Łazienka Jean-Philippe Toussaint 5,5
ocenił(a) na 31 tydz. temu Cenię minimalizm, nie tylko w literaturze, ale jedynie wtedy, gdy czemuś służy, coś odkrywa, a przynajmniej czymkolwiek intryguje. Porażająco wyrazista akcja też nie jest dla mnie nieodzownym warunkiem udanej lektury. W tym przypadku trudno jednak mówić o jakiejkolwiek satysfakcji czytelniczej.
Najważniejszy cytat? Bardzo proszę: „Zadawałem sobie proste pytanie. Co ja tutaj robię?”. Tenże dylemat narratora z całą mocą udzielał się także i mnie jako czytelnikowi - na szczęście to najważniejsze pytanie padło na siedem stronic przed końcem. W sumie było ich tylko 116, to i lektura była niczym szybki prysznic na stojaka w wannie. Zimny.
Usilnie usiłowałem doszukać się czegokolwiek oryginalnego w tej książeczce, ale jedynie, co odszukałem, to popłuczyny po „nouveau roman”. Jedno jest pewne: Georges Perec to nie jest, nawet gdy Autor się na niego mniej lub bardziej stylizuje (zwłaszcza mi się tu kojarzy jego genialny „Człowiek, który śpi”…).
A recenzje kłamały - narrator bynajmniej nie spędza całego czasu w łazience, nawet w niej nie nocuje - głównie czyta i rozmyśla. Cześć opowieści toczy się w zaś w Wenecji, którą z drugiej strony można jednak uznać za rodzaj wielkiej wanny.
Spodobał mi się wątek ‘naszych’ (książka jest z lat 80.): „Galeria, gdzie pracowała Edmondsson, wystawiała w tym czasie artystów polskich. Ponieważ byli bez grosza, Edmondsson postanowiła z tego skorzystać i odmalować kuchnię, płacąc im poniżej obowiązującej ceny”.
„Spędziłem spokojny dzień, skrępowany tylko w moich wędrówkach obecnością dwóch Polaków nie wychodzących z kuchni i czekających grzecznie na farbę, której Edmondsson zapomniała im dostarczyć”.
Taaaa, ja wiele rozumiem: ”krytyka mieszczańskiego społeczeństwa”, ”zanik woli jednostki”, „syte kocury francuskiej burżuazji”, ”wrodzona francuska arogancja wobec wszystkich”, ale czemu tego się kompletnie nie da się czytać?
Swoją drogą ten cały Toussaint ma całkiem niemały Toupette, skoro o tej miernej książczynie ośmiela się pisać: „W Łazience jest Nabokov, który unosi się nad ostatnią częścią, Gombrowicz wokół Polaków, Perec w małych drobiazgach, słówkach, Flaubert nad zadaniem, a Musil wokół osób i przymiotników„.
Inne cytaty z tego dzieła - do zapomnienia po przeczytaniu, a w zasadzie to przed:
„Kiedy zacząłem spędzać popołudnia w łazience, nie spodziewałem się, że się tam zadomowię”.
„Czas upływał mi przyjemnie, rozmyślałem sobie w wannie, czasem w ubraniu, czasem nago”.
„Wrzuciwszy przybory toaletowe do dużej torby na śmieci, zacząłem przenosić do łazienki część książek”.
„Chyba nie jest najzdrowiej w wieku 27, wkrótce 29 lat, spędzać życie z dala od świata, w wannie”.
„Powiedzieliśmy już sobie wszystko, byliśmy odmiennego zdania”.
„Meble przybierały ludzkie kształty, kilka krzeseł na mnie patrzyło”.
„Ból był ostatecznym potwierdzeniem mojego istnienia. Jedynym”.
„Myślę, że go intrygowałem, jak może intrygować na przykład ponury obraz z 14. wieku”.
„Następnego dnia wyszedłem z łazienki”.