-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać193
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "umieranie" [294]
[ + Dodaj cytat]
Pewnego dnia się poddała. To zdarzyło się wiosną. Chłód był jeszcze przenikliwy. Kręgosłup, po raz setny tego dnia orany bólem, dokuczał tak, że nie mogła złapać oddechu. Niemal mdlała. Koty omiatały jej osnute grubymi skarpetami łydki miękko i delikatnie. Oparta plecami o ścianę własnego domu, pozwoliła, by ból, z którym nie miała już siły walczyć, rozlał się jeszcze szerzej. Najpierw poczuła ciepło. Potem poczuła serce, jak pompuje krew niosącą ból do wszystkich części ciała. Próbowała złapać rytm pomiędzy falami bólu biegnącymi przez jej ciało a oddechem, tak płytkim teraz. Wówczas to usłyszała: serce, oddech, wiatr, stukot gałęzi uderzającej o pień. Kocie miauczenie. Uparte bzyczenie owada. Szum aut na kartuskim rynku. Harmonię.
A potem poczuła, że coś się dzieje z jej ciałem. Miała je, ale nie czuła granic. Kwaśny i słony smak na przemian, smak krwi z przygryzionej wargi, wszystko to stało się mniej ostre. Ból się wycofał, tak jak zbiera się fala przed chwilą rozlana po plaży, i wówczas poczuła nagłą tkliwość. Dla swojego ciała, dla tych traw, które zgniotła butami. Dla małej, wzruszająco kruchej planety, na której rosła trawa. Patrzyła coraz szerzej otwartymi oczami, rozumiejąc, że spogląda może na ostatnią wiosnę w swoim życiu. Świat jakby lekko zwolnił. Zaczęła widzieć każde poruszane wiatrem źdźbło z osobna. Poczuła łzy na policzku. Płakała. Gdzieś w środku brzucha, gdzie posłuszne sile życia atomy zbudowały tkankę mięśniową, zaczęło się to uczucie. Czy to była miłość? Wszechpotężna, głęboka? Kojąca, prosta, zwykła.
Pomyślałam, nie ma miłości na świecie, są tylko ranni. Ten woła, siostra mnie podrapie w stopę, strasznie mnie swędzi, a nie ma nogi. Inny, siostra się położy przy mnie, umieram. Tamten łapie mnie za rękę i nie puszcza, każe mi powtarzać swoje imię, żebym nie zapomniała. A jak mogę nie zapomnieć, kiedy tam cały kalendarz rannych leżał.
Leżał z rurką od respiratora wprowadzoną do gardła, gdy zaś spróbowałem się przedstawić, jasne stało się dla mnie, że facet ledwo kontaktuje i w każdej chwili może stracić przytomność. Jego nerki przestały produkować mocz, płuca wypełniały się płynem, był blady i zimny, a mimo to zlewał się potem. W kąciku posiniałych ust zbierała się piana. Oczy uciekały w głąb czaszki. Tak właśnie umierają ludzie po ataku serca...
Człowiek umiera, a jego pogwizdywanie nadal hula na wietrze, przecina drogi i wąwozy, zaplątuje się w piach i w rupiecie.
Wszystko do tego prowadzi, pomyślał. Do tego uniesienia. Jeśli takie jest umieranie, każdy człowiek powinien odchodzić z radością.
Kiedy patrzy się na umieranie człowieka, widzi się nie tylko j e g o śmierć.
Śmierć niepodobna odłożyć na później i zarezerwować na starość. Jest jak najbardziej prawdopodobne, że kiedy się zestarzejemy, nie będziemy już w stanie przeżyć śmierci, wówczas będzie ona li tylko zdarzeniem zewnętrznym. Albo też doświadczymy jej wcześniej, przez co śmierć organiczna straci swój oścień.
- Nie chcę mówić o tym teraz (...). Nie chcę myśleć o tym, że wszystko mogłoby umrzeć.
Umieranie. W pewnym momencie życie Romy zaczęło biec od umierania do umierania. Czasem umierała ze strachu, czasem z miłości, a czasem od prochów. Choć tak naprawdę wszystko sprowadzało się do miłości. I strach, i prochy były tylko konsekwencją zawodów uczuciowych. Za każdym razem musiała się potem rodzić na nowo.
Łatwo jest być szlachetnym w kwestii umierania, gdy jest to abstrakcyjne zjawisko, ale jestem pewna, że znacznie trudniej, gdy ów proces wcześniej rozegra się na twoich oczach.