Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Josh Medors
3
5,6/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,6/10średnia ocena książek autora
16 przeczytało książki autora
8 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Grimm Fairy Tales #06 Zbójecki narzeczony
Josh Medors, Ralph Tedesco
5,9 z 12 ocen
22 czytelników 4 opinie
2017
Najnowsze opinie o książkach autora
Grimm Fairy Tales #06 Zbójecki narzeczony Josh Medors
5,9
Po dość długim oczekiwaniu w końcu wydawnictwo Okami dało nam szósty tom Grimm Fairy Tales, zatytułowany Zbójecki narzeczony. Baśń o tym samym tytule mocno różni się od tego co znajdziemy w komiksie, jednak główny motyw - mianowicie kanibalizm - pozostał. Joe Tyler oraz Ralph Tedesco wpadli jednak na ciekawy pomysł jak ten motyw wykorzystać i przełożyć na niego jeden ze współczesnych problemów nastolatków. Choć w zasadzie dotyczy on nie tylko młodocianych osób, ale też często dorosłych, statecznych obywateli. Mowa o zdradzie.
Tematem wyjściowym jest zazdrość dwóch sióstr o jednego mężczyznę. Pierwsza już od jakiegoś czasu kręci się koło swego wybranka, który również jest nią zainteresowany, jednak nie poprzestaje tylko na tej grze. Uderza do drugiej siostry, a ta nie stawia żadnego oporu, mimo że wie jak bardzo skrzywdzi tym samym swoją "bratnią duszę". Gdy wszystko wychodzi na jaw dochodzi do ostrej wymiany zdań, zaś w tym momencie na scenę wkracza kobieta dzierżąca tajemniczą księgę z baśniami dla dorosłych.
Opowiadana historia mocno zmienia to co fani twórczości braci Grimm mogą znać. Otóż mamy tutaj dwie kobiety, siostry, nie zaś jedną naiwna dziewczynę, która o mało nie przypłaciła swej naiwności życiem. Do tego zbójców zamieniono na księcia i jego świtę. Co ważniejsze taki zabieg tutaj bardzo pasuje, gdyż idealnie oddaje pewną bardzo bolesną przywarę ludzi, często spotykaną u kobiet - próżność oraz zawiść. Autorzy wyśmienici wyłożyli obie te cechy na stół, uwydatniając je u obu sióstr. I to jest kolejny wielki atut tego scenariusza - nie ma tutaj niewinnych. Każdy przedstawiony w tym krótkim komiksie bohater zgrzeszył i potem musiał ponieść, nieraz bardzo straszne, konsekwencje swego czynu. Widać to nie tylko na przykładzie głównych bohaterek, ale też paru innych postaci.
Jednak to co scenariusz robi doskonale, część wizualna... cóż... powiedzmy, że pozostawia wiele do życzenia. Seria przyzwyczaiła nas do tego, co zresztą było zabiegiem zamierzonym, że okładka jest wykonana bajecznie. Często nasycona erotyzmem i przywodząca w pierwszym skojarzeniu część komiksów o superbohaterach oraz często pojedynczy zeszyt jest wydawany w kilku wersjach względem okładki. Tymczasem sam komiks jest o wiele mniej estetyczny, choć nieraz krwawy i przesiąknięty erotyką, co szczególnie widać u żeńskich postaci. Nie każdemu się ot oczywiście musi podobać, choć mi nigdy nie przeszkadzało, gdyż mimo wszystko całość stałą na dość wysoki lub przynajmniej dobrym, poziomie.
Tym razem tak nie jest. Kreska jest zwyczajnie brzydka, zaś kolorystyka nie nadąża ratować wtop pokroju rozmazanych twarzy czy do bólu sztywnych ludzkich sylwetek z gigantycznym biustem w przypadku kobiet. Co prawda jest kilka ładnych, nieraz mrocznych, klatek, szczególnie w końcowej części zeszytu, ale to stanowczo za mało. Przez większość czasu spoglądając na twarze czy "ruch" postaci, aż zęby bolą i ma się wrażenie jakby zabrał się za to amator. Póki co jest to najsłabiej narysowany album, co bardzo psuje odbiór naprawdę ważnego przekazu.
Zbójecki narzeczony to świetny, od strony pomysłu i scenariusza, zeszyt, który odpowiednio ciągnie tą serię. Dobrze podchodzi do problemu zdrady, ale tez próżności i chorej rywalizacji pomiędzy rodzeństwem o kogoś, kto w ogóle nie jest wart zachodu. Uwydatnia też konsekwencje takich działań, które mogą okazać się katastrofalne dla obu rywalek, jeśli te nie pójdą zawczasu po rozum do głowy. Szkoda tylko, że wizualnie całość mocno odstaje względem tego co dotąd zaprezentowała seria. Mimo wszystko warto sięgnąć po ten zeszyt, szczególnie jeśli jesteśmy fanami Grimm Fairy Tales i patrzymy głównie na treść nie zaś rysunek.
30 Days of Night: Annual 2004 Steve Niles
5,0
Nierówny zbiór. Im dalej, tym gorzej, co jednak nie oznacza, że fatalnie. Można nawet uznać, że dość przyjemnie się czyta, a gorzej po prostu dlatego, że pierwsza połowa jest wyraźnie lepsza.
"The Book Club" z charakterystycznymi ilustracjami Templesmitha wydaje się być najlepszą pozycją. Króciutko, ale bardzo przewrotnie, także z psychologicznego punktu widzenia.
"The Hand That Feeds" również cieszy oko, styl Kudrańskiego oszczędny, ale pasujący do klimatu 30DoN. Jeśli chodzi o fabułę, pojawia się Dane, jedna z lepszych postaci serii (chociaż nie jestem tu obiektywna). Końcówka bardzo cieszy, jeśli ma się zamiłowanie do złośliwych zagrań. Morał jest jeden: ostrzeżenia są po to, żeby traktować je poważnie.
"Agent Norris: Mia" w zasadzie wywołuje mieszane uczucia. Wprowadza kolejny odcień do postaci w ogólnym odczuciu negatywnej, co niewątpliwie można odebrać jako plus. Minus - styl Hoveta, jak dotąd wygrywa w moim prywatnym rankingu na najbrzydszą kreskę serii. Postacie wyglądają jakoś tandetnie, przerysowanie, amatorsko, po prostu idiotycznie. Nawet krew nie przypomina krwi, tylko lepiącą się do wszystkiego gumę truskawkową albo jakiś kleisty, kolorowy syrop. Kiczowate to potwornie, zapewne zamierzenie, ale to zupełnie nie moja estetyka.
Koncept w ostatnim minikomiksie zatytułowanym "The Trapper" odebrałam jako pozbawiony polotu, ale należy wziąć pod uwagę fakt, że to pierwsze zetknięcie czytelnika z Ikosem. Jako że ja trochę namieszałam z kolejnością czytania komiksów, wiedziałam już, kim jest Ikos i dla mnie było to po prostu nudne i zbędne - ale przecież reakcja byłaby na pewno inna, gdybym dostosowała się do zamysłu twórców i nie zepsuła sobie zabawy ;) Styl dziwaczny - póki nie ma wampirów, dosyć mrocznie i zachęcająco, potem nadchodzi bolesny moment zgrzytu - chwila, czy ten gość nie umie narysować wampira, czy po prostu rozmyślnie błaznuje? Chyba wolę nie wnikać.