Drogocenne książki skradzione z BUW. Z biblioteki zniknęło 80 XIX-wiecznych woluminów
Osiemdziesiąt cennych, XIX-wiecznych woluminów zostało skradzionych ze zbiorów Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie. Książki, których wartość może sięgać nawet 300 tysięcy złotych, podmieniono na atrapy. W efekcie stanowisko straciła dyrektor tej instytucji Anna Wołodko, która zapowiada, że o przywrócenie do pracy będzie walczyć w sądzie.
O zuchwałej kradzieży wyjątkowo cennych woluminów z uniwersyteckiej biblioteki poinformował rektor Uniwersytetu Warszawskiego prof. Alojzy Z. Nowak. Jednocześnie przekazał, że w związku ze zniknięciem woluminów pracę straciła Anna Wołodko, dyrektorka BUW.
Jak wyjaśnił, została zwolniona w związku z „brakiem sprawowania odpowiedniego nadzoru nad zbiorami BUW oraz niewdrożeniem odpowiednich środków zabezpieczenia zbiorów bibliotecznych BUW”.
Rektor poinformował ponadto, że zarządził powołanie „komisji ds. wyjaśnienia obecnej sytuacji w BUW”. Nowak zlecił też audyt procedur wypożyczania zbiorów bibliotecznych.
W kolejnym punkcie komunikatu możemy przeczytać: „poleciłem w trybie natychmiastowym wzmocnienie nadzoru nad zbiorami bibliotecznymi BUW, pilne opracowanie zasad i procedur w obszarze ww. nadzoru, w tym natychmiastowe cofnięcie decyzji ogłoszonej w dn. 31.01.2020 roku o przeniesieniu Czytelni Zbiorów XIX Wieku do Czytelni Ogólnej, która to decyzja spowodowała liczne, negatywne skutki w zakresie nadzoru nad zbiorami BUW”.
Kradzież w BUW. Co skradziono?
W następnym oświadczeniu uczelnia informuje, że „podjęte działania wiążą się z kradzieżą kilkudziesięciu obiektów o szczególnej wartości z księgozbioru Biblioteki Uniwersyteckiej”.
Z komunikatów nie dowiadujemy się, jakie dokładnie woluminy skradziono ani ile książek zniknęło. Z informacji „Gazety Wyborczej” wynika jednak, że w BUW doszło do „zorganizowanego procederu kradzieży zbiorów z XIX wieku”. Według doniesień dziennika wartość skradzionych zbiorów może sięgać nawet 200–300 tys. zł.
Kradzież na zlecenie rosyjskich domów aukcyjnych
Nieco więcej światła na sprawę rzuca komunikat, który pojawił się w mediach społecznościowych Anny Wołodko, zwolnionej z pracy dyrektorki BUW.
Z oświadczenia możemy dowiedzieć się, że skradziono około 80 woluminów, a oryginalne wydania podmieniono na atrapy. Czytamy:
W połowie października pracownicy Oddziału Udostępniania Zbiorów BUW stwierdzili kradzież ośmiu woluminów rosyjskich publikacji z XIX wieku. Na swoim stanowisku pracy jeden z czytelników pozostawił puste okładki i atrapy w miejsce oryginalnych wydawnictw ze zbiorów Biblioteki. Dokładna analiza zamawianych ostatnio do Czytelni BUW wydawnictw XIX-wiecznych pozwoliła ustalić, że atrap, które zostały zwrócone do Magazynu BUW zamiast oryginalnych obiektów, jest więcej, do dziś ustaliliśmy, że jest to około 80 woluminów. Kontrola tej części zbioru jest nadal prowadzona.
Jak dodała, kradzież mogła zostać dokonana na zlecenie domów aukcyjnych i antykwariatów działających na rynku rosyjskim. Do podobnej straty rosyjskojęzycznych woluminów doszło bowiem poprzednio w łotewskiej Bibliotece Narodowej.
Anna Wołodko zapowiada walkę w sądzie
Wołodko poinformowała też, że pracę straciła również jej zastępczyni ds. zbiorów specjalnych Katarzyna Śląska.
Zapowiedziała, że wspólnie z zastępczynią prawdopodobnie zdecydują się na proces sądowy w sprawie powrotu do pracy i przywrócenia dobrego imienia.
— Anna Wołodko (@annawolodko) October 31, 2023
Kim byli złodzieje?
Według ustaleń „Rzeczpospolitej” kradzieży dokonała młoda para, około 20-letni kobieta i mężczyzna, którzy podali się za skandynawów i mówili po angielsku. Wyrabiając kartę biblioteczną, okazali paszporty, które, jak podejrzewają śledczy, są fałszywe.
Niewykluczone, że złodziejska para popełnila jednak błąd. W przypadku wydania karty bibliotecznej dla osób niebędących studentami UW konieczne jest usiszczenie wpisowego w wyokości 20 zł. Młodzi ludzie zapłacili kartą kredytową. Śledczy przypuszczają, że jeśli nie wiedzieli o opłacie przed wypożyczeniem, mogli użyć prawdziwej karty.
Nie 300, a nawet 500 tys. zł?
Na zakończenie warto dodać, że według najnowszego komunikatu prof. Alojzego Nowaka, rektora Uniwersytetu Warszawskiego, „ceny aukcyjne tych pozycji sięgają nierzadko od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy euro za egzemplarz (np. jeden z ukradzionych pierwodruków Puszkina wylicytowano 22 grudnia ub.r. za 30 tys. 500 euro)”.
I dalej: „Obecnie szacowana wartość skradzionych ok. 80 pozycji (wg aktualnych cen aukcyjnych) przekracza 500 tys. euro, a przecież wciąż trwa audyt zbiorów, niezakończona jest również finalna wycena strat”.
komentarze [19]
Ciekawe jest to, że niewiele wiadomo o tym jakie to książki zostały skradzione. Dobrze, że ktoś za to odpowiedział, natomiast dziwne jest to, że nikt nie sprawdza książek oddawanych do biblioteki, ponadto dziwi mnie fakt, że tak cenne książki w ogóle można wynieść z biblioteki. Takie unikatowe pozycje powinny być dostępne jedynie do użytkowania w bibliotecznej czytelni.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Najtragiczniejsze jest to, że już w listopadzie zeszłego roku dyrekcja BUW miała informację o kradzieżach dokonywanych na Łotwie, w tym nazwisko osoby podejrzanej. Osoba ta wypożyczała także w BUW. I nikt nie sprawdził, czy już wtedy coś nie zginęło!
Dopóki nie przeczytałam najnowszego komunikatu rektora w tym temacie, to było mi trochę żal dyrekcji (że np. zamiast...
Pani dyrektor chce w sądzie walczyć o swoje dobre imię? Rzadki w Polsce przypadek, gdzie za haniebne zaniedbania poleciał pion kierowniczy jakiejś instytucji i kobieta płacze w mediach, że ona chce z powrotem na posadę? No nie, brawo dla UW za błyskawiczne ścięcie obu Pań.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postSystem kontroli zawiódł. Jakim cudem mozna zostawiać takie egzemplarze na stoliku i swobodnie wychodzić. Woluminy każdorazowo powinny być sprawdzane osobiście przez pracownika. Poza tym nie wolno do stolika wnosić toreb, plecaków, telefonów... Udostepnianie podobnych woluminów tylko w uzasadnionych pracą naukową czy inną przypadkach i odnotowywane imiennie.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postOdpowiedzialność za ten zuchwały czyn jest oczywisty. Nie po to ktoś piastuje takie stanowisko, aby potem w przypadku takiej hańby nie ponosić konsekwencji. Mając na uwadze wzrost przestępczości ze wschodu na terytorium RP to wyrywa się krzyk - Shame! Shame! Shame!
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postwynosić zbiory z własnego miejsca pracy - głupota i nieuczciwość, której określenie wymyka się słowom...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postA kto wynosił zbiory ze swojego miejsca pracy? Wynosił je złodziej, nie dyrektorka.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postMyślę, że raczej osoby odbierające drogocenne woluminy powinny przede wszystkim sprawdzić, czy wszystko jest w porządku.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postWielka strata :( Dopiero jak coś tak zuchwałego ma miejsce nadchodzi czas na rewizję procedur. Ciekawe, czy biblioteka ma monitoring.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postWedług mnie to jeszcze Pani Dyrektor i jej zastępczyni powinny mieć wytoczoną sprawę w sądzie za niedopilnowanie swoich obowiązków...Wielka strata dla BUW i dla czytelników..
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post