-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Cytaty z tagiem "marihuana" [9]
[ + Dodaj cytat]Najgorszy z aspektów rewolucji narkotykowej to bezmyślne stosowanie narkotyków przez całkowicie niedojrzałych osobników
Pod łóżkiem znalazłam aluminiowy kij do baseballu, rękawicę i roślinę w doniczce. Zadzwoniłam do Vee.
- Jak wygląda marihuana?
- Pięć listków - odparła.
- Scott hoduje marihuanę. Pod łóżkiem.
(...) jak wyglądał Robbie w trakcie obiadu. Miał jakieś szkliste, szalone oczy. Może palił skręty, o których czytała w jednym z czasopism, owe papierosy, które doprowadzały do utraty zmysłów młodzieńców o artystycznych inklinacjach?
Oglądanie telewizji po trawie to jakby ktoś Ci otworzył żaluzje na oczach. Zaglądasz w bebechy, kurwa, widzisz wszystko, jelita Babilonu, widzisz, że syn prezenterki porobił sobie długi na automatach, że w wystroju wnętrza odpada sklejka, że kamerzysta nie śpi trzy dni, że ojciec prezenterki ma Altzheimera i pluskwy w domu. To dlatego konopie są nielegalne. Pokażą Ci prawdę. Jeśli oczywiście chcesz.
Nie piła kawy, herbaty, alkoholu i bardzo ostrożnie podchodziła do wszelkich środków zmieniających nastrój, nie eksperymentowała nigdy z narkotykami.
Paliła jednak marihuanę i raz spróbowała LSD, ale rezultaty były opłakane: miała koszmarne halucynacje, od których wspomnienia nie mogła się uwolnić jeszcze przez kilka dni.
O marihuanę dla Markusa modlił się ksiądz proboszcz na niedzielnych mszach. Miejscowe siostry zakonne zbierały podpisy pod projektem ustawy legalizującej marihuanę do celów medycznych. Zbiórkę pieniędzy na jej zakup prowadzili policjanci. Sołtys organizował
bale charytatywne i loterie, żeby zebrać jeszcze więcej. Pomagali wszyscy. Niezależnie od religii i przekonań oraz nie bacząc na powszechne antymarihuanowe lęki i fobie.
Trzyma go świadomość, że kiedy leki znowu zawiodą i zrobi się gorzej, będzie mógł zapalić.
W szpitalu ostatnio lekarka zapytała go zdziwiona:
– Pan ma crohna, jakim cudem ma pan takie świetne wyniki krwi?
Mateusz wie, jakim „cudem” ma dobre wyniki. Ale jej nie powie. Niech mu da ten zastrzyk w brzuch z biologicznym leczeniem, niech go zakwalifikuje jak zwykle. Może po tym cyklu przyzna się jej, że jest palaczem. Że waży za mało, bo jego choroba wiąże się z niedożywieniem, ale wyniki i ogólną kondycję ma dobre wyłącznie dlatego, że zdecydował się zostać ćpunem.
Na spotkanie z L. umawiałam się tygodniami. Czekaliśmy, aż konopie zakwitną, poza tym trudno nam się było dogadać. Miał przy mnie popełnić przestępstwo, bał się je planować przez telefon.
Marihuana utrzymuje jego chorobę w uśpieniu od ponad pięciu lat. Żadne inne leki tak dobrze nie działają. I właśnie dlatego L. nie poprzestanie na jednorazowym pokazie dla mnie, lecz będzie produkował ekstrakt regularnie.
Ale jest z tego powodu wściekły. Na system, na prawo. Na państwo, w którego interesie – nie rozumie dlaczego – jest utrzymywanie go w chorobie i wydawanie pieniędzy na nieskuteczne leczenie, byle tylko nie miał do czynienia z marihuaną.
A przecież nie jest gangsterem. Wyprodukujemy ten olej nie w wynajętej dziupli, ukrytym garażu czy opłaconym przez siatkę dilerów podziemnym hangarze, ale w jego mieszkaniu. W niedzielę, jedyny dzień, kiedy L. może wyekspediować z domu żonę z kilkuletnią córeczką.
Marihuana pozwala odpocząć od duchów. Podobnie działają niektóre psychotropy, ale kosztem poważniejszych efektów ubocznych.
s.24.