Libido dominandi. Seks jako narzędzie kontroli społecznej

- Kategoria:
- popularnonaukowa
- Tytuł oryginału:
- Libido Dominandi: Sexual Liberation and Political Control
- Wydawnictwo:
- Wektory
- Data wydania:
- 2013-05-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-05-01
- Liczba stron:
- 736
- Czas czytania
- 12 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788360562611
- Tłumacz:
- Jerzy Morka
- Tagi:
- seks erotyka
Fascynująca i bogata faktograficznie lektura, ujawniająca zatajane fakty.
Z wielką przenikliwością opisane tu zostały mechanizmy, z których mieliśmy nie zdawać sobie sprawy. Historia przeprowadzonego na ogromną skalę, udanego przeprogramowania zachodniej kultury.
Co łączy Adama Weishaupta - twórcę Iluminatów, Markiza de Sade, Zygmunta Freuda, bolszewików, berlińską bohemę lat trzydziestych, speców od wojennej propagandy, animatorów rewolucji seksualnej lat 60., współczesnych inżynierów opinii publicznej?
Oświecenie miało swój początek jako ruch zmierzający do wyzwolenia człowieka, a niemal z dnia na dzień przekształciło się w przedsięwzięcie zmierzające do uzyskania nad nim kontroli. Niniejsza książka to opowieść o tej transformacji. Można w niej widzieć historię rewolucji seksualnej, nowoczesnej psychologii lub wojny psychologicznej. Tym, co je wszystkie łączy, jest wielopokoleniowe przedsięwzięcie realizowane metodą prób i błędów z umysłem wypaczonym przez namiętności, a sprowadzające się do tych samych konkluzji, do jakich doszedł św. Augustyn pod koniec istnienia Rzymskiego Imperium.
Człowiek ma tylu panów, ile przywar, wad i słabości. Sprzyjając im, władza działa na rzecz zniewolenia, które może przyjąć postać kontroli politycznej. Pozostaje jedynie pytanie, czy owo zniewolenie daje się wykorzystywać dla czerpania z niego korzyści finansowych i politycznych, a jeśli tak, w jaki sposób można to osiągnąć. Najlepsza metoda kontrolowania ludzi jest ta, która osiąga swe cele, pozostawiając ich całkowicie nieświadomymi faktu, że podlegają kontroli, a najlepszą drogą do tego jest systematyczna manipulacja ich pożądaniami, albowiem człowiek się z nimi utożsamia. Broniąc ich, broni swojej „wolności”, którą zazwyczaj pojmuje jako nieograniczoną możność zaspokajania własnych pragnień, nie rozumiejąc najczęściej, że niezwykle łatwo jest manipulować nimi z zewnątrz. Manipulacja ta służy dziś mrocznym siłom do udoskonalania systemu finansowego i politycznego nadzoru oraz eksploatacji. Dogłębnie rozumieli to św. Paweł i św. Augustyn, nazywając zjawisko owo „zniewoleniem przez grzech”. Książka ta, opisując spójną konstrukcję światopoglądu opartego na tym zjawisku, wyjaśnia, w jaki sposób wyzwolenie seksualne stało się formą politycznej kontroli.
E. Michael Jones
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
OPINIE i DYSKUSJE
Dzięki temu dziełu możemy lepiej się przyjrzeć technikom manipulacyjnym stosowanych obecnie, aby panować nad ludźmi. Wzbudzanie potrzeb, osłabianie systemu obronnego i przyciąganie uwagi na nowy (całkowicie podporządkowany interesom twórców) system jako twór, który będzie zaspakajał ludzkie potrzeby.
Zgadzam się z Jonesem, iż „wyzwolenie” w rozumieniu libertyńskim jest panowaniem silniejszych nad słabszymi oraz sposobem sprawowania władzy poprzez umiejętne oddziaływanie na ludność ogarniętą przez własne namiętności. Rewolucyjne ideały nigdy nie sprawdziły się w interesie większości, a po ekscesach przychodził proporcjonalny ucisk. Rewolucja seksualna w latach ‘60 to spadkobierczyni rewolucji rosyjskiej, zaś rosyjska została wywiedziona z rewolucji francuskiej. Nie zapominajmy o reformacji – Marcin Luter za pomocą korespondencji skłonił duchownych do złamania celibatu, po czym oni stawali się jego zwolennikami.
Słuszna uwaga, że rozwój technologiczny wcale nie musi pociągać za sobą progresu w dziedzinie moralności.
Nienawiść Markiza de Sade do kobiecej płodności miała genezę w jego podejściu do życia. Rdzeń tego stanowiła kwestia z jego matką oraz późniejsze doświadczenia z kobietami. Matka to ktoś niezmiernie ważny. Ostrze wbite w jego serce wymierzał w inne kobiety i mężczyzn. Właściwie nie oszczędzał nikogo – łącznie z sobą. Jedyne, czego nie mogę mu odmówić, to potrafił utrzymać pewną spójność i konsekwencję w swoim postępowaniu - jakkolwiek dziwnie to brzmi w przypadku kogoś poprzekręcanego do takiego stopnia, który trudno mi sobie nawet wyobrazić.
Poznałam genezę powstania „Frankensteina” Mary Shelley. Powieść jest gorzką refleksją na temat tego, czym stają się namiętności, gdy przestaną być odpowiednio przekierowywane. Wtedy, z kawałków (powiązanych ze sobą na zasadach o wątpliwej stabilności) rodzi się potwór.
Autor zestawiając ze sobą zagadnienia dosadnie pokazuje, jak wszystko się „pięknie” łączy w gęstą, misterną (choć pełną wad, skoro to wyszło na jaw) sieć.
Wprowadzanie narzędzi manipulacji pod płaszczykiem „rzetelnej metody naukowej” ma długą historię. Spragnione władzy jednostki z entuzjazmem witają twory stanowiące środek do stworzenia modelu rzeczywistości, w którym dawne zostaje całkowicie (lub prawie) zastąpione, zaś nowe znajduje się pod ich kontrolą. Jones wskazuje tutaj np. na psychoanalizę. Freud starał się zacierać korzenie, genezę swoich przekonań, żeby nie stracić autorytetu. W swoich czasach udawało mu się odnosić sukcesy, lecz skoro mamy szansę się o tym dowiedzieć, nie potrafił być do końca skuteczny. Metoda Freuda i Junga ma według autora wiele wspólnego z iluminatyzmem. Iluminatyzm zaś czerpał z myśli Ignacego Loyoli (założyciela jezuitów); czynił jednak z tego środek by dawać kontrolującemu klucz do pragnień tego, kto znajduje się pod jego ”opieką”. Drugi nurt to behawioryzm. Dziwne, że jedni tłumaczą swoje postępki „naturą ludzką”, a drudzy uważają, że człowiek jest „czysty” i można go wymodelować według woli.
Istnieje wiele przypadków osób, które pod przykrywką aktywizmu, przyglądaniu się rewolucji czy innym podobnym działaniom, szukały uzasadnienia i usprawiedliwienia dla czynów budzących w nich wyrzuty sumienia. Chcieli, żeby ich sposób życia stał się powszechny, akceptowany. Po porażkach czy refleksjach, że się mylili tak do siebie, jak i do o tego, czego chcą inni, najczęściej albo zapierali się i niczego nie zmieniali, albo stawali się jeszcze bardziej zaciekli. Wcale nie walczyli dla innych, tylko wmawiali i projektowali na nich swoje skłonności. Chaos kilku osób przełożony na całe społeczeństwo. Wyjątek stanowi matka autorki „Frankensteina”. Mary Wollstonecraft potrafiła przyznać, że to, w co wierzyła, okazało się źródłem jej cierpienia i nie doprowadziło do tego, do czego dążyła. Niestety jej stary wizerunek w powszechnej świadomości, nadal się utrzymywał.
Gdybym miała streścić wszystkie przypadki, wymagałoby to wiele dalszej treści. Chodzi przede wszystkim o to, jak środki przedstawiane jako „uwalniające” i przedstawiane jako pomocne, prowadzą do dalszego popychania granic. Im większe przyzwolenie, tym trudniej zauważyć i udowodnić swoją krzywdę. Pod wpływem rewolucji seksualnych ucierpiało masę kobiet, na które spada największy ciężar emocjonalny. Kobiety szczególnie doświadczają degradacji własnego ciała oraz psychiki jako biorące pigułki czy inaczej… Straszne, kiedy coraz dalsze działania prowadzą do dezintegracji własnego „ja”. To, co w zamyśle ma ulżyć w napięciach, staje się narzędziem do zdobycia władzy. Sprytny terapeuta lub nawet zwykły człowiek zaznajomiony z ludzką psychiką, może sprawić, iż jego ofiara nie będzie mogła się uwolnić spod władzy umiejętnie rozbudzanych namiętności czy innych działań prowadzących do tego, że nie jest już w stanie podejmować racjonalnych kroków chroniących siebie samą.
Oczywiście także mężczyźni stają się ofiarami własnych popędów tworzący potwora choroby psychicznej, ale ich mniej dotyka. Nie powiem, by mniej cierpieli, ale mniejsza jest ingerencja w ciało przy stosowaniu antykoncepcji. Skandal seksualny potrafi zniszczyć wizerunek każdej z płci, ale mężczyzna nie musi się liczyć z zajściem w ciążę ani skutkami stosowania chemii. Właśnie dlatego bywa podatny, żeby podporządkowywał innych swojemu pożądaniu. Lekkomyślność nie chroni jednak przed skutkami rozwiązłości.
Żeby nie było, iż dyskryminuję mężczyzn. Zwyczajnie zwracam uwagę na swoją płeć. Poza tym to fakt, że na kobiecym ciele dokonuje się najwięcej zmian, jeśli idzie o antykoncepcję.
Wyzwolenie namiętności dezintegruje osobowość. Człowiek znajdujący się pod jej wpływem traci siebie, rozpada się na luźno połączone ze sobą fragmenty i nie jest w stanie funkcjonować samoistnie. Jeśli prześladowca wcześniej dobrze pozna swoją ofiarę, wtedy ma ją całkowicie w posiadaniu. Poprzez seks naprawdę można „posiąść”, to nie jest tylko słowo, żadna przenośnia.
Nie można zapomnieć o masturbacji. Ten środek jest ściśle związany z pornografią. Ten przemysł przynosi gigantyczne zyski, więc tym usilniej stara się zbanalizować jej rolę aktywującą namiętności mogące w rezultacie prowadzić na drogę przestępstwa. Jednym z przykładów roli materiałów porno była sprawa seryjnego mordercy Teda Bundy’ego – on się przyznał doktorowi Jemesowi Dobsonowi, że pornografia go doprowadziła do tego, co robił. Jest to gwałt na „ja”, wcale nie mniej korzystnym dla tych, którzy chcą zapanować nad jednostką. aś kobiety lekkomyślnie traktują swoje ciało. Później i jedni, i drudzy szukają czegoś, co zmaże ich winę, choćby mieli być w większym stopniu nieszczęśliwi niż przyznając się do tego.
Jeszcze aborcja i to, że jeśli następuje przyzwolenie, mężczyźni czują, iż spokojnie mogą do niej przymuszać, zaś kobiety traktować sprawę zbyt swobodnie. Potem obie płcie szukają usprawiedliwienia nawet, jeśli podążając tą drogą stają się nieszczęśliwi w jeszcze większym stopniu.
Swego czasu traktowałam te sprawy zbyt lekko. Przyznaję, byłam strasznie głupia. Przyjęłam i - wydaje się, że sama - przyswoiłam oglądy na temat tego, o czym właściwie wcale nie miałam pojęcia i właściwie powtarzałam po innych. Moje przestrzeganie było oderwane od realiów, nastawione na usypianie sumienia. Z tego zawsze są uszczerbki. Postrzeganie siebie jako kogoś czujnego, bywa złudzeniem.
„Libido dominandi. Seks jako narzędzie kontroli społecznej” wcale mnie nie wyleczyła, lecz dała mi pewną podbudowę, której wcześniej w ogóle nie miałam. Stanowiła dla mnie trudną przeprawę, ale jakoś nie mogłam przestać. Trochę niepokojące.
Można by pociągnąć jeszcze dalej, gdyż ta historia potoczyła się dalej wraz z upływem czasu, ale autor by mógł ją pisać aż do śmierci.
Dobrze… Teraz koniec. Muszę przejąć kontrolę, ponieważ mój potok refleksji zaczyna się przeradzać w rwącą rzekę. Nie wyczerpałam tematu, bo książka jest pokaźna w rozmiary i treść.
Dzięki temu dziełu możemy lepiej się przyjrzeć technikom manipulacyjnym stosowanych obecnie, aby panować nad ludźmi. Wzbudzanie potrzeb, osłabianie systemu obronnego i przyciąganie uwagi na nowy (całkowicie podporządkowany interesom twórców) system jako twór, który będzie zaspakajał ludzkie potrzeby.
więcej Pokaż mimo toZgadzam się z Jonesem, iż „wyzwolenie” w rozumieniu libertyńskim jest...
Przerażająco prawdziwa
Przerażająco prawdziwa
Pokaż mimo toGorąco polecam. Główną tezą jest zdanie, że albo podporządkujemy prawo moralne namiętnością albo namiętności prawu moralnemu. Od czasów Adama Weishaupta przez de Sade, psychoanalizę, do czasów rewolucji seksualnej lat 60 wszyscy próbują urzeczywistnić to drugie.
Gorąco polecam. Główną tezą jest zdanie, że albo podporządkujemy prawo moralne namiętnością albo namiętności prawu moralnemu. Od czasów Adama Weishaupta przez de Sade, psychoanalizę, do czasów rewolucji seksualnej lat 60 wszyscy próbują urzeczywistnić to drugie.
Pokaż mimo toDzieło ze wszech miar wybitne i godne polecenia. Opowiada o tym jak doszło do odkrycia, iż jednym ze sposobów sterowania ludźmi jest stymulacja ich namiętności. O tym, jak tworzone były "postępowe i rewolucyjne" teorie, które usprawiedliwiać miały podłe uczynki ich twórców. Magnus Hirschfeld, Wilhelm, Reich, Zygmunt Freud, Aleksandra Kołłontaj,John Watson, Alfred Kinsey i wielu wielu innych. W większości oszuści, ludzie chorzy, zdemoralizowani, zagubieni, podli i lubieżni. Wszystkie kolejne elementy seksualnego wyzwolenia stawały się w rzeczywistości formą uzyskiwania kontroli nad ludźmi. Do tego konieczne było wcześniejsze rozbicie podstaw - rodziny, religii, autorytetów. Moralność stała się w nowym świecie formą ucisku, a kwintesencją wolności - erotyczny anarchizm i odrzucenie zasad moralności. Pozostaje zawsze wybór - albo akceptacja porządku moralnego, narzucenie sobie samokontroli dopuszczając głos rozumu, albo uleganie namiętnościom, podporządkowanie się żądzom i ludziom, którzy naszą namiętność wykorzystają do czerpania zysków ekonomicznych lub politycznych. A "rewolucja" dokonuje się wciąż i zmierza w stronę niewyobrażalnej katastrofy i spotwornienia. Sednem tej rewolucji jest uwolnienie seksualnej aktywności u dzieci. Wg Reicha i innych niszczycieli świata, seksualizacja dzieci zapobiegnie ich ureligijnieniu, uczyni wolnymi i szczęśliwymi. W miarę jak niepostrzeżenie kurczy się wolność polityczna i gospodarcza, swoboda seksualna - niejako w ramach rekompensaty - ulega rozszerzeniu. Socjotechniczne eksperymenty mające za zadanie odebranie tożsamości narodowej i religijnej, pseudonaukowość, manipulacja statystykami, utajnianie przerażających zdarzeń, jak molestowanie setek dzieci w ramach zbierania danych do raportu Kinseya, to norma w inżynierii społecznej szaleńców i potworów. Przerażający jest fakt uwolnienia popędów i zachcianek spod kontroli rozumu, bo tym są owe "rewolucje seksualne". To za ich sprawą seks i życie stały się koszmarem, zmierzając niepowstrzymanie w stronę hard-porno, przekraczając granice człowieczeństwa, piękna i miłości.
Dzieło ze wszech miar wybitne i godne polecenia. Opowiada o tym jak doszło do odkrycia, iż jednym ze sposobów sterowania ludźmi jest stymulacja ich namiętności. O tym, jak tworzone były "postępowe i rewolucyjne" teorie, które usprawiedliwiać miały podłe uczynki ich twórców. Magnus Hirschfeld, Wilhelm, Reich, Zygmunt Freud, Aleksandra Kołłontaj,John Watson, Alfred Kinsey i...
więcej Pokaż mimo toKsiążka, a właściwie opus magnum, napisana przez amerykańskiego konserwatystę, u którego dostrzegam ten sam polot, intelekt i lekkość pióra, co u Paula Johnsona. Praca jest na prawdę potężna i jej uważne przeczytanie zajęło mi ponad miesiąc. Nie żałuję jednak, ponieważ jest tego warta. Autor, w oparciu o źródła historyczne, wyjaśnia chronologicznie, krok po kroku, w jaki sposób od czasów Rewolucji Francuskiej doszło do powstania współczesnego projektu cywilizacyjnego zwanego Europą Zachodnią. Książka ewidentnie tylko dla tych, którzy są gotowi na poznanie prawdy i pozbycie się złudzeń. Polecam.
Książka, a właściwie opus magnum, napisana przez amerykańskiego konserwatystę, u którego dostrzegam ten sam polot, intelekt i lekkość pióra, co u Paula Johnsona. Praca jest na prawdę potężna i jej uważne przeczytanie zajęło mi ponad miesiąc. Nie żałuję jednak, ponieważ jest tego warta. Autor, w oparciu o źródła historyczne, wyjaśnia chronologicznie, krok po kroku, w jaki...
więcej Pokaż mimo toDobrze napisana, ale tezy wysnuwane przez autora i ich argumentacja nie jest przekonująca.
Dobrze napisana, ale tezy wysnuwane przez autora i ich argumentacja nie jest przekonująca.
Pokaż mimo toKsiążka napisana z punktu widzenia fundamentalistycznej filozofii chrześcijańskiej. Skonstruowana na zasadzie: "Bóg słucha naszych modlitw, bo ludzie wciąż się modlą. A przecież nie robili by tego, gdyby Bóg ich nie słuchał.Szach mat paskudni ateiści!". Zwolennicy boskiego planu wpadną w zachwyt, osoby sceptyczne prawdopodobnie poczują się znudzone jednostronną retoryką i wyssanymi z palca wnioskami. Dla mnie to bezwartościowa apologetyka - ląduje w koszu.
Książka napisana z punktu widzenia fundamentalistycznej filozofii chrześcijańskiej. Skonstruowana na zasadzie: "Bóg słucha naszych modlitw, bo ludzie wciąż się modlą. A przecież nie robili by tego, gdyby Bóg ich nie słuchał.Szach mat paskudni ateiści!". Zwolennicy boskiego planu wpadną w zachwyt, osoby sceptyczne prawdopodobnie poczują się znudzone jednostronną retoryką i...
więcej Pokaż mimo toZamiast recenzji (poprzednie mówią niemal wszystko) - garść cytatów.
O wierze
"W wierze chrześcijańskiej ideałem jest służba oparta na miłości (niezależnie od tego, do jakiego stopnia wciela się ją w praktyce), jego odwrotność, reprezentowana przez rewolucjonistów, oznaczać może jedynie hegemonię i supremację".
O społeczeństwie
"Prawo moralne to jedyna ochrona ubogich, gdyż demos nie jest ani bogaty, ani potężny. Jedyną jego obroną przed grabieżą ze strony bogatych i potężnych jest prawo, czyli prawo moralne, oraz oparte na nim prawo świeckie. Jeżeli demos odrzuca prawo moralne, tworzy społeczeństwo, w którym jedynym wyznacznikiem dobra i zła jest pragnienie. Taki świat jednak, bez względu na to, co myśli o nim demos, nie jest demokratycznym, ponieważ tam, gdzie brak moralnego ładu, pragnienia potężnych i możnych zawsze triumfują nad pragnieniami biednych i słabych. [...] Świat wyzwolony z moralności to świat, w którym bogaci dostają wszystko, czego zapragną".
O władzy
" W miarę jak politycy kolejno zaczynają gonić za pieniędzmi, żeby zapewnić sobie mandat lub reelekcję, o porządku państwa zaczynają decydować ci, którzy mogą zapłacić najwięcej".
Nic dziwnego, że nie jest to lektura na jeden wieczór.
Zamiast recenzji (poprzednie mówią niemal wszystko) - garść cytatów.
więcej Pokaż mimo toO wierze
"W wierze chrześcijańskiej ideałem jest służba oparta na miłości (niezależnie od tego, do jakiego stopnia wciela się ją w praktyce), jego odwrotność, reprezentowana przez rewolucjonistów, oznaczać może jedynie hegemonię i supremację".
O społeczeństwie
"Prawo moralne to jedyna ochrona ubogich,...
Książka otwiera oczy na wszechobecną manipulację naszymi, zdawałoby się "wolnymi", wyborami. Skłania do refleksji nad światem, w którym żyjemy. Polecam, bo warto być tego świadomym.
Książka otwiera oczy na wszechobecną manipulację naszymi, zdawałoby się "wolnymi", wyborami. Skłania do refleksji nad światem, w którym żyjemy. Polecam, bo warto być tego świadomym.
Pokaż mimo toHistoria "rewolucji seksualnej" od czasów Rewolucji Francuskiej po początek ostatniej dekady XX wieku. Autor ukazuje zmiany jakie zaszły w omawianym w obyczajowości i spojrzeniu na zachowania seksualne społeczeństwa. E. Michael Jones skupia się w pierwszej kolejności na sylwetkach i działalności osób które miały największy wpływ na opisywane przemiany, jak chociażby markiz de Sade, Zygmund Freud czy Alfred Kinsey. Mamy także potężne instytucje które stoją za "rewolucją seksualną", odpowiadając przede wszystkim za finansowanie opisywanych przemian. Trzeba bowiem pamiętać, że przewrót, który dokonał się w sferze ludzkiej seksualności, jest doskonałym narzędziem do sprawowania kontroli nad społeczeństwem i kreowania porządnych zachowań, i o tym właśnie jest ta książka.
Historia "rewolucji seksualnej" od czasów Rewolucji Francuskiej po początek ostatniej dekady XX wieku. Autor ukazuje zmiany jakie zaszły w omawianym w obyczajowości i spojrzeniu na zachowania seksualne społeczeństwa. E. Michael Jones skupia się w pierwszej kolejności na sylwetkach i działalności osób które miały największy wpływ na opisywane przemiany, jak chociażby markiz...
więcej Pokaż mimo to