Najnowsze artykuły
- ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel11
- ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
- ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
- Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
David Howarth
Źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/File:David_Howarth_02.jpg
3
6,9/10
Urodzony: 10.11.1958
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://
6,9/10średnia ocena książek autora
65 przeczytało książki autora
70 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Szetlandzki autobus
David Howarth
Cykl: Wojny Morskie (tom 9)
7,3 z 6 ocen
18 czytelników 3 opinie
1951
Najnowsze opinie o książkach autora
Umieramy samotni David Howarth
7,2
Przeczytałam tę książkę zaraz po "Zjawie" Michaela Punke, która była mocno fabularyzowaną opowieścią o zmaganiach Hugh Glassa - trapera, niemal zabitego przez niedźwiedzia, samotnie przemierzającego niebezpieczne tereny zamieszkiwane przez Indian, w poszukiwaniu zemsty na ludziach, którzy zostawili go na pewną śmierć.
I może to był mój błąd. Przy "Zjawie", książka "Umieramy samotni" wypada naprawdę słabo. Przede wszystkim, nie fascynuje, nie czyta się jej z zapartym tchem (no może poza kilkoma fragmentami) i to, co jest tam zawarte z łatwością można by zawrzeć w krótkim streszczeniu, czy tekście na Wikipedii.
„Umieramy samotni” to po prostu historyczny zapis tego, co się przydarzyło Janowi Baalsrudowi. Ta książka jest zwyczajnie źle napisana, nudna, rozwleczona... (i nie wiem, czy to tylko po polsku tak źle wypada, czy oryginał jest podobny).
Czytając tego typu historie (o przetrwaniu),najbardziej czeka się na momenty, które zszokują, zmrożą krew w żyłach. Tutaj jednak autor często omija je, pisząc np. o kompanach Jana, którzy zginęli z rąk Niemców: „Szczegóły tych egzekucji są znane, lecz nie nadają się do opisu, czy lektury” (s.71). Broni pamięci poległych, czy nerwów czytelnika?
Autor pisze o Janie z dużym współczuciem, nie robi z niego bohatera, tylko człowieka, który szczęśliwie uniknął śmierci. Większość szczegółów, co się z Janem działo w czasie tygodni spędzonych na zaśnieżonym otwartym terenie jest nieznana, bo Jan niezupełnie to wszystko pamiętał. Zadaniem dobrego pisarza jest jednak przypuszczanie, a nawet nieszkodliwe wymyślanie, tworzenie obrazów, które zostaną w pamięci czytelnika. Pod koniec, czyli na stronach 168-169, możemy przeczytać o rozmyślaniach człowieka na skraju śmierci, który myśli o tym, że gdyby przeżył, cały ten cywilizowany świat i jego problemy, już nigdy nie stanowiłyby dla niego wyzwania. Brakuje w tej książce takich przemyśleń…
Polecam „Umieramy samotni” tym, którzy jeszcze nie czytali „Zjawy”. Albo tym, którzy lubią zapisy historyczne, a nie fabularyzowane.
Szkoda, bo to historia, która zasługuje na coś więcej.
Szetlandzki autobus David Howarth
7,3
Jak w każdej serii, są lepsze i słabsze odcinki. Ten był zdecydowanie słabszy, należy zaznaczyć, że nie przeczytałem a zmęczyłem tę książkę.
O czym rzecz?
Autor był dowódcą bazy na Szetlandach z której w okresie II wojny światowej wyruszały kutry rybackie szmuglujące wszystko to co potrzebne jest ruchowi oporu w okupowanym kraju do nękania nieprzyjaciela. Paradoksalnie, mimo, że mamy do czynienia z wojną na morzu to operację prowadzą cywilni norwescy rybacy. Ludzie ci pokonują zarówno przeciwności na morzu jak i zmagają się z nieprzyjacielem, natomiast autor - dowódca bazy, nie oddał ducha tych zmagań. Mamy to raczej do czynienia z suchą relacją faktów obserwatora niż uczestnika zdarzeń. Powinno być dramatycznie, bo morze północne, sztormy, szkwały do tego Niemcy, a jest nudno ponieważ autorowi nie było dane wziąć udział nawet w jednym rejsie, do czego sam się w książce przyznaje. Był świetny materiał a wyszło jak zawsze.