Feniks - początek Karolina Wojda 6,8
ocenił(a) na 710 lata temu "Postrzał w samo serce, z odległości kilku centymetrów. Nikt, żaden człowiek nie mógł tego przeżyć. Oprócz mnie."
Karolina Wojda to studentka Nauki o Rodzinie w Dolnośląskiej Szkole Wyższej we Wrocławiu. Interesuje się psychologią, a jej ulubionym pisarzem jest Paulo Coelho. „Feniks – początek” to jej debiutancka powieść, której premiera odbyła się w 2012 roku.
Główna bohaterka – Anastacia – to nastolatka, która wiedzie szczęśliwe życie. Los rzuca jej jednak kłody pod nogi. Ginie jej starszy brat, a ona cudem uchodzi z życiem – lekarze nie dawali jej żadnych szans… Od tego czasu obwinia się o tę tragedię. W jej życiu nadchodzi przełom – staje się bardziej otwarta i dostrzega uczucie, jakie żywi do niej pewien chłopak. Dziewczynę nawiedzają dziwne sny, w których widzi płaczącą kobietę. Dalsze wydarzenia toczą się jak kostki domina – pchniesz jeden, lecą wszystkie na raz, stawiając Anę w sytuacji dokonywania wielu wyborów i podejmowania trudnych decyzji. Na końcu tej drogi czekać może śmierć, prawda i miłość… Czy jest na to gotowa? Czy jej przyjaciele ochronią ją przed niebezpieczeństwem?
"Wszyscy uważają, że dobre życie to życie usłane różami. A dlaczego zapominają o kolcach? Czasami natrafimy na miękkie płatki, które delikatnie koją naszą skórę, a czasami na ostre kolce, przebijające ją na wylot."
Już po opisie spodziewałam się czegoś odbiegającego od standardów i szablonów literackich. Czytając już kilka polskich książek, nauczyłam się, że Polak też umie zaskoczyć swą wyobraźnią i kreatywnością. A jak było z tą książką?
Fabuła książki jest zupełnie oryginalna, pomysłowa i wykreowana w bardzo ciekawy sposób. Fakt, że znów mamy do czynienia z nastoletnimi bohaterami, czarownicami i aniołami, ale autorka ukazała nam rąbek własnej wyobraźni. Czarownice nie są w niej złymi istotami, gotującymi wywary i latającymi na miotłach. O nie! Czarownice są tu dobre… i odbiegają zupełnie od naszych wyobrażeń.
Powieść jest napisana prostym językiem i wzbogacona o ładne opisy miejsc i wydarzeń, tak by nasza wyobraźnia sama podsuwała nam obrazy. Co warto dodać – gdy przenosimy się do zupełnie innego świata i wcielamy w innego bohatera, jest to świetnie wyróżnione, by czytelnik się nie pogubił i wiedział, w czyich myślach się teraz znajduje.
Narracja pisana jest w pierwszej osobie, więc możemy utożsamiać się z postaciami.
"Innych możemy okłamywać na każdym kroku, kiedyś nadejdzie jednak dzień, w którym staniemy przed lustrem i zadamy sobie pytanie, kim tak naprawdę jesteśmy. I wtedy żadne kłamstwa już nie przejdą."
Już od pierwszych stron akcja wciąga nas w wir wydarzeń przyczynowo – skutkowych. Nie możemy więc narzekać na nudę. Wydarzenia w powieści szybko się rozwijają, co sprawia, że czytelnik coraz bardziej docieka dalszych faktów wynikających z tego. Z książki możemy wynieść wiele morałów i porad na życie, co bardzo mi się podobało.
Głównymi bohaterami jest paczka przyjaciół – Becky, Sophie i Lucas. Ale największą rolę odgrywa właśnie Ana. Jej charakter średnio przypadł mi do gustu – jest niezdecydowana, nie umie określić swoich uczuć, nie dostrzega faktów, ale przede wszystkim użala się nad sobą na każdym kroku, co trochę denerwuje już po jakimś czasie. Ale można ją polubić, bo z każdą konsekwencją swych wyborów staje się silniejsza, odporniejsza i bardziej pewna siebie. Co do przyjaciół, każdy z nich ma inny charakter i cechy. Najbardziej tajemniczy jest jednak Erick, który pojawia się w połowie książki i nieźle miesza w życiu tej czwórki…
Mamy tu też wątek miłosny, który jest trójkącikiem. I jak to bywa, główna bohaterka nie może się zdecydować, kogo ma wybrać, kogo tak naprawdę kocha… Rani przy tym obu chłopaków – z każdym chciałaby być. Trochę oklepane, ale zakończenie tego trójkąta miłosnego jest niespodziewane.
"Ludzka pamięć jest dziwna. Rejestruje tylko to, co chce. Zamyka w swoich szufladach ważne fakty, a nam ujawnia coś beznadziejnie nieistotnego lub coś, czego nie chcemy za nic w świecie pamiętać."
Powieść ta opowiada piękną historię o radzeniu sobie z ciężkimi sytuacjami, o trudnych wyborach, które niosą za sobą konsekwencje, ale także o poświęceniu dla miłości i przyjaźni. Niewątpliwie jest to dobre fantasy, napisane bardzo dojrzale jak na wiek autorki, co się ceni. Lekkość fabuły, magia i piękna historia zachwyciły mnie. Nie jest to arcydzieło, ale miano dobrej książki, wartej przeczytania na pewno ma. Co więcej, te refleksje na temat życia ujęłam w zeszycie i na pewno staną się moim mottem na przyszłość. Według mnie wiąże się to z tym, iż autorka lubi Coelho – widać to po wielu mądrościach przedstawionych barwnie językowo.
Książkę polecam miłośnikom fantasy oraz aniołów. Myślę, że tym, którzy lubią Coelho też może się spodobać dzięki wielu złotym myślom.
Recenzja została napisana dla portalu literatura.juventum.pl
http://mirror-of--soul.blogspot.com/