Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Renata Teresa Korek
3
6,7/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,7/10średnia ocena książek autora
4 przeczytało książki autora
1 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Bajka o Zielonym Kocie Renata Teresa Korek
8,0
„Spisałam jego historię, abyście uwierzyli, że istniał naprawdę”.
Zapewniła autorka na początku. Kto? Zielony Kot. Spotkała go w letnie popołudnie, gdy wygrzewał się na miejskim skwerze pełnym stokrotek. To on opowiedział jej historię swojego życia, a ona umieściła ten życiorys w swojej opowieści i tak też go zatytułowała „Życiorys Zielonego Kota”. To dlatego obok jej nazwiska widnieje w grafice okładkowej zielony odcisk kociej łapy jako współautora. Historii od narodzin w gospodarstwie wiejskim, z którego został wraz z kocią rodziną wyrzucony do lasu w ciemnym worku z powodu nietypowego, bo zielonego koloru futerka, by trafić do przyjaznej i kochającej wszystkie zwierzęta rodziny leśnika. Stamtąd wyruszył w podróż za swoją ludzką przyjaciółką Joasią, która w rozgardiaszu przygotowań do wyjazdu do miasta, nie wzięła swojego Duszka, bo tak nazywała Zielonego Kota. Trochę był temu winien, bo z powodu lenistwa zbyt późno zszedł z drzewa. Właściwie tylko po to, by zobaczyć tył odjeżdżającego auta. Z pomocą podwórkowych przyjaciół: nietoperza Benia, psa Azora, gąsienicy Gosi i krowy Mućki, wyruszył na rowerze w podróż w poszukiwaniu Joasi w towarzystwie kruka Wiśka i myszki Milki. Z czasem popsuty rower zastąpił koń Białogrzywy, zawarli wiele znajomości z ciekawymi zwierzętami, a jedno z nich – ropucha Rózia - przyłączyło się do zgranej drużyny wędrowców.
Razem, wykorzystując swoją wiedzę i umiejętności, odnaleźli Joasię.
Autorka, wykorzystując formę życiorysu opowiadanego przez kota od jego narodzin do osiągnięcia wieku dorosłego, jako przekazu dydaktycznego w tej bajce, posłużyła się łatwą w odbiorze przez dzieci, personifikacją. Przeniosła rzeczywistość ludzką na świat zwierząt, wykorzystując bogactwo różnorodności gatunków, z którymi dziecko mogło się emocjonalnie utożsamić, mierząc się z własną wyimaginowaną lub narzuconą mu innością, lękliwością, wstydliwością, niepewnością, ale i odważnością, pomysłowością czy tolerancyjnością. Najbardziej z głównym, kocim bohaterem o odmiennej, nieakceptowanej przez środowisko, w którym się urodził, cesze. Stawiając na drodze bohaterów przeszkody i problemy, pokazała największe wartości w życiu człowieka, które pomagały je rozwiązać.
Przyjaźń, której siłę kot odkrywał w trakcie podróży, uczącą współdziałania, lojalności, życzliwości czy tolerancji oraz umiejętności wspólnego rozwiązywania problemów, pokonywania przeszkód czy burzenia barier uprzedzeń. Cech ważnych, bo podstawowych w budowaniu dobrych relacji z innymi ludźmi, ale i w osiąganiu wyznaczonych sobie celów. Drugą odkrywaną wartością była szeroko pojęta miłość do ludzi, zwierząt i natury, której znaczenie misternie wplotła w przygody, poglądy i dialogi bohaterów. Natomiast pod osłoną pełnej przygód podróży ukryła życie. Każdy jego etap od narodzin do samodzielności wraz z trudnymi wydarzeniami, przyjemnymi chwilami i pożądanymi priorytetami. To bajka-metafora ukazująca dziecku świat z jego zagrożeniami i jasnymi stronami, ale i podpowiadająca sposoby, źródła i moce, z których można czerpać siłę, by to życie mądrze, odważnie i dobrze przeżyć, a ze swojej inności uczynić atut. Być wręcz z niej dumnym.
Książka jest pięknie wydana.
W twardej oprawie, z dużymi literami tekstu, może służyć latami do samodzielnego czytania przez dziecko lub wspólnego z opiekunem, najmłodszym jeszcze tego nieumiejącym. Bogato ilustrowana pięknymi rysunkami Grażyny Pietruszki pozwala na chwilę pomocnej wizualizacji, ale i pomyślenia nad przeczytanym tekstem. Na chwilę mentalnego i emocjonalnego oddechu tak potrzebnego dziecku na początku rozwoju czytelniczego, po to, by podtrzymać istnienie kolejnej wartości tak naturalnej w każdym człowieku, a które zanika wraz z wiekiem – ciekawość świata, którą należy pielęgnować poprzez obserwowanie jego różnorodności z zachwytem. Bez uprzedzeń, krzywdzących norm czy kompleksów.
Razem tworzą przemyślaną, spójną i mądrze skonstruowaną historię, która poprzez przyjazną małemu czytelnikowi metaforę i personifikację, staje się prawdą. Indywidualną, osobistą prawdą każdego dziecka, które ją przeczyta.
Bo takie Zielone Koty istnieją naprawdę!
naostrzuksiazki.pl
Zaczarowane Podwórko Renata Teresa Korek
6,0
Jak zaczarować świat, który wcale nie jest magiczny?
Szarą rzeczywistość miasta jakich wiele w Polsce? Stare domy z podwórkami pamiętające lepsze czasy? Na pierwszy rzut oka „nie było tu ładnie. W zakurzonych szybach nigdy nie przeglądało się słońce. Brakowało zieleni i chociażby najmniejszej ławki, na której można byłoby przysiąść z psem, czy porozmawiać z sąsiadami lub po prostu odpocząć”. W takim właśnie miasteczku położonym nad srebrzystą rzeką i w takiej właśnie kamienicy mieszkał Krzyś wychowywany przez babcię Julcię, który ukończył czwartą klasę, marząc o zostaniu przyrodnikiem. Miał już nawet swoją oswojoną sowę Uhu, przylatującą od czasu do czasu do jego okna.
A najciekawsze – rozmawiał z nią.
To od niej dowiedział się, że niedaleko nad rzeką, w domu z werandą mieszka Tosia jeżdżąca na wózku inwalidzkim, której mama przebywała w szpitalu.To pierzasta przyjaciółka uczyła chłopca obserwować z uwagą otoczenie, namawiając do działania, a nie oceniania. Krzyś był zmotywowany, ale nie wiedział, od czego zacząć.
I wtedy zaczęła dziać się magia.
Płynąca z ukrytych mocy poznawanych po kolei bohaterów opowieści, które nosili w sobie uśpione, a które nabierały siły wraz z ich wzajemnym zaprzyjaźnianiem się – altruizm, życzliwość, kreatywność, tolerancja, zainteresowania, umiejętności, możliwości oraz chęć do działania zespołowego, by osiągnąć cel niemożliwy do zrealizowania w pojedynkę. Krzyś i jego różnorodna pod każdym względem grupa – Marcin i jego mama, którzy niedawno sprowadzili się do miasteczka, Julita uwielbiająca fotografować i filmować, Zuzia z małym bratem i rodzicami mieszkająca w młynie, sąsiad Długonogi i inni – stworzyli sąsiedzki zespół, który mógł pomóc Tosi.
Razem posiadali moc, by zaczarować podwórko.
Autorka niczym pędzlem pomalowała do bólu realny świat, w którym dzieci były niepełnosprawne, opuszczone przez rodziców z różnych powodów lub mających opiekunów z uzależnieniem. Ubarwiła szarość dni kreatywnymi pomysłami jakby kolorami tęczy, z których posypały się niczym iskry cenne wartości oraz pozytywne, energetyczne emocje. Pokazała siłę płynącą ze wspólnoty zbudowanej na przyjaźni, w której skład weszli wszyscy bez względu na status społeczny i wiek. Podkreśliła korzystne współdziałanie dzieci i dorosłych, którzy poświęcili im czas i uwagę, pomagając zrealizować pomysły.
Zdradziła sekret działania mechanizmu magii.
Procesu tworzenia „zaczarowanych podwórek” na bazie przyjaźni mieszkańców w każdym mieście, miasteczku i wsi, jakich wiele w Polsce. Ta część opowieści była niezwykle inspirującą i podsuwającą pomysły na poczynienie pierwszych kroków ku działaniu przez małego czytelnika, który tak, jak Krzyś, chce, ale nie wie, od czego zacząć.
Druga część powieści zupełnie nie wpasowała się w tytuł.
To wątek wyjazdu Krzysia do Anglii i pobytu w Londynie. Bardzo rozbudowany i zawłaszczający dużą część pozostałej fabuły, który narzucił jej geograficzno-turystyczny charakter. Przeskoczył nagle z czarownej atmosfery w rozumowe i bierne poznawanie świata zastanego. Jego oderwanie akcji od „zaczarowanego podwórka” sprawiło, że magia momentalnie się ulotniła. Pozostał realizm, który brutalnie zatrzasnął drzwi do fantastyki wyobraźni, w żadnym punkcie fabuły niewiążący się z początkiem powieści. Poza Krzysiem, który stał się głównie turystą.
To czyniło powieść idealnym materiałem na dwie odrębne powieści.
Umieszczenie ich w jednej fabule nadawało jej charakter niespójny, chaotyczny, ze zbyt szybko zakończonymi wątkami z „zaczarowanego podwórka”, które niczym skalpel krótko, wręcz zdawkowo podsumowały w końcówce historii wydarzenia rozgrywane podczas pobytu Krzysia w Londynie. A to tam mogło dziać się dużo i ciekawiej, a czego można było niestety tylko się domyślać. To rozbicie tematyczne pogłębiały wstawki opowiadań fantastycznych pisane przez utalentowaną Tosię. Można je jednak z powodzeniem potraktować jako zupełnie odrębne bajki do czytania dzieciom przed snem i nie tylko.
Potencjał „zaczarowanego podwórka” posiadającego moc wspólnego czynienia dobra dla innych, ku mojemu żalowi nie został w pełni wykorzystany.
Autorka ograniczyła go na rzecz „wakacji Krzysia”.
Jednak skoro już tak się stało, to właśnie pod takim spinającym te dwa różne wątki fabuły powinna ukazać się ta powieść.
naostrzuksiazki.pl