forum Oficjalne Aktualności
Te niewierne adaptacje! O dialogu książki z filmem
Sugestia, jakoby adaptacja filmowa mogła być „lepsza” od materiału źródłowego, często nie przechodzi zapalonemu czytelnikowi przez głowę, a co dopiero przez gardło. No, chyba że mowa o jakimś podrzędnym czytadle albo literaturze złapanej na szybko przed odjazdem pociągu, wtedy podobny sąd znajduje jako takie usprawiedliwienie, ale i tak kto by się przejmował jakimś broszurowym chłamem. Przy co lepszych kryminałach albo, ogólnie, powieściach gatunkowych, czasem skłonni jesteśmy przyznać, że to może i godna próba, przykuwająca uwagę i nieprzynosząca pisarzowi wstydu, lecz i tak oryginału nie przebija, gdzie tam, toć, jak mówi stara chińska mądrość: kto pierwej film ogląda, a potem po książkę sięga, tego piekielna czeka męka.
Zobacz pełną treśćodpowiedzi [47]
Lubię oglądać filmy, seriale, które są wierną adaptacją. Czasami może być delikatna zmiana, ale nie lubię jak z książką wspólny jest tylko tytuł.
Czasami książki są nudne i o wiele lepszy jest serial, niestety.
Księga czarownic - to serial, który z chęcią oglądam, ale książka? Przeczytałam z trudem pierwszy tom i nawet nie ma mowy, żebym wzięła się za drugi.
Adaptacje filmowe najczęściej mnie rozczarowują. Czytając mogę sobie wszystko wyobrazić według własnego uznania. Od wyglądu bohaterów, aż po intonację głosu w dialogach. Film narzuca te elementy zgodnie z zamysłem reżysera. Z tego samego powodu nie lubię audiobooków. Próbowałem kilka razy i nie trawię ich. Szczególnie dialogi są całkowicie zależne od lektora i rzadko...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejPrzeczytałem chyba wszystkie książki Lee Child'a o Jacku Reacher'rze i w każdej bohater ma twarz Toma Cruise'a. To wina dwóch adaptacji filmowych gdzie on właśnie grał.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Wg mnie zdarzają się filmy lepsze, niż książki na podstawie których zostały nakręcone, np:
1. Forest Gump,
2. Skazani na Shawshank,
3. Milczenie owiec.
W zdecydowanej większości przypadków jednak książka jest znacznie lepsza.
Kiedyś gdzieś usłyszałem że ze wszystkiego można zrobić dobry film, z książki też. I uważam że film nie musi do materiału źródłowego podchodzić na klęczkach, niech dodaje i zmienia jeśli to ma pomóc w opowiedzeniu ciekawej historii. Dobre przykłady to moim zdaniem Władca Pierścieni i Forrest Gump. Są też przykłady marne (tych pewnie jest więcej) jak Hobbit albo Wojna Z.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Dla mnie ciekawą była adaptacja ksiązki Piękny umysł
Dzięki niej większość z nas dowiedziała się o genialnym matematyku. Najpierw zobaczyłam film, co nie przeszkodziło mi zachwycać się książką.
Forrest Gump też świetna adaptacja ksiżaki.
Chociaż książka jest o wiele lepsza jednak z...
Nie rozchodzi się nawet o ich zalety czy też wady...
Tekst OK, ale rozchodzić to się mogą co najwyżej buty albo pieniądze...
No, jeszcze Powtórka z rozrywki mogła używać takiego zwrotu w formie parodii ludowo-partyjnej nowomowy.
Ale o co chodzi?
https://sjp.pwn.pl/slowniki/rozchodzi%C4%87%20si%C4%99.html
Pewnie niektórzy uznają, że wypisuję herezje ale uważam, że większość adaptacji prozy P. K. Dicka jest lepsza od ich literackich pierwowzorów. O ile Dick miał świetne pomysły (możliwe, że związane to było z jego stanami psychicznymi) to niestety jego warsztat, delikatnie mówiąc, nie dorównywał jego wspaniałym wizjom. W związku z tym, większość jego książek z literackiego...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejOdnoszę wrażenie, że Dick raczej tylko tworzył zajawkę intrygi, a dopiero scenarzyści/reżyserzy wyciskali z tego pełnię zamysłu.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
"Mówiąc jednak zupełnie serio i mając przy tym świadomość, że pisząc podobne bezeceństwa na łamach portalu o literaturze, narażam się sporemu gronu czytelniczemu, książka nigdy nie była, nie jest i nie będzie lepsza od filmu nakręconego na jej podstawie."
Drogi Panie, czy mógłby Pan to doprecyzować? Będę wdzięczna.
Co do dialogu filmu z literaturą, uważam, że twórcy...
Przeważnie staram się wpierw przeczytać książkę nim obejrzę film, ale to raczej dotyczy klasyki. I tu niestety mam obiekcje wówczas, gdy film nosi tytuł jaki ma książka a wizja scenarzysty całkowicie się rozmija nawet nie tak z wizją, jak z ideą przewodnią książki. A jako przykład podam Malowany welon. Film jest pięknym obrazem i...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Zgadzam się, że istnieją adaptacje filmowe, które są ciekawsze od książek. Jednak to są najczęściej adaptacje opowiadań.Dla mnie też takim przykładem jest Śniadanie u Tiffany'ego
drugim takim przykładem jest Śmierć w Wenecji
Najpierw zobaczyłam film, później operę i balet....
Z pewnością film jest bardziej sugestywny, gdyż działa na więcej zmysłów ....i stąd jeżeli nie jest wierny fabule książki to moim zdaniem nie jest już to ekranizacja tylko oddzielne dzieło.
Osobiście jakoś nie widzę większego sensu w "przerabianiu" scenariusza na książkę. Jest to chyba zabieg wyłącznie komercyjny.
Dlatego teraz częściej się używa nie ekranizacja, tylko scenariusz oparty na danej powieści. Z jednej strony film działa na więcej zmysłów nie tylko przez obraz, ale jeszcze przez muzykę. Z drugiej strony w jakimś stopniu ogranicza naszą wyobraźnie, zamyka ją w jeden przekaz.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postA mnie się bardzo podobał Labirynt Fauna. Labirynt fauna Ta książka powstała na podstawie filmu i naprawdę dobrze to wyszło.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Dla mnie świetną ekranizacją był film z 1964 roku na podstawie książki Grek Zorba
Ilekroć później sięgałam po tą książkę słyszałam muzykę z filmu i widziałam oczami duszy tańczącego Anthony Quinn'a.
Lubię adaptację telewizyjną "Przygód księdza Browna".