Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Milena Alicja Stala
1
6,0/10
Pisze książki: historia
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,0/10średnia ocena książek autora
5 przeczytało książki autora
6 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Trzy Zorze Milena Alicja Stala
6,0
Pomimo że jestem smakoszem słowa pisanego i z radością nieraz brodzę w homeryckich frazach, kwiecisty język przedmowy "Trzech Zorzy" Mileny Alicji Stali zniechęcił mnie do tego stopnia, że odłożyłem książkę na półkę pełen mieszanych uczuć co do sensu dalszej lektury. Kto dziś tak pisze?
Na szczęście ciekawość zwyciężyła. W kolejnych rozdziałach książka przypomina bardziej rozprawę religioznawczą, opartą solidnie na źródłach historycznych, które analizuje wnikliwie, tropiąc w zamierzchłych czasach szczątki wierzeń przodków dotyczących przedchrześcijańskiej Bogini, czy też Bogiń.
Tu znowu nastąpił u mnie lekki kryzys zachwytu i wiary w tezy autorki. Gdzie mi tam szukać dowodów na boskość Marzanny w legendach Szkotów czy Irlandczyków? Jeszcze mniej przemawiają do mnie - Słowianina, porównania z Hekate, Herą czy Hinduską Kali. Cierpliwość jednak się opłaciła. Te dalekie analogie traktowane jako wsparcie, a nie główny dowód hipotezy, wzmacniają tezę o uniwersalności pradawnej bogini, powszechnie czczonej w społecznościach agrarnych od zarania dziejów, czyli neolitycznej rewolucji rolniczej.
W dalszych rozdziałach autorka przytacza analizy znanych językoznawców i śledzi genezę pierwotnego imienia Bogini. Niestety wpada w samozachwyt nad swą własną erudycją i zamęcza czytelnika niezrozumiałymi wywodami lingwistów. Przytacza ich tezy i hipotezy oraz odsyła zainteresowanych do stosownych źródeł. W jednej chwili, w sposób ciekawy dowodzi idei jedności różnych postaci boskiej pramatki, którą znamy pod imionami Marzanny, Dziewanny czy Mokoszy, aby przez następne wiele stron udowadniać swe tezy zawiłymi porównaniami do legend i mitologii irańskiej, gaelickiej, czy sumeryjskiej. W końcu zgubiłem się w tym lesie semantycznych zawiłości, a zapewniam - jestem wytrwałym czytelnikiem rozpraw naukowych. Zacząłem odnosić wrażenie, że te same źródła przytaczane są wielokrotnie, lecz dowodzić mają różnych twierdzeń. W sumie styl literacki pani Stali przypomina bardzo dzieła Pana Kosińskiego. Niestety tu właśnie włączyła mi się pomarańczowa lampka nieufności.
Nie sposób nie docenić pracy włożonej w obszerną syntezę różnych opracowań, które poruszają temat słowiańskiego panteonu. Można się nie zgadzać do końca z konkluzjami autorki, ale książka ta pozwala poukładać sobie wiedzę i wyrobić zdanie na wielokrotnie poruszane w kręgach słowianifilskich i rodzimowierczych dylematy: Czy gnieźnieński Nyja jest tym samym bogiem co ruski Weles, czy bałtyjski Welinas? Albo czy potępiany przez kanoników Jasse jest tożsamy z Jaryłą i Jarowitem, którego zastąpił, podobnie jak oni zmartwychwstający w okolicach wiosennej równonocy Jezus?
Ogólnie Trzy Zorze - jest to ciekawa książka. Uważny czytelnik, który dzielnie przebrnie przez gąszcze semantycznych analogii i lingwistycznych odniesień, doceni być może ogrom pracy, który autorka włożyła w zgromadzenie setek rozproszonych "dowodow" na przekonanie nas do swojej tezy o troistości Jedynej Bogini.
Jeszcze raz zaznaczam, że nie jestem filologiem i nie potrafię ocenić poprawności przytoczonych tłumaczeń, ani trafności językoznawczych genealogii omawianych teonimów. Pozostaje wierzyć autorowi (autorce) i liczyć na to, że szczere intencje nie przysłoniły poczucia uczciwości i naginanie faktów do założonych tez, nie wykoślawiły zbytnio obrazu całości zagadnienia.
Dlaczego ze mnie taki niedowiarek? Co mnie skłania do takiej nieufności? Otóż dzieje mi się to zwykle, kiedy ktoś usilnie próbuje mi udowodnić znaczenie, dajmy na to - słowiańskiej Południcy powołując się na mitologie Indyjskie i Irańskie, tylko po to, aby w finale utożsamić je z grecką Ceres i chrześcijańską Maryją. Ja rozumiem, że wszyscy jesteśmy dziećmi jednej matki - tej, jak jej tam? - Lycy Pitekantropus - ale serio? Nie da się mówić o tych sprawach nie uciekając się do tak dalekich wycieczek?
Przecież w ten sposób da się udowodnić prawdziwość każdej, nawet najbardziej fantastycznej teorii!
I jeszcze jedno. Gotów jestem zrozumieć szukanie potwierdzeń w szeroko pojętej kulturze indoeuropejskiej, począwszy od Ajurwedy aż po sagi nordyckie, ale powoływanie się na fragmenty fantazmatów biskupa krakowskiego Wincentego Kadłubka to już jest w moich oczach przegięcie, wołające o pomstę do Wielkiej Bogini.