, lecz także opisuje realia życia codziennego w okresie Polski Ludowej. Polecana jako lektura dla studentów historii, politologii, ekonomii oraz kierunków związanych z zarządzaniem kryzysowym. Chętnie sięgną po nią także wszyscy interesujący się XX-wieczną historią Polski.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 54
- 9
- 5
- 4
- 3
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Książka nie dla każdego. Niesłychanie bogata w treści. Myliłby się ten kto uważa że treścią są niedobory kartkowe późnego PRL-u. Otóż nie. Sprawa została przedstawiona kompleksowo, na przestrzeni lat i krajów. Ale coś za coś. Trzeba być bardzo zainteresowanym tym zagadnieniem. Inaczej to kolejna cegła. 8 punktów za wyczerpującą treść.
Książka nie dla każdego. Niesłychanie bogata w treści. Myliłby się ten kto uważa że treścią są niedobory kartkowe późnego PRL-u. Otóż nie. Sprawa została przedstawiona kompleksowo, na przestrzeni lat i krajów. Ale coś za coś. Trzeba być bardzo zainteresowanym tym zagadnieniem. Inaczej to kolejna cegła. 8 punktów za wyczerpującą treść.
Pokaż mimo to„...w Polsce właściwie nie ma reglamentacji, a jedynie gwarancja zakupu przez uprawnioną część społeczeństwa określonej ilości mięsa po zagwarantowanej urzędowo cenie.”
Tak twierdził Jerzy Urban, rzecznik rządu PRL, w rozmowie z amerykańskim dziennikarzem. Ba! Ukazywano to zjawisko ówcześnie jako osiągnięcie (sic!) polskiej polityki gospodarczej. W obecnych czasach nieograniczonej możliwości dowolnej i nieskrępowanej interpretacji ktoś, nieznający rzeczywistości PRL, mógłby w to uwierzyć. Skoro ówcześnie żyli tacy, którzy byli o tym przekonani, to tym bardziej teraz, kiedy wiedza o tamtych czasach powoli ulega zapomnieniu wraz z odchodzeniem świadków i uczestników socjalistycznych realiów przekazujących tę wiedzę w domach.
Autor postanowił temu zaradzić.
Dostrzegając braki, nie tyle merytoryczne, co monograficzne, w polskiej literaturze badawczej mającej raczej charakter wybiórczy, fragmentaryczny, przyczynkarski (chociaż o dużej wartości naukowej),postanowił napisać pracę badawczą obejmującą cały zakres tematyki reglamentacyjnej w Polsce w latach 1944-1989. I coś w tych „narzekaniach” jest, bo jeśli sięgam po film lub literaturę z okresu PRL, to kartki i kolejki są niezmiennymi symbolami tamtych czasów. Tak dokładnie było we wspomnieniach Małgorzaty Niezabitowskiej „W twoim kraju wojna!” i im podobnych. To opracowanie udowadnia, że nie tylko symbolami, ale jednymi z powodów silnego niezadowolenia społecznego, które w kontekście ówczesnych realiów, również przyczyniło się do strajków i ostatecznie obalenia komunizmu. Pusty żołądek i brak papierosów większości (takie mam wrażenie, że w PRL papierosy palili prawie wszyscy) uzależnionych od nikotyny Polaków, jak się okazuje, to bardzo strategiczny powód, by obalić rząd.
To mój wniosek, nie autora.
Tak się zaczęłam zastanawiać w miarę czytania o chaosie i fiasku systemu reglamentacji na każdym etapie historycznym oraz organizacyjnym jego funkcjonowania, czy, gdyby system sprawdził się, opozycja dałaby radę wywołać strajki? A jeśli tak, czy na tak dużą skalę? Pozostawiam to jednak badaczom. Autor postawił sobie zupełnie inne tezy, które udowodnił, przyjmując chronologiczno-badawczy charakter konstrukcji pracy. Przedstawił w niej system racjonowania kartkowego od strony teoretycznej, przyglądając się temu zjawisku również z perspektywy historycznej. Stąd nawiązanie do innych krajów o podobnych doświadczeniach i przytoczenie przykładów z okresu wojennej okupacji Polski przez Niemców. To ostatnie zagadnienie znałam już od strony praktycznej powszedniego dnia Polaka w okupowanej Polsce dzięki publikacji „Wojna od kuchni”. Autor w swojej pracy również chciał „pokazać jak wyglądało życie z kartkami przeciętnego obywatela, jak ludzie radzili sobie z takimi problemami, jak dostosowywali się do ograniczeń, jak je obchodzili”. Czytając te zapewnienia we wstępie, nastawiłam się na wspomnienia ludzi, ale nie tę metodę poznania autor miał na myśli. Skupił się na skutkach prawnych i danych statystycznych będących dowodami na to, że Polacy nagminnie i powszechnie wykorzystywali nieszczelność systemu reglamentacyjnego. Nie odstraszały ich surowe wyroki za, używając ówczesnej nomenklatury, postawę kułacko-spekulacyjną. Zapadały wyroki nawet za samą krytykę systemu kartkowego.
Materiałów do pracy autor poszukiwał wśród źródeł dokumentalnych zgromadzonych w 27 archiwach i prowadzonych przez ówczesne władze centralne, regionalne i dawny aparat represji. Wykorzystał również akty normatywne, dane statystyczne często zestawiane w licznych tabelach ilustrujących tekst, artykuły prasowe i wypowiedzi osób wartych zacytowania. Wśród nich znalazła się Wisława Szymborska pisząca w liście do Kornela Filipowicza z Zakopanego w 1981 roku – „Do [...] koperty wkładam środek z kartki cukrowej, na który podobno można dostać kawałek mydła. Tutaj nie mogę tego zrealizować, bo mydło wydają tylko dla stałych mieszkańców (Boże, Boże),jeśli więc będziesz miał w Krakowie jakąś bezkolejkową okazję, to mi wykup.” Całą udrękę egzystencji kartkowej zawarła w tych dwóch słowach - Boże, Boże...
Całość wiedzy, którą autor gromadził przez kilka lat, podzielił na dwa obszerne działy ograniczone latami, odpowiadającymi obowiązującej w niej reglamentacji – 1944-1961 i 1976-1989. Każdy zawierał bardzo szczegółowe, skrupulatne i rzetelne omówienie okoliczności wprowadzenia systemu kartkowego, funkcjonowania i jego znoszenia. Osobne podrozdziały poświęcił najbardziej newralgicznym towarom jak cukier, benzyna i papierosy.
Do tego momentu można pomyśleć, że ta publikacja jest przeznaczona dla studentów, historyków, badaczy, czy ludzi takich, jak ja, chcących skonfrontować własne doświadczenia z teorią, by zrozumieć, dlaczego musiałam kupować buty na talony, podręczniki na kupony i cukierki na kartki, w sklepie na półkach stał tylko ocet, a moim marzeniem były pomarańcze i banany jedzone tylko raz w roku, gdy przychodził Mikołaj z paczkami pod choinkę. A i to nie zawsze! Jednak autor na końcu opracowania umieścił rozdział podsumowujący, zmieniający to przekonanie, w którym zawarł uwagi postulatywne, mówiące o konieczności posiadania w rezerwie przez państwo sprawnego systemu racjonowania kartkowego, pomimo czasu stabilizacji, pokoju i bezpieczeństwa wewnętrznego i międzynarodowego. Na podstawie swoich badań krytycznie oceniających funkcjonowanie systemów reglamentacji (było ich kilka z przerwami) w PRL, sformułował konkretne wnioski na przyszłość. Można w tym momencie powiedzieć, że to nie wróci, że nie ma takiej opcji. Przytoczę zatem cytowaną wypowiedź czechosłowackiego milicjanta Jana Zemana z serialu telewizyjnego „30 przypadków majora Zemana” z 1950 oku – „Za 15 czy 20 lat ciężko będzie wytłumaczyć dzieciom, co to był system kartkowy i ile problemów stwarzały jakieś karteczki [...]. Myśli Pani, że one to zrozumieją?” Serial emitowany w Polsce w latach 80. był nadal aktualny, a historia zataczała koło. Żyjąc w dobrobycie pełnych półek i nieskrępowanego konsumpcjonizmu, można zapomnieć, że ta wolność nie jest dana na zawsze. Jeśli nie wojna, to klęska żywiołowa lub kryzys nieurodzaju może spowodować powrót reglamentacji. Niekoniecznie w naszym kraju, biorąc pod uwagę wysoki poziom globalizacji prawie wszystkiego.
Warto o tym wiedzieć.
Chociaż tak, jak autor wolę mieć „nadzieję, że „bilety do sklepu” pozostaną jedynie obiektem zainteresowania kolekcjonerów i historyków”.
Z takiej właśnie kolekcji Jana Oleńskiego pochodzą zdjęcia kartek, bonów, kuponów, talonów i biletów towarowych, które z ogromnym zainteresowaniem obejrzałam końcu książki. Niektóre z nich są mi bardzo dobrze znane z autopsji.
Nie chciałabym znowu „żyć na kartki”.
http://naostrzuksiazki.pl/
„...w Polsce właściwie nie ma reglamentacji, a jedynie gwarancja zakupu przez uprawnioną część społeczeństwa określonej ilości mięsa po zagwarantowanej urzędowo cenie.”
więcej Pokaż mimo toTak twierdził Jerzy Urban, rzecznik rządu PRL, w rozmowie z amerykańskim dziennikarzem. Ba! Ukazywano to zjawisko ówcześnie jako osiągnięcie (sic!) polskiej polityki gospodarczej. W obecnych czasach...