102 nowych artystów
- Kategoria:
- albumy
- Wydawnictwo:
- Arkady
- Data wydania:
- 2012-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-01-01
- Liczba stron:
- 336
- Czas czytania
- 5 godz. 36 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 978-83-213-4755-4
- Tłumacz:
- Ewa Gorządek
- Tagi:
- sztuka sztuka współczesna antologia przegląd fotografia grafika kolaż
Twórcy przedstawieni w 102 nowych artystach to reprezentanci młodego pokolenia, które kreuje estetykę nowej dekady i wywołuje ferment w świecie współczesnej sztuki. Książka prezentuje malarstwo, rzeźbę, instalacje, fotografię, performanse, kolaże, prace wideo i nowe technologie, i dostarcza informacji na temat problemów, technik, sposobów obrazowania i idei obecnych w najnowszych praktykach artystycznych. Obejmuje to, co kształtuje się dynamicznie jako najbardziej aktualna fala różnych postizmów, a jeszcze przed nową, nieuchronną klasyfikacją. 102 nowych artystów nie jest zatrzymanym w czasie kadrem pokazującym statyczny obraz sztuki w konkretnym momencie – to publikacja pozwalająca poznać ludzi, którzy będą nadawać estetyczny kształt naszej przyszłości.
Francesca Gavin
Francesca Gavin jest pisarką i kuratorką. Mieszka w Londynie; pracuje jako redaktorka działu sztuk wizualnych w „Dazed & Confused” oraz „Twin”,współpracuje też z pismem „AnOther” oraz portalem nowness.com. Jej teksty ukazują się również w pismach „Vogue”, „Wallpaper*”, „TimeOut”, „The Sunday Times Style” i „Guardian online”. Jest autorką Street Renegades: New Gothic Art. (2008) oraz Creative Space: Urban Homes of Artists and Innovators (2009).
Fragment książki - 102 nowych artystów
Norman Leto (Łukasz Banach) 1980, Polska
Porzuciłeś malarstwo na rzecz tworzonych techniką komputerową konceptualnych wizualizacji czy może malujesz teraz inaczej?
Maluję, ale z większym namysłem. Maluję i rysuję, żeby nie stracić umiejętności myślenia symbolami, przydatnej w filmie i podczas pisania. Maluję „z grubsza”, na surowym płótnie. Najpierw robię np. szkic wnętrza spłuczki – z zamkniętymi oczami, bo gdy patrzysz na spłuczkę, nie wiesz, co jest w środku. Dzięki temu dochodzi do przesunięć, które pomagają uchwycić to „z grubsza”.
Traktujesz programy graficzne jak narzędzie, które ma być „przezroczyste”. Ale nie poprawiasz jego niedoskonałości, zostawiasz błędy– dlaczego?
Bo wystające, niezeszlifowane punkty cyfrowej siatki geometrycznej są jak nierówno położona farba. Takimi błędami można wiele ugrać.
Jak przebiegała praca nad dyptykiem Sailor -książką i filmem?
Najpierw była książka, pod koniec pisania dorobiłem do niej film. Myślę obrazami, pojawienie się filmu było tego naturalną konsekwencją. Książka ma bardziej fabularną narrację. Film jest wycinkiem życia bohatera, w jakimś czasie istnieje obok sytuacji książkowej.
Bryły życiorysu, fragment Sailora, to portrety tworzone za pomocą algorytmu przetwarzającego dane z ankiet personalnych.
Wpadłem na ich pomysł, pracując nad delegatami. Delegat to rodzaj czarnego, inteligentnego piksela, który ma zaprogramowane podstawowe potrzeby fizjologiczne i socjologiczne. Sprawdziłem, co się stanie, gdy delegat zacznie zostawiać za sobą krechę, czyli rysować historię swych działań. Ta krecha to najprostszy zapis jego życiorysu. Liczy się jedynie oddziaływanie na otoczenie. To można zrobić z każdą biografią: orientacyjnie zmierzyć oddziaływanie człowieka na otoczenie.
Pracujesz teraz nad Photonem…
To film o tym, co wiadomo o formowaniu się pierwszej materii, istot żywych, zjawisk społecznych. Będzie w nim fragment o powstawaniu życia, ale nie z punktu widzenia człowieka. Wykładowca / narrator jest dojrzalszy niż Norman z Sailora, dziesięć lat starszy.Opowiem.in. o fizyce najbardziej skomplikowanych oddziaływań: o procesie komunikacji, o globalnej dynamice wierzeń religijnych, konfliktów ideologicznych i podobnych rzeczy. Przetestowana w Sailorze forma eseju łączonego zobrazowaniem nieuchwytnych zjawisk powinna utrzymać widza w napięciu przy tym edukującym wykładzie
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Bezizmizm
Gdyby ktoś ciemną nocą zakradł się do mojego domu, rzucił na stół „102 nowych artystów” i z okrzykiem: Masz opisać tę książkę jednym zdaniem, jakie to będzie zdanie?! przyłożył mi do głowy naładowaną berettę… Cóż, smutna prawda wygląda tak, że prawdopodobnie byłaby to ostatnia rzecz, którą ktokolwiek by do mnie powiedział. Załóżmy jednak na moment, że jakimś cudem zachowuję przytomność, w tle rozbrzmiewa muzyczka z Miami Vice, z nieszczelnego kranu głośno skapuje woda. Odparłabym wówczas: Ten album jest wszystkim, co chciałam znaleźć w „Decydującym momencie” Adama Mazura. Powinien go Pan koniecznie skądś wytrzasnąć. I proszę, z łaski swojej, opuścić tę lufę.
Grubą, przyjemnie ciężką, ponad trzystustronicową, ale miękką bryłę otwiera zaskakująco prosta, biała okładka. Nie ma na niej nic, oprócz wytłoczonego wielkimi czarnymi literami przytoczenia rodem ze wstępu: Nie brak w tej książce zdecydowanych sądów, nie znajdziecie w niej jednak żadnych izmów. Na dole pojawiają się skromne tytuł i personalia autorki, z tyłu – kolejne zdanie-perełka: Próba zarysowania możliwie szerokiego spektrum nowej generacji artystów działających na arenie międzynarodowej przypomina wbijanie szpilek w koński zad. Jakkolwiek by patrzeć, z każdej strony zapowiada się pozycja swobodna, tworzona z myślą o edukowaniu ciekawskich, ale i o zabawie. Zróbmy z tego duetu trio, dołączając rzetelność; właśnie trzymamy w dłoniach receptę na świetną książkę oraz coś, co ten przepis realizuje.
Także wewnątrz album jest graficznie prosty jak kropka – liczba wizualnych smaczków, finezyjnych znaczków, separatorów, krojów, została zredukowana do tego, co absolutnie niezbędne, aby wiedzieć, na której stronie się znajdujemy, o kim czytamy, kiedy się urodził, gdzie i o co mu chodzi. Wbrew temu, czego można by się spodziewać, takie rozwiązanie już po kilku minutach jest zupełnie nieodczuwalne, przede wszystkim ze względu na ogromną liczbę doskonałych fotografii, instalacji, obrazów, rzeźb i grafik, przy których czarny, jednostajny tekst staje się – istotnym, ale jednak – dodatkiem.
Co kierowało Franceską Gavin przy wyborze prac? Dobre pytanie. Strzelam, że Francesca Gavin, a ponadto niewiele więcej. Mniejsza zresztą o takie szczegóły, bo efekty są naprawdę świetne. Wspaniałe ujęcia duetu Taiyo Onorato + Nico Krebs, ruchome rzeźby Ronniego Yarisala i Katji Kublitz, instalacje Steve'a Bishopa, niepokojące obrazy Mathew Weira – różnorodność prezentowanych dzieł jest wielka, nie sposób się nudzić; ponadto w wielu przypadkach „102 nowych artystów” jest jedyną okazją do obejrzenia ich u nas w formie drukowanej. Brytyjka zadaje każdemu z twórców pięć pytań (czasami liczba ta powiększa się o jedno - dwa dodatkowe), które mają przybliżyć ich filozofię i relację ze „spotkań ze światem”* w jak najbardziej skondensowanej formie. Zdarzają się sytuacje, w których takie teoretyczne fundamenty wypadają nieciekawie, zostaje to jednak zamortyzowane w dwójnasób: po pierwsze dzięki pracom, zawsze obecnym z boku i gotowym na zatarcie złego wrażenia, a jeżeli i to nie pomaga – przy pomocy innych, lepszych artystów, dzięki którym o tych słabszych zapomina się prawie od razu.
Książka została przy okazji wejścia na nasz rynek doprawiona Polakami: Normanem Leto i Jankiem Simonem, wobec czego zmianie uległ i tytuł (w oryginale „100 New Artists”). Obaj panowie nie odstają zupełnie od reszty, zastanawiam się jednak nad powodami takiej modyfikacji. Sytuacja, w której dostajemy edycję specjalną, jest naprawdę dziwna. To pierwsza wątpliwość. Druga dotyczy tłumaczenia tekstu, które co najmniej dwóch miejscach dramatycznie szwankuje. Ewa Gorządek, odpowiedzialna zarówno za wybór Leto, Simona, przekład i, wskutek tego ostatniego, za mój wielki wybuch śmiechu, w przypadku tytułów dwóch obrazów Jaysona Scotta Mussona nie popisała się. „Cloverfield”, będące nawiązaniem do filmu, opowiadającego o wielkim, pustoszącym Nowy Jork, potworze, stało się „Polem koniczyny”, „Not on my watch” zostało przemianowane na „Tylko nie na mój zegarek”. Niby niewiele, ale podkopuje to zaufanie do polskiej wersji tekstu. Nie udało mi się wyłapać niczego więcej, niemniej już do końca czułam się jak małe, uważające na każdy krok dziecko na polu minowym.
Lubię sobie myśleć, że mogło być gorzej. Pani Ewa zaserwowała wprawdzie kilka baboli, ale, summa summarum, w moje ręce trafiła naprawdę zajmująca książka. O tym, jak wyglądałaby antologia, gdyby pisano ją u nas, dowiedzieć się można dzięki stronie internetowej Programu Drugiego Polskiego Radia. Umieszczono na niej pewien bardzo ciekawy tekst, który odnosi się do albumu:
Czemu autorka pominęła polskich artystów? – To ciekawe pytanie. Przeglądając książkę nie znalazłem odpowiedzi – powiedział Jarosław Suchan. W jego ocenie sztuka współczesna się zglobalizowała, już nie powstaje tylko w Europie i USA, także zdemokratyzowała się, jest coraz więcej interesujących artystów. – Wybór 100 dobrych artystów współczesnych tylko w Niemczech stanowiłby pewien problem – ocenia szef Muzeum Sztuki w Łodzi. Podkreśla on także brak odautorskiego komentarza, wyjaśnienia dlaczego Ci artyści. – Nieprzygotowany czytelnik może odnieść wrażenie, że nie jest to subiektywny wybór artystki, tylko że to zobiektywizowany wybór najistotniejszych twórców. Brak wypowiedzi krytycznych negatywnie odbiera także Hanna Wróblewska. – Byłoby ciekawiej przeczytać nie tylko krótkie wywiady z artystami, ale także czytelny opis ich twórczości przygotowany przez jakiegoś krytyka – podkreśla dyrektor Narodowej Galerii Sztuki "Zachęta”.** [pisownia oryginalna – przyp. aut.]
Jak głupi i naiwny (nie zaś „nieprzygotowany”) musiałby być czytelnik, aby autorski w y b ó r artystów z całego świata, traktować jako rzecz obiektywną? Dlaczego to, że w książce domyślnie nie było Polaków, musi cokolwiek znaczyć? Z jakich to powodów Brytyjka miałaby tłumaczyć się ze skompletowanej listy nazwisk? Czy wypowiadający się wiedzą w ogóle, co Gavin pisała we wstępie? Dlaczego tekst krytyczny:
a) ma sprawiać, że książka będzie ciekawsza, a nie nudniejsza?
b) miałby zostać napisany przez „jakiegoś”, a nie „dobrego” krytyka?
I najważniejsze: kto miałby być tym krytykiem? Pytania, pytania, pytania.
„Żadnych izmów” – pisze o swojej książce Pani Francesca. „Obejmuje to, co kształtuje się dynamicznie jako najbardziej aktualna fala różnych postizmów, a jeszcze przed nową, nieuchronną klasyfikacją” – odpowiada jej opis na stronie polskiego wydawcy. Izmizm, wygląda na to, ma się u nas bardzo dobrze. I pewnie dlatego pozycje takie, jak ta, nadal trzeba importować.
Ola Lubińska
* Jak malarz lub poeta wyraziłby coś innego, niż jego spotkanie ze światem? – Maurice Merleau-Ponty.
** Źródło: http://www.polskieradio.pl/8/402/Artykul/720093,Janek-Simon-ciekawosc-i-ana...
Książka na półkach
- 38
- 12
- 10
- 3
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
Opinia
N°30/2019
Autorka książki postanowiła przedstawić nam młode pokolenie artystów z całego świata, którzy właśnie tworzą jeszcze nieskalaną żadnym "izmem" estetykę sztuki nowoczesnej. Mamy okazję zapoznać się z malarstwem, rzeźbą, instalacjami, fotografiami, performensami, kolażami,wideoartem jak i z ich problematyką. Najświeższe praktyki artystyczne tworzą się w specyficznym kontekście, w czasach kultu indywidualizmu, epoce autoreklamy, blogów i potężnego Facebooka.
Kiedy tylko dorwałam się do tej publikacji, obejrzałam ją uważnie z każdej strony i od razu się zakochałam! Padłam ofiarą czarująco minimalistycznej okładki, świetnej jakości papieru albumowego, oraz intrygującej oprawy graficznej, która dziarsko łamie wszelkie zasady klasycznej typografii.
W książce znajdziemy kilkaset prac, którym towarzyszą wywiady z artystami. Jeden z nich, Szwed, Bo Christian Larsson przytacza świetny cytat, obrazujący współczesne podejście artysty do widza: "Nie ma publiczności, są tylko uczestnicy". Jego kolega po fachu z Islandii dodaje: "lubię formę instalacji, ponieważ widz może fizycznie zaistnieć w jej przestrzeni." Pada też wiele opinii dotyczących tego czym jest sztuka, jaka jest dziś jej rola i kim jest współczesny artysta. Wielkim plusem jest obecność w książce dwóch polskich artystów, nawet jeśli dorzucono ich tylko do polskiej edycji.
Myślę, że Gavin Francesca wykonała kawał dobrej roboty i należą się jej za to duże brawa.
Gdyby komuś się chciało zaglądnąć na mój kanał:
https://www.youtube.com/channel/UCPUAOIy5AoNb3B-gXb3C8Dg
N°30/2019
więcej Pokaż mimo toAutorka książki postanowiła przedstawić nam młode pokolenie artystów z całego świata, którzy właśnie tworzą jeszcze nieskalaną żadnym "izmem" estetykę sztuki nowoczesnej. Mamy okazję zapoznać się z malarstwem, rzeźbą, instalacjami, fotografiami, performensami, kolażami,wideoartem jak i z ich problematyką. Najświeższe praktyki artystyczne tworzą się w specyficznym...