"Medyczka z Bolonii"to jedna z tych książek, którymi się zachwycam. Zawiera treści, które mnie fascynują i powodują, że trudno się od niej oderwać, ale oczy się tego domagają.
Jest to opowieść o kobiecie, która miała pecha, bo urodziła się o kilkaset lat za wcześnie. Carla Maria Castagnolo urodziła się w 1552 r. z wrodzonym pędem do wiedzy, co jak na kobietę było w owych czasach co najmniej niestosowne i źle oceniane przez mężczyzn. Miała jednak silny charakter i pomimo wielu przeciwności losu, potrafiła osiągnąć wiele z zamierzonych celów.
Poza tym książka obfituje w wiedzę medyczną, jaką dysponowano w XVI wieku. Dowiadujemy się o pierwszych operacjach plastycznych.
Czyta się tę lekturę jednym tchem i chciałoby się, aby te ponad pięćset stron nie skończyło się zbyt szybko.
Bolonia
1552 r. renesans we Włoszech i perypetie pewnej kobiety, którą pasjonuje medycyna. Poznajemy sylwetkę wybitnego medyka Gasparego Tagliacozzi, dowiadujemy się, jak w tamtych czasach dokonywano rekonstrukcji nosa i czym był teriak. Jesteśmy świadkami sekcji zwłok na bolońskim uniwersytecie, bierzemy udział w karnawale, podróżujemy po zadżumionej Wenecji. Generalnie jest to wspaniała podróż po renesansowych północnych Włoszech, napisana z humorem, ale jednocześnie wzruszająca. I naprawdę sporo można się z niej nauczyć. Jestem zachwycona tą książką!