Kosmonauci
- Kategoria:
- poezja
- Wydawnictwo:
- Biuro Literackie
- Data wydania:
- 2015-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-01-01
- Liczba stron:
- 48
- Czas czytania
- 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788363129873
W poetyckich miniaturach Grzegorz Wróblewski przedstawia rzeczywistość złożoną z żalu, samotności i tęsknot człowieka, jak również z pierwotnej prostoty i harmonijności świata natury. Wrzucony w te realia podmiot walczy o przetrwanie – ceni życie, nawet jeśli jest trudne i bolesne, ponieważ rozumie jego kruchość i wyjątkowość. Kosmonauci to również rzecz o przerażającej odległości – pomiędzy Ziemią a Marsem, wodą a niebem, człowiekiem a zwierzęciem i wreszcie, a może przede wszystkim – pomiędzy dwojgiem ludzi.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Tonąc w szumie
Grzegorz Wróblewski z całą pewnością należy do najwybitniejszych przedstawicieli tzw. pokolenia „bruLionu” – autorów debiutujących na początku lat 90., a skupionych wokół wspomnianego pisma. Takie nazwiska jak Świetlicki, Sendecki, Jaworski lub Podsiadło na trwale wpisały się w polski krajobraz poetycki, dzieląc między siebie różne, często skrajnie odległe, przestrzenie. Wróblewskiemu pisana była inna droga niż jego kolegom – od 1985 roku żyje w Kopenhadze, gdzie oprócz poezji z powodzeniem zajmuje się malarstwem.
W Polsce jego poezja długo pozostawała nierozpoznaną, a tylko nieliczni krytycy widzieli we Wróblewskim kogoś istotniejszego niż ekscentrycznego ulicznego wierszokletę za jakiego uchodził. Na szczęście dla samego autora okazało się, że „miejscowym” niedowidzącym obserwatorom życia literackiego umknęło to, co stosunkowo szybko dostrzegli zagraniczni profesjonaliści. Wróblewski jest regularnie tłumaczony (głównie na angielski i duński),publikowany w ważnych branżowych pismach, a jego książki zyskują bardzo pozytywne recenzje. Proszę sprawdzić.
Autor „Kosmonautów” zdaje się być spadkobiercą takich twórców jak chociażby Andrzej Bursa, od którego przejął ostrą cyniczną postawę wobec rzeczywistości, lub Miron Białoszewski - skupiony na zwykłości i codzienności renowator języka poetyckiego. W ostatnich tomach Wróblewski przyjmuje niezwykłą strategię pisania polegającą na pewnej specyficznej perspektywie. Podmiot liryczny unosi się jakby ponad dachami świata, łowi przypadkowe, krzyżujące się z sobą, nieuporządkowane przez żadne hierarchie sygnały. Jednak tym razem abdykujący papież, zamachy terrorystyczne, strzelaniny w odległych tylko pozornie częściach planety stanowią tło dla o wiele bardziej osobistych, chciałoby się rzec prywatnych, wypowiedzi.
Najnowszy tom poety potraktować można jako dramatyczny, pozbawiający nadziei, rozpisany na kilkanaście przejmujących krótkich tekstów dziennik oswajania się z nieobecnością bliskiej osoby. Osobisty ton tych wierszy paraliżuje, gdyż skromne przestrzenie tekstów nie są w żaden sposób wygłuszone zabiegami stylistycznymi. Zdanie typu „Pierdolisz się już beze mnie” to nie wulgarne, „ulicznym” określenie, w świecie „Kosmonautów” to jedna z możliwych i wiarygodnych form wyrażenia żalu i straty. Jeden ze sposobów nazywania bólu. Dla pełnego obrazu dodajmy, że gorycz samotności wywołuje nie tylko głuchą bezradność. Bohater tych wierszy wielokrotnie zastyga, zamiera na dłuższą chwilę, zapada się w głąb siebie, machinalnie wykonując banalne czynności.
„Kosmonauci” są również zobiektywizowanym zapisem stanu świadomości człowieka powoli schodzącego ze sceny życia, obserwującego z precyzją badacza samego siebie, starzejące się ciało, które czeka prędzej czy później wiadomy koniec. Nic jednak nie sugeruje, że istnieje coś później, wyżej. Wiersze Wróblewskiego podszyte są jakimś egzystencjalistycznym rysem, który każe widzieć w człowieku przedstawiciela najbardziej samotnego gatunku zamieszkującego Ziemię. Niewiele różnimy się od krabów, delfinów i pająków. A nasze nieszczęście rodzi się w chwili uświadomienia sobie miejsca, jakie zajmuje w Kosmosie.
To bardzo smutny zbiór wierszy. „Kosmonauci” jako metafora ludzi – szczelnie zamkniętych w skafandrach, dryfujących ponad planetą, szukających łączności, a zbierających jedynie nieprzesiany szum informacyjny.
Tomasz Fijałkowski
Premiera 20. sezonu Biura i Portu Literackiego. Spotkanie z autorem na Porcie Literackim 25 kwietnia, godz. 14:00, Wrocławski Teatr Współczesny. Więcej informacji na www.portliteracki.pl/festiwal
Książka na półkach
- 22
- 6
- 6
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Powiem tak mam zaznaczone trzy wierszyki bo nawet nie wiem czy można nazwać to poezją. I to wszystko reszta całkowicie nie przypadła mi do gustu. Potem pomyślałam sobie, że nie potrafię może interpretować wierszy, ale i tak jakoś nie przekonało mnie to do tej książki. Nie jest to długa książka więc jak ktoś chce niech przeczyta jeśli chce.
Powiem tak mam zaznaczone trzy wierszyki bo nawet nie wiem czy można nazwać to poezją. I to wszystko reszta całkowicie nie przypadła mi do gustu. Potem pomyślałam sobie, że nie potrafię może interpretować wierszy, ale i tak jakoś nie przekonało mnie to do tej książki. Nie jest to długa książka więc jak ktoś chce niech przeczyta jeśli chce.
Pokaż mimo toKosmonauci Grzegorza Wróblewskiego, to 37 niezwykle krótkich wierszy, zazwyczaj zdanie, lub dwa, pocięte na kilka wersów. I długość tomiku (przebiega się przezeń w nie więcej niż 10 minut) paradoksalnie jest jego wielkim atutem. Po pierwszej lekturze ma się wrażenie, że to kolejna poezja zawieszona w próżni świata, do którego czytelnik nie ma dostępu, rozpięta gdzieś między wspomnieniami poety a relacjami z jego życia osobistego. Ale po pierwszej lekturze, w dość naturalny sposób wraca się tutaj na sam początek – może chodzi długość i niedosyt, może o lakoniczność wierszy – ja przynajmniej wróciłem odruchowo.
Przy następnym przejściu przez tomik, okazuje się, że kolejne teksty zaczynają ze sobą korespondować i choć całość nadal zawieszona jest w próżni, to poszczególne wiersze znajdują punkty oparcia w innych tekstach. I tak, stopniowo, z tej rozsypanej układanki, zaczyna układać się spójny obraz. Przez dłuższy czas krążyłem po książce z prądem i pod włos, przeskakiwałem z wiersza na wiersz i w końcu znalazłem jakiś klucz do zrozumienia, miejsca, w których mogłem się ze swoimi bagażami odnaleźć.
Kosmonauci to książka o samotności, alienacji i rozstaniu – bezpośrednie odnośniki do tego znaleźć można na całej długości. Autor sam ustawia się nieco poza światem, sam zawiesza kolejne wersy w próżni, stawia granicę. W pierwszym wierszu, Morświnach, przeczytamy takie słowa:
Płynę zaplątany w wodorostach.
Na brzegu życie dwunożnych.
I owszem – zdarza się, że rzeczywistość szumi, nawet dość głośno, zawsze jest jednak obok, autor wyraźnie stoi poza nią. W jednym z wierszy ów szum przybiera kształt losowych informacji, żywcem wyjętych z programów newsowych, między które autor wplata w nawiasie, niby mimochodem, najważniejsze zdanie (i jednocześnie tytuł) wiersza: Myślę o Tobie nieustannie... W innym, z kolei, gdzieś w tle przewijają się sonda na Marsie i papieskie kazania, ale tylko przez moment, jako jakieś przebłyski ze świata zewnętrznego.
Tę alienację poety od świata ludzi podkreśla mocne zakotwiczenie w świecie zwierząt, świecie biologii. Już w pierwszym, wspominanym wierszu, nazywa się autor Morświnem. W drugim zaś pisze o zdechłym krabie na kamieniu, by dwa wersy niżej dodać: nadal żyję. W ogóle kraby są mu, zdaje się bardzo bliskie. Spójrzmy na wiersz Krab:
Być krabem w następnym wcieleniu.
Nawet taka wersja daje mi satysfakcję.
Z kolei wiersz Morze wyrzuca na brzeg zdechłe kraby, autor, jakby przestraszony, jakby zapomniał o tym kim jest w rzeczywistości, pisze: Za każdym razem myślę, że chodzi tu o mnie. Tak jakby rozmyciu ulegała już nie tylko granica między nim a światem, ale także jakieś wewnętrzne linie, trzymające w sobie „ja”. Czy to autor jest tym krabem, nie do końca żywym i nie do końca martwym, (z pewnością jednak tęskniącym)? Do takich półstanów znajdziemy też odniesienie w Kamieniach: Nie mają duszy / ale są nieśmiertelne. To w sumie / najważniejsze. W Beztlenowcach kolejne biologiczne westchnienie: Rozumiem każdą formę życia.
Gdzieś tam, między odrywaniem się od świata, asymilacją z jego nieludzką częścią i kolejnymi wspomnieniami, dość otwarcie wybrzmiewają tony utraty i tęsknoty. W Czy do mnie powrócisz?, jest mowa o łykaniu pigułek, które mają „mi” tę, czy inną „Ciebie” przywrócić. Ale to oszukiwanie siebie, życie złudzeniami. Czy się w końcu pojawisz (…)?, pada pytanie do Królowej Kotów w innym wierszu. Nie, nie pojawi się, ma teraz inne zajęcia, dowiadujemy się z Co teraz robisz: Pewnie kopulujesz ze swoim nowym facetem.
Wszystkie te wyraźnie wyrażane tęsknoty, świetnie korespondują z tymi ucieczkami od świata, z tym życiem na jego marginesie. Przez okno czasem pobrzmiewają jakieś zewnętrzne szumy, ale to nieważne, ważny jest jakiś dziwny, wewnętrzny świat budowany w kolejnych wierszach, jak skorupa, w której żyje ten krab, nie wiadomo: żywy, czy martwy.
Nazwałbym tę poezję poezją wsobną, skierowaną na własne, czasami rozmywające się „ja”. Wszystkie te ucieczki i skupienie na własnych stanach i przeżyciach, czyni z tomiku Wróblewskiego doświadczenie ciekawe, acz małe. Więcej jest tu drzwi zamkniętych, niż otwartych, nie ma szerokich krajobrazów, jest skrawek plaży z szumem morza, zachodem i zdechłym(?) krabem, wszystko zamknięte w urywku jakiegoś wspomnienia. Jako, że w poezję wchodzi się z własnymi bagażami, Kosmonauci mogą okazać się pretekstem do takiej właśnie wewnętrznej podróży, do posiedzenia we własnych wspomnieniach (bez względu na to, czy będzie to urywek plaży, gór, czy łąki).
Dobre to i ciekawe, ale małe jednocześnie.
___________________________
https://www.facebook.com/statekglupcow
Kosmonauci Grzegorza Wróblewskiego, to 37 niezwykle krótkich wierszy, zazwyczaj zdanie, lub dwa, pocięte na kilka wersów. I długość tomiku (przebiega się przezeń w nie więcej niż 10 minut) paradoksalnie jest jego wielkim atutem. Po pierwszej lekturze ma się wrażenie, że to kolejna poezja zawieszona w próżni świata, do którego czytelnik nie ma dostępu, rozpięta gdzieś między...
więcej Pokaż mimo toWiem, o czym jest ta książeczka. Rozumiem, że pokolenie, że sztuka, że poezja. W tomiku "Kosmonauci" znalazłam jakoś tak ze dwa wiersze, które są niezłe. Reszta to zlepek brzmiących poetycko i współcześnie fraz.
Przyznaję, często nie lubię nowoczesnej sztuki, nie lubię zbyt nowoczesnej poezji.
Czytałam w życiu wiele dobrych wierszy i... to nie był żaden z nich.
Wiem, o czym jest ta książeczka. Rozumiem, że pokolenie, że sztuka, że poezja. W tomiku "Kosmonauci" znalazłam jakoś tak ze dwa wiersze, które są niezłe. Reszta to zlepek brzmiących poetycko i współcześnie fraz.
więcej Pokaż mimo toPrzyznaję, często nie lubię nowoczesnej sztuki, nie lubię zbyt nowoczesnej poezji.
Czytałam w życiu wiele dobrych wierszy i... to nie był żaden z nich.
"Śniło mi się, że mieszkam na dnie oceanu..."
"Śniło mi się, że mieszkam na dnie oceanu..."
Pokaż mimo to