gen. Dmitrij Wołkogonow - radziecki (rosyjski) wojskowy, filozof i historyk. Przyszedł na świat na Syberii.
Jako siedemnastolatek wstąpił do Armii Czerwonej.
Absolwent Akademii Wojskowej im. Lenina (Военно-политическую академию имени В. И. Ленина) w Moskwie.
Członek Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (KPZR).
Zastępca szefa Głównego Zarządu Politycznego Armii Radzieckiej i Marynarki Wojennej.
Delegat ludowy do Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej.
Uhonorowany licznymi orderami i medalami.
Wybrane publikacje książkowe: Троцкий: Политический портрет (tom 1-2, 1992, polskie wydanie: "Trocki. Niewolnik idei, ideolog zbrodni" Wydawnictwo Amber, 2008),Ленин. Политический портрет (cz. 1-2, 1994, polskie wydanie: "Lenin, tom 1. Prorok raju", Wydawnictwo Amber, 1997 oraz "Lenin, tom II. Apostoł piekła", Wydawnictwo Amber, 2015),Семь вождей. Галерея лидеров СССР в двух книгах (1995).
Książka b.dobra, obnażająca całą hipokryzję komunistów a raczej bolszewików. Książka pokazuje, że w pierwszych latach nawet nie chcieli równości i braterstwa tam chodziło tylko o władzę i pieniądze. Tak jak autor mówił, dzięki dostępności do archiwów jego poglądy i wiara w komunizm szybko uleciały jak powietrze z balonika.
Jak to często bywa, kluczem do zrozumienia tej książki jest osoba autora. Generał Wołkogonow, szef Wojskowego Instytutu Historii ZSRS, a wcześniej zastępca szefa Głównego Zarządu Politycznego Armii Radzieckiej i Marynarki Wojenne, to w komunistycznej hierarchii nie byle kto. Mimo to na stare lata napisał parę książek, które obrazują jego starania dotarcia do PRAWDY. Nie są to starania w pełni udane, czego wyrazem jest ta książka. Wołkogonow, który z racji funkcji miał dostęp do WSZYSTKICH zachowanych dokumentów, nie miał, widać, odwagi - lawiruje, pomija, "spuszcza zasłonę milczenia" ile tylko może. Szczery jest tylko - takie jest moje zdanie - gdy opisuje początki i rozkwit dyktatury Stalina. Tu czuje się pewnie, wszak wróg jest jasno określony. Dopiero od tego momentu opowieści warto skupić się na czytaniu. Wcześniej - Lenin świętym, Partia - opoką, socjalizm - naukową koniecznością (aż dziw, że w wolnej Polsce wydawca nie opatrzył ewidentnych bzdur notką redakcyjną). Kto wie? Może gdyby Wołkogonow był trochę młodszy, z czasem "dojrzałby" do szczerości i tworzył jak naukowiec a nie propagandysta.
Książka napisana jest żywym językiem, co - przyznam - troszkę mnie zaskoczyło, gdyż pamiętam orkę po betonie czyli czytanie "dzieł" historyków (?) czasu komunizmu.