cytaty z książek autora "J.R. Ward"
Tak, żadne "Tom", "Rysiek" czy "Harry" nie nadawało by się na imię dla wampira.
Ale z drugiej strony, czy w ogóle można sobie wyobrazić śmiertelnie groźnego krwiopijcę o imieniu Howard? Eugeniusz?
Och, nie Krzysiu, proszę, nie gryź mnie!
Witaj we wspaniałym świecie zazrdości. W cenie biletu dostajesz powalający ból głowy, prawie niemożliwą do opanowania chęć popełnienia morderstwa i kompleks niższości
Normalność to tylko przeciętność, a nie jedyna recepta na funkcjonowanie.
Świetny materiał na randke - pomyślała - Wampir z syndromem stadionowego chuligana.
,,Gdy odnalazłaś mnie, oddychałem, a przecież nie byłem żywy. Widziałem, a przecież byłem ślepy. Kiedy nadeszłaś... przebudziłem się."- Zbihr
Gdyby seks był jedzeniem, Rankohr zwany też Hollywoodem, byłby obrzydliwym grubasem.
Lubił taki wystrój wnętrza. Aktywny umysł nie potrzebuje niczego, co mogłoby go rozpraszać. Wystarczy kolekcja wyjątkowych książek i dobra lampa.
- Cześć brachu, co tam słychać ? - V usiadł ostrożnie, starając się unikać gwałtownych ruchów.
Butch obalił szkocką, nie spuszczając wzroku z bananowej młodzieży w sąsiednim boksie.
- Jak się masz V ?
- W porzo. Ile szklaneczek już zaliczyłeś ?
- Za mało. Ciągle trzymam pion.
By wyznać miłość do grobowej deski, nie zawsze trzeba słów.
Nie dbał o to, czy z czymś się zderzy. Czy będzie to krzesło, stół czy człowiek, i tak po prostu przejdzie po tym cholerstwie
- Aresztujesz mnie?
- Tak.
- Za co?
- Niech pomyślę. Nielegalne najście. Ukryta broń. Masz pozwolenie na tego gnata? Założę się, że nie. No, i te gwiazdki, więc myślę też o morderstwie. Tak, to chyba załatwi sprawę.
- Musisz być jasnowidzem.
- Że co?
- W sprawie zabójstwa. Byłeś kiedyś wewnątrz worka na ciało, glino?
-Wybacz,że ci przeszkadzam powiedziała
samica, przekrzykując kwilenie -ale malutka tęskni za tatusiem.
Wojownik pocałował samicę i wziął drobną istotkę w potężne ramiona, tuląc ją do piersi.
Malutka objęła go rączkami za szyję, a potem przywarła do niego, cichnąc jak na zawołanie.
Taki mamy system sprawiedliwości. Pieniążki gadają i kajdanki spadają.
(...) Mogła być, z kim chciała. Gdziekolwiek i kiedykolwiek.
Ale, na Boga, sama myśl, że mogło jej się podobać to, co ten facet z nią robił, i że może preferować smak ludzkiego pocałunku, doprowadzała go do szału.
Hurraaa!
(...) Nie mogłabym marzyć o lepszej ochronie niż Ci wspaniali samcy.
- Przepraszam - wtrącił Rankohr - Czy wszyscy jesteśmy w niej zakochani?
- Jasne, że tak, do cholery - potwierdził V, przechylając na bok swoją czapeczkę Red Soxów - Po uszy.
Furiath kiwnął głową - A jak ona będzie z nami mieszkać, to będziemy mogli opiekować się kotem.
Dobra koleś. Popatrz sobie w okna frontowe. Widzisz? Wszystko w porzo. Zero gości w chatce. A teraz bądź tak dobry i spierdalaj.
- Powinieneś skończyć ten posiłek (...)
- Skończyłem.
- Nie, nie skończyłeś. Jedz.
- Nie jestem głodny.
- Nie pytałam, czy jesteś głodny. I jeśli będzie trzeba, nie zawaham się przed zatkaniem ci nosa i wepchnięciem jedzenia do gardła.
Po krótkiej pauzie... Jezu... uśmiechnął się do niej. Uniósł kąciki ust, przymrużył oczy.
Być zaakceptowanym pomimo...być zaakceptowany pomimo i kochanym przez kogoś, kogo właśnie on sam kochał,to była zbyt wielka radość, aby zastanawiać się nad chłodną rzeczywistością
Ghrom osłupiał. A nie był wampirem, który zbyt często tracił kontrolę nad sytuacją. Kurwa mać. Ten półczłowiek był najbardziej podniecającą istotą, do jakiejkolwiek się zbliżył. A raz czy drugi zdarzyło mu się przytulać do prawdziwych fajerwerków.
Wydawało mu się, że po tym, jak Jane zginęła, a potem wróciła do niego w cudownej postaci eterycznej zjawy, nic złego już im nie grozi. Mylił się. Miłość to coś, jak świeżo wykuty sztylet: lśniący, nowy, z połyskliwym ostrzem. Gdy go bierzesz do ręki, ogarnia Cię entuzjazm, rwiesz się do walki, nie możesz się doczekać, kiedy wreszcie będziesz mógł go użyć. Ale potem, przez pierwszych kilka nocy, zanim dopasujecie się do siebie, czujesz się na patrolu niepewnie. Z czasem stal straciła swój połysk, rękojeść zacznie lepić się od krwi i brudu, będzie wymagać czyszczenia. Ty jednak wiesz, że ta broń po wielokroć ratowała Ci życie: w międzyczasie stała się częścią ciebie, przedłużeniem twojej ręki. Chroniła cię i pomagała ci chronić twoich braci; dodawała pewności siebie i siły, by stawić czoło nieprzyjacielowi, kiedy wyłoni si z mroków nocy. Gdzie ty, tam i ona, zawsze z tobą, przy sercu, w najcięższej potrzebie. Ale musisz pamiętać, by mieć ją zawsze pod ręką. Co jakiś czas wymieniać osłonę rękojeści. Sprawdzać, czy jest dobrze wyważona. Śmieszne... nigdy nie przyszło mu do głowy, że w związku z samicą mogłyby obowiązywać podobne reguły.
To było zwyczajne kakao. Takie, które daje się ukochanej osobie, bo nie wiadomo, co jeszcze można zrobić i oboje jesteście w rozsypce. Takie, które mieszasz, czując jednocześnie ucisk w żołądku, masz suche usta i poważnie rozważasz możliwość rozpłakania się, ale jesteś zbyt męski, żeby tak się odkryć.
Takie, w które wkładasz całą miłość, której nie zdołałeś wyrazić i możesz nie mieć już możliwości tego zrobić.
Nigdy nie wiesz, kiedy po raz ostatni widzisz kogoś. Nie wiesz o tym, że się kłócisz z kimś ostatni raz, kochasz ostatni raz albo po raz ostatni patrzysz w oczy tej osoby, dziękując Bogu za to, że ją zesłał dla Ciebie. Dopiero kiedy ten ktoś umiera, zaczynasz to wspominać dniem i nocą.
Ludzki los czasem zależy od tego, czy coś dokona się w samą porę.
Bywa, że znajdujemy to, czego nam trzeba, bez szukania.
Butch: Znowu możesz czytać w myślach? (..)
V: Tak. Chociaż czasami nic nie mogę na to poradzić.
Butch: I dlatego zawsze, jak cię zobaczę, będę myślał o bejsbolu.
V: Dobrze, że nie jesteś fanem Jankesów.
Butch: Nie używaj takich słów. Jesteśmy w towarzystwie kobiety.
To właśnie jest dorastanie: zmienia się ciało i zmienia się umysł.