cytaty z książek autora "Daniel Dennett"
Nasze historie są utkane, w większości jednak nie my je tkamy, ale one nas. Nasza ludzka świadomość i nasze opowiadane Ja stanowią ich wytwór, nie ich źródło
Jesteś toczącą się sumą doświadczenia i talentu, poważnych zamiarów i snów na jawie, spiętych razem w jednym mózgu i ciele, i nazywanym określonym zjawiskiem.
Ponadto humor, podobnie jak piękno leży "w oku patrzącego".
Niedźwiedzica odważnie broni swoich zasobów pożywienia i desperacją ochrania swoje młode, a nawet swoją pustą norę, lecz zapewne więcej ludzi zginęło w bohaterskiej obronie świętych miejsc i ksiąg niż w obronie swoich zasobów żywności albo własnych dzieci i domów.
Miłość jest ślepa, jak głosi znane powiedzenie, a ponieważ jest ślepa, często prowadzi do tragedii: do konfliktów, w których jedna miłość staje do walki z inną miłością, przy czym każde rozstrzygnięcie jest źródłem nieuniknionegi cierpienia.
Według modelu wielokrotnych szkiców wszystkie rodzaje percepcji - oraz wszystkie rodzaje myśli czy aktywności umysłowej - są realizowane w mózgu przez równoległe, wielotorowe procesy interpretacji i przetwarzania bodźców zmysłowych. Informacje docierające do układu nerwowego są poddawane stałej „obróbce redakcyjnej”.
[...] wykrycie czy rozpoznanie właściwości musi nastąpić tylko raz. To znaczy, że gdy dokonała się już „obserwacja” pewnej cechy w wyspecjalizowanym, zlokalizowanym obszarze mózgu, znajdujące się tam informacje nie muszą być wysyłane nigdzie indziej, aby zostały ponownie wyróżnione przez jakiegoś „głównego” wykrywacza. Innymi słowy, wykrycie nie prowadzi do reprezentacji tej właściwości przed publicznością teatru kartezjańskiego - gdyż teatr kartezjański nie istnieje.
[...] Te przestrzennie i czasowo rozproszone w mózgu procesy ustalania treści można dokładnie zlokalizować, jednak ich początki nie są początkiem świadomości tych treści. Pozostaje pytaniem otwartym, czy pewna konkretna treść wyznaczona w taki sposób okaże się w końcu elementem świadomego przeżycia [...] pytanie, kiedy coś staje się świadome, jest błędne. Te rozproszone identyfikacje treści prowadzą z czasem do czegoś podobnego do strumienia czy ciągu narracyjnego, który można pojmować jako podlegający ciągłej redakcji przez wiele procesów rozproszonych w różnych częściach mózgu, które ciągle trwają. Ten strumień treści jedynie przypomina narrację ze względu na swoją różnorodność; w każdym momencie istnieje wiele „szkiców” fragmentów narracji na różnym etapie redakcji, w różnych miejscach w mózgu.
Jesteśmy inteligentnymi projektantami, żyjącymi w świecie inteligentnie zaprojektowanym przez naszych przodków dla inteligentnych projektantów.
To, czy usłyszę to, co mówisz, jest uzależnione od tego, czy powiesz to w słyszalnej dla mnie odległości, podczas gdy nie śpię, co właściwie gwarantuje, że cię usłyszę.
To, czy zrozumiem to, co mówisz, zależy od wielu rzeczy, ale nie wydaje się, żeby zależało od jakichkolwiek identyfikowalnych elementów wewnętrznej fenomenologii; żadne świadome przeżycie nie zagwarantuje tego, że cię zrozumiem bądź nie.
Problem z mózgami najwyraźniej jest taki, że jak w nie spoglądasz, to odkrywasz, że nikogo tam nie ma. Żadna część mózgu nie jest myślicielem, który doprowadza do myślenia, czującym, który doprowadza do czucia, a i mózg jako całość niespecjalnie nadaje się do tej nadzwyczajnej roli. To śliski temat.
Czy mózgi myślą? Czy oczy widzą? Czy to ludzie myślą swoimi mózgami i widzą swoimi oczami? Czy to jakaś różnica?
Młoda żachwa przemierza morze w poszukiwaniu odpowiedniej skały lub kawałka rafy, aby się w nią wszczepić i założyć dom na całe życie. Do wypełnienia tego zadania ma elementarny układ nerwowy. Gdy znajdzie miejsce i się zakorzeni, nie potrzebuje już swojego mózgu, więc go zjada! (Co przypomina habilitację).
Jeśli chcemy zastosować inżynierię odwrotną wobec magików, trzeba pamiętać, że nie czują oni wstydu ani wstrętu do dziwacznych wydatków poczynionych na „malutkie” efekty, które następnie mogą wykorzystać. Natura, podobnie, nie ma wstydu – ani ograniczonego budżetu, a ma tyle czasu, ile tylko zechce.
Kultura ludzka sama tworzy więcej genialnych innowacji niż jakakolwiek grupa geniuszy, niezależnie od płci. To realizuje proces ewolucji kulturowej, który jest tyleż „autorem” naszych najlepszych osiągnięć, co każda osoba myśląca.
(...) umiejętności nie zawsze zależą od rozumienia, a czasami są wręcz warunkiem wstępnym rozumienia.
Mózgi przypominają raczej kolonie termitów niż inteligentnie zaprojektowane korporacje czy armie.
Obecność informacji w świetle mogłaby kiedyś „zmotywować” trend, zmierzający do wytworzenia oczu na drzewach, gdyby istniał bliski behawioralny pożytek! To mało prawdopodobne, ale takie mało prawdopodobne zbiegi okoliczności są sercem ewolucji. Musi istnieć różnica, która mogłaby czynić różnicę, gdyby tylko było coś, od czego by coś zależało.
(...) słowa mogą replikować się konkurencyjnie w mojej głowie, tak niepostrzeżenie jak bakterie w jelitach.
Słowa (...) są najlepszymi przykładami memów, kulturowo przekazywanych elementów, które ewoluują za sprawą zróżnicowania replikacji, to jest za sprawą doboru naturalnego.
Umieć, a nie rozumieć to sposób życia większości żywych istot na tej planecie. Powinno się go uznawać za domyślny, dopóki nie będziemy w stanie wykazać, że pewne pojedyncze organizmy naprawdę – w tym czy innym sensie – rozumieją to, co robią.
W krainie nieuków można opatentować cegłę jako urządzenie do przytrzymywania otwartych drzwi; w niebie inżynierów latający dom zasilany przez światło słoneczne może zostać uznany za banalne rozwinięcie istniejącej wiedzy i praktyki.
Myślenie jest trudne. Myślenie o niektórych problemach jest tak trudne, że może rozboleć cię głowa od samego myślenia o myśleniu o nich.
Pomimo religijnych konotacji tego terminu, nawet ateiści i agnostycy mogą mieć wartości święte – wartości, które po prostu nie podlegają reewaluacji. Sam posiadam takie wartości – w tym znaczeniu, że mam niejasne poczucie winy podczas samego myślenia o tym, czy można je obronić, i nigdy nie brałbym (mam nadzieję!) pod uwagę odrzucenia ich w toku rozwiązywania problemów moralnych. Moje święte wartości są oczywiste i całkiem ekumeniczne: demokracja, miłość, prawda, sprawiedliwość i życie (wymieniam je w porządku alfabetycznym). Ponieważ jednak jestem filozofem, nauczyłem się przechodzić do porządku nad własnym zawrotem głowy i zakłopotaniem, gdy zadaję sobie pytanie, co stanowi ostateczną podstawę tych wartości, z której z nich można by zrezygnować w razie konfliktu, w jaki one, niestety, często popadają, i czy istnieją lepsze możliwości. To właśnie tę tradycyjną otwartość filozofów na każdą ideę niektórzy ludzie uważają za niemoralną samą w sobie.
Prawdziwe ja to nie mój mózg; to coś, co jest właścicielem mojego mózgu („jaźń i jej mózg”). [...] na żadną część mózgu nie mogłaby spadać ostateczna odpowiedzialność, nie mogłaby ona być ostatecznym źródłem moralnej odpowiedzialności, stojącym na początku łańcucha rozkazów.
[...] niektórzy z twoich najlepszych przyjaciół mogą być zombi.
Nie możesz zajmować się poważnie stolarką gołymi rękami i nie możesz zajmować się poważnie myśleniem gołym mózgiem.
Czy świadomość mogłaby być nie kwestią przybycia do punktu, a raczej kwestią reprezentacji przekraczającej pewien próg aktywacji w całej korze lub jej znacznej części?
W tym modelu element treści staje się świadomy w momencie t nie z powodu wkroczenia do jakiegoś funkcjonalnie zdefiniowanego i anatomicznie zlokalizowanego systemu, ale z powodu zmiany stanu w miejscu, w którym się znajduje: nabycia jakiejś własności lub zwiększenia intensywności jednej ze swoich cech ponad pewien próg.
Godna uwagi jest idea, że świadomość raczej składa się z czynności mózgu, a nie jest podsystemem mózgu.
Ludzka świadomość jest sama w sobie ogromnym kompleksem memów (lub, ściślej rzecz biorąc, efektów memowych w mózgach), który może zostać najlepiej wyjaśniony jako działanie maszyny wirtualnej w stylu von Neumanna zaimplementowanej w równoległej architekturze mózgu, niezaprojektowanej do żadnej aktywności tego typu. Moce tej maszyny wirtualnej wzmacniają znacznie podstawowe siły organicznego sprzętu, na którym się ona opiera, ale jednocześnie wiele jej najbardziej osobliwych cech, a w szczególności jej ograniczenia, mogą być wyjaśnione jako skutki uboczne prowizorek, które umożliwiły owo dziwne, ale efektywne, ponowne wykorzystanie istniejącego organu do nowych celów.
Jedną z najbardziej szokujących właściwości świadomości jest jej nieciągłość [...]
Nieciągłość świadomości jest zaskakująca z powodu pozornej ciągłości świadomości. Naumann (1990) wskazuje na to, że świadomość może, ogólnie rzecz biorąc, być zjawiskiem z lukami i dopóki czasowe brzegi tych luk nie są postrzegane, nie będzie ich poczucia w „strumieniu” świadomości.
Zagadka na dziś brzmi: „po co jest świadomość (jeśli w ogóle po coś)?”, skoro nieświadome procesy są w pełni zdolne do wykonywania wszystkich tych poznawczych operacji percepcji i sterowania.
Dlatego właśnie ludzie są tak bardzo przejęci pytaniem o to, co posiada umysł: jakiekolwiek proponowane poprawki granic „klasy posiadaczy umysłów” mają zasadnicze konsekwencje etyczne.