W dobie, kiedy fotografować może absolutnie każdy czym popadnie bez zastanowienia (i o zgrozo, każdy to robi),kiedy również bez zastanowienia fotografuje się wszystko i wszystkich a później owe fotografie (również bez chwili zastanowienia) są publikowane na różnych portalach społecznościowych, warto czasem chwilę się zastanowić, czy aby nie łamie się prawa. Na co dzień pod hasłem „prawa autorskie” myśli się o utworach muzycznych, filmach czy licencjach gier i programów komputerowych a zwłaszcza ściąganiu ich z sieci naginając przy tym pojęcie „użytku osobistego”. W kwestii wykorzystania zdjęć świadomość co jest dopuszczalne jest znikoma. I nie chodzi tu li tylko o wykorzystanie cudzych zdjęć do własnych celów czy kopiowanie cudzych pomysłów na fotografie. Okazuje się, że z naszymi własnymi zdjęciami nie zawsze możemy robić wszystko, co tylko nam się podoba. Na co dzień nie zastanawiamy się, że fotografując przyjaciół i umieszczając takie zdjęcie na Facebooku możemy być pociągnięci do odpowiedzialności karnej, nawet jeśli osoby na fotografii są uwidocznione w jak najbardziej grzecznych pozach, sytuacjach i miejscach nie budzących zastrzeżeń.
Autor porusza te wszystkie kwestie i robi to w sposób popularny i – jak na książkę o aspektach prawnych – robi to wyjątkowo przystępnie.
W 2010 roku ukazało się drugie, rozszerzone wydanie. Nie zdziwiłbym się, gdyby było przygotowywane wydanie kolejne, bo prawdopodobnie szykują się zmiany w prawie autorskim, niestety bardziej restrykcyjne.
Książka nie tylko dla zawodowców, ale również dla amatorów, zwłaszcza tych poważniej myślących o swoim hobby.

W dobie, kiedy fotografować może absolutnie każdy czym popadnie bez zastanowienia (i o zgrozo, każdy to robi),kiedy również bez zastanowienia fotografuje się wszystko i wszystkich a później owe fotografie (również bez chwili zastanowienia) są publikowane na różnych portalach społecznościowych, warto czasem chwilę się zastanowić, czy aby nie łamie się prawa. Na co dzień...