Koło Kwintowe Szymon Bogacz 6,4
ocenił(a) na 710 lata temu Tonacje ludzkiego zagubienia
No i mam kolejny problem. Ciężko wystawić tej książce jednolitą ocenę. Jest tak nierówna i wieloelementowa, że ocenianie cząstkowe nie ma sensu, a wyciąganie średniej może być mocno krzywdzące. Pierwsza część, czyli właściwe „Koło Kwintowe” jest niepozbawioną trafnych obserwacji i inteligentnego pomysłu laurką wystawioną człowiekowi. Poszczególne tonacje są różnorodne, wiarygodne, niepozostawiające czytelnika obojętnym. Owszem, zdarza się autorowi nieco „popłynąć” ale nie wpływa to jakoś drastycznie na odbiór „Koła” jako całości. Może nie jest to wybitna literatura, ale też nie jest książką niskich lotów. Potrafi być zabawna i smutna, ciekawa, intrygująca i mądra. Słowem: Jest Bogato! (Nomen omen).
Niestety „Koło Kwintowe” jak wszystko co dobre, kończy się szybko... Z czym mamy do czynienia dalej? Na pierwszy rzut oka z wymęczonymi pracami szkolnymi, niewyżytego seksualnie nastolatka. Niestety drugi rzut oka wiele z tej obserwacji nie zmienia. Mam czasami wrażenie, że niektórzy współcześni pisarze wartości, czy może czynnika, który przyciągnie uwagę czytelnika doszukują się tylko w skandaliczności. Im obrzydliwiej i i bardziej wyuzdanie tym lepiej! Niestety... to jest bardzo ulotne. Bo choć nie brakuje Bogaczowi pomysłów i nie ginie jego umiejętność obserwacji otoczenia to zbyt często goni własny ogon. Czytając miałem wrażenie, że sam do końca nie wie co pisze i wyciąga seks i ogólnie pojęty naturalizm na pierwszy plan żeby w ogóle czymkolwiek zainteresować. Nie wiem, może kogoś to zauroczy, mnie po kilku tekstach zaczęło odrzucać dosyć mocno. Zabawy językowe są fajne, ale jak się nad nimi nie panuje powinny zostać tylko i wyłącznie wprawkami pisanymi do szuflady... Quo Vadis Autorze?
Oceniając książkę jako całość mocno skrzywdziłbym „Koło Kwintowe”. Z tego powodu moja ocena jest oceną tylko i wyłącznie pierwszej połowy publikacji. I tę połowę polecam. Reszta? Czytacie na własną odpowiedzialność.