Jak się ucieka zbyt głęboko w siebie, to okazuje się, że na końcu drogi jest tylko odbyt. Niezbyt ciekawe miejsce pobytu, nawet tymczasowego...
Najnowsze artykuły
- Artykuły6 książek o AI przejmującej władzę nad światemKonrad Wrzesiński18
- ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać312
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Monika Lech
Znana jako: M. Lech
11
7,1/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Urodzona: 04.11.1969
Monika Lech urodziła się w Bochni, w 1969 roku.
Autorka przez wiele lat związana z mediami elektronicznymi: najpierw z lokalnymi krakowskimi rozgłośniami radiowymi, potem z największymi, polskimi wydawcami, w mediach internetowych. Po prawie 20 latach pracy w mediach, postanowiła skupić się na pisaniu urban fantasy. Autorka "Morza krwi" ma szerokie zainteresowania: od historii po biologię ewolucyjną, antropologię i psychologię. Jest coachem niepraktykującym, ale ciągle pogłębiający wiedzę o ludzkiej naturze. Stale czyta książki lub ich słucha. Nie kręci nosem na żaden gatunek, oprócz horrorów. Jej guilty pleasures, to gadżety elektroniczne. Biega, jeździ na rowerze, chodzi po górach. Nie ma prawa jazdy i nie planuje go mieć. Wakacje spędza z plecakiem na włóczęgach po małych miasteczkach Włoch, gdzie kawa nie kosztuje 3 euro i gdzie sklepikarz zapamiętuje twarz klienta. Od lat kilkudziesięciu zamężna.https://www.veryurbanfantasy.pl/
Autorka przez wiele lat związana z mediami elektronicznymi: najpierw z lokalnymi krakowskimi rozgłośniami radiowymi, potem z największymi, polskimi wydawcami, w mediach internetowych. Po prawie 20 latach pracy w mediach, postanowiła skupić się na pisaniu urban fantasy. Autorka "Morza krwi" ma szerokie zainteresowania: od historii po biologię ewolucyjną, antropologię i psychologię. Jest coachem niepraktykującym, ale ciągle pogłębiający wiedzę o ludzkiej naturze. Stale czyta książki lub ich słucha. Nie kręci nosem na żaden gatunek, oprócz horrorów. Jej guilty pleasures, to gadżety elektroniczne. Biega, jeździ na rowerze, chodzi po górach. Nie ma prawa jazdy i nie planuje go mieć. Wakacje spędza z plecakiem na włóczęgach po małych miasteczkach Włoch, gdzie kawa nie kosztuje 3 euro i gdzie sklepikarz zapamiętuje twarz klienta. Od lat kilkudziesięciu zamężna.https://www.veryurbanfantasy.pl/
7,1/10średnia ocena książek autora
40 przeczytało książki autora
104 chce przeczytać książki autora
6fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Pracowite wakacje w Rzymie
Monika Lech
Cykl: Droga Smoka (tom 2)
7,6 z 22 ocen
33 czytelników 10 opinii
2020
Śmiertelnie poważna rozgrywka
Monika Lech
Cykl: Droga Smoka (tom 8)
7,0 z 1 ocen
1 czytelnik 0 opinii
2020
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Andrei nie brakuje odwagi do uznania go za swojego, do stania przy jego boku, do bycia przy nim. Andrei brakuje odwagi do narażenia go na kł...
Andrei nie brakuje odwagi do uznania go za swojego, do stania przy jego boku, do bycia przy nim. Andrei brakuje odwagi do narażenia go na kłopoty, które zwykle podnoszą głowę, kiedy ona jest w pobliżu.
1 osoba to lubiDla Ludzi to brzmi może dziwnie, może nawet trochę obrzydliwie, ale w zapachu ciała nie ma nic obrzydliwego, zwłaszcza takiego ciała, które ...
Dla Ludzi to brzmi może dziwnie, może nawet trochę obrzydliwie, ale w zapachu ciała nie ma nic obrzydliwego, zwłaszcza takiego ciała, które należy do ukochanej osoby.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Morze krwi Monika Lech
7,7
Jak myślicie, czy dobro i brutalność mogą iść w parze? Andrea, bohaterka powieści otwierającej cykl „Droga smoka”, zajmuje się piękną rzeczą, pomaga innym kobietom. W pracy nie przebiera w środkach, a akcje na które wyrusza często są pełne przemocy. Splot wydarzeń prowadzi do wylewu tytułowego „Morza krwi”.
Akcja powieści dzieje się w niedalekiej przyszłości – lata 50. XXI wieku. Utrzymana jest w klimacie urban fantasy. To co niezwykłe przeplata się z dobrze znanymi krajobrazami. Monika Lech wprowadziła do świata rasę tzw. Zmiennych. Łączą oni cechy ludzi i zwierząt – coś jak wilkołaki, ale bardziej kontrolują swoją moc. Jednym z nich jest Alex, który mocno poturbowany zostaje wysłany do Krakowa – spokojnego miejsca, w którym ma zebrać siły. Tam trafia pod dach Andrei. Początkowo nic nie znacząca znajomość przeradza się we wzajemną fascynację, a i ich drogi zawodowe w pewnym momencie zaczynają się przecinać.
Zacznijmy od plusa tej książki, czyli bohaterów. Monika Lech fantastycznie ich przedstawiła. Narratorami są naprzemiennie Andrea i Alex i z kolejnymi rozdziałami coraz lepiej ich poznajemy. Autorka wykreowała bardzo barwne postacie, które zapadają w pamięć i mam tutaj na myśli zarówno duet głównych bohaterów, jak i postacie dalszoplanowe. W tym całym krwawym bajzlu wyłaniają się ciekawe charaktery i mogą urzec czytelnika swoją lojalnością, dającą taki ciepłekowaty efekt przyjaźni, świetnie kontrastujący z brutalnością, którą przesycone jest „Morze krwi”.
Kolejny punkt na mojej liście to akcja. Mam tu problem, bo jest i okej, i nie okej. Monika Lech napisała dynamiczną powieść, a przy tym bardzo wolną. Moje największe zastrzeżenie, to że późno pojawia się problem książki. Bohaterowie długo rozmawiają poznają się (a my ich),autorka wplata różne elementy świata, który wymyśliła. Dzieje się i jest to bardzo efektywnie wykorzystana przestrzeń książki, ale gdzieś tam w głowie czytelnika może zatrzepotać myśl: „o co właściwie chodzi?”.
Na koniec język jakim napisana została książka. Coś co mnie totalnie pokonało, wtrąciło z równowagi i doprowadziło do stanu: „co ja kurde czytam?”. Zawsze wydawało mi się, że nie mam problemu z wulgaryzmami, jednak Monika Lech właśnie dołączyła – obok Adriana Bednarka – do pisarzy, którzy udowodnili mi, że mam. I chyba wiem, dlaczego akurat w tych konkretnych przypadkach zostałam znokautowana. To nie jeden z bohaterów, który ma taki sposób wysławiania się, a narrator rzuca ciągle w czytelnika mięsem. W „Dziedzictwie zbrodni” był on trzecioosobowy i nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak prymitywnie prowadzi powieść, w przypadku „Morza krwi” zabieg jest w pewnym sensie usprawiedliwiony. Skoro narracja jest pierwszoosobowa, a postacie są wulgarne to trudno, nie ma innej opcji. Szczególnie Andrea może wprowadzić w konsternację. Kojarzy mi się trochę z Joanną Chyłką z powieści Remigiusza Mroza. To ma być taka silna, inteligentna, sarkastyczna babka i... znająca łacinę, tylko w nieco innym zakresie. Można usprawiedliwiać, że wynika to z jej przejść, zawodu itp. Sama mówi: „Ja mam swoje sposoby na uniki. Klnę, odwołuję się do przemocy, klnę.”[1] Tylko nie zmienia to faktu, że dla mnie, jako odbiorcy, jest to ciężkie w czytaniu.
Za to kompletnie nie mogę zrozumieć wszechobecnych angielskich i francuskich wstawek. Skoro w domyśle bohaterowie rozmawiają po angielsku, a my czytamy to po polsku to dlaczego ich wypowiedzi nie są w całości polsku? Przykłady: postacie mają „bana” na zbliżanie się do domu (dlaczego nie „zakaz”) lub zaliczają „wardrobe malfunction” (dlaczego nie „wpadkę ubraniową”). O ilości tych wstawek świadczy, że przypisy zajmują ok. 10 procent publikacji – niestety przy ebooku widać to wyraźnie.
Mam dla was pewien smaczek. Cytat, który dołącza do mojej galerii głupich wypowiedzi. Dwoje ludzi smaży jajecznicę i nagle padają słowa: „Cebula is a bitch. Szczypie jak jasny chuj.”[2] Mi siły na interpretację nie starczyło. Podreptałam do małżonka, aby dał mi siłę do dalszego czytania. Jemu cytat nawet się spodobał – może dlatego, że często wrabiam go w krojenie cebuli. Przyznał autorce rację, że owa czynność przyjemna nie jest i nawet udało jej się to poetycko ująć. Pojawia się tylko pytanie, dlaczego „jasny” i czy „ciemny” szczypałby bardziej np. jak ostra papryka.
Ja niestety nie dołączę do grona fanów tego cyklu. Szczerze mówiąc wszelkie jego walory przysłonił mi brutalny język, który odebrał mi radość z czytania. Poczułam się jak w rzeźni, a nie jest to najmilsze miejsce.
[1] Monika Lech, „Morze krwi”, wyd. 4Generations, 2020, loc. 623-625 [ebook].
[2] Tamże, loc. 639-640.
Sztuka znikania Monika Lech
7,5
"Dla Ludzi to brzmi może dziwnie, może nawet trochę obrzydliwie, ale w zapachu ciała nie ma nic obrzydliwego, zwłaszcza takiego ciała, które należy do ukochanej osoby."
Autorka Monika Lech zaprosiła nas po raz trzeci do świata Andrei, Alexa i Olega. Tym razem postawiła na coś całkowicie innego, moim skromnym zdaniem, lepszego.
Trójka naszych bohaterów po Pracowitych wakacjach w Rzymie, odpoczywa w Krakowie, delektując się sobą, poznając siebie oraz swoje nowe zdolności. Niestety Alex ma coraz więcej pracy jako Inkwizytor Zmiennych, gdyż w ich świecie wybucha nietypowa zaraza. Na szczęście z pomocą przychodzą uzdrowicielskie zdolności Olega. Ponadto, przeszłość Alexa postanowiła o sobie przypomnieć i pokazać, że Wilk musi pogodzić się ze swoim nowym położeniem, które niestety oddziałowuje również na Andreę oraz Olega.
W tym tomie Autorka pokazuje nam ten "drugi świat", ten bardziej magiczny. Poznajemy lepiej nie tylko Zmiennych, ale także Nieśmiertelnych oraz Magicznych. Mamy możliwość zapoznania się z ich kulturą i zachowaniami. Jak są podporządkowani Prawu. Dodatkowo, oprócz trójki naszych bohaterów, znowu zostały świetnie przedstawione postacie drugoplanowe i ich rozwój w trakcie tego tomu. Zawsze uważałam, że przyjaciele Andy z dzieciństwa i Napierowie to osoby nie do ruszenia i zawsze będą pięknym tłem dla Wilka, Tygrysa i Wrony. Jednak w tej części, według mnie, prym wiedzie Yi Hyeon Ju. To przywódca Zmiennych skradł moje serce i mimo, że raz je złamał na drobne kawałeczki i szczerze go przeklinałam to z czasem odzyskał moje zaufanie i znów go szczerze zaczęłam uwielbiać.
Ten tom to na pewno dużo więcej fantasy i magii. Były momenty kiedy serce mi pękało, kiedy złościłam się na poszczególnych bohaterów, kiedy znowu było mi ich szkoda, ale przede wszystkim im kibicowałam. Według mnie warsztatowo jest też dużo lepiej niż w 1 i 2 tomie. Naprawdę szczerze Wam polecam kolejną część opowiadającą losy Andrei, Alexa i Olega oraz ich przyjaciół!