Najnowsze artykuły
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Zealia Bishop
3
7,2/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, horror
Urodzona: 1897 (data przybliżona)Zmarła: 1968 (data przybliżona)
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,2/10średnia ocena książek autora
427 przeczytało książki autora
412 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Kopiec H.P. Lovecraft
7,1
Najczęściej Lovecrafta łykam bez zastrzeżeń, bo nawet jeśli obiektywnie są w jego prozie jakieś niedociągnięcia, to Cień z Providence nadrabia klimatem. Tym razem jest jednak słabiej. Dlaczego?
Na minus działa przede wszystkim opowiadanie tytułowe, które może i jakiś pomysł miało, ale niestety w znacznej mierze jest po prostu nudne. Rozwleczony na siłę tekst mógłby spokojnie zamknąć się w połowie swojej objętości i działałoby to zdecydowanie na jego korzyść. Całościowo oceniam "Kopiec" (opowiadanie, nie cały zbiór) jako średniaka. 5/10
"Klątwa Yiga" robi lepsze wrażenie. Potrafi zainteresować dusznym klimatem przesyconym strachem, który sam w sobie może doprowadzić bohaterów do obłędu. Lovecraft (i Bishop) całkiem dobrze portretuje narastający obłęd. 6/10
"Sploty Meduzy". Najlepszy moment zbioru. Klasyczny Lovecraft. Przemyślana konstrukcja opowiadania, angażująca fabuła, klasyczne dla autora motywy tajemniczych kultów i ich kapłanów oraz ich zgubnego wpływu na życie wrażliwych na pewne rzeczy ludzi. Tekst dość blisko Lovecraftowych highlightów. 7/10
Średnia ocen trzech opowiadań to 6/10 i wydaje mi się, że ta ocena będzie sprawiedliwa. "Kopiec" to rzecz przede wszystkim dla fanów, czytelnikom początkującym w temacie HPL polecałbym jednak inne zbiory.
Kopiec H.P. Lovecraft
7,1
Współczesna beletrystyka z gatunku horroru, thrillera, makabry i powieści z dreszczykiem pełna jest historii o różnym stopniu wydźwięku – natężeniu i sposobie odbioru jej treści przez czytelnika, gdzie w grę wchodzi przede wszystkim umiejętność budowania stanów emocjonalnych i napięcia. Sklepy internetowe, księgarnie stacjonarne i nawet supermarkety czy kioski zalewają nas - paradoksalnie - masą książek zazębiających się wokół tematyki grozy, mrocznego thrillera lub niezwykle intymnych, kłujących poczucie stałości psychicznej i bezpieczeństwa w odbiorze, horrorów. I to jest piękne. Nie dość, że beletrystyka lub inaczej mówiąc literatura popularna i literatura fikcji weszły niezmiernie głęboko w kulturę masową, stając się częścią nas – naszego dorobku kulturowego i dziedzictwa jako Cywilizacji, to stały się one częścią ogólnej świadomości zbiorowej ludzkości, gigantyczną ,,myślą”, która pcha pamięć o książkach, ale i także wiedzę ku dalszemu rozwojowi. To nie tylko dzięki spisywanym lub przekazywanym ustnie podaniom, ale również dzięki książkom wiele zdarzeń, ciekawych losów i opowieści krąży w eterze ludzkiego dziedzictwa i motywuje gatunek człowieka jak i zbiorowość jaką tworzy do zwiększania świadomości kulturowej.
Skoro, jak napomknąłem wyżej, z samej grupy wspólnych, oscylujących wokół charakteru napięcia akcji, fabuły, budowy wątków i przekazu emocjonalnego powieści: np. z horrorów, thrillerów psychologicznych i krwawych kryminałów można wybrać tysiące rozmaitych tytułów, to z kolei trudno będzie wybrać najbardziej uniwersalnego, przemawiającego do czytelników autora. Na ten przykład powieści grozy muszą być tak zbudowane, aby stłamsić psychiczne sięgające po nie osoby, aby je przestraszyć, przyszpilić do parteru i zepchnąć w kąt; aby wywołać odpowiedni efekt, mieć ten porażający wydźwięk. Jednak od niepamiętnych czasów, odtąd odkąd pisane były pierwsze XIX-wieczne powieści grozy i horrory z wściekle ponurą ,,gotycką mgłą”, aż do dzisiaj nie ma potwierdzenia wypisanego jasno i wyraźnie na papierze, że dany pisarz i jego konkretna książka to najbardziej ,,przerażająca”, wdzierająca sople niepojętego chłodu i sterylnego, czystego strachu powieść w dziejach dokonań beletrystycznej myśli ludzkiej. Strach to najzwyczajniej w świecie mówiąc, negatywne subiektywne odczucie, które dla każdego z nas może mieć zupełnie inne natężenie, znaczenie i odbiór. Ciężko jest zatem wybrać autora, którego powieść grozy lub jakiś mroczny thriller nie pogubiły by stylem swojego odbioru tylko przeraziły każdego bez względu na to, czym dla niego jest strach. Bardzo blisko takiego ,,nierealnego” osiągnięcia, z racji tego, że nie czytałem nawet dużej części dzieł dziesiątek pisarzy z gatunku noweli makabry lub krwawego horroru, bo nie byłoby to po prostu realne, jest H.P. Lovecraft.
Gdy jest się otwartym na nawet najbardziej specyficzny sposób budowania atmosfery grozy, przesiąkającego do czytelnika zła, to właśnie H.P. Lovecraft prezentuje bliski uniwersalizmowi w odczuciu porażającego negatywnego zabarwienia emocjonalnego i nastroju, styl. Jednak wybranie autora w tym względzie to jedno, a wybranie tej do bólu, czysto przerażającej powieści z jego dorobku to drugie. W przypadku tego amerykańskiego mistrza grozy i makabry całość jego dorobku literackiego jest na równi przerażająca, mimo iż każda kolejna nowela bądź powiastka i większa opowieść, które mielibyśmy przed sobą przedstawia zupełnie inne historie. "Droga do szaleństwa" to obowiązkowa pozycja, którą przeczytałem, którą wam polecam, i która mówiąc krótko przeraziła mnie jako czytelnika do tego stopnia, że zastanawiałem się czy możliwe jest istnienie tak pierwotnej, złej, bezdennej siły jak absolutna ciemność i niezgłębiony mrok? Czy istnieje sposób na jeszcze bardziej zniewalające nasze zmysły przedstawienie tej niepojętej negatywnej mocy, jak to wykreowano w powyższej powieści Lovecrafta? I tu stanąłem przed niezwykłym wyzwaniem, które zaczęło się wraz z rozpoczęciem aktu doświadczenia rzeczywistości zamkniętej w dwuwymiarowych kartach dzieła "Kopiec", które narodziło się jako owoc współpracy między Zealią Brown Reed Bishop – klientką, która zleciła Lovecraftowi poprawę swoich opowiadań, a samym Lovecraftem, który po odpowiednich zabiegach literackich ubarwił otrzymany przez Zealię zarys fabuły, tak, że powstała jedna z ,,najlepszych” mających element grozy, makabry i tajemnicy nowel o niezwykłych doświadczeniach człowieka i Cywilizacji ludzkiej.
"Kopiec", jak to w przypadku charakterystycznego i zagłębiającego się gdzieś w pamięci, nie do podrobienia stylu Lovecrafta bywa, opowiadany jest przeważnie z perspektywy pierwszoosobowego narratora, co daje odczucie bycia w samym centrum zdarzenia, i podwaja nastrój, tak, że czytelnik zyskuje wrażenie odczucia skrytej głęboko tajemnicy i obserwacji przez jakąś mroczną siłę, która gdzieś w tej noweli dość kąśliwie się czai, ale również z pozycji trzecioosobowego obserwatora – w tym przypadku jest to niecodzienny wyraz stylu dla tego pisarza i wynika z połączenia sił twórczych z Zealią Bishop, co przekłada się najbardziej w opowiadaniach tego zbioru: "Klątwa Yiga" i "Sploty Meduzy". Wtrącając pewną myśl do tej kwestii muszę stwierdzić, iż kierując się moimi subiektywno-obiektywnymi opiniami niniejszy tryptyk noweli H.P Lovecrafta nie jawi się jako coś, co mogłoby sięgnąć niepodważalnych granic nieidentyfikowanego absolutnego zła, które wijąc się i podstępnie fluktuując wokół drażliwego ludzkiego umysłu mogłoby przerazić każdego. Lovecraft ofiarował czytelnikowi swoją obsesję, nagminnie chorą fascynację mitologią, mistycyzmem, a przede wszystkim wiarą w istnienie nieziemskich, kosmicznych starych Cywilizacji, które w jego tworach literackich nadają mroku, idei zła oraz nieco więcej tej ,,nieopisanej tajemnicy”.
W pierwszym z trzech zawartych w tym 150-stronicowym tomiku mistrza grozy, Lovecrafta, opowiadaniu, przez całą jego zawartość przeziera potężna oparta na obrzędach i kulturze Północno, Środkowo i Południowoamerykańskich Indian, symbolika. A symbolika ta to głównie stosowanie nazw przedmiotów, zwierząt, artefaktów, które to dla Indian były arcy-istotne, a z perspektywy autora, z kolei podwyższały one swym jadowitym charakterem nastrój mroku i odczucie bliskiego wszędobylskiego zła. Węże, Yig – ojciec węży, Quetzalcoatl, to właśnie te symbole, które ostatecznie jawiły się jako wpis encyklopedyczny z wtłoczonym w jego ramy lekko specyficznym misterium, przestrachem, i fascynacją. Natomiast w drugim z opowiadań, dostaliśmy dużo większą intensyfikację tego czego doświadczyliśmy w pierwszym z wyżej przytoczonych. Pierwsze skrzypce gra tu odczytywany przez główną postać manuskrypt, jakby spisane na ,,piekielnym” zwoju niczym apokryficzne odstępstwo, zeznanie, które nie powinno ujrzeć światła dziennego, a które odczytuje główna postać opowiadania. Po tym, jak kończy ona swą przygodę z tym zwojem, postać dopada, jak to sama ona określa ,,hipnotyzm” manuskryptu: prastara nigdy niegasnąca mroczna siła, kłapiąca i skomląca jej wokół ucha. Cudownym odczuciem dla czytającego było móc doświadczyć tego samego, co nieszczęśnik chwytający się za treść zwoju; ten niezwykły przesyt w postaci nadania różnym indiańskim prastarym bóstwom, demonom : antropomorfizmu w swej najohydniejszej wplatającej zgniliznę i robactwo do umysłu doświadczającej tego postaci. Co najciekawsze, jeśli miałbym oceniać i wybrać najbardziej wykwintną pasującą do mojego ,,etosu” opowiadania Lovecrafta, nowelę spośród trójki nowel z niniejszego zbioru autora, to wybrałbym ostatnie z nich. A dlaczego? Przede wszystkim ze względu na historię i formę tego nazwanego "Sploty Meduz" opowiadania. Podobać – w sensie nastrojenia ku odczuciu strachu – może się opowieść pewnego starszego mężczyzny, którą powoli poznajemy z jego perspektywy, perspektywy pierwszej osoby. Antoin de Russ jako podeszły wiekiem człowiek przekazuje naszej postaci, która go w opowiadaniu przez przypadek odwiedza, a tą postacią może być praktycznie każdy, nawet Lovecraft, wstrząsającą prawdę odnośnie wydarzeń, które jego rodzinę i posiadłość doprowadziły do zapaści, ruiny poniżej jakiejkolwiek wyobrażalnej granicy. Jego syn, Denis, po części związał się z kobietą, której uległ, pokłonił się jej mrocznemu naturze. "Sploty Meduzy" to dość skomplikowane opowiadanie, które robi się jeszcze bardziej pogmatwane i tajemnicze, gdy z ową niewiastą zwaną Marceline związany będzie dziwny obraz, którego wpływ na oglądającego go człowieka będzie podobny do rzuconego, zamieniającego w kamień przez mityczną Meduzę, uroku. Koniec opowiadania to reakcja głównej postaci, która strzelając z pistoletu w ramy obrazu uwalnia zło w nim tkwiące; i przerażona biegnie ku bramie posiadłości, by się stąd raz na zawsze wydostać. Teoretycznie wszystko kończy się dobrze, lecz ów jegomość, co ciężko zrozumieć, wydostaje się z miejsca, które od dawna nie istnieje, jakby było tak zapadłe, tak obłożone zgnilizną, by nikt nigdy tu się nie przedostał, by nie odkrył w konsekwencji porażającej tajemnicy Rodu "de Russów".