Energia dla klimatu. Jak niektóre kraje poradziły sobie ze zmianami klimatu Joshua Goldstein 7,2
ocenił(a) na 72 lata temu Biorąc pod uwagę treść tej pozycji, można zauważyć, że bardziej adekwatnym tytułem powinien być następujący: "Atom dla klimatu...", bowiem właśnie w atomie autorzy pokładają największe nadzieje przede wszystkim na: (i) redukcję emisji gazów cieplarnianych (a co za tym idzie - powstrzymanie/ograniczenie globalnego ocieplenia),(ii) podtrzymanie wzrostu gospodarczego w ramach obecnego modelu.
Jako przykład modelowej transformacji energetycznej wskazano w książce Szwecję, której miks oparty jest zarówno na źródło odnawialnych, jak i na energii jądrowej, z jednoczesnym podejmowaniem szeregu działań ograniczających zużycie węglowodorów. I właśnie ścieżkę szwedzką autorzy proponują jako remedium na bolączki nagrzewającej się planety. Przyznam, że jestem nieco większym sceptykiem w tym zakresie, głównie ze względu na koszty budowy elektrowni atomowej. Jak podano w opiniowanej książce, Chińczycy oraz Koreańczycy z Południa są w stanie dostarczyć 1 GW już za 2 miliardy dolarów, podczas gdy moc zainstalowanej energii elektrycznej w Polsce to ok. 50 GW. Prosta matematyka pokazuje, że osiągnięcie poziomu 20% mocy z atomu w krajowym miksie to wydatek rzędu ok. 80 miliardów złotych. Nie negując zasadności przestawienia się w większym stopniu na atom, mam jednak spore wątpliwości, czy znajdzie się na tyle woli społecznej czy politycznej, żeby odważniej postawić na ten rodzaj energii. O ile na tego rodzaju wydatki inwestycjyne mogłyby sobie pozwolić bogate kraju Zachodu czy nawet Polska, tak mam wątpliwości, czy nie przekroczyłoby to możliwości finansowych Indii, Bangladeszu, Nigerii, Egiptu oraz reszty biednego świata.
W każdym razie "Energia..." to warta polecenia pozycja, nawet jeżeli odnosi się wrażenie, że autorzy podchodzą w zbyt małym stopniu krytycznie (obiektywnie) do atomu.