Życie zaczyna się we Włoszech
- Kategoria:
- reportaż
- Tytuł oryginału:
- Thin Paths: Journeys in and Around an Italian Mountain Village
- Wydawnictwo:
- Nasza Księgarnia
- Data wydania:
- 2012-08-14
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-08-14
- Liczba stron:
- 352
- Czas czytania
- 5 godz. 52 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 978-83-10-12213-1
- Tłumacz:
- Adam Pluszka
- Tagi:
- reportaż Włochy
Rozsypujący się dom. W pustych pokojach piec chlebowy, złamana łopata, gliniane dzbany, które wciąż cierpko pachną oliwą. W szafach zostały ubrania, na kredensie stoi milczący budzik, na ścianie wisi obrazek wycięty z gazety. Dom otaczają wąskie ścieżki. Jedna wiedzie stromo w dół do wioski, inna, kręta, prowadzi do rozsypujących się chat i wyżej, w góry...
Julia Blackburn przyjechała do Ligurii, regionu na północy Włoch, w 1999 roku. Mieszkańcy wioski, w której się osiedliła, wkrótce zaczęli jej opowiadać historie ze swojego życia. Jeszcze do niedawna większość z nich była mezzadri, "półludźmi" należącymi do lokalnego padrone, który wymagał od nich dzielenia się wszystkim, co mieli – nawet piękną żoną czy córką. Gdy wybuchła wojna, znaleźli się w sercu walk faszystów i partyzantów. Były to czasy śmierci, strachu, głodu, ukrywania się w górach. "Spisz to dla nas – powiedzieli Julii – bo w innym razie wszystko przepadnie".
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Rozmowy o życiu i o śmierci
Julia Blackburn, brytyjska autorka światowej sławy, dwukrotnie nominowana do Orange Prize, przyjechała do Ligurii, regionu w północno-zachodniej części Włoch, w 1999 roku. Podczas drugiej wojny światowej rejon ten został obficie zroszony krwią, bo to właśnie tu włoscy partyzanci stoczyli najkrwawsze boje. Autorka przybywając do Ligurii, gdzie zamieszkuje z mężem, Hermanem, zakochała się w niej bez pamięci. Szczególne miejsce w sercu Brytyjki znaleźli także jej mieszkańcy i ich ciekawe historie, ale o tym później…
Julia Blackburn nie znała wcześniej języka włoskiego, ale nie przeszkodziło jej to dość spontanicznie przeprowadzić się na Półwysep Apeniński. Początkowo pomagała sobie mieszanką francuskiego i hiszpańskiego, by w krótkim czasie za sprawą miłych mieszkańców wioski opanować go w zadowalającym stopniu. Nauka szła jej dobrze także z tego powodu, iż przebywając wśród tak pięknych okoliczności przyrody, autorka mogła skutecznie się relaksować. Dolna część wioski, w której był jej dom, leży nad rzeką, a „góry otaczają [ich] z każdej strony, choć kiedy spojrzeć na południe, można dostrzec daleki trójkąt Morza Śródziemnego. To wręcz idealne miejsce, by odpocząć od cywilizacji, gwaru, pośpiechu i zamętu, jakiego doświadczamy żyjąc w dużych miastach. No i ten zapach - posłuchajcie sami: Postrzępione kielichy błękitnych goryczek i nieśmiało rozwinięte fioletowe cyklameny, fiołki, różowe goździki, samotne lilie, storczyki, kępy wysokich i upiornych asfodeli, które ponoć rosną w zaświatach na Polach Elizejskich… Gdziekolwiek postawię stopę, uwalniam aromaty lawendy, rozmarynu, tymianku. Nikogo nie dziwi fakt, że w domu Julii i jej męża Hermana mieszkają zwierzęta: popielice, mrówki i ropucha, zaś motyle, świerszcze, pasikoniki, mrówki, chrząszcze, skaczące pająki, robaczki świętojańskie, czarne skorpiony i stonogi są ich bliskimi znajomymi, ponieważ każdy żyje tu blisko swoich zwierząt, często dzieląc przestrzeń życiową ze stadem kóz czy z krową. Należy jednak pamiętać, że czasem robi się w Ligurii niebezpiecznie, przykładowo kiedy dowiadujemy się, żeliguryjskie owady potrafią być naprawdę duże. Gąsienica ćmy trociniarki czerwicy ma wielkość cygara i wygląda, jakby ktoś zszył ze sobą kawałki futra i skóry!
Liguria to nie tylko zapierające dech w piersiach widoki czy bogactwo gatunków fauny i flory. To także wyjątkowi ludzie, którzy teraz żyją spokojnie, z dala od wielkiej polityki, ale nie zawsze tak było. Autorka zaprzyjaźniła się z kilkoma osobami z wioski i mając możliwość częstego ich odwiedzania, poznawała ich losy, budzące jej ciekawość i przywodzące na myśl pewien pomysł:Zapytałam, czyby [im] przeszkadzało, gdybym przyniosła notatnik i spisywała te historie. Odpar[li], że nie, przeciwnie, będ[ą] szczęśliw, bo nie chc[ą], aby wszystkie wspomnienia przepadły wraz z [ich] śmiercią. I tak to się zaczęło. Ludzie z wioski spisywali dla Brytyjki wydarzenia z przeszłości i dawali jej zdjęcia (dzięki niej przeżywali nieomal katharsis!),zaś ona sama przeszukiwała opuszczone domy, poznawała zapiski miejscowego proboszcza sprzed lat i dowiadywała się, jak kiedyś wyglądało życie mieszkańców Ligurii.Bo tu każdy posiada jakieś wspomnienia wojenne, wielu opowiada o partyzantach i mordujących ich faszystach, a świadectwem, że ludzie tracili tu życie są pochylone nagrobki na cmentarzu i historie opowiadane przez lata z ust do ust:Spacerując po lesie, można się jeszcze natknąć na ruiny starych domów. Przypominają bezpańskie psy, coraz bardziej stapiają się z krajobrazem. Stosy kamieni kulą się pod drzewami, które przygniatają ściany i wypuszczają nowe pędy poprzez zapadnięte dachy i otwarte na oścież drzwi. Padroni – właściciele ziemscy – od dawna nie żyją, więc drzewa są niczyje, tak samo jak domy. Na innym miejscu ktoś dodaje:Wszyscy żyliśmy wtedy jak we śnie z powodu tego, co musieliśmy oglądać (…) W miesiącach po wojnie wieszano ludzi, rozstrzeliwano. Niektórzy sami odbierali sobie życie. Nikt nie zadawał pytań. Nie potrafię o tym mówić (…) Nawet teraz wali mi serce, a inny potwierdza, że czasami musimy pamiętać pewne rzeczy, bo tylko tak możemy o nich zapomnieć.
Książka Julii Blackburn dotyczy jej życia we Włoszech, jej prób oswojenia się z nową rzeczywistością (świadomie wybraną razem z mężem) oraz wrażeń, jakie jej towarzyszyły, także podczas choroby Hermana. To również historie konkretnych mieszkańców wioski, ich doświadczeń, dramatycznych przeżyć, ale i udokumentowana empatia, jakiej Liguryjczycy mają pod dostatkiem. Wszystko po to, by ocalić od zapomnienia człowieczy los.Dzięki życiu tutaj wiem, że czas przeszły, teraźniejszy i przyszły rozciąga się wokół nas jak bezkresny pejzaż, a my przecinamy go, idąc po siateczce wąskich ścieżek, podsumowuje autorka. Na tle wielu tytułów dotyczących Włoch ta publikacja praktycznie niczym się nie różni: jest sielsko, przeważają opisy pięknych widoków i zachwycającej przyrody, cudownej pogody oraz ciepłych ludzi wokół. Opowieść przypomina pamiętnik, w którym jego właścicielka dokumentuje, jak ona, jako cudzoziemka, poradziła sobie w swojej nowej ojczyźnie, wspominając przy okazji historię miejsca, do którego dotarła. Czy propozycja tej brytyjskiej autorki przypadnie Wam do gustu, musicie sprawdzić sami. Przyznaję, że momentami nudziłam się. Książka raczej nie wryła mi się w pamięć, pozostawiła mnie obojętną… Pomysł był ciekawy, ale z jego realizacją poszło już gorzej. To lekka lektura, niewymagająca zaangażowania ze strony czytelnika, jakich tysiące, niestety. Ja jestem na ‘NIE’, ale Was zapraszam do lektury.
Agnieszka Biczyńska
Cytaty za: "Życie zaczyna się we Włoszech", Julia Blackburn, Nasza Księgarnia, 2012
Książka na półkach
- 249
- 67
- 22
- 8
- 5
- 5
- 4
- 4
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Ludzie odeszli, umarli, przeminęli. W wyniku wojen, biedy, chorób, starości. Obraz zarysowany przez autorkę to studium samotności w obrazie włoskich, górskich wiosek, zapomnianych i opuszczonych przez mieszkańców. Całość jest zbudowana dosyć chaotycznie, jednak może to również dodaje tej książce swoistego uroku. Dobra pozycja na weekend spędzony w górskim zaciszu z wielką filiżanką kawy.
Ludzie odeszli, umarli, przeminęli. W wyniku wojen, biedy, chorób, starości. Obraz zarysowany przez autorkę to studium samotności w obrazie włoskich, górskich wiosek, zapomnianych i opuszczonych przez mieszkańców. Całość jest zbudowana dosyć chaotycznie, jednak może to również dodaje tej książce swoistego uroku. Dobra pozycja na weekend spędzony w górskim zaciszu z wielką...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzytanie o napotkanych kwiatkach, owadach i gadach nie jest moją bajką, ale podziwiam osoby, które na ten temat potrafią pisać długie powieści.
Czytanie o napotkanych kwiatkach, owadach i gadach nie jest moją bajką, ale podziwiam osoby, które na ten temat potrafią pisać długie powieści.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWydaje mi się, ze czytałam lepsze pozycje ale ogromny plus za to, ze za opisami krajobrazów, natury moja wyobraźnia nie nadążała 😃 bardzo plastycznie autorka przekazuje wspomnienia swoich rozmówców, wszystko ma kolor i zapach czasem smak. Plus tez za to, ze te z pozoru pojedyncze opowiastki z przeszłości sa zebrane w jedna spójna całość. Pięknie połączone losy mieszkańców tworzą przekrój dusz i charakterów.
Wydaje mi się, ze czytałam lepsze pozycje ale ogromny plus za to, ze za opisami krajobrazów, natury moja wyobraźnia nie nadążała 😃 bardzo plastycznie autorka przekazuje wspomnienia swoich rozmówców, wszystko ma kolor i zapach czasem smak. Plus tez za to, ze te z pozoru pojedyncze opowiastki z przeszłości sa zebrane w jedna spójna całość. Pięknie połączone losy mieszkańców...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toLiguria to piękny region, którego walorów jeszcze nie odkryłam. Dopiero Julia Blackburn otworzyła mi oczy na atrakcje regionu.
Bardzo plastyczne opisy bujnej roślinności i zamieszkujących jej domostwo zwierząt (popielnice, żaby, węże),zabawne rysunki dzików i żab. Opisuje wiejskie życie, problemy z zapamiętaniem imion i koligacji rodzinnych mieszkańców, proces oswajania mieszkańców by uznali ją i męża Hermana za swoich.
Wąwóz, owady, eksploracja grot umilają jej życie. Pozornie beztroska egzystencja zmienia się, gdy lekarz wykrywa u Hermanna raka. Odtąd sama musi się borykać z remontem, poznawaniem lokalnych zwyczajów, a mąż ma wydobrzeć w szpitalu. Julia uczy się lokalnej kuchni, odkrywa sekrety prostego życia, dowiaduje się o wierzeniach i legendach mieszkańców doliny, o tzw mezzoandro, półludziach, którzy byli zależni od lokalnego Padrone i często wykorzystywani, to jemu musieli oddawać część zbiorów. para wsiąka w lokalną społeczność, gdzie wszystkie urodziny hucznie się obchodzi, gdzie panuje wzajemna życzliwość i chęć pomagania innym. Poznajemy fascynujące historie kulejącego Artura, Tunina, partyzantów z czasów drugiej wojny światowej i przemoc faszystów, zapiski proboszcza z okresu wielkiego głodu w latach 40-tych. Wzruszająca lektura o trudnym życiu twardych liguryjskich wieśniaków, którzy muszą walczyć z suszą, burzami, i bezdusznymi urzędnikami. Polecam wielbicielom Włoch i włoskiej kultury.
Liguria to piękny region, którego walorów jeszcze nie odkryłam. Dopiero Julia Blackburn otworzyła mi oczy na atrakcje regionu.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBardzo plastyczne opisy bujnej roślinności i zamieszkujących jej domostwo zwierząt (popielnice, żaby, węże),zabawne rysunki dzików i żab. Opisuje wiejskie życie, problemy z zapamiętaniem imion i koligacji rodzinnych mieszkańców, proces oswajania...
Urocza książka tak naprawdę o... niczym.
I tyle.
Urocza książka tak naprawdę o... niczym.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toI tyle.
Książka ta odczekała swoje na półce, miałam obawy, że okaże się kolejną z serii o obcokrajowcach, którzy kupują we Włoszech dom, remontują i żyją długo i szczęśliwie. Moje obawy się nie sprawdziły, na szczęście. Ta książka jest zupełnie inna. Opowiada o życiu, śmierci, przyrodzie, ludziach i ich losach. Brakowało mi tylko zdjęć. Polecam.
Książka ta odczekała swoje na półce, miałam obawy, że okaże się kolejną z serii o obcokrajowcach, którzy kupują we Włoszech dom, remontują i żyją długo i szczęśliwie. Moje obawy się nie sprawdziły, na szczęście. Ta książka jest zupełnie inna. Opowiada o życiu, śmierci, przyrodzie, ludziach i ich losach. Brakowało mi tylko zdjęć. Polecam.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTym co urzekło mnie najbardziej w tej książce jest jej niezwykle delikatna i subtelna okładka, która nie pozwala oderwać od niej oka. Niby stonowana i smutna, a jednak dająca nadzieję tym pięknym niebieskim kolorem. Kiedy tylko ją zobaczyłam, wiedziałam, że książka na pewno kiedyś wpadnie w moje ręce. I tak też się stało.
„Życie zaczyna się we Włoszech” opowiada o przeprowadzce autorki- Julii Blackburn do tajemniczej, północnej części Włoch zwanej Ligurią. Autorka podąża tam śladami swojego męża Hermana. Na kolejnych stronach książki przeżywamy wraz z autorką trudy związane z barierą językową, a także z klimatyzacją w nowym miejscu i społeczności. Szczęśliwie dla autorki miejscowa ludność okazuje się sympatyczna, nadzwyczaj przyjacielska i troskliwa, a autorka szybko odnajduje wśród nich swoje miejsce. Julia zaprzyjaźnia się z wieloma przedstawicielami tej społeczności, co owocuje spotkaniami i długimi rozmowami o przeszłości. A przeszłość ta nie należała do najłatwiejszych. Mieszkańcy wioski zostali ciężko doświadczeni podczas II wojny światowej. Dając schronienie partyzantom zostali wystawieni na okrucieństwo przeszukujących okolicę faszystów, niejednokrotnie przeżywając poniżenie, obawy o najbliższych i głód.
Moją uwagę przykuła wszechobecna w książce przyroda. Autorka posiada niewątpliwie dar jej wnikliwej obserwacji. Co rusz autorka serwuje nam ciekawe historyjki opisujące jej zmagania z żyjącymi wokół stworzeniami. A to żaba pukająca do drzwi, to znów popielice zamieszkujące mury ich domu czy żuk, który na dobre rozgościł się na poduszce autorki. Fauna i flora w mistrzowskim wydaniu. Dla mnie jako biologa z wykształcenia oraz miłośnika turystyki górskiej, lektura książki była szczególnie przyjemnym doświadczeniem, a po jej zakończeniu sama zapragnęłam odwiedzić to magiczne miejsce we Włoszech.
„Życie zaczyna się we Włoszech” to bardzo osobista i subtelna opowieść o życiu w dalekim zakątku świata, z dala od wielkomiejskiego szumu, w zgodzie z otaczającą naturą. Autorka w bardzo delikatny sposób porusza temat przemijania, ukazując historie mieszkańców wioski, którzy zapisem swoich wspomnień pragną pozostawić po sobie ślad dla potomnych.
Gorąco polecam wszystkim czytelnikom!
http://pozeracz-slow.blogspot.com/2012/12/zycie-zaczyna-sie-we-woszech-julia_27.html
Tym co urzekło mnie najbardziej w tej książce jest jej niezwykle delikatna i subtelna okładka, która nie pozwala oderwać od niej oka. Niby stonowana i smutna, a jednak dająca nadzieję tym pięknym niebieskim kolorem. Kiedy tylko ją zobaczyłam, wiedziałam, że książka na pewno kiedyś wpadnie w moje ręce. I tak też się stało.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to„Życie zaczyna się we Włoszech” opowiada o...
„Życie zaczyna się we Włoszech”, to opowieści mieszkańców wioski w Ligurii, spisane przez autorkę, która osiedliła się tam w roku 1999. Początkowo, nie znając języka, czuła się obco, z biegiem lat zadomowiła się jednak w pięknym zakątku Włoch i zyskała sobie sympatię miejscowych.
Adriana, Armando i Ida, Nanda, Agostina, Tunin i Terzina, to tylko kilkoro bohaterów opowieści Julii Blackburn, której książka jest ich wspomnieniami z czasów wojny, a także, gdy większość była jedynie mezzadri – „półludźmi”, żyjącymi niemal pod władzą padrone, dla którego musieli być gotowi zrobić niemal wszystko – oddać większość jedzenia, czy ukochaną kobietę.
Pisarka mówi również o sobie, o życzliwości, z jaką się spotkała, cierpliwości mieszkańców, którzy musieli znosić jej „afrykański” włoski, a także o pięknie jej „miejsca na ziemii”. Książka napisana jest w formie reportażu, nie jest to jednak suchy i bezuczuciowy opis, a barwna powieść przesycona różnego typu emocjami – od spontanicznej radości i rozpierającego poczucia piękna i zadowolenia z życia, po bardzo głęboki i przytłaczający smutek ze śmiercią w roli oddanej przyjaciółki.
Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała, choć w jednym zdaniu o okładce, która mnie urzekła. Błękit genialnie kontrastuje ze stonowanym tłem, wszystko ładne i przyjemne dla oka. Interesująca, zwracająca uwagę. I bardzo dobrze, taka powinna być każda okładka.
Czyta się bardzo dobrze, płynnie, język jest prosty, a fabuła bardzo swojska – można się łatwo wgryźć w jej klimat, odpocząć przy niej i posłuchać fascynujących historii. Nazwałabym ją odprężającą, pomimo iż porusza trudny temat wojny, straty i cierpienia. Po prostu dobrze się czułam „w jej towarzystwie”. Zachęcam.
„Życie zaczyna się we Włoszech”, to opowieści mieszkańców wioski w Ligurii, spisane przez autorkę, która osiedliła się tam w roku 1999. Początkowo, nie znając języka, czuła się obco, z biegiem lat zadomowiła się jednak w pięknym zakątku Włoch i zyskała sobie sympatię miejscowych.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAdriana, Armando i Ida, Nanda, Agostina, Tunin i Terzina, to tylko kilkoro bohaterów opowieści...
Delikatna, subtelna opowieść o Włoszech jakich nie ma w przewodnikach turystycznych. Dobry reportaż o północnej części kraju, na który nauczono na patrzeć wyłącznie jak na atrakcje turystyczną oraz krainę la dolce vita. A przecież każdy medal ma dwie strony i Julia Blackburn stara się ukazać właśnie tą nie tak pożądana, a jakże prawdziwą.
Delikatna, subtelna opowieść o Włoszech jakich nie ma w przewodnikach turystycznych. Dobry reportaż o północnej części kraju, na który nauczono na patrzeć wyłącznie jak na atrakcje turystyczną oraz krainę la dolce vita. A przecież każdy medal ma dwie strony i Julia Blackburn stara się ukazać właśnie tą nie tak pożądana, a jakże prawdziwą.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNigdy nie byłam we Włoszech, ale po lekturze tej książki zamarzyłam, aby się tam znaleźć. Bynajmniej nie mam na myśli znanych miast, metropolii turystycznych czy nadmorskich wysepek… Chodzi mi wyłącznie o przepiękne, malownicze, zapomniane przez ludzi górskie miasteczka.
Liguria – region, znajdujący się w północno – zachodniej części Włoch. To właśnie tam wybrała się, pochodząca z Anglii, autorka książki, za swoim ukochanym mężczyzną – Hermanem. Wszystko tu było dla niej obce, począwszy od języka (którego cierpliwie, przy pomocy mieszkańców się uczyła),totalnej głuszy, aż po zupełnie inny styl życia. Bardzo jej się to jednak spodobało. Najbardziej zauroczyły ją przepiękne krajobrazy, łono natury tak doskonale widoczne, będące na wyciągnięcie ręki. Fauna i flora w każdej postaci.
Julia Blackburn, w cudowny sposób, opisuje największe walory tego miejsca. Oto próbka jej talentu:
„Początek lata to czas górskich kwiatów. Postrzępione kielichy błękitnych goryczek i nieśmiało rozwinięte fioletowe cyklameny, fiołki, różowe goździki, samotne lilie, storczyki, kępy wysokich i upiornych asfodeli, które ponoć rosną w zaświatach na Polach Elizejskich… Gdziekolwiek postawię stopę, uwalniam aromaty lawendy, rozmarynu i tymianku.” [s. 41].
Książka ta posiada całe multum podobnych opisów przyrody. Ale nie tylko… Julia napisała tę książkę, dzięki opowieściom mieszkańców. Dzięki zaufaniu i ogromnej sympatii, jaką ją obdarzyli, zaczęli opowiadać jej historię swojego życia, a tym samym dzieje tego miejsca.
A nie były to łatwe opowieści. Wszyscy bowiem wiele przeszli. Doświadczyli okrucieństwa wojny, a także związanego z nią głodu. Znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji bowiem w górach ukrywali się partyzanci, toczący walkę z faszystami. Ci ostatni zaś często srogo karali mieszkańców za pomoc partyzantom. Ponadto miejscowi byli zdani na łaskę i niełaskę lokalnego „padrone”, któremu musieli oddawać połowę swych ubogich zbiorów. Sami zaś byli tylko „mezzadri”, czyli półludźmi, nie mogli się więc przeciwstawić (nawet w sytuacji kiedy ich pan żądał od nich „wypożyczenia” żony czy córki),bo czekałaby ich pewna śmierć.
W trakcie tych trudnych opowieści mieszkańcy (w większości już ponad 80- letni) doznawali wewnętrznego oczyszczenia. Sam fakt, że mogli opowiedzieć o trudnych momentach w swym życiu, powodował wielką ulgę na duszy. Często zwierzeniom towarzyszyły łzy – nic bowiem nie przychodzi łatwo, nawet powrót do przeszłości. Ich wspomnienia były niezwykle znaczące także dla Julii, jak bowiem napisała:
„Teraz rozumiem, że poprzez spisywanie historii (…) życia starałam się zbliżyć do tego miejsca, oswoić z moim niepewnym poczuciem, że jestem jego częścią.” [s. 94].
„Życie zaczyna…” to wspaniała, klimatyczna opowieść zarówno o przemijaniu, jak i trwałości. Wiadomo, że każdy z nas prędzej czy później odejdzie z tego świata, ale warto zostawić coś po sobie. Mogą to być nasze wspomnienia, spisane na kartach papieru; a mogą to być również jakieś nasze dzieła, w których potomni dostrzegą nas samych…
Gorąco polecam tę książkę – jest w niej mnóstwo emocji, przepięknych barw i zapachów… Jest to pozycja relaksacyjna, ma działanie kojące; uwierzcie mi na słowo. Ogromny plus również za okładkę, która bardzo mocno zachęca do lektury…
Nigdy nie byłam we Włoszech, ale po lekturze tej książki zamarzyłam, aby się tam znaleźć. Bynajmniej nie mam na myśli znanych miast, metropolii turystycznych czy nadmorskich wysepek… Chodzi mi wyłącznie o przepiękne, malownicze, zapomniane przez ludzi górskie miasteczka.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toLiguria – region, znajdujący się w północno – zachodniej części Włoch. To właśnie tam wybrała się,...