Najnowsze artykuły
- ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel16
- ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
- ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
- Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Hideaki Sorachi
21
8,4/10
Pisze książki: komiksy
Urodzony: 25.05.1979
Japoński mangaka urodzony 25 maja 1979 na wyspie Hokkaido w Japonii. Zadebiutował krótką historią "Dandelion", jednak sławę przyniósł mu komiks "Gintama" serializowany w "Weekly Shonen Jump" od 2004 roku.
8,4/10średnia ocena książek autora
15 przeczytało książki autora
11 chce przeczytać książki autora
7fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Gin Tama, vol 1 Hideaki Sorachi
7,4
Wyobraźcie sobie, że do Waszego spokojnego i harmonijnego świata pewnego dnia wdzierają się kosmici. Odbierają Wam miejsca pracy i na siłę ingerują w Wasze życie - między innymi odbierając Wam broń. Chore? Powiedzcie to srebrnowłosemu samurajowi zwanym dumnie Sakata "Gin" Gintoki.
Japonia, zwana niegdyś "Krajem Samurajów", czasy współczesne [bądź też bardzo mocno do naszych realiów zbliżone].
Niebo Edo [dawna nazwa Tokio] nie zachwyca już swoim błękitem - zapełnione jest wszelakiej maści statkami kosmicznymi. Obywatele przeróżnych egzotycznych planet bezcelowo pałętają się po Ziemi odbierając jej rdzennym mieszkańcom miejsca pracy, spychając ich na margines społeczny. Samurajowie, niegdyś dumna i poważana kasta wojowników, dziś jest pozbawiona broni i wszelakich przywilejów. Młodzi adepci chcący kroczyć drogą miecza są skazani na ciężkie, pracowite życie, w którym nie starcza pieniędzy od przysłowiowego pierwszego do pierwszego, nawet jeśli znajdą jakąś robotę. Nic dziwnego, że niektórzy łapią każde napotkane zlecenie, nie ważne jakie. Tak jest z głównym bohaterem - Sakatą Gintoki, zwanym w skrócie "Gin" - samurajem noszącym u pasa drewniany miecz, poruszającym się po mieście na skuterku. Naszego bohatera poznajemy w trakcie rozróby w jadłodalni, której sam stał się przyczyną stając w obronie Schinpachiego, młodego samuraja pracującego jako kelner. Skutki owej zadymy są opłakane: przedstawiciel rasy Amanto [rezydującej na Ziemi już od 20 lat], ambasador planety Chatoran [wyglądający jak gepard w męskiej wersji szkolnego mundurka] ginie, Schinpachi zostaje oskarżony o morderstwo, a sprawca całego zamieszania ulotnił się... Tragedia! Dorzućmy również domniemane zwolnienie w trybie dyscyplinarnym - i już zaczyna się robić gorąco. Byłemu kelnerowi pozostaje jedynie ucieczka, w trakcie której dogania jadącego na skuterku Gina. I postępuje tak jak każdy komediowy bohater w tej sytuacji - wrzeszczy wyłuskując każdy problem egzystencjonalny.
Okazuje się, że problem byłego kelnera jest dość poważny - zagrożone jest przetrwanie dojo, które odziedziczył wraz z siostrą po ojcu. I jeszcze ci upierdliwi pozaziemscy wierzyciele proponujący siostrze Schinpaichiego "odpracowanie długu"... Czy bohaterom uda się uratować dojo i siostrę Schinpachiego? Jakiej pracy podejmie się Gin? I czy wszyscy przybysze z innych planet mają "życie jak w Madrycie" na Ziemi? Na te i wiele innych pytań odpowiedzi znajdziecie w tej mandze.
Akcja mangi "Gin Tama" dzieje się w zwariowanym świecie. Może dla niektórych wystarczyłoby stwierdzenie, że Japonia sama w sobie jest dziwna, biorąc za przykład automaty z używanymi, damskimi majtkami. Niektórych to stwierdzenie może nie zadowolić. Nie tylko dla interesujących się dalekowschodnią kulturą Japonia jest krajem w idealnie harmonijny sposób łączącym historię z nowoczesnymi osiągnięciami techniki. Hideaki Sorachi, autor mangi miksuje jednak oba realia w sposób zaskakujący, może nie do końca logiczny, ale nie rażący dotkliwie odbiorcy tego komiksu. Z jednej strony mamy Edo, alternatywne Tokio, po którym obok przybyszy z innych planet pałętają się samurajowie. W historii Japonii Edo było siedzibą szoguna z rodu Tokugawa w latach 1603-1868, kiedy cesarz Meji przeniósł stolicę z Kioto i zarazem zmienił nazwę "Edo" na "Tokio" [wschodnią stolicę].
Romantyczną śmierć samuraja w tej mandze zakłócają jednak statki kosmiczne, będące jednymi z przedstawicieli techniki. Dodajmy jeszcze skuter, którym porusza się młody samuraj [tak - skuter, nie koń, nie panda... Skuter.], sklepy, papierosy [nie sądzę, by były dostępne w "historycznym" Edo], samochody... - można przytaczać wiele przykładów.
Całość tekstu umieszczona jest na moim blogu pod adresem:
http://zapiski-z-przypomnianych-krain.blogspot.com/2013/03/gin-tama-to-nawet-z-kosmitami-dogadac.html
Japonia, zwana niegdyś "Krajem Samurajów", czasy współczesne [bądź też bardzo mocno do naszych realiów zbliżone].
Niebo Edo [dawna nazwa Tokio] nie zachwyca już swoim błękitem - zapełnione jest wszelakiej maści statkami kosmicznymi. Obywatele przeróżnych egzotycznych planet bezcelowo pałętają się po Ziemi odbierając jej rdzennym mieszkańcom miejsca pracy, spychając ich na margines społeczny. Samurajowie, niegdyś dumna i poważana kasta wojowników, dziś jest pozbawiona broni i wszelakich przywilejów. Młodzi adepci chcący kroczyć drogą miecza są skazani na ciężkie, pracowite życie, w którym nie starcza pieniędzy od przysłowiowego pierwszego do pierwszego, nawet jeśli znajdą jakąś robotę. Nic dziwnego, że niektórzy łapią każde napotkane zlecenie, nie ważne jakie. Tak jest z głównym bohaterem - Sakatą Gintoki, zwanym w skrócie "Gin" - samurajem noszącym u pasa drewniany miecz, poruszającym się po mieście na skuterku. Naszego bohatera poznajemy w trakcie rozróby w jadłodalni, której sam stał się przyczyną stając w obronie Schinpachiego, młodego samuraja pracującego jako kelner. Skutki owej zadymy są opłakane: przedstawiciel rasy Amanto [rezydującej na Ziemi już od 20 lat], ambasador planety Chatoran [wyglądający jak gepard w męskiej wersji szkolnego mundurka] ginie, Schinpachi zostaje oskarżony o morderstwo, a sprawca całego zamieszania ulotnił się... Tragedia! Dorzućmy również domniemane zwolnienie w trybie dyscyplinarnym - i już zaczyna się robić gorąco. Byłemu kelnerowi pozostaje jedynie ucieczka, w trakcie której dogania jadącego na skuterku Gina. I postępuje tak jak każdy komediowy bohater w tej sytuacji - wrzeszczy wyłuskując każdy problem egzystencjonalny.
Okazuje się, że problem byłego kelnera jest dość poważny - zagrożone jest przetrwanie dojo, które odziedziczył wraz z siostrą po ojcu. I jeszcze ci upierdliwi pozaziemscy wierzyciele proponujący siostrze Schinpaichiego "odpracowanie długu"... Czy bohaterom uda się uratować dojo i siostrę Schinpachiego? Jakiej pracy podejmie się Gin? I czy wszyscy przybysze z innych planet mają "życie jak w Madrycie" na Ziemi? Na te i wiele innych pytań odpowiedzi znajdziecie w tej mandze.
Akcja mangi "Gin Tama" dzieje się w zwariowanym świecie. Może dla niektórych wystarczyłoby stwierdzenie, że Japonia sama w sobie jest dziwna, biorąc za przykład automaty z używanymi, damskimi majtkami. Niektórych to stwierdzenie może nie zadowolić. Nie tylko dla interesujących się dalekowschodnią kulturą Japonia jest krajem w idealnie harmonijny sposób łączącym historię z nowoczesnymi osiągnięciami techniki. Hideaki Sorachi, autor mangi miksuje jednak oba realia w sposób zaskakujący, może nie do końca logiczny, ale nie rażący dotkliwie odbiorcy tego komiksu. Z jednej strony mamy Edo, alternatywne Tokio, po którym obok przybyszy z innych planet pałętają się samurajowie. W historii Japonii Edo było siedzibą szoguna z rodu Tokugawa w latach 1603-1868, kiedy cesarz Meji przeniósł stolicę z Kioto i zarazem zmienił nazwę "Edo" na "Tokio" [wschodnią stolicę].
Romantyczną śmierć samuraja w tej mandze zakłócają jednak statki kosmiczne, będące jednymi z przedstawicieli techniki. Dodajmy jeszcze skuter, którym porusza się młody samuraj [tak - skuter, nie koń, nie panda... Skuter.], sklepy, papierosy [nie sądzę, by były dostępne w "historycznym" Edo], samochody... - można przytaczać wiele przykładów.
Całość tekstu umieszczona jest na moim blogu pod adresem:
http://zapiski-z-przypomnianych-krain.blogspot.com/2013/03/gin-tama-to-nawet-z-kosmitami-dogadac.html