Kanadyjski rysownik, który od lat specjalizuje się w komiksowych opowieściach o nastolatkach. Pierwsza jego seria, która zdobyła rozgłos, to Runaways (ze scenariuszem Briana K. Vaughana) o grupie młodych uciekinierów obdarzonych supermocami. Potem Alphona rysował m.in. Spider-Man Loves Mary Jane, aż wreszcie zaangażował się w tworzenie przygód Kamali Khan, bohaterki serii Ms Marvel. Za ten komiks uhonorowano go m.in. nagrodami na festiwalu w Angouleme czy Joe Shuster Award.
Kamala, to po Arabsku – perfekcja.
Abu i Ammi chcieli dobrze wychować córkę. Jednak instynkt 16-letniej Kamali był silniejszy zmusił ją do ucieczki na imprezę przez otwarte okno. Niedługo później spełniła dziecięce marzenie, spotkała ekipę Marvel, którzy ku zdziwieniu samej Kamali mówili w Urdu. Tak jak anioły i demony rozumieją każdy język, tak superbohaterowie również muszą. Ci superbohaterowie stworzyli w jednej chwili MS Marvel. Ubrana w pończochy bez majtek okryta w pasie czerwoną chustą (na pewno nie ma to nic wspólnego z dziewictwem) wykluła się z wielkiego jaja.
- Łał, Kamala, co za głębia.
- Serio, coś się wydarzyło ten nocy i nie wiem, co o tym myśleć.
- Boże, czyli się całowałaś, jak nic.
- Fuj! Co? Nie.
Zmęczony różowy jednorożec w pokoju Kamali wyglądał przezabawnie podobnie jak rysunki upadania na twarz z nogami nad głową.
„Gdy dzieje się coś tata zawsze czytuje ten werset z koranu: Ten kto zabił człowieka czyni tak jakby zabił wszystkich ludzi”
Bardziej praktykujący brat Kamali ma nieco inne podejście: „Wszystko będzie dobrze. Zabiorę braci z meczetu i dorwiemy tego drania, który ci to zrobił”
Mam wątpliwości czy radykalni muzułmanie byliby zadowoleni z tak silnej i odważnej superbohaterki jak Kamala.
„Nigdy nie będę gotowa. Ale mogę być wystarczająco gotowa”
„Mówię sobie, że mogę tego dokonać, że jestem gdzie mam być. Tak jak mówił ten pers Rumi: Gdziekolwiek jesteś… Tam właśnie miałeś być”
„NAZYWAM SIĘ KAMALA KHAN. I JESTEM TU, BY WYNIEŚĆ WASZE ŚMIECI”
Baba (pers.) – tata.
Choć w woluminie tym poznajemy, po raz kolejny - po dobrze obecnie znanych w ostatnim czasie interpretacjach z przestrzeni telewizyjnej (serial na Disney+) i dziedziny komputerowej rozrywki (gra Marvel's Avengers) - origin Ms. Marvel, to chyba właśnie ta pierwotna, bazowa wersja, narysowana przeuroczą i wzbijającą się ponad "marvelowe" standardy kreską Adriana Alphony, do scenariusza G.Willow Wilson, jest najlepszą z istniejących opowieści o tej nietuzinkowej super-bohaterce.
Komiks ma niesamowity atmosferę, bohaterki trudno nie pokochać od pierwszych kadrów a specyfika środowiska i społeczności muzułmańskich imigrantów z New Jersey jest tak świeża, pełna ciepłego klimatu i egzotyki zintegrowanej w przestrzeni uniwersalnej dziś - choć amerykańskiej - popkultury to coś niesamowicie ciekawego i przy tym nad wyraz sympatycznego.
Dodatkowo czytelnik otrzymuje tu historię, w której los i okoliczności krzyżują ścieżki Ms. Marvel i Wolverine'a, by ostatecznie połączyć ich w szalenie zabawnym i przy tym zaskakująco synergicznym team-upie (jakkolwiek pewnie, jak i mi, nie każdemu przypadnie do gustu "cartoonowa" kreska Jake'a Wyatta).
Na minus - cóż jest to dopiero początek przygody i w zasadzie niewiele wątków, zapoczątkowanych w tym tomie zostaje rozstrzygniętych (z reguły tomy tej serii to historie stand-alone, historia tego będzie kontynuowana w woluminie zatytułowanym "Crushed"). Komiks jednakowoż gorąco polecam - jak wspomniałem, w tym medium jednak (póki co) Ms. Marvel wypada najlepiej!