Pochwała interwencjonizmu.

Na początku było całkiem ciekawie... a im dalej w las, tym gorzej.

Koncepcja połączenia wątków kulinarnych z ekonomią wyszła całkiem ciekawie. Szkoda tylko, że te wątki kulinarne były najmocniejszą częścią tej książki.

W pewnym momencie poprawność polityczna autora zaczyna przeszkadzać.

Poza tym, dość standardowe lewicujące przedstawienie nowoczesnych teorii ekonomicznych.

Czasami autor zaprzecza samemu sobie, czasami podaje bardzo banalne lub wręcz nietrafione przykłady na potwierdzenie swoich tez.

Żeby nie było, niektóre spostrzeżenia są warte uwagi.

Zdecydowałem się na przeczytanie tej książki głównie ze względu na chęć zapoznania się z czymś spoza mojej bańki światopoglądowej i nie żałuję tego, ale czy autor przekonał mnie do zmiany poglądów? W mikroskopijnym stopniu.

Poza tym, książka bardzo ładnie wydana i sposób jej zaprojektowania sprzyja szybkiemu przeczytaniu.

Pochwała interwencjonizmu.

Na początku było całkiem ciekawie... a im dalej w las, tym gorzej.

Koncepcja połączenia wątków kulinarnych z ekonomią wyszła całkiem ciekawie. Szkoda tylko, że te wątki kulinarne były najmocniejszą częścią tej książki.

W pewnym momencie poprawność polityczna autora zaczyna przeszkadzać.

Poza tym, dość standardowe lewicujące przedstawienie...

Ekonomia jest nudna i skomplikowana, jest w niej za dużo formułek i teorii, a za mało konkretów...
Też tak myślałam, aż trafiłam na "Głodnego ekonomistę objaśniającego świat". Koncept jest prosty - punktem wyjścia jest jedzenie, jeden składnik, którego historia została ukształtowana przez ekonomię. Czyta się to rewelacyjnie. Nie jest nudno ani zbyt teoretycznie. Wszystko jest prosto wytłumaczone. Dla laika myślę, że jest to super sposób na zdobycie podstawowej wiedzy o ekonomii i historii jedzenia.

Ekonomia jest nudna i skomplikowana, jest w niej za dużo formułek i teorii, a za mało konkretów...
Też tak myślałam, aż trafiłam na "Głodnego ekonomistę objaśniającego świat". Koncept jest prosty - punktem wyjścia jest jedzenie, jeden składnik, którego historia została ukształtowana przez ekonomię. Czyta się to rewelacyjnie. Nie jest nudno ani zbyt teoretycznie. Wszystko...

Ciekawa pozycja dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z ekonomią i chcieliby zrozumieć trochę lepiej otaczający nas świat. Książka bardzo płynnie łączy przykłady z teorią, chociaż osobiście czasami kulinarne przypowieści autora mnie nużyły - po prostu nie jestem wielką fanką gotowania. Jeśli jednak ma się już jakąś wiedzę w zakresie ekonomii, ta książka nie będzie odkrywcza, ale opowiada ciekawe przypadki - można wówczas zabłysnąć wśród znajomych podczas dość nudnego wykładu!

Ciekawa pozycja dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z ekonomią i chcieliby zrozumieć trochę lepiej otaczający nas świat. Książka bardzo płynnie łączy przykłady z teorią, chociaż osobiście czasami kulinarne przypowieści autora mnie nużyły - po prostu nie jestem wielką fanką gotowania. Jeśli jednak ma się już jakąś wiedzę w zakresie ekonomii, ta książka nie...

Ekonomia skierowana na ludzi nie zdarzenia, procesy, zjawiska. Od czasu do czasu pojawia się takie spojrzenie - niech skutecznie przebija się do ludzkich mózgów.
Raczej o charakterze eseistycznym, anegdotycznym, kto chce niech doczyta (bibliografia).
Jedyne, co mnie irytowało to, moim zdaniem, nadmierna, ale niekonsekwentna, poprawność (feminatywy).
Naprawdę niepotrzebna.

Ekonomia skierowana na ludzi nie zdarzenia, procesy, zjawiska. Od czasu do czasu pojawia się takie spojrzenie - niech skutecznie przebija się do ludzkich mózgów.
Raczej o charakterze eseistycznym, anegdotycznym, kto chce niech doczyta (bibliografia).
Jedyne, co mnie irytowało to, moim zdaniem, nadmierna, ale niekonsekwentna, poprawność (feminatywy).
Naprawdę niepotrzebna.

Ciekawa lektura, której braknie blasku podobnego do książek m.in. Murraya Rothbarda czy Misesa.

Prosta, miejscami za prosta. Dużo skrótów myślowych i przeoczeń, bez których książka byłaby lepsza.

I te literówki - wszędzie błędy.

Ciekawa lektura, której braknie blasku podobnego do książek m.in. Murraya Rothbarda czy Misesa.

Prosta, miejscami za prosta. Dużo skrótów myślowych i przeoczeń, bez których książka byłaby lepsza.

I te literówki - wszędzie błędy.

Jestem po SGH i myślę, że pewnych rzeczy nie powinno się próbować przedstawić zbyt prosto. Autorzy tacy, jak ten, próbują i wychodzą im różne kwiatki, których nie przeczytalibyśmy, jakby ci postarali się odbrobinę bardziej. Daję 6.

Jestem po SGH i myślę, że pewnych rzeczy nie powinno się próbować przedstawić zbyt prosto. Autorzy tacy, jak ten, próbują i wychodzą im różne kwiatki, których nie przeczytalibyśmy, jakby ci postarali się odbrobinę bardziej. Daję 6.

Kolejna bardzo ciekawa i fajna książka tego koreańskiego ekonomisty.

Wbrew pozorom nie traktuje ona o tym, jak różne rzeczy wpływają na koszt jedzenia. Autor w prosty i często zabawny sposób łączy opowieść o kulinariach z omawianiem najróżniejszych teorii ekonomicznych. Dodając do tego szczyptę historii.

Pokazuje, jak wiele z nich jest o wiele bardziej zniuansowana niż niektórym chciałoby się wydawać. Przypomina, że ekonomia nie jest nauką ścisłą, tylko społeczną. Udowadnia, że chociaż kultura, z którą kojarzymy dany kraj ma znaczenie, wcale nie determinuje, w którym kierunku pójdzie jego rozwój.

Ekonomia na talerzu to bardzo fajny, przystępny sposób na poszerzenie swoich ekonomicznych horyzontów. Innymi słowy, warto sięgnąć po tę książkę.

Kolejna bardzo ciekawa i fajna książka tego koreańskiego ekonomisty.

Wbrew pozorom nie traktuje ona o tym, jak różne rzeczy wpływają na koszt jedzenia. Autor w prosty i często zabawny sposób łączy opowieść o kulinariach z omawianiem najróżniejszych teorii ekonomicznych. Dodając do tego szczyptę historii.

Pokazuje, jak wiele z nich jest o wiele bardziej zniuansowana niż...

Pomysł połączenia historycznie ważnych towarów (czekolada, banan) z refleksją ekonomiczną brzmi ciekawie, ale zupełnie się nie klei. Przestrzeń podobieństwa między produktem a dygresją o świecie praktycznie nie istnieje, jest naciąga i wydumana. Niemniej, zarówno refleksja o historii pewnych produktów (guano czy sardynki) oraz to, co o ekonomii ma autor do powiedzenia, jest ciekawe. Niekoniecznie tylko tak połączone. Poza tym to taka przystępna wersja refleksji o świecie, rozprawiająca się z mitami (Szwajcaria jako kraj usługami stojący).

Pomysł połączenia historycznie ważnych towarów (czekolada, banan) z refleksją ekonomiczną brzmi ciekawie, ale zupełnie się nie klei. Przestrzeń podobieństwa między produktem a dygresją o świecie praktycznie nie istnieje, jest naciąga i wydumana. Niemniej, zarówno refleksja o historii pewnych produktów (guano czy sardynki) oraz to, co o ekonomii ma autor do powiedzenia,...

Wielkie rozczarowanie (wcześniejsze książki Autora przyzwyczaiły mnie do innego poziomu). Koncepcja wg mnie zupełnie chybiona - co kogo obchodzą przepisy na jakieś sosy, skoro sięga po książkę o ekonomii? Jakoś mętnie przypomina to "Skojarzenia" Burke'a, ale bez ułamka tamtej błyskotliwości. Fragmenty dotyczące ekonomii bardzo powierzchowne.

Wielkie rozczarowanie (wcześniejsze książki Autora przyzwyczaiły mnie do innego poziomu). Koncepcja wg mnie zupełnie chybiona - co kogo obchodzą przepisy na jakieś sosy, skoro sięga po książkę o ekonomii? Jakoś mętnie przypomina to "Skojarzenia" Burke'a, ale bez ułamka tamtej błyskotliwości. Fragmenty dotyczące ekonomii bardzo powierzchowne.

nic nowego, przemyślenia z poprzednich książek okraszone historią kulinariów i tym co pan Ha-Joon lubi się zajadać, no i niektóre tematy tak ciut muśnięte tylko

nic nowego, przemyślenia z poprzednich książek okraszone historią kulinariów i tym co pan Ha-Joon lubi się zajadać, no i niektóre tematy tak ciut muśnięte tylko