rozwiń zwiń

„Córka smoka” – najnowsza część cyklu „Krew ferów” – poznajcie niezwykłe fantasy Adama Fabera

Marcin Waincetel Marcin Waincetel
22.07.2022

Walka dobra ze złem, nieoczywista fauna i flora, magiczne rytuały i wyjątkowa mitologia. „Krew ferów”, bestsellerowy cykl zrealizowany przez Adama Fabera, to wyjątkowe spojrzenie na klasyczne wzorce literatury rozrywkowej spod znaku fantasy. „Córka smoka”, czyli najnowsza część historii, to równocześnie wielki finał całości. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa We need YA.

„Córka smoka” – najnowsza część cyklu „Krew ferów” – poznajcie niezwykłe fantasy Adama Fabera Materiały wydawnictwa

Wzór na literaturę – Adam Faber, twórca „Córki smoka”, mówi o inspiracjach i początku kariery

Adam Faber, autor cyklu „Krew ferów”, wielokrotnie podkreślał, że żyje na walizkach, ciągle podróżując z jednego wymyślonego świata do kolejnego. Co napędza autora do podróży? I czy pamięta pierwszy przystanek na literackiej trasie? Innymi słowy, postanowiliśmy zapytać Adama Fabera o inspiracje i autorów ze świata fantastyki, którzy stanowili dla niego swoiste drogowskazy.

„Zdecydowanie pamiętam pierwszy przystanek na trasie. To nie była powieść fantastyczna, ale moja własna wersja »Ani z Zielonego Wzgórza«, napisana kiedy miałem jakieś… 8 lat?” – wspomina Adam Faber, po czym dodaje: „W takim razie moją pierwszą inspiracją była na pewno Lucy Maud Montgomery. Potem faktycznie przyszedł czas na fantastykę i oczywiście zaczytywałem się w powieściach J.K. Rowling (niedawno czytałem »Gwiazdkowego prosiaczka«, który też szalenie mi się spodobał)” – deklaruje Faber, dając tym samym do zrozumienia, w jakich książkach można upatrywać jego pierwotnych literackich fascynacji. „Kolejną pisarką, którą uwielbiam – podejmuje dalej twórca – jest Diana Wynne Jones – za lekkość, z jaką pisze, jej historie dosłownie rozkwitają w głowie czytelnika. Lubię też Roshani Chokshi, bo absolutnie nie obawia się do woli używać swojej wyobraźni. Jako nastolatek zachwycałem się też Anne Rice. Jej »Mumia« to książka, którą sam chciałbym napisać” – podkreśla nasz rozmówca.

Adam Faber zwraca uwagę na twórczynie, które tak naprawdę w pewnym sensie określiły jego pisarską tożsamość i wpłynęły na wrażliwość. „Krew ferów”, cykl fantasy podejmujący uniwersalne motywy i reinterpretujący klasyczne archetypy z literatury rozrywkowej, to efekt tych twórczych poszukiwań. Autor „Córki smoka” zwraca jednak również uwagę na konkretnych pisarzy, którzy byli dla niego szczególnie ważni.

„Bardzo lubię Clive’a Barkera za niezwykle niepokojącą mroczność, a jako dziecko szalałem za Lemonym Snicketem i jego »Serią niefortunnych zdarzeń«” – wyznaje autor, który postanowił się z nami podzielić myślą na temat tego, co właściwie motywuje go do tworzenia coraz to nowych opowieści. „W literackiej podróży napędza mnie przede wszystkim opowiadana historia. Kiedy pojawia się świeży pomysł na książkę, zwykle towarzyszy mu wielka ekscytacja” – mówi Adam Faber. Autor „Córki smoka” podkreśla, że w trakcie procesu robi też dużo notatek i sporządza plan, konspekt, zanim zabierze się za właściwe pisanie. „Potem to wszystko wyrzucam i zaczynam faktycznie pracować. A kiedy książka już jest napisana, zredagowana i czeka na druk, całkiem tracę nią zainteresowanie i skupiam się na tym, co dopiero ma powstać” – zaznacza pisarz. Nadszedł czas, aby omówić uniwersum znane z kart „Krwi ferów”, które może spodobać się nie tylko miłośnikom gatunku spod znaku fantasy.

Wejście do uniwersum – oto „Krew ferów”

„Miasto snów”, pierwszy tom z cyklu „Krew ferów”, to początek nowej serii w uniwersum „Kroniki Jaaru”, której finałową odsłoną jest „Córka smoka”. W jaki sposób autor mógłby scharakteryzować wykreowaną przez siebie rzeczywistość? Co stanowi motyw przewodni pierwszego, jak również drugiego cyklu? Postanowiliśmy zapytać o to samego pomysłodawcę historii.

„Wszystkie książki osadzone w Jaarze łączą high fantasy z low fantasy, więc z jednej strony dzieją się w świecie wykreowanym przeze mnie, a z drugiej – w rzeczywistości »prawdziwej«” – deklaruje autor, zaznaczając przy tym, że każda z serii jest inna i swoista. „W »Kronikach Jaaru« poszedłem zdecydowanie w baśniowość, różne mitologie, taką krainę czarów, z kolei »Krew ferów« jest mroczniejsza, niektóre sceny są jak z horroru. Te serie są trochę jak dwie strony jednej monety: jaśniejsza i mroczniejsza wizja tego samego świata” – zaznacza autor, dając tym samym po raz kolejny wyraz swoim literackim fascynacjom.

Dotknęła go. Jej ciepła dłoń raziła magią.
Wszystkie barwy wyblakły, jak w filmie, który naraz staje się czarno-biały.

Czym właściwie jest „Krew ferów”? W jaki sposób charakteryzować uniwersum? W formule znajdziemy nawiązania do różnych konwencji związanych z fantasy, o czym wspominał wcześniej autor, natomiast sama architektura i charakter świata odnoszą się do problematyki moralnej, a także istnienia magii oraz nadprzyrodzonych elementów w całej konstrukcji świata przedstawionego. „Tom pierwszy wprowadza w krainę istot niezbyt… sympatycznych. Fery (to moje tłumaczenie angielskiego fairies, nie wykreowane przeze mnie istoty) w »Krwi…« nienawidzą ludzi, nie chcą dzielić się z nimi magią. Główna bohaterka ma problem, ponieważ, chcąc nie chcąc, jest na magię skazana i musi sobie z tym poradzić” – zaznacza autor. „Dom wiedźm”, a więc drugi tom, jest charakteryzowany w jeszcze bardziej mroczny sposób. „March zmaga się z klątwą rzuconą na nią przez władczynię ferów. Bohaterka poznaje też swoją mroczną stronę, a to zawsze jest trudne, bo zamiast walczyć z własnym mrokiem, trzeba go zaakceptować i oswoić” – omawia Adam Faber, który postarał się o to, aby finalny rozdział historii był emocjonującym doświadczeniem.

„Córka smoka” to finał historii o Mieście Snów – odkryć sekrety „Krwi ferów”

Czego można spodziewać się po „Córce smoka”? Jaki efekt chciał uzyskać autor, kończąc swoją opowieść? Adam Faber z wyjątkową precyzją, będąc świadom siły oddziaływania swojej historii, dopełnił wyjątkowy obraz świata fantasy, choć – co zaznacza – ramy finałowej historii zmieniły się w czasie trwania samego pisania. „Tak naprawdę wiele się zmieniło, odkąd napisałem pierwszy tom. Pisałem go, kiedy »Kroniki Jaaru« nie były jeszcze ukończone, za to tom drugi pojawił się w czasie kiedy pracowałem już nad serią »Saga rodu Bies«. Trzeci powstawał najdłużej i wielokrotnie zmieniałem koncepcję, zwłaszcza na zakończenie. Gdybym pisał go, powiedzmy, dwa lata temu, historia potoczyłaby się zupełnie inaczej niż teraz” – uzupełnia autor.

„Córka smoka” to koniec historii o Mieście Snów, w której dochodzi do ostatecznych rozstrzygnięć. Autor zadbał o to, aby przemyślana kompozycja współgrała z tematyką – poszukiwaniem swojego miejsca i wypełnianiem przeznaczenia. „Mam nadzieję, że trzeci tom jest najlepszy warsztatowo, bo sporo się nauczyłem przez te kilka lat dzięki pracy z redaktorami. Jako autor pewnie nie powinienem tak mówić, ale »Krew ferów« to moja najdziwniejsza seria” – tajemniczo deklaruje autor. Dlaczego? Okazuje się, że cykl był dla Fabera swoistym poszukiwaniem kulturowych tropów i dekodowaniem literackiej materii. „Śmieję się czasem, że gdyby nie to, że człowiek się męczy, musi spać i odpoczywać, to mógłbym usiąść nad książką i pisać ją od A do Z, ale z »Krwią…« tak nie było. Czasami musiałem trochę odkorkować to źródło, z którego płynęły pomysły, i nie zawsze było to łatwe, zwłaszcza w ostatnim tomie, który przecież musi domknąć historię” – zaznacza twórca. I przyznać trzeba, że domknięcie historii jest satysfakcjonujące zarówno na poziomie warsztatowym, jak również wymowy samej historii.

„Uznałem, że najlepszym efektem, jaki chciałbym tu osiągnąć, jest napisanie książki, która będzie przygodówką i dostarczy czytającym rozrywki. To moja jedyna ambicja w tym wypadku. Generalnie rzecz biorąc, jestem naprawdę zadowolony, kiedy ktoś pisze, że po prostu spędził z moją książką dobry czas” – przekonuje autor.

Jeszcze raz sięgnęła nieba. Tym razem je poczuła: było miękkie, ciepłe, miało swój charakter. Było jak
przyjaciel.

Jeśli zastanawiacie się, komu przede wszystkim sam autor mógłby polecić „Krew ferów”, to odpowiedź wiąże się z poszukiwaniem określonego gatunku, a także rozrywkowej formuły opowieści. Autor deklaruje bowiem, że swoje książki poleciłby wszystkim, którzy lubią zanurzyć się w innym świecie, z osobną mitologią, istotami, wierzeniami, a także tym, którzy lubią trudnych bohaterów. „Bo taka była dla mnie March i wiele innych postaci w książce. Z wielu powodów pracowało mi się nad »Krwią…« inaczej niż nad moimi pozostałymi seriami, po części właśnie z uwagi na postacie” – wspomina Adam Faber i wyjaśnia, że zazwyczaj zaprzyjaźnia się z bohaterami, o których pisze. „Żartuję, że pozwalam im wpaść do siebie i opowiedzieć mi swoją historię, ale prawdę mówiąc, trochę tak jest. Czasami zżywam się z postaciami do tego stopnia, że zastanawiam się, jak by skomentowały naszą rzeczywistość, jakie mają zdanie o tym czy o tamtym” – wspomina twórca, podkreślając jednak, że z bohaterami „Krwi…” jest nieco inaczej. „Choć ich historia jest opowiedziana, zakończona i gotowa do czytania, nadal stanowią dla mnie zagadkę. Tak więc czytajcie, bo może przed wami się odkryją lepiej niż przede mną, a potem mi o tym opowiecie!” – zachęca Faber.

Tutaj wystarczy wierzyć. Zresztą w dużej mierze na tym polega magia, silna wola i tak dalej. Chodzi o to, jak mocno jesteś w stanie uwierzyć w swoje sny.

Wartości w literaturze i rozrywkowa formuła – światotwórstwo Adama Fabera

Każdy pisarz w inny sposób definiuje swój warsztat pracy, a co za tym idzie również własną twórczość. Jakich wartości w literaturze poszukuje autor „Córki smoka”? Zarówno jako twórca, jak również odbiorca? Postanowiliśmy zasięgnąć odpowiedzi u samego źródła.

„Chyba nie skupiam się na tym, jakie chcę widzieć wartości w literaturze. Często chcę po prostu eskapizmu lub rozrywki. Oczywiście są dla mnie istotne te podstawowe, uniwersalne wartości, ale pisanie o nich nie wymaga wielkiego skupienia, bo naturalnie do nich lgniemy. One po prostu są w nas i ich instynktownie poszukujemy, a kiedy znajdują się w książce – często czujemy, że tak miało być. Dlatego lubię happy endy, zwłaszcza w fantastyce, która jest gatunkiem bardzo symbolicznym. Ale lubię też widzieć prawdę, nieważne czy w fantastyce, czy nie, a prawda jest taka, że nie zawsze happy end jest możliwy i nie każda książka musi się dobrze kończyć. W fantastyce interesuje mnie to, co w innych gatunkach – postacie, ich zachowania i przemiany. Nieważne, czy piszę o ludziach, jednorożcach, ferach czy demonach – wszystkie te postacie mają wiele wspólnego z nami, żyjącymi tu i teraz” – podkreśla Faber.

Autor konkluduje, że przede wszystkim jednak w literaturze liczy się dla niego wolność i dowolność. „Literatura jest formą sztuki, a uważam, że sztuka powinna wyrażać absolutnie wszystko, co chcemy wyrazić. W takim razie można powiedzieć, że poszukuję różnorodności opinii, postaci, postaw, widzenia świata. Dzięki temu potem pojawiają się też różne recenzje i w rezultacie literatura staje się i dla twórców, i odbiorców przestrzenią do dyskusji na każdy temat” – zaznacza Adam Faber, autor „Córki smoka”.

Przeczytaj fragment:

– Wierzysz, że po prostu zapomniał cygarnicy? – spytała March, przyglądając się iskrom trzaskającym w kominku. 

Jedno spojrzenie Callena wystarczyło, by potwierdzić jej obawy. 

– Więc zabrał mu ten amulet – westchnęła, wbijając wzrok w tańczące płomienie. – Niech go szlag. 

Od razu po powrocie Ove ruszył na górę. Twierdził, że jest zmęczony, ale March podejrzewała, że poszedł badać amulet skradziony McHagenowi. Bardziej martwiła ją jednak sama moc czarownika. Wiedziała, że magią można wpływać na ludzkie umysły, i pewnie w niektórych wypadkach było to konieczne, ale czy również w tym? 

– Co on właściwie zrobił? – spytała, spoglądając na Callena. W blasku ognia twarz chłopaka nabierała przyjemnego, ciepłego koloru. – Jakiej użył mocy? 

– Zwykłej hipnozy. Ale wiesz… On jest w tym zwyczajnie dobry, zawsze był. 

Callen przybrał niepewną minę. Rozejrzał się po salonie i przybliżył do March. Ciepło jego aury było inne od gorąca uderzającego z kominka, przyjemniejsze. Może dlatego, że dziewczyna wiedziała, iż ogień Callena nigdy nie mógłby jej spalić. 

– Posłuchaj – szepnął. – To, co mówił Ove… że ukarano go po to, by przypodobać się Aislingen i tak dalej… To prawda, ale tylko częściowo. Społeczność by tego nie zrobiła, gdyby faktycznie nie miał czegoś na sumieniu. 

Urwał i wbił wzrok w dywan. March dostrzegła na miękkim materiale kilka czarnych włosów. Czasy, w których Ove był kotem, wydały jej się teraz bardzo odległe, a w pewnym stopniu nawet szczęśliwe, mimo że właśnie wtedy zaczęły się wszystkie jej kłopoty.

Książka „Córka smoka” jest już dostępna w sprzedaży.

Artykuł sponsorowany


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Marcin Waincetel 22.07.2022 13:00
Oficjalny recenzent

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post