Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w majówkę 2024LubimyCzytać30
- ArtykułyBond w ekranizacji „Czwartkowego Klubu Zbrodni”, powieść Małgorzaty Oliwii Sobczak jako serialAnna Sierant1
- ArtykułyNowe „Książki. Magazyn do Czytania”. Porachunki z Sienkiewiczem i jak Fleming wymyślił BondaKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyKrólowa z trudną przeszłościąmalineczka740
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Lucyna Schickedantz
1
4,6/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
4,6/10średnia ocena książek autora
8 przeczytało książki autora
7 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Kawowe biuro matrymonialne Lucyna Schickedantz
4,6
Przez pierwsze 160 stron jest mega schematycznie. Kobiety wstają w szlafrokach, Paweł stwierdza, że taki widok to raj i piją sobie kawusię (koniecznie trzeźwą!). Przyjeżdża Bogusia, więc zaczyna się wyciąganie z Emilki jej opowieści z dawnych lat. Oczywiście kobieta się wzbrania, ale koniec końców opowiada. Następnie znowu kawusia, Anna chwali córkę jak to jest kochana bo pomogła jej sprzątać ze stołu. Później winko, wódka, ogólnie napoje alkoholowe. I tak cały czas. Nuda, nuda, nuda! Za tą część powieść dostaje 2/10. Książka szła mi bardzo opornie, aż do czasu, kiedy Anna, Emilia i Bogusia wyruszyły w Polskę.
W końcu zaczyna się coś dziać, oprócz picia, jedzenia i wspominek. Nasze bohaterki poznają dwóch interesujących mężczyzn, zawierają nowe przyjaźnie, pomagają innym w opresji, no i zwiedzają trochę miejsc. Autorka wreszcie skończyła ze schematem, co odczytałam na spory plus, zwłaszcza w porównaniu z wcześniejszymi wydarzeniami opisanymi w książce.
Kolejnym plusem powieści są bohaterowie. Może było to odrobinę przesłodzone, bo wszyscy byli idealni, o wspaniałych charakterach i ogólnie dobrzy dla innych. Mi bardziej chodzi o kreację trzech kobiet: Anny, Emilii, Bogusi. Dwie pierwsze bohaterki powinny być wzorem dla wszystkich kobiet po pięćdziesiątce. Przebojowe, pewne siebie, zdające sobie sprawę z własnej wartości. Zachowują się troszkę jakby miały wciąż po 20 lat, ale absolutnie mi to nie przeszkadzało, kilka razy śmiałam się z ich dialogów, w których często sobie wzajemnie docinały.
Czy mogę polecić? Jeśli macie ochotę na kobiece czytadło na wakacje, to można sięgnąć. Z pewnością jest jednak w tym gatunku wiele znacznie lepszych powieści. Ta byłaby na naprawdę dobrym poziomie, gdyby nie pierwsza połowa, która niestety, nie zachwyciła.
Kawowe biuro matrymonialne Lucyna Schickedantz
4,6
Już dawno tak się nie zmęczyłam przy czytaniu książki. Szczęśliwie dobrnęłam do końca, chociaż kusiło mnie aby definitywnie przerwać lekturę. Miałam jednak nadzieję,że w końcu coś zacznie się dziać. Ale od początku...
Zaintrygował mnie opis na okładce zaczynający się od słów:
"Zapraszamy w podróż po smakach, uczuciach i... Polsce" i spodziewałam się przyjemnej lektury, która przeniesie mnie w ciekawe zakątki aby towarzyszyć bohaterom w ich życiu. Zawiodłam się!
"- Wiecie, jakby ktoś patrzył na nas z boku, toby mu wyszło, że tylko jemy, pijemy i wspominamy"
Ta zacytowana konkluzja pochodzi z fragmentu rozmowy bohaterek i niestety w ogromnej części oddaje istotę tej powieści.
Anna i Bogusia to matka i dorosła córka, szczęśliwe mężatki, które są energicznymi kobietkami mającymi ogromną słabość do kawy. Są wręcz uzależnione od tego napoju i nie ma dnia kiedy by sobie odmówiły filiżanki "małej czarnej"( choć może nie zupełnie czarnej, bo zabielonej mleczkiem). Niebawem dołącza do nich przyjaciółka Anny zza oceanu - Emilia, która przylatuje do Polski na urlop. Przez pierwszych 160 stron matka z córką domagają się od przyjaciółki wspomnień i anegdot z jej życia. Opowieści te są wprost wymuszane na Emilii, która niby to broni się przed wynurzeniami, ale w końcu za każdym razem ulega. Zapewne miało to zagwarantować czytelnikowi większą dawkę humoru, ale okazało się naiwne i nieciekawe. Sam sposób snucia wspomnień przez Emilkę również pozostawia wiele do życzenia...
Miałam nadzieję, że może akcja trochę się rozwinie, kiedy nasze bohaterki wyruszą na kilka dni na Mazury, jednak w powieści niewiele się zmienia, dochodzi jedynie wątek usilnego zeswatania owdowiałej przed laty Emilii i znalezienia jej partnera życiowego. I znów naiwne i wymuszane sytuacje, które chwilami są irytujące nie tylko dla zainteresowanej, ale również dla czytelnika.
Kawa leje się strumieniami, jakby był to sok pomarańczowy, a anegdoty często wcale nie śmieszą. Jest kilka zabawnych momentów, ale bledną one na tle innych, wręcz żenujących, wypowiedzi.
Choć bohaterki to w gruncie rzeczy dobre kobiety gotowe nieść pomoc zarówno znajomym, jak i obcym, w każdej sytuacji, dla mnie pomimo dorosłego wieku są infantylne, wścibskie i naiwne.
"Kawowe biuro matrymonialne" to powieść zdecydowanie dla kobiet, ale nie należy się po niej spodziewać interesującej, wartkiej akcji, ani ciekawych bohaterów. Dla mnie to takie czytadło dla zabicia czasu - nic więcej.