cytaty z książek autora "Roma Ligocka"
Przyjaciel to człowiek, do którego dzwonię po wielu miesiącach milczenia, a nie pyta: dlaczego się nie odzywałaś, tylko mówi: cieszę się, że właśnie dziś słyszę Twój głos.
Chciałabym każdego dnia umieć coś w sobie zmienić, jakieś zachowanie, sposób bycia wobec innych, umieć pozwolić sobie na pewne rzeczy, innych natomiast sobie zabronić. Opanować samotność. Samotność nie tyle jako stan ducha, bo naprawdę w duchu człowiek zawsze jest lub bywa samotny, ile jako swego rodzaju „stan cywilny. Być właścicielem samego siebie, posiadać wokół siebie przestrzeń, której nikt nie może przekroczyć. Coś jakby niewidoczny zielony ogródek, do którego nikomu nie uda się zajrzeć, do którego także nikt, kto chciałby mnie zranić, nie miałby wstępu. Do niedawna było inaczej: każdy, komu to tylko przyszło do głowy, mógł mnie wytrącić z równowagi jakąś głupią uwagą, kłamstwem, bezsensownym zdaniem, sprawić mi przykrość, która trwała znacznie dłużej niż jego pamięć o tym zdarzeniu. Dziś już tylko pory roku mogą wpływać na mój nastrój, ale nie ludzie, którym na tym zależy. Stan mojego umysłu bywa tak różny, jak różne są dni, które przychodzą, Bywają dni dobre, ale bywają i złe, i te też muszę przyjąć za własne. Są dni, kiedy jestem z kamienia, czasem z żelaza, najczęściej, niestety ze szkła.
Przyjaciel to ktoś, kto choć na chwilę umie oderwać wzrok od siebie samego, aby spojrzeć na mnie. Uważnie. Życzliwie. Łagodnie.
Są pośród nas ludzie, którzy uważają, że jesteśmy na świecie po to, aby pomagać innym. Są również ci, którzy nie umieją pomóc nawet samym sobie.
Dla mnie teraźniejszość jest ciągle jeszcze próbą generalną - przedstawienie zacznie się dopiero później. Kiedyś.
Przyjaciół się nie dostaje - nawet nie zawsze się ich wybiera. Przyjaciół się znajduje, jak skarb, jak talizman, jak czterolistną koniczynę. Często myślę, jak to dobrze, że można kochać więcej niż jedną osobę naraz i jak różne są tej miłości piętra i poziomy. Ale trudno jest o tej miłości opowiadać - czasem po prostu się do niej przyznać. Łatwo pamiętać o zmarłych, trudniej o żywych - zbyt często się zmieniają i nie zawsze są tacy, jakimi chcemy ich widzieć. Ale dobrze jest czasem powiedzieć 'dziękuję'. I nie wiadomo, czy im, czy nam bardziej tego potrzeba.
Myślę, że tak naprawdę chciałabym być drzewem. Drzewo na szczęście nie jest istotą tak kruchą jak człowiek. Niestraszne mu pory roku. Nie lęka się byle wichury. Drzewo istnieje dla siebie samego- nikt nie jest mu potrzebny, za nikim nie tęskni. Chciałabym być pięknym drzewem, mieć długie gałęzie, sięgające do jasnego, czystego nieba. Mieć mnóstwo liści igrających zwiewnie na majowym wietrze. I mieć korzenie. Silne, mocno rozrośnięte korzenie, ukryte głęboko pod ziemią. Być drzewem, którego nie można przesadzić, a które i ściąć niełatwo.
Nie bądźmy nigdy tłumem. Nie krzyczmy, kiedy krzyczą inni.
Wszyscy jesteśmy przedziwną mieszaniną strachu, słabości, dobrych intencji i złych uczynków. Szczególnie kiedy tkwi w nas zadawniony, nieuświadomiony lęk.
Naprawdę, zanim zacznie się porządkować świat, należy najpierw uczynić generalne porządki wewnątrz nas samych. Wymieść przesądy, schematy, chore ambicje…
Trzeba umieć milczeć o tym samym, a nie tylko o tym samym mówić.
Wymyślam problemy, których nie ma, dzielę włos na czworo. A potem robię to, czego cały czas bałam się najbardziej. Bo przekonałam się, że jeśli gdzieś w głębi serca czujemy, że musimy coś zmienić, któregoś dnia budzimy się rano i dokładnie to czynimy. Mimo całego strachu - a może właśnie jemu na przekór.
Jest jakaś powściągliwość w ludziach nieśmiałych - oni już niczego udawać nie muszą, są tylko tacy, jacy wszyscy jesteśmy naprawdę - bezbronni i nadzy. Więc myślę sobie, że jeżeli piekło wybrukowane jest krzykiem, próżnością i jazgotem udawaczy, to droga do nieba zarezerwowana być musi dla ludzi nieśmiałych. no bo czy można sobie wyobrazić bezczelnego anioła?
Między mną a książką musi wytworzyć się ten specjalny rodzaj porozumienia,więzi - intymności nawet.
A jeśli się nie pojawi,czytać nie warto.
(...) nie zawiedzie mnie ten, który niczego mi nie obiecywał. Tylko ten nic mi nie odbierze, który nigdy nic mi nie dał...
Nie ma rzeczy bardziej oczywistej niż przyjaźń, dopóki trwa.
To jak widzę świat i jak go opisuję, niekoniecznie pokrywa się z tym, jak go widzą inni.
Przyjaciół się nie dostaje - nawet nie zawsze się ich wybiera. Przyjaciół się znajduje, jak skarb, talizman, czterolistną koniczynę. Często myślę: jak to dobrze, że można kochać więcej niż jedną osobę naraz, i jak różne są tej miłości piętra i poziomy. Ale trudno jest o tej miłości opowiadać, a czasem po prostu się do niej przyznać. Łatwo pamiętać o zmarłych, trudniej o żywych - zbyt często się zmieniają i nie zawsze są tacy, jakimi chcemy ich widzieć. Ale dobrze jest czasem powiedzieć "dziękuję". I nie wiadomo, komu bardziej tego potrzeba - im czy nam samym.
(...) odwaga to nie siła fizyczna, czasem to po prostu umiejętność zadawania sobie pytań i rozplątywania poplątanych odpowiedzi.
Najtrudniejsze, choć i najpiękniejsze w miłości jest współistnienie z wolnością. Dać komuś miłość - wszystko jedno: partnerowi, dziecku czy przyjaciołom - nie odbierając mu jednocześnie jego powietrza, jego obszaru wolności. Niczego nie narzucać, nawet siebie samego, to najtrudniejsze zadanie i - przyznajmy - rzadko się to udaje. Dlatego czasem wolałam nie kochać nikogo, aby nie zniewalać, nie tłamsić i samej siebie w tym nie pogubić.
Ze wszystkich zmartwień, którymi trapiłam się w życiu, przynajmniej dziewięćdziesiąt procent było niepotrzebnych - często powtarzam to moje ulubione powiedzenie. Może jesteśmy zbyt czujni, zbyt uważni, zbyt zasłuchani w nasze obawy. Wydaje nam się, że zaraz, lada chwila, coś złego może się zdarzyć, a nawet powinno. (...)
Może w tych wszystkich obawach gubi się samo życie, jego niepowtarzalny smak.... Może słowo 'lekkomyślność' oznacza coś dobrego - po prostu lekkość myśli, czyli beztroskę A tak bardzo przecież chcemy, choćby przez chwilę, być bez trosk. Może odwaga to nie jest brak strachu, tylko panowanie nad nim.
Staram się uświadomić sobie, co zrobić chcę, a co zrobić muszę, i umieć odróżnić jedno od drugiego. Czytać tylko książki, które lubię, spotykać się tylko z ludźmi, którzy dobrze czynią mojej duszy. Umiem już wyjść z każdego miejsca, w którym źle się czuję.
Holocaust to nie wszystko (...) Cierpienie wtedy się nie skończyło, nie jest rozdzielane sprawiedliwie ani dawkowane porcjami. Przychodzi, kiedy chce i do kogo chce. Nikt nie możesz sobie nigdy powiedzieć, że dosyć - jego limit w życiu już się wyczerpał.
Czasem musisz bardzo mocno zapakować swój ból i obwiązać go sznurkiem, jak paczkę. Po prostu po to, by móc dalej żyć. A więc zakładam gruby opatrunek na moje cierpienie jak na złamana rękę. [...] Później, gdy minie trochę czasu, będę może mogła tego dotknąć tak, żeby nie sprawiało bólu.
Jak łatwo nam poczuć się tą jedyną i jakież zdziwienie, kiedy się nią być przestaje.
Oni umierają z miłości... czyż jest coś piękniejszego niż umrzeć z miłości?
Na pewno nie jestem typowym podróżnikiem ani tym bardziej turystą – ja po prostu wciąż szukam najlepszego miejsca – nie, nie po to żeby "odnaleźć siebie", bo nigdy się nie zgubiłam – ale żeby odnaleźć takie miejsce, gdzie będę mogła ze sobą wytrzymać.
Co jest najważniejsze w przyjaźni? Moi przyjaciele szeroko otwierają przede mną drzwi swojego domu za każdym razem, kiedy doń zapukam, ale nigdy nie usiłują mnie w nim zatrzymać
Stan mojego umysłu bywa tak różny, jak różne są dni, które przychodzą. Bywają dni dobre, ale bywają złe, i te też muszę przyjąć za własne. Są dni, kiedy jestem z kamienia, czasem z żelaza, najczęściej niestety, ze szkła...