Najnowsze artykuły
- Artykuły6 książek o AI przejmującej władzę nad światemKonrad Wrzesiński20
- ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński4
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać316
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Elizabeth Breitweiser
1
7,1/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,1/10średnia ocena książek autora
24 przeczytało książki autora
6 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Outcast: Opętanie #5 - Inwazja Robert Kirkman
7,1
Kyle zbulwersowany zachowaniem wielebnego postanawia opuścić miasteczko. Niestety uniemożliwiają mu to opętani mieszkańcy. Jednakże zyskuje nieoczekiwanego sprzymierzeńca.
W tym tomie zostają nareszcie zaoferowane pewne wyjaśnienia dotyczące pochodzenia opętanych i wypędzonych. Wyjaśnienia te są bardzo logiczne, ale... mi osobiście wydały się zbyt proste. Spodziewałem się czegoś bardziej skomplikowanego. Jednakże całkiem sensowne jest wyjaśnienie też natury zdolności wypędzonych, które mają pewne ograniczania
Podoba mi się nowa pozytywna postać. Kyle nareszcie zyskuje prawdziwego mentora, który uczy go panowania nad mocami. Szkoda, że nie ma więcej scen ich „treningów”. Liczyłem też, że zostanie więcej ujawnione z przeszłości nowego bohatera, ale być może jest to zachowane na przyszłość.
Całkiem interesujący jest też nowy antagonista. Nie jest diabelnie zły jak jego poprzednik. Udaje mu się połączyć przewodzenie opętanym, jak i też codzienne życie rodzinne. Pokazane jest, że autentycznie zależy ma na losie poszczególnych opętanych, ale też gotowy jest poświęcić życie paru swoich podwładnych i surowo karać niekompetencję. Jest to bardzo niejednoznaczna moralnie postać.
W całkiem interesującą stronę zostaje poprowadzony też wątek wielebnego. Po wydarzeniach z poprzedniego tomu myślałem, że będzie jedynie szaleńcem kręcącym się gdzieś w tle. Tutaj jednak okazuje się, że w dalszym ciągu może sporo zdziałać dla pozytywnych bohaterów, chociaż część jego działań jest kontrowersyjna. Bardzo smutny, ale też przewidywalny jest tu powrót pewnego wątku poruszanego jeszcze w pierwszym tomie.
Również rysunki Paula Acacety są lepsze niż w poprzednim tomie. Starcia z wypędzonymi wyglądają bardzo niepokojąca, kiedy bohaterowie są otoczeni przez ich całe hordy. Poza tym finałowa scena pokazująca manifestację mocy wypędzonego jest naprawdę spektakularna. Szkoda, że w spokojniejszych momentach widać pewne niedociągnięcia.
Ten tom jest dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Udało mu się tchnąć w serię nowe życie i ponownie mam ochotę sięgnąć po kolejną odsłonę. Nie do końca tylko przemawia do mnie sugerowane wprowadzenie kolejnych czarnych charakterów...
Outcast: Opętanie #5 - Inwazja Robert Kirkman
7,1
Choć „Outcast. Opętanie” nie dorobił się takiego statusu jak inny komiks Roberta Kirkmana, „Żywe Trupy”, to i tak był to do tej pory tytuł warty uwagi. Amerykanin zaprezentował w nim nieszablonowe spojrzenie na temat demonicznego opętania, które okazało się nie do końca tym, czego można się było spodziewać. W czterech poprzednich częściach dostaliśmy sporo pytań, ale stosunkowo mało odpowiedzi. Te zaczynamy poznawać teraz, wraz z premierą kolejnego, podwójnego tomu serii. Czy są satysfakcjonujące? Wydaje się, że tak, ale jak na Kirkmana przystało, nic nie jest do końca przejrzyste.
Kyle, ponownie zjednoczony ze swoją rodziną, musi znaleźć miejsce, w którym wszyscy będą bezpieczni przed coraz tłumniej przybywającymi do Rome demonami. Po długich poszukiwaniach cała grupa osiada na pewnej opuszczonej farmie. Miejsce ich pobytu próbują zlokalizować wrogowie, którzy na szczęście nie dysponują jeszcze na tyle dużymi siłami, by przyspieszyć ten proces. A czas jest istotny – nadchodzi, wciąż dość enigmatyczne, „Wielkie Scalenie”, do którego za wszelką scenę dążą antagoniści. Mimo nieznanej natury tego wydarzenia Kyle czuje, że zapobieżenie mu będzie kluczowe dla dalszego życia jego rodziny i przyjaciół.
Jedną z najciekawszych postaci poprzednich tomów był główny antagonista, niejaki Sidney. Jego zniknięcie z areny wydarzeń wydaje się być dość ryzykownym krokiem ze strony Kirkmana, postać ta zaczęła bowiem zyskiwać drugie oblicze i mimo tego, że nadal była zła, dostrzegało się w niej pewną frapującą niejednoznaczność. W „Inwazji” na jego miejsce zjawia się niejaki Rowland. Nie jest to ktoś równie charyzmatyczny jak Sidney, ale też intryguje. Podobać może się na przykład pokazanie kontrastu widocznego w postawie mężczyzny gdy rozmawia ze swoją rodziną i w momentach, gdy rozstawia po kątach podwładnych. To dwie zupełnie różne twarze, obie wypadają naprawdę przekonująco i wiarygodnie.
Piąty tom „Outcast” wyróżnia się tym, że scenarzysta zdecydował się w końcu udzielić nam bliższych informacji na temat tajemniczych bytów najeżdżających naszą rzeczywistość. Trudno powiedzieć czy są one do końca satysfakcjonujące – Kirkman poszedł dość oczywistym tropem, wedle którego przybysze pochodzą z wymiaru obok, a do naszego przyciąga ich pragnienie cielesności, którego nie mogą doświadczyć u siebie. Dwie energie – pozytywna i negatywna – toczyły tam wyniszczającą wojnę, która obecnie przenosi się powoli na Ziemię. Choć nie brzmi to szczególnie oszałamiająco, to z drugiej strony nie przyprawia też o ból zębów. Ja jestem w stanie przyjąć takie wyjaśnienie i myślę, że większość czytelników także nie będzie miała z tym problemów.
Odsłonięcie kart powoduje automatycznie odarcie fabuły z kilku tajemnic. Była to jednak rzecz nieunikniona. Istotne jest to, czy Kirkman daje nam w to miejsce coś równie interesującego? Wydaje mi się, że Amerykanin nie do końca poradził sobie z tym wyzwaniem, fabuła „Inwazji” jest bowiem dość monotonna i skupia się w znacznej mierze na przygotowaniach do konfrontacji między obiema wrogimi grupami. Po znakomitym zamknięciu poprzedniego tomu tutaj akcja wyraźnie przyhamowała, a nowe wątki są mniej emocjonujące. Gdy jednak przejdziemy nad tym do porządku dziennego, okaże się, że spowolnienie tempa pozwoliło na większe skupienie się na bohaterach, i to akurat stanowi zaletę omawianego tomu. Mamy okazję bliżej przyjrzeć się relacjom panującym między Kyle’em i innymi bohaterami – widać w nich pewne napięcia, co jest nieuniknione, gdy spora grupa osób przebywa na ograniczonej powierzchni. Tutaj autor stanął na wysokości zadania, ale to żadne zaskoczenie – Kirkman potrafi pisać wątki obyczajowe, co wiadomo nie od dzisiaj.
Czy można powiedzieć coś nowego o rysunkach do kolejnego albumu „Outcast. Opętanie”, skoro od samego początku odpowiada za nie ten sam artysta, który w dodatku cały czas utrzymuje równą, wysoką formę? No niespecjalnie. Ograniczę się więc do stwierdzenia, że także w „Inwazji” Paul Azaceta prezentuje powszechnie znane walory – rysuje sugestywnie i mrocznie, a to idealnie pasuje do charakteru literackiej warstwy całości.
Kto nie był przekonany do „Outcast” wcześniej, tego piąty tom z pewnością nie skłoni do zmiany zdania. Klimat pozostał bowiem ten sam – to ponury świat, a bohaterowie muszą walczyć, by móc zobaczyć światełko w tunelu i dać swoim bliskim nadzieję na szczęśliwe życie w przyszłości. A co z czytelnikami, którym seria od początku przypadła do gustu? Oni nie powinni być rozczarowani, bo mimo kosmetycznych zmian w kilku kwestiach dotyczących konstrukcji opowieści, to wciąż ten sam, dość intrygujący komiks.
Recenzja do przeczytania także na moim blogu - https://zlapany.blogspot.com/2019/05/outcast-opetanie-tom-5-inwazja-recenzja.html
oraz na łamach serwisu Szortal - http://szortal.com/node/16229