Historia wykreowana przez S.A.Rolls to jedno wielkie słabe niedopowiedzenie. Żal serce ściska, ponieważ główna koncepcja jest genialna, tylko okropnie zrobiona.
Około pierwszych 150 stron czytało się jednym tchem (na ile tylko można było przy dość męczącym stylu autorki) i ciąg dalszy naprawdę zastanawiał człowieka. Potem jednak mocno się męczyłam z lekturą, zalewana słodyczą - naprawdę, mimo dramatu, jakim było życie Pheonix, historia zaczęła być tragicznie nużąca i mdląca. Z trudem przeskakiwałam ze zdania w zdanie, więc końcówka była dla mnie dość okropnym mindfuckiem.
Źle rozplanowane, źle napisane. Zerowa dbałość o niektórych bohaterów, niedopowiedzenia i brak umiaru w słodyczy. Gwiazdki tylko za ten dobrze zapowiadający się początek.

Historia wykreowana przez S.A.Rolls to jedno wielkie słabe niedopowiedzenie. Żal serce ściska, ponieważ główna koncepcja jest genialna, tylko okropnie zrobiona.
Około pierwszych 150 stron czytało się jednym tchem (na ile tylko można było przy dość męczącym stylu autorki) i ciąg dalszy naprawdę zastanawiał człowieka. Potem jednak mocno się męczyłam z lekturą, zalewana...

Nie ukrywam, że w przypadku tej książki sam opis zaintrygował mnie na tyle, by pochłonąć ją w rekordowym tempie. Skończyłam ją już jakiś czas temu i... sama nie wiedziałam, co tak naprawdę mogłabym o niej napisać.
Trzeba przyznać, że sama fabuła jest nietuzinkowa, co w przypadku fali książek YA czy NA jest naprawdę miłą odmianą. Autorka podjęła się naprawdę trudnego zadania (wydaje mi się, że niełatwo jest pisać z perspektywy osoby, która próbowała popełnić samobójstwo),odnoszę jednak wrażenie, że nie do końca jej się to udało - Phoenix wprawdzie wydaje się być rozchwiana emocjonalnie, zamknięta w sobie i ostrożna, ale... czegoś w tym wszystkim brakuje. Wydaje mi się też, że autorka bardziej skupiła się na opisie błahostek, takich typowych "wypełniaczy" i poświęciła im więcej uwagi niż punktowi kulminacyjnemu, który okazał się najbardziej niesamowitą i zaskakującą częścią tej książki. Istna perełka, która wyróżnia "A Brand New Ending" wśród innych z tego gatunku. Wyjaśnienie losów bohaterów drugoplanowych to kolejne, czego mi zabrakło - co z Rain, co z Donovanem, czy oni również byli zaledwie wytworem wyobraźni Phoenix, czy może istnieli naprawdę?

Mimo że postanowiłam się w swojej opinii bardziej skupić na minusach książki niż na plusach, to jednak oceniam ją na siedem gwiazdek i polecam każdej osobie, która chciałaby się trochę wzruszyć i przypomnieć sobie, że dla prawdziwej miłości nie ma żadnych przeszkód. Trochę ckliwie, co? A jednak może się podobać ;)

Nie ukrywam, że w przypadku tej książki sam opis zaintrygował mnie na tyle, by pochłonąć ją w rekordowym tempie. Skończyłam ją już jakiś czas temu i... sama nie wiedziałam, co tak naprawdę mogłabym o niej napisać.
Trzeba przyznać, że sama fabuła jest nietuzinkowa, co w przypadku fali książek YA czy NA jest naprawdę miłą odmianą. Autorka podjęła się naprawdę trudnego...

Dawno tak nie miałam by po skończeniu książki brakowało mi słów na jej określenie... Nie wiem jak się czuję odnośnie tego co się w niej wydarzyło... Nie zachwyciła mnie ale i nie rozczarowała... pozostawiła mnie w jakieś osobliwej umysłowej próżni... Koncepcja autorki była całkiem niezła tylko... no właśnie gdyby nie to tylko, to byłoby niemal idealnie... koniec zdecydowanie za krótki, dziwny. Zabrakło mi dopowiedzenia co z Rain, Donvanem (istnieli naprawdę czy nie?) Momentami niepotrzebnie rozciągnięta narracja i opisy a po chwili wydarzenia wprowadzone w takie tempo, że trudno się połapać. Jeżeli to był celowy zabieg autorki to nie wiem po co. W ogóle S.A.Rolls ma dziwny sposób pisania... Momentami dłużąca się, nudziła mnie. Ale doczytałam do końca :)) więc to już o czymś świadczy :))

Dawno tak nie miałam by po skończeniu książki brakowało mi słów na jej określenie... Nie wiem jak się czuję odnośnie tego co się w niej wydarzyło... Nie zachwyciła mnie ale i nie rozczarowała... pozostawiła mnie w jakieś osobliwej umysłowej próżni... Koncepcja autorki była całkiem niezła tylko... no właśnie gdyby nie to tylko, to byłoby niemal idealnie... koniec...

Jestem świeżo po przeczytaniu tej książki i... totalny mindfuck. Nie wiem, co mam myśleć o tej całej historii, a już w szczególności zakończeniu. W głowie kłębi mi się milion pytań. Nie spodziewałam się niczego, co zastałam. Ale... polecam gorąco.

Jestem świeżo po przeczytaniu tej książki i... totalny mindfuck. Nie wiem, co mam myśleć o tej całej historii, a już w szczególności zakończeniu. W głowie kłębi mi się milion pytań. Nie spodziewałam się niczego, co zastałam. Ale... polecam gorąco.