Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ireneusz Gwidon Kamiński
15
5,3/10
Urodzony: 01.03.1925Zmarły: 13.09.1996
Ukończył I Liceum Ogólnokształcące w Gnieźnie – maturą w 1947 roku. Ukończył filologię polską na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. W latach 1942–1945 był na robotach przymusowych w III Rzeszy. Debiutował w 1950 roku na łamach tygodnika „Wieś” (Łódź) jako poeta. W latach 1949–1954 był współpracownikiem prasy poznańskiej. Należał do ZMP w latach 1950–1952, od 1953 roku należał do PZPR. Od 1954 roku mieszkał w Szczecinie, gdzie w 1956-1957 był redaktorem działu literackiego tygodnika społeczno-kulturalnego „Ziemia i Morze”. Pod redakcją I. G. Kamińskiego ukazał się „Almanach Szczecin Literacki” 1958 roku. Był prezesem szczecińskiego oddziału Związku Literatów Polskich w latach 1958–1963, 1967–1970, 1980–1983. W latach 1971–1985 był zastępcą redaktora naczelnego kwartalnika „Vinieta”. Pochowany w kwaterze zasłużonych na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie.
Odznaczony m.in.: Krzyżem Komandorskim i Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Odznaczony m.in.: Krzyżem Komandorskim i Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
5,3/10średnia ocena książek autora
96 przeczytało książki autora
115 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Święty Ateusz: opowieści niesamowite
Ireneusz Gwidon Kamiński
3,5 z 2 ocen
3 czytelników 0 opinii
1988
Najnowsze opinie o książkach autora
Czerwony sokół Ireneusz Gwidon Kamiński
6,8
Dobra książka jest jak srebro; czas pokrywa ją lekką patyną, ale nic nie ujmuje z wartości; przeciwnie – uwypukla przewagę szlachetnego kruszcu na tle tanich błyskotek i podróbek, zalegających stragany i półki empików. Tak jest z dwuksięgiem Ireneusza Gwidona Kamińskiego – „Czerwony Sokół” i „Mściciel przypływa z Rugii”. Wydane przed sześćdziesięciu laty powieści historyczne, których akcja dzieje się w scenerii XV-wiecznego Pomorza Zachodniego, dzisiaj jeszcze porywają czytelnika.
Mam do obu powieści o losach pomorskiego księcia Bogusława X i ich synów, prawowitych i nieślubnych, stosunek bardzo specjalny, osobisty. Pierwszy raz przeczytałem je, będąc małym chłopcem, gdzieś na początku lat 70. Urzekł mnie wówczas sugestywnie odtworzony klimat średniowiecza i całkowicie pochłonęło wczytywanie się w przygody dzielnego księcia Bogusława. W moim ówczesnym pojmowaniu literatury stawiałem te książki na równi z trylogią Sienkiewicza.
Przeczytałem ponownie odnaleziony gdzieś w zakamarkach domowej biblioteki dwuksiąg nie tylko dlatego, że każde z nas chętnie i z dobrymi sentymentami wraca do lat dziecięcych i do pierwszych lektur, ale głównie po to, by sprawdzić, jak czas obszedł się z prozą Kamińskiego.
I stwierdzam – to pisarz niesłusznie zapomniany. Ponieważ postrzeganie świata przez nas, którzy żyjemy w drugiej dekadzie XXI wieku, jest mimo wszystko zdominowane przez obraz, to pierwszym wrażeniem po kolejnej lekturze dwóch powieści „ Czerwony Sokół” i „Mściciel przypływa z Rugii” jest, że Kamiński napisał gotowy scenariusz do filmu. Wartka akcja, dobrze zarysowane, zróżnicowane postaci, bogate tło historyczne, dramatyczna historia miłośna, splecenie wątków przy starannej konstrukcji czynią z dwuksięgu wręcz wymarzony scenariusz filmowy. Już pierwsza scena – wystrzelona z zasadzki strzała uderza o tarczę podróżującego młodego księcia i spada na leśne poszycie. Przecież to jest równie dobre jak sceny z „Dzielnego serca”.
Dzięki temu, że Kamiński archaizował dialogi a narrację autorską stosownie stylizował, nie ma się wrażenia, że powieści zostały napisane w połowie ubiegłego wieku. Owszem, może trochę drażnić ukryty, ale przebijający się przez sceny i zdania, propagandowy antyniemiecki odcień, co jednak łatwo zrozumieć i wybaczyć, jeśli się pamięta, że dwuksiąg powstał w Szczecinie dwanaście lat po zakończeniu wojny i przyłączeniu Pomorza Zachodniego do Polski.
Część krytyków zarzucała Kamińskiego, że „ Czerwony Sokół” i „Mściciel przypływa z Rugii” wzorują się na Sienkiewiczu czy Scotcie. Naturalnie, te zapożyczenia są widoczne, ale czyż to powód do czynienia zarzutów, że autor czerpie wzory z najlepszych europejskich powieści historycznych? Przerzucając dziesiątki współczesnych powieści, zarówno polskich jak i tłumaczeń z języków obcych, często odnoszę nieodparte wrażenie, że ich autorzy właśnie nie znają dziedzictwa literackiego, a źródłem ich inspiracji i pomysłów wydają się komiksy i filmowe opery mydlane. Wreszcie, po tym jak Mojżesz wykuł dziesięć przekazań, opisy wszystkich namiętności, pragnień i lęków człowieka, mniej lub bardziej udolnie opisywane w powieściach, sagach i przekazaniach, są już tylko powtórzeniem kamiennych tablic.
Mściciel przypływa z Rugii Ireneusz Gwidon Kamiński
6,7
Dobra książka jest jak srebro; czas pokrywa ją lekką patyną, ale nic nie ujmuje z wartości; przeciwnie – uwypukla przewagę szlachetnego kruszcu na tle tanich błyskotek i podróbek, zalegających stragany i półki empików. Tak jest z dwuksięgiem Ireneusza Gwidona Kamińskiego – „Czerwony Sokół” i „Mściciel przypływa z Rugii”. Wydane przed sześćdziesięciu laty powieści historyczne, których akcja dzieje się w scenerii XV-wiecznego Pomorza Zachodniego, dzisiaj jeszcze porywają czytelnika.
Mam do obu powieści o losach pomorskiego księcia Bogusława X i ich synów, prawowitych i nieślubnych, stosunek bardzo specjalny, osobisty. Pierwszy raz przeczytałem je, będąc małym chłopcem, gdzieś na początku lat 70. Urzekł mnie wówczas sugestywnie odtworzony klimat średniowiecza i całkowicie pochłonęło wczytywanie się w przygody dzielnego księcia Bogusława. W moim ówczesnym pojmowaniu literatury stawiałem te książki na równi z trylogią Sienkiewicza.
Przeczytałem ponownie odnaleziony gdzieś w zakamarkach domowej biblioteki dwuksiąg nie tylko dlatego, że każde z nas chętnie i z dobrymi sentymentami wraca do lat dziecięcych i do pierwszych lektur, ale głównie po to, by sprawdzić, jak czas obszedł się z prozą Kamińskiego.
I stwierdzam – to pisarz niesłusznie zapomniany. Ponieważ postrzeganie świata przez nas, którzy żyjemy w drugiej dekadzie XXI wieku, jest mimo wszystko zdominowane przez obraz, to pierwszym wrażeniem po kolejnej lekturze dwóch powieści „ Czerwony Sokół” i „Mściciel przypływa z Rugii” jest, że Kamiński napisał gotowy scenariusz do filmu. Wartka akcja, dobrze zarysowane, zróżnicowane postaci, bogate tło historyczne, dramatyczna historia miłośna, splecenie wątków przy starannej konstrukcji czynią z dwuksięgu wręcz wymarzony scenariusz filmowy. Już pierwsza scena – wystrzelona z zasadzki strzała uderza o tarczę podróżującego młodego księcia i spada na leśne poszycie. Przecież to jest równie dobre jak sceny z „Dzielnego serca”.
Dzięki temu, że Kamiński archaizował dialogi a narrację autorską stosownie stylizował, nie ma się wrażenia, że powieści zostały napisane w połowie ubiegłego wieku. Owszem, może trochę drażnić ukryty, ale przebijający się przez sceny i zdania, propagandowy antyniemiecki odcień, co jednak łatwo zrozumieć i wybaczyć, jeśli się pamięta, że dwuksiąg powstał w Szczecinie dwanaście lat po zakończeniu wojny i przyłączeniu Pomorza Zachodniego do Polski.
Część krytyków zarzucała Kamińskiego, że „ Czerwony Sokół” i „Mściciel przypływa z Rugii” wzorują się na Sienkiewiczu czy Scotcie. Naturalnie, te zapożyczenia są widoczne, ale czyż to powód do czynienia zarzutów, że autor czerpie wzory z najlepszych europejskich powieści historycznych? Przerzucając dziesiątki współczesnych powieści, zarówno polskich jak i tłumaczeń z języków obcych, często odnoszę nieodparte wrażenie, że ich autorzy właśnie nie znają dziedzictwa literackiego, a źródłem ich inspiracji i pomysłów wydają się komiksy i filmowe opery mydlane. Wreszcie, po tym jak Mojżesz wykuł dziesięć przekazań, opisy wszystkich namiętności, pragnień i lęków człowieka, mniej lub bardziej udolnie opisywane w powieściach, sagach i przekazaniach, są już tylko powtórzeniem kamiennych tablic.