Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Nico Leon
3
7,3/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,3/10średnia ocena książek autora
68 przeczytało książki autora
40 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Ms Marvel: Raz za razem
G. Willow Wilson, Nico Leon
Cykl: Ms Marvel (tom 10)
7,0 z 21 ocen
36 czytelników 1 opinia
2021
Ms Marvel: Teenage Wasteland
G. Willow Wilson, Nico Leon
Cykl: Ms Marvel (tom 9)
7,3 z 23 ocen
40 czytelników 2 opinie
2021
Najnowsze opinie o książkach autora
Ms Marvel: Supersławna Adrian Alphona
7,7
Ta i więcej recenzji na GeekLife.pl
Zapraszam :)
Przed Tajnymi Wojnami zdecydowana większość serii dobiegła końca. Nowe odsłony poszczególnych serii sporo pomieszały, zresetowały niektóre wątki dając czystą kartę nowym scenarzystom. Zmiany ominęły Ms. Marvel, której historia w dalszym ciągu pozostała w rękach G. Willow Wilson, która kontynuuje swoją wizję przygód Kamali Khan (stąd też biały grzbiet albumu). Recenzja komiksu Ms. Marvel Tom 5: Supersławna.
Tajne Wojny zostały tutaj kompletnie zignorowane. Kamali nie było ani w głównym wydarzeniu, ani w świetnych tie-inach. Startujemy jakiś czas po kulminacyjnym momencie tomu czwartego. Koniec świata nie nadszedł, po nieuchronnej inkursji nie ma śladu, więc życie w Jersey City wraca do normy. Kamala niedawno została członkinią nowej drużyny Avengers, co sprawia, że co raz mniej czasu poświęca swoim przyjaciołom, szkole i ochronie miasta. Przyjaciele się od niej oddalają czego nawet nie zauważa. Jest do tego stopnia zaprzątnięta swoimi sprawami, że nawet nie zauważyła, że Bruno, najbliższa jej osoba, od jakiegoś czasu ma dziewczynę. Kamala od narzuconych sobie obowiązków odrywa się dopiero, gdy przebiegła firma deweloperska korzysta z jej wizerunku, by wykupywać grunty i tworzyć nowoczesne osiedla.
Kamala należy do Avengers, mierzy się z kosmicznymi najeźdźcami, a jej dotychczas malutki świat stał się o wiele większy. Mimo to tom piąty nie odrywa się od korzeni i tego, co zachwycało czytelników. Intryga nieuczciwej firmy wykorzystującej wizerunek Kamali wypada znakomicie i otwiera oczy dziewczynie, która stopniowo przestawała panować nad swoim życiem. Jest tutaj kilka naiwnych głupotek, od których komiksy odeszły już lata temu, ale w tym przypadku tylko podkreślają urok Ms. Marvel. Scenarzystka nie zapomniała też o pochodzeniu Kamali. Jej restrykcyjni muzułmańscy rodzice nie odgrywają tutaj większej roli, ale w to miejsce mamy świetny wątek Amira i jego narzeczonej. Kamala zmusza jest do bycia tradycyjną przyzwoitką, co dziewczynie przesiąkniętej zachodnim stylem życia i popkulturą jest kompletnie nie na rękę. Świetny wątek poboczny!
Bardzo podobało mi się wykorzystanie faktu, że Ms. Marvel stała się rozpoznawalna. Ms. Marvel stała się znana nie tylko w Jersey City, ale też w całych Stanach Zjednoczonych. Fani Avengers traktują ją na równi z Iron Manem, Thor, czy Spider-Manem, ale niesie do za sobą masę niebezpieczeństw. Lokalni przestępcy też śledzą wiadomości, więc rozpracowują jej moce i przygotowują się, że w każdej chwili będzie chciała pokrzyżować ich plany. Kamala musi ciągle szlifować swoje zdolności i nie może tracić czujności, bo prędzej czy później ktoś rozszyfruje jej słabości. Jest to świetny pomysł, który mam nadzieję, zostanie rozwinięty w przyszłości.
Dalej jest bardzo dobrze. Ms. Marvel Tom 5: Supersławna odcina się od marvelowskich wielkich eventów (póki co) i opowiada własną, niczym nieskrępowaną historię. To świetny komiks, który może czytać każdy bez względu na to czy jest fanem Marvela, czy też nie. Polecam!
Ms Marvel: Supersławna Adrian Alphona
7,7
Seria "Ms Marvel" z udziałem Kamali Khan w roli tytułowej superbohaterki od samego początku kupiła moje zatwardziałe serce. Nieraz podkreślałem, że do tematu trykociarzy podchodzę z ogromnym dystansem, gdyż traktuję tą formę rozrywki, jako totalny odmóżdżacz. Niemniej prezentowana tutaj seria przemyciła do standardowej, bohaterskiej rozwałki, gdzie zwykle kawał miasta idzie pod rozbiórkę, kilka naprawdę ciekawych tematów. Miedzy innymi odpowiedzialność, różnice kulturowe oraz religijne, czy zwykłe zaufanie, które łatwo można nadszarpnąć. Kamala oficjalnie należy do Avengers i stara się z całych sił pogodzić to z nauką, spotkaniami z rodziną oraz przyjaciółmi. Jednak nie jest to proste, a jej coraz poważniejsze akcje sprawiają, że jest osobą bardzo popularną. Wręcz supersławną i to rodzi poważne problemy.
Tematem przewodnim są tutaj terminy "odpowiedzialność" oraz "przekleństwo bycia sławnym". To drugie, jak można wywnioskować po podtytule tego albumu, niejako wypływa od razu na wierzch, zaś pierwszy termin z czasem się kształtuje. Kamala nie umie pogodzić bycia bohaterką i członkinią Avengers z resztą codziennych spraw. W efekcie tego zaniedbuje przyjaciół, rodzinę oraz tak naprawdę samą siebie. Wszystko w imię bycia lepszą Avengers, co tak naprawdę przynosi tylko samą szkodę dla wszystkich bliskich jej osób. Ms Marvel staje się sławna, ale czy to jej tak naprawdę pomaga w kreowaniu wizerunku? Wręcz przeciwnie, a rykoszetem obrywa sama Kamala, która wdeptuje w konflikt z organizacja Hydra i tradycyjnie rozwala jakiś kawałek miasta. Gdy wszystko stara się naprawić jest jeszcze gorzej, a jej życie osobiste w zasadzie idzie do piachu.
W tym momencie komiks stawia ważne pytania. Czy gnając za byciem super nie zapominamy o najbliższych? Przegapiamy wszystko co się wokół nas dzieje, bowiem tak bardzo chcemy wykazać się w innej grupie. Dobrze to widać na przykładzie Bruna, przyjaciela Kamali, który miał dość czekania na swą miłość z dzieciństwa i postanowił zawalczyć o swoje szczęście. Znalazł je w ramionach innej kobiety, którą interesuje co robi, czym się interesuje i jaki jest na co dzień, a nie tylko gdy pomaga Ms Marvel zwalczać przestępców. Tymczasem Kamala zaczęła to wszystko tracić, zresztą na własne życzenie.
Innym plusem, za który cenię tą serię od samego początku, jest podejście do wielokulturowości. Kamala wywodzi się z rodziny pakistańskiej o dość ortodoksyjnych korzeniach. Co prawda jej rodzice, szczególnie matka znająca sekretną tożsamość córki, nie narzucają swym dzieciom obyczajów, ale starają się je tak kształtować, aby te były blisko ich tradycji. Dlatego gdy brat Kamali planuje ślub, jego wybranką jest czarnoskóra muzułmanka, której rodzice są innego wyznania. Naprawdę rewelacyjnie poprowadzono ten wątek w komiksie, unikając przy tym całego tygla, który ma miejsce zazwyczaj w tym temacie na sieci. Obstawiam, że seria nadal będzie dbała o takie elementy, a jeśli scenariusz rozwijać się będzie tak jak dotychczas, to chyba nigdy nie przestanę lubić tej konkretnej "Ms Marvel".