-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Cytaty z tagiem "toksyczny związek" [19]
[ + Dodaj cytat]Wszyscy jesteśmy tacy sami, mianowicie jesteśmy ludźmi z krwi i kości. Ale ty nie, mamo, ty jesteś bezcielesna jak Pan Bóg, a tylko tata cię poniża cieleśnie, dlatego mówię, że ciało nie istnieje, i ślicznym pinup girls na zdjęciach, zanim je przypnę do szafy, odcinam wszystko poniżej brody. Ciało bowiem szybko zaczyna śmierdzieć, gdy się je zabije i zostawi na świeżym powietrzu.
Klasyczny toksyczny związek. Człowiek wie, że nie powinien w nim tkwić, a jednocześnie nie ma siły na to, aby go zerwać. Jest uzależniony od tej drugiej osoby i może nienawidzić tego, jak ona postępuje, ale i tak ją samą będzie kochał.
Zasłużyła sobie na to. Zasłużyła sobie na wszystko, co jej powiedziałem.
Nie można nikogo obwiniać o to, że się zakochał. Nie można wyśmiewać go za wiarę i zaufanie powierzone w ręce kogoś, kto tylko udawał że zależy mu na tych samych wartościach w życiu i wspólnej relacji.
Fajny facet nie jest okazją, którą wpuszcza się do swojego domu, aby pokazać mu swoją kolekcję płyt. Fajny facet powinien być przede wszystkim znakiem zapytania, do którego należy podejść z mądrą i chłodną głową, aby móc go rozwikłać i nie pozwolić się wychujać.
To żaden wstyd przyznać się do tego, że jest się w toksycznej relacji bez przyszłości. Że ktoś nieodpowiedzialny z każdym kolejnym dniem wybija z nas resztki tej bezsensownej miłości, którą dawał nam na początku.
Żaden człowiek nie zasłużył na to, aby za swoje dobro i wstawiennictwo otrzymywać emocjonalny rollercoaster.
Kobieta ta, chcąc uniknąć bolesnego dylematu - kochać i być bitą, czy zostawić go i stracić - powstrzymywała się przed zadaniem sobie bardzo oczywistego pytania: dlaczego ataki" zdarzały się tylko w zaciszu ich mieszkania? Nagle, nieuchronnie, spadła na nią odpowiedzialność za zaradzenie własnemu nieszczęściu - musiała dokonać wyboru.
- Panie doktorze, ale ja go kocham.
Triumf doktryny suwerenności uczuć nad rozsądkiem bez wątpienia zachwyciłby romantyków, ale wytwarza horrendalną ilość cierpienia.
- To mało prawdopodobne, aby twój chłopak się zmienił. Dusi cię, bo to lubi i zyskuje dzięki temu poczucie władzy. To sprawia, że czuje się wielki: ,,Duszę ją, a ona wciąż mnie kocha, więc muszę być naprawdę wspaniały". Jeśli go opuścisz, w ciągu tygodnia znajdzie sobie kogoś innego do duszenia.
- Ale to trudne, panie doktorze.
- Nie powiedziałem, że to łatwe. Powiedziałem, że to konieczne. Nie ma żadnego powodu, dlaczego to, co konieczne, miałoby równocześnie być łatwe. Ale nie możesz oczekiwać od lekarza, żeby uczynił cię szczęśliwą, kiedy twój kochanek wciąż cię dusi, ani też zmusić go, żeby przestał cię dusić. To po prostu niemożliwe. Musisz dokonać wyboru. Po prostu nie ma innego sposobu.
Powiedzenie takiej pacjentce, że jest odpowiedzialna, zarówno praktycznie jak i moralnie, za swe własne życie, nie oznacza odmówienia jej pomocy - oznacza powiedzenie jej prawdy. Zmuszenie jej do stawienia czoła swemu współudziałowi we własnym nieszczęściu nie jest pozostawieniem jej własnemu losowi.
Żaden pracownik socjalny ani policjant nie może poprawić jakości życia takiej kobiety, o ile nie jest ona gotowa zrezygnować z gratyfikacji, jaką czerpie ze związku ze swym brutalnym chłopakiem. Nie ma bezbolesnego sposobu na rozwiązanie tego dylematu. Niemal we wszystkich przypadkach kobiety wracają po kilku tygodniach w dużo lepszym nastroju. Miłość, którą - jak im się wydawało - czuły do swych oprawców, wyparowuje. Z perspektywy czasu trudno im odróżnić ją od strachu.
- Co powinnyśmy teraz robić? - pytają.
Jak mam im odpowiedzieć? Mam udawać agnostycyzm odnośnie tego, co może okazać się lepszym życiem dla nich i ich dzieci? Czy mogę udawać, że rozwiązłe obdarzanie swymi wdziękami pierwszego mężczyznę spotkanego w pubie jest tak samo dobre jak włożenie w te kwestie odrobinę rozwagi? Czy nie byłoby to całkowitą zdradą?
Zadręczałam się i próbowałam się domyślić, czym go zdenerwowałam. To było frustrujące!