Powiem tak... Było to moje pierwsze zetknięcie z twórczością pana Artura Baniewicza i od razu mówię, że ostatnie.
Historia zapowiadała się ciekawie, ale styl i tok myślenia autora, rozwlekanie akcji, którą można by by było opisać w 5 zdaniach...
To co autorowi wydawało się logiczne, dla mnie nie miało sensu.
Ocena: 3/10 bo pomysł dobry, dobrze się zapowiadało, a tu taka (przynajmniej według mnie) klapa.

Powiem tak... Było to moje pierwsze zetknięcie z twórczością pana Artura Baniewicza i od razu mówię, że ostatnie.
Historia zapowiadała się ciekawie, ale styl i tok myślenia autora, rozwlekanie akcji, którą można by by było opisać w 5 zdaniach...
To co autorowi wydawało się logiczne, dla mnie nie miało sensu.
Ocena: 3/10 bo pomysł dobry, dobrze się zapowiadało, a tu taka...

Jeżeli można świetnie coś opisać w trzech zdaniach, to po co robić z tego sześć zdań? W środku pierwszej zbrojnej potyczki, na początku książki, gdy czytelnik nie może się doczekać co będzie dalej, autor uznaje za niezbędne podzielić się jakimiś logiczno-strategicznymi banialukami. Kolejne czterysta stron zawiera opis akcji, który jest jasny i przejrzysty chyba tylko dla autora. Z dobrej książki łatwo zrobić bliżej nieokreślonego potworka, niepotrzebnie popisując się wiedzą i to się tu autorowi przytrafiło.

Jeżeli można świetnie coś opisać w trzech zdaniach, to po co robić z tego sześć zdań? W środku pierwszej zbrojnej potyczki, na początku książki, gdy czytelnik nie może się doczekać co będzie dalej, autor uznaje za niezbędne podzielić się jakimiś logiczno-strategicznymi banialukami. Kolejne czterysta stron zawiera opis akcji, który jest jasny i przejrzysty chyba tylko dla...

Oj ile ja się namęczyłem, żeby doczytać końca! Autor miał ciekawy pomysł, ale na nim się skończyło... Ale do rzeczy, do polskiej bazy dociera dziennikarka mająca zrelacjonować życie żołnierzy na misji. Tymczasem grupa wojskowych planuje przekręt - sprzedaż amunicji rebeliantom. Zapowiada się nieźle, niby wszystko gotowe ale jak to w takich przypadkach bywa sprzedaż nie do końca się udaje. Tyle na temat fabuły. Powinno być dramatycznie, powinienem przeczytać w góra dwa dni a zajęło mi to około dwóch tygodni... Dlaczego? Autor zaplanował sprzedaż, ale zapomniał, że jak się jest na drugim końcu świata to gdzieś trzeba uciec... I tak wygmatwał, że uczestnicy wydarzeń musieli by być kompletnymi idiotami, aby nie połapać się w przekręcie. Moim zdaniem tu pojawił się duży błąd logiczny. Do tego dochodzą rozterki głównego bohatera. Miał być twardziel o gołębim sercu a wyszła zwykła dupa. Nie przeszedł by badań psychologicznych i nie wyjechał by na misję mając skłonności samobójcze. W najmniej odpowiednim momencie wzdycha do tej swojej miłości, zamiast skoncentrować się na zadaniu albo zająć walką. Co rzuca się w oczy to to, że pojawiły się w powieści opisy, dla porównania "Afrykanka" zbudowana była niemal wyłącznie z dialogów. I tylko za to mały plus. Książka nie wciągnęła wcale, męczarnia. Jeśli drogi autorze chciałbyś napisać dobry military thriller to przeczytaj sobie wcześniej: "Kocioł" Larrego Bonda, albo "Czerwony sztorm" przyjrzysz się "jak się to robi" i może się czegoś nauczysz. Inaczej spalisz tak obiecujące tematy jak wspomniana już "Afrykanka" albo "Dobry powód...". Czy polecam - zdecydowanie nie. Chyba, że ktoś szuka przykładu - jak gmatwać by spieprzyć. I tyle.

Oj ile ja się namęczyłem, żeby doczytać końca! Autor miał ciekawy pomysł, ale na nim się skończyło... Ale do rzeczy, do polskiej bazy dociera dziennikarka mająca zrelacjonować życie żołnierzy na misji. Tymczasem grupa wojskowych planuje przekręt - sprzedaż amunicji rebeliantom. Zapowiada się nieźle, niby wszystko gotowe ale jak to w takich przypadkach bywa sprzedaż nie do...

Mam bardzo mieszane odczucia wobec tej książki.
Z jednej strony jest to niewątpliwie bardzo ciekawa wciągająca historia, napisana wprawną ręką. Fabuła godna produkcji hollywoodzkiej, akcja rzadko kiedy zwalnia tempo, ale...
Przede wszystkim straszny chaos w opisach walki. Mało co rozumiałem co się dzieje, więcej wniosków dało się wyciągnąć ze stanu jaki nastał po walce. Po drugie, autor uparł się by używać kierunków NEWS, ale czytelnikowi to wcale nie pomaga bo nie ma punktów odniesienia, przydałaby się jakaś prowizoryczna przynajmniej mapka. Wreszcie, książka jest za długa... Świetnie by się ją czytało jako lekturę na jeden, dwa wieczory, ale po 500 stronach czytelnik ma już powoli dosyć: podobnych dialogów, kolejnych zwrotów akcji (w tą i z powrotem, jak w karuzeli) i, przede wszystkim!, peanów bohatera do jego wybranki serca. No i na sam koniec staje się on polskim Rambo: strzelają z armat - nie trafiają, z karabinów - trafiają, ale co najwyżej wytrącają go z rytmu...
Mimo wszystko jest to solidna, godna polecenia lektura.

Mam bardzo mieszane odczucia wobec tej książki.
Z jednej strony jest to niewątpliwie bardzo ciekawa wciągająca historia, napisana wprawną ręką. Fabuła godna produkcji hollywoodzkiej, akcja rzadko kiedy zwalnia tempo, ale...
Przede wszystkim straszny chaos w opisach walki. Mało co rozumiałem co się dzieje, więcej wniosków dało się wyciągnąć ze stanu jaki nastał po walce. Po...

dno

dno

Nie udało mi się skończyć tej książki.

Nie udało mi się skończyć tej książki.

Historia za bardzo się ciągnie. Mam wrażenie jakby bohater sam nie wiedział czego chcę. No i ta jego fatalna miłość. Nie polecam.

Historia za bardzo się ciągnie. Mam wrażenie jakby bohater sam nie wiedział czego chcę. No i ta jego fatalna miłość. Nie polecam.

ledwo dałam radę dokończyć czytać. za długa, za dużo chaosu, a także niezrozumiałych dla zwykłego czytelnika zwrotów dotyczących batalistyki, mdła,bezbarwna historia.

ledwo dałam radę dokończyć czytać. za długa, za dużo chaosu, a także niezrozumiałych dla zwykłego czytelnika zwrotów dotyczących batalistyki, mdła,bezbarwna historia.