Szkoda, że nie został bardziej rozwinięty wątek pasterki.

Szkoda, że nie został bardziej rozwinięty wątek pasterki.

Najlepszy tomik dotychczas i rychło w czas, bo po poprzednim traciłam chęć na kontynuowanie serii. Edit: jednak dałam sobie z całością spokój, rzecz nie dla mnie.

Nawet kreska, mam wrażenie, się poprawiła, autorka ogarnęła cienie na męskich twarzach.

Najlepszy tomik dotychczas i rychło w czas, bo po poprzednim traciłam chęć na kontynuowanie serii. Edit: jednak dałam sobie z całością spokój, rzecz nie dla mnie.

Nawet kreska, mam wrażenie, się poprawiła, autorka ogarnęła cienie na męskich twarzach.

Po raz kolejny Horo musi pomagać kupcowi. Akcja w porównaniu do tomu 3 jest bardziej dynamiczna i ciekawsza.
Coraz bardziej widoczne stają się uczucia bohaterki. Dobrze to widać w ostatnim rozdziale oraz kiedy pyta się ona, kogo zawołał, kiedy wilczyca stała naprzeciw pasterki... Odpowiedź Lawrence: "Jestem pewien, że w tamtej chwili, kiedy liczyła się każda sekunda, wypowiedziałem właśnie twoje imię." A chwilę później dodał: "A to dlatego, że.... łatwiej je się wymawia." Nie mogłaś powstrzymać od śmiechu.

Po raz kolejny Horo musi pomagać kupcowi. Akcja w porównaniu do tomu 3 jest bardziej dynamiczna i ciekawsza.
Coraz bardziej widoczne stają się uczucia bohaterki. Dobrze to widać w ostatnim rozdziale oraz kiedy pyta się ona, kogo zawołał, kiedy wilczyca stała naprzeciw pasterki... Odpowiedź Lawrence: "Jestem pewien, że w tamtej chwili, kiedy liczyła się każda sekunda,...