cytaty z książek autora "Filip Springer"
Ale dla mnie najgorsze jest to, że wykastrowano mentalnie całą generację, wmawiając jej, że kredyt to jedyne rozwiązanie. Mieszkanie przestało kojarzyć się z obywatelskim prawem. Ludzie uwierzyli, że zaspokojenie tej potrzeby zależy tylko od ich ciężkiej pracy. Jeśli nie mają gdzie mieszkać, to znaczy, że zbyt słabo się starają. Takie postawienie sprawy jest po prostu nieludzkie.
Lekcja plastyki. 263 godziny. Tyle czasu spędzają na lekcjach o sztuce uczniowie drugiej klasy podstawówki w lichtensteinie. Łącznie przez 9 lat nauki, bedą mieli 2304 godziny. To europejski rekord. W czołówce nauczania o sztuce są tez duńczycy - 1120 godzin w sześć lat, Portugalczycy - 1100 godzin w osiem lat oraz Finowie i Norwegowie - po 997 godzin odpowiednio w dziewięć i dziesięć lat. Mali Łotysze zagłębiła zagadnienia związane ze sztuka przez 800 godzin w ciagu dziewięciu lat nauki, Czesi w tym samym czasie maja 636 godzin lekcji o tej tematyce, Węgrzy 600 godzin w osiem lat. Rumuni w ciagu dekady poświęcają na to 550 godzin. Przez dziewięć lat podstawówki i gimnazjum polskie dzieci spędzają na lekcjach poświęconych sztuc nie wiecej niż 255 godzin.
Nie wiem, po co tu jestem. Czasami trzeba po prostu ruszyć do źródła, mimo że rzeka już zupełnie wyschła.
Polska to nie jest kraj dla miłośników detalu.
W sztuce i w architekturze nie ma demokracji, trzeba ufać specjalistom.
Możemy polecieć samolotem, wsiąść w Monachium (na wieży lotniska zobaczymy napis "München") albo w Pradze (na wieży będziemy mogli przeczytać "Praha") i wylądować w Warszawie (z wieży powita nas "Samsung").
- A tak, dostałam pana mejl. Ale ja nie wiem, co mam panu powiedzieć?
- Na przykład, czy wywiad będzie możliwy?
- Ale ja tego nie wiem?
- A będzie pani wiedziała?
- Nie wiem, czy będę.
- A od czego to zależy?
- Nie wiem, może od decyzji prezesa?
- To może go zapytać?
- Nie wiem, już pytałam.
- I co odpowiedział?
- Nie mogę Panu powiedzieć.
- Pani na pewno jest rzeczniczką prasową?
- Tak! No wiem pan?!
- Niewiele pani wie, więć wolę się upewnić.
- Może niech mi się pan przypomni mejlem może, jakoś później.
- Kiedy później?
- Nie wiem, do widzenia.
Tomasz Gamdzyk, naczelnik warszawskiego Wydziału Estetyki Przestrzeni Publicznej, kazał powiesić w swoim biurze cytat z Czesława Miłosza: "w warunkach wolnorynkowych dyktat gustu większości prowadzi do dominacji rzeczy miernych i tandetnych
(...) studiowałam w Warszawie. Miałam tam kompleksy. Wmówiłam sobie, że muszę chodzić na te wszystkie spektakle i wernisaże, być ze wszystkim na bieżąco, żeby mi siano z butów nie wystawało. No więc chodziłam, bywałam. Ale mnie to miasto przywaliło, za duże było. I do tego, co było najgorsze, strasznie mnie tam irytowało, że cokolwiek zrobisz, nikt tam tego nie zauważy, nic to nie znaczy. A dla człowieka jest ważne, żeby cokolwiek znaczyć.
Mamy piękną historię,piękną literaturę i mnóstwo pięknego chamstwa.
Deweloperzy nie sprzedają domów, oni sprzedają obietnice. Na wizualizacjach ich osiedla to zatopione w zieleni raje. Na tę zieleń trzeba tam poczekać kilkanaście lat, więc słowa „elitarne i prestiżowe” wypisane na billboardach największą czcionką płowieją od słońca. Całą ich zawartość stanowi na razie budka strażnika i automatyczna brama.
Inspektor rzucił okiem na wynik sekcji zwłok. Ofiara była podduszana przez trzydzieści lat. Sprawcą mógł być tylko kredyt hipoteczny.
Wiesz, czego najbardziej nie lubię? (...) Jak ktoś nie chce zapierdalać tak jak ja. Uważam, że jak człowiek zapierdala, to ma do siebie szacunek.
(...) Mielno. W wysokim stężeniu występuje tutaj wszystko to, na co choruje polska przestrzeń. Od braku jakiegokolwiek planowania urbanistycznego, przez koszmarnie chaotyczną i arogancką względem kontekstu architekturę, reklamowe bezchołowie, po owłosione brzuchy urlopowiczów rozpychające się nie tylko na poszatkowanych parawanami plażach, ale też w restauracjach i na deptakach [s.31].
Mieszkania do wynajęcia sprawiają wrażenie, jakby były rodzajem ogromnego pawlacza wypełnionego tym, co już nie nadaje się do użytku, czego świetność dawno już przeminęła, ale czego żal się pozbyć, bo nie utraciło w pełni walorów użytkowych. Najemca z pewnością coś zniszczy - dlatego dostaje w użytkowanie to, co już zniszczone, z pewnością coś zaplami - dajmy mu więc już to, co zaplamione. Na pewno będzie chciał coś przesunąć i przestawić, przytwierdźmy więc meble do podłogi lub zabudujmy przestrzeń czymś, co jest na stałe i nieprzesuwalne.
Już samo poszukiwanie mieszkania do wynajęcia automatycznie czyni kimś słabszym, definiuje osobę jako kogoś, kto musi zadowolić się namiastkami, kto nie może, wręcz nie ma prawa być specjalnie wymagający.
Bo wie pan, jak się nie ma niczego, to trudno tak nagle zacząć wszystko.
Zaglądam [...] na osiedlowe forum internetowe. Są tu takie wątki, w których przejście od fazy "zróbmy coś razem" do fazy "pierdol się" zajmuje sąsiadom nie więcej niż pięć postów.
Największy dramat polega jednak na tym, że to wszystko jest strasznie nudne. Nikt nie chce tego słuchać. Plany, wykresy, liczby i niezrozumiała terminologia. Ludzie się w tym gubią i dochodzą do wniosku, że ich to nie dotyczy. Dlatego temat nie jest sexy, nie obchodzi dziennikarzy, a przez to także i polityków. W Polsce na poziomie ministerstw planowaniem przestrzennym zajmuje się siedem osób. Dla porównania w Wielkiej Brytanii – siedmiuset urzędników.
- Z roku na rok wspomnienia o miasteczku mamy piękniejsze - śmieją się, bo ludzka pamięć tak już ma, że odsiewa to, co złe, a zatrzymuje tylko piękne obrazy.
Lubię oglądać biegi narciarskie, ale wyłączam tuż przed metą. Wyniki podawane w tysięcznych sekundy, mnie to jakoś obraża.
Bo dzielenie czasu na coraz mniejsze części wcale nie sprawia, że jest go więcej.
Życie na przedmieściu przypomina czasem grę w monopol, w której na każdym polu czekasz albo się z niego cofasz. Spóźniłeś się na autobus, następny jest za czterdzieści minut. Czekasz dwie rundy. Zapomniałeś ze sklepu jajek, a już wypiłeś piwo – wracasz do sklepu pieszo, a to dwadzieścia minut w jedną stronę. Cofasz się o dwa pola. Na wylotówce znowu korek. Dwie rundy. Musisz zawieźć dziecko do przedszkola i nadkładasz drogi. Runda.
To zaszła pomyłka z moim urodzeniem, bo żadnego celu nie mam, a żyję. Może celem jest śmierć? Zaczynam tęsknić do niej.
(...) neoliberalny kapitalizm dość skutecznie próbował nam wybić z głowy przez kilka dobrych dziesięcioleci: że człowiek jest istotą empatyczną, wspólnotową, że jego wrodzoną skłonnością jest pomaganie innym. Użyteczniejsza z punktu widzenia rynku wizja jest przecież taka, że naszą naturalną cechą jest dominowanie nad słabszymi i akumulacja zasobów. Antagonizmy lepiej napędzają konsumpcję.
Bogdan Malinowski jest z wykształcenia leśnikiem. Z zawodu burmistrz. Rządził miastem przed 1989, rządzi teraz, a ludzie w mieście mówią, że będzie rządził do następnego wybuchu pobliskiego wulkanu. Czyli zawsze, bo wulkan, to znaczy Śnieżka, należy do tych wygasłych
Czy to oznacza jednak, że architekt nie powinien proponować czegoś lepszego nić to, do czego człowiek przywykł?
Chce przed tą kaplicą zaniemówić na własne oczy.
Za dwadzieścia, trzydzieści lat może się okazać, że tylko część wspólnot mieszkaniowych jest w stanie utrzymać swoje budynki. Inne zaczną się sypać.Fakt uwłaszczenia nie sprawi, że ktoś, kto był biednym najemcą, stanie się bogatym właścicielem. A posiadanie nieruchomości to nie tylko prawa, ale i obowiązki. Również finansowe. Nie wszyscy będą w stanie się z nich wywiązać.
Już dziś szacuje się, że w Polsce powinno się wyburzyć około miliona mieszkań. Są w fatalnym stanie, remont nie ma sensu. (s.257).
Lepiej zniknąć na trochę niż zniknąć na zawsze.
- Oczywiście, możecie pomalować klatki schodowe na taki kolor, jaki będzie wam odpowiadał. Damy wam na to tyle zielonej farby, ile tylko zapragniecie.