Radykalne oko. Tom 1-2: 1. Argonauci, 2. Żołnierze Andrzej Turowski 7,0
ocenił(a) na 832 tyg. temu Andrzej Turowski, prawdziwy znawca awangardy, w „Radykalnym oku” zamyka istotę polskiego modernizmu w granicznym okresie pomiędzy dwiema wojnami. Wielka Wojna, z jej dramatycznym przebiegiem, ilością inwalidów, byłych żołnierzy po traumie, którzy zaludnili miasta, nie potrafiąc powrócić do normalnego życia, rozpoczyna etap sztuki nowoczesnej, w której nacisk położono na destrukcję, kalectwo, dezintegrację, kryzys – to one bowiem zdominowały wówczas Europę. Czas ten zamyka apokaliptyczna druga wojna światowa, której okrucieństwo przerosło ludzką wyobraźnię, a człowiek, po tym, do czego okazał się zdolny, wszedł na zupełnie inny etap, za nim zaś podążyła oczywiście sztuka.
Pierwszy tom to podróż w poszukiwaniu nowych wrażeń, inności, egzotyki, jaką odbył Witkacy z Bronisławem Malinowskim „do tropików”, a którą przerwał, by wziąć udział w wojnie – to początek, którego końcem będzie podróż-tułaczka, w jaką w czasie II wojny światowej musiała udać się Teresa Żarnowerówna. Ta wyczerpująca wędrówka przez Europę do Stanów Zjednoczonych zajęła jej kilka lat. Czemu akurat te dwie klęski znaczą dwa krańce nowej epoki, tej przekraczającej granice dotychczas znanych norm sztuki awangardy? Jak pisał Walter Benjamin: „pojęcie postępu trzeba ufundować na idei katastrofy.”
Pominę początkowe (i, co dziwne – naprawdę interesujące) dywagacje autora nad terminologią użytą w tym opracowaniu, nad pojęciem modernizmu jako bardzo szerokiego prądu w kulturze i sztuce światowej, oznaczającego nowoczesność, a także mieszczącej się w nim awangardy, swoistego „worka bez dna”, jak go udanie określa autor. Mimo nie najłatwiejszego miejscami języka, który wymusza uważność, chłonie się ten wykład o modernizmie (omawianym od XVI wieku – tak, tak wcześnie),ponieważ autor splótł różne dziedziny sztuki i posługując się konkretnymi przykładami, meandruje poprzez malarstwo, literaturę, architekturę z przedziwną lekkością. Dołączone fotografie, ściśle współgrające z omawianymi treściami, doskonale je ilustrują.
Obrazy Witkacego, nawiązujące do niezwykłej wyprawy z Bronisławem Malinowskim na antypody, omówienie jej fragmentów, tego, co miało najważniejsze przełożenie na twórczość i postawę Witkacego, antropologiczne badania i wnioski z nich wyciągnięte w wyniku „uczestniczących badań terenowych” – to jedna z części książki, która wyjątkowo przykuła moją uwagę.
Oczywiście muszę dodać, że moje zapiski to wrażenia kogoś nie związanego ze sztuką, takiego zwykłego laika-sympatyka, jakich wielu. Z pewnością dużej ilości istotnych rzeczy nie uchwyciłam, część nie do końca zrozumiałam, ale jest przecież możliwość drugiego, trzeciego… czytania. Warto też podkreślić, że nawet osoby nie obyte ze sztuką, w „Radykalnym oku” znajdą dla siebie sporo ciekawostek, które mogą stać się przyczynkiem do dalszych poszukiwań. Same zaś hasła: modernizm, dekadencja, dekonstrukcja, futuryzm, fetyszyzm, anarchizm, przykuwają uwagę i domagają się rozszerzenia.
Z powojennego chaosu, apokaliptycznej katastrofy, rodzi się potrzeba przeobrażenia jej w coś twórczego, pozytywnego, być może jest to też rodzaj swoistej autopsychoterapii. O ile w tomie „Argonauci” mowa była głównie o poszukiwaniu czegoś innego, ekscytującego, pobudzającego wyobraźnię, to potrzebę takiego podejścia zweryfikowało wojenne piekło i poprowadziło artystów inną drogą. Trzeba było dać wyraz przeżytego szoku, uwiecznić zewnętrzne i wewnętrzne okaleczenia, z jakimi zostawiła ludzi Wielka Wojna. Tak też się stało. Opowiadania Kafki, obrazy Maxa Ernsta, fantomy okaleczonego ciała w twórczości Strzemińskiego czy Witkacego („Pochód kalek”),fotografia, dobitnie o tym świadczą. Także nawiązanie do futurystycznego pomysłu o wyjściu poza ciało, nieśmiertelności, maszynie w miejsce kruchego ciała.
Połączenie, wynikanie, pewna symbioza różnych rodzajów sztuki, jaką tutaj plastycznie i w sposób przejrzysty pokazał Andrzej Turowski, to ogromna zaleta książki. Opracowanie Andrzeja Turowskiego można śmiało określić mianem „monumentalne”, tak ze względu na ogrom treści omówionych kierunków, trendów w sztuce, jak i różnorodności dziedzin sztuki, jakie zostały wzięte pod uwagę i z sobą zestawione, by stworzyć jak najpełniejszy, najbardziej wyrazisty obraz tego czasu. Nie wiem, czy wszyscy zwróciliśmy uwagę, jak traumatyczne przeżycie wojenne potrafi obficie zaowocować, jak bardzo ludzie chcą odreagować twórczo i jak ścisły związek istnieje między życiem, a sztuką właśnie.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/