Jesteśmy społecznością, która kocha książki

— 1 — Szanowni czytelnicy, przedstawiona powyżej pozycja to nie jest„filozofia“. To poradnik na Sofistycznym haju, pasożyt karmiący się ludzką niewiedzą, chcąc wymusić na nas odejście od krytycznego myślenia. Tu nawet nie chodzi o sceptycyzm. Większość wniosków to po prostu szurowakie spekulacje, nie mające wystarczających przesłanek na poparcie swojego stanowiska. A ten pusty krytycyzm i proste do wyobrażenia anegdoty, które same sobie są dowodem — krytyka — przyprawiają jedynie o ból głowy... Szukanie czegoś w tej lekturze nie wniesie niczego do naszego życia. To typowy poradnik „jak zepsuć sobie życie“ i zgubić się jeszcze bardziej. Lepiej poczytać „Świat Zofii“, i/lub „filozofia, krótkie wprowadzenie“ prof. Craiga. A zachłannym polecił bym Historię Tatarkiewicza, Copelstona, czy Russella. — 2 — Początkowo, niestety nie na długo, miałem nadzieje na rozwiązanie kłopotu z bogactwem wyboru, m.in.: embarras de richesse. Nie na długo, bo jak już przeanalizowałem jego argumenty np. odnośnie nihilizmu doszedłem do wniosku, że ten nie został nawet przywołany. Wodząc mnie za nos, MC, nie miał pojęcia o pojęciach, o których pisał. W swoim długaśnym monologu (udającego mierzenie się z pytaniami) nie zawarł nawet „co“ jest istotą jego krytyki, np. odnisienie do str. Greckiego materializmu, czy ww. nihilizmu, było powołaniem się na pojęcia bez treści. I zamiast porządnej argumentscji mamy jakąś szopkę, która pokazuje, że MC spotkał w swoim życiu ludzi, którzy mu jakoś przeszkadzali, więc wypiął się na nich i napisał o tym książkę z przekonaniem, że pisze o „filozofii“. Więc o merytoryce możemy zapomnieć. — 3 — Jego podejście do problemów filozoficznych polega na płytkim brodzeniu. Treści są ubogie intelektualnie, a jedyne nad czym warto się pochylić to jego etyka. Napisał sporo, aby udowodnić słuszność swojego stanowiska i to mu się nawet udało. Ale znowu, cała jego krytyka i przekonania są w większości nic nie warte; te opisy i wymyślna analiza w odwołaniu do innych rodzajów etyki, czy filozofii jedynie zniesmacza czytelnika. Robi dokładnie to, co większość ludzi, którym skończyły się argumenty. Próbuje coś wykazać ale patrząc na to co mówi, nie ma w tym większego sensu. Co najwyżej jego pozór.