„Aby dobrze pisać, trzeba czytać regularnie”. Wywiad z Michałem Pawłem Urbaniakiem

Sonia  Miniewicz Sonia Miniewicz
08.03.2023

Patronat Lubimyczytać Chociaż stosunkowo niedawno zadebiutował jako pisarz, z branżą literacką związany jest od dawna – pracuje jako recenzent, publicysta, krytyk literacki i nauczyciel pisania. Z Michałem Pawłem Urbaniakiem spotykamy się z okazji premiery jego najnowszej powieści „Doll story” i rozmawiamy o nierównościach społecznych, wpływie literatury na czytelników, męskich książkowych uprzedzeniach oraz relacjach międzyludzkich. I, oczywiście, o kotach.

„Aby dobrze pisać, trzeba czytać regularnie”. Wywiad z Michałem Pawłem Urbaniakiem Materiały Wydawnictwa Mova

Doll story - okładka książki[Opis Wydawnictwo – Mova]  Mroczna powieść psychologiczna, ukazująca do czego może prowadzić dotkliwa samotność oraz rodzinna hipokryzja.

Głównym bohaterem „Doll story” jest Wolfgang Rajchert. To samotny jedynak, którego życie zamyka się w czterech ścianach rodzinnego domu – z powodu problemów ze zdrowiem nie chodzi do szkoły, przez co nie ma kolegów. Przypadkiem dowiaduje się o nowym projekcie społecznym, w którym jako przyjaciół można zatrudnić dzieci znajdujące się w trudnej sytuacji materialnej. Nakłania rodziców do wzięcia w nim udziału.

I tak w domu Rajchertów pojawia się Mariusz – chłopak znikąd, z tajemniczą przeszłością, równie złakniony rodziny, jak Wolf towarzystwa. Ma być dla Wolfa niczym brat, którego ten nigdy nie miał. Mariusz zdobywa serca i zaufanie wszystkich członków rodziny. Jednak szybko się okazuje, że jego obecność niesie za sobą nieprzewidziane konsekwencje.

Michał Paweł Urbaniak w „Doll story” z właściwą sobie wnikliwością demaskuje samotność w rodzinie i brak porozumienia oraz zakłamanie i uleganie konwenansom. Mistrzowsko posługuje się piórem i precyzyjnie dobiera słowa. Jego historie pozostają z czytelnikiem jeszcze długo po zakończeniu lektury.

Wywiad z Michałem Pawłem Urbaniakiem, autorem książki „Doll story”

Sonia Miniewicz: Jesteś krytykiem literackim i recenzentem, współpracujesz z różnymi czasopismami, ale pierwszą powieść, „Listę nieobecności”, wydałeś całkiem niedawno, w 2020 roku. Co sprawiło, że postanowiłeś sprawdzić się w dłuższej formie? Pomysł na książkę chodził ci po głowie od dawna?

Michał Paweł Urbaniak: Niemal od zawsze wiedziałem, że chcę pisać, i bardzo wcześnie zacząłem. W czeluściach szuflady kryją się efekty tych prób – kilka powieści kryminalnych, zrodzonych z wówczas świeżej, a trwającej do dziś fascynacji Agathą Christie, powieść obyczajowa napisana pod koniec liceum. Oczywiście to rzeczy bardzo dalekie od dobrej literatury – i nawet nie próbowałem nimi zainteresować wydawców – ale myślę, że stanowiły dla mnie ważny etap na twórczej drodze. Historię rodziny Hnatów pierwszy raz spisałem na studiach. Natomiast trzeba było jeszcze dobrych kilku lat i kilku wersji, abym uznał, że „Lista nieobecności” jest gotowa. To ona wyruszyła w podróż wydawniczą i trafiła do czytelników.

Prowadzisz kursy dla aspirujących autorów, podczas których udzielasz rad i pomagasz w pracy nad warsztatem. Według ciebie „pisać każdy może”? A jak ty uczyłeś się pisania – sam korzystałeś z kursów, czytałeś poradniki, a może zdałeś się na żywioł?

Nigdy nie korzystałem z podręczników pisarskich, a dziś czytam je wyłącznie ze względów zawodowych. Budowałem swój pisarski warsztat, czytając – przede wszystkim klasykę literatury – i podejmując kolejne próby. Jako nastolatek uczestniczyłem w kursach kreatywnego pisania dla młodzieży, choć, rzecz jasna, nie wyglądały one jak te dzisiejsze. Raczej nie przynosiły konkretnej wiedzy, ale inspiracje do pisania, co na tym etapie było dużo ważniejsze. Prezentowaliśmy nasze teksty, omawialiśmy je. Opowiadaniem, które napisałem na tych zajęciach, debiutowałem w prasie kilka lat później. Z warsztatową grupą stworzyliśmy twórczą paczkę, połączoną podobnymi marzeniami. Jeszcze wtedy nie przypuszczałem, że wiele lat później sam będę uczył kreatywnego pisania, wspierał, prowadził, odkrywał talenty.

Plakat promocyjny doll story

W powieściach nie uciekasz przed trudnymi tematami, poruszasz poważne kwestie – w „Doll story” mówisz na przykład o samotności, ukrywanych tajemnicach, sieci kłamstw, jaką tworzymy wokół siebie. Gorzko komentujesz rzeczywistość i relacje międzyludzkie. Uważasz, że literatura powinna wywierać na czytelnika wpływ, odkrywać nowe punkty widzenia, nawet jeśli są niewygodne i mogą niektórych uwierać?

W moim odczuciu literatura pełni różne funkcje i otwiera nas na rozmaite emocje i przemyślenia. Czasem chcemy się pośmiać nad książką i spędzić miło czas przy lekturze, czasem czegoś dowiedzieć, wzruszyć się albo poczuć się w literackim świecie bezpiecznie. Sam najczęściej sięgam po książki, które pozwalają mi skonfrontować się z czymś trudnym bądź nieznanym. Z założenia nie piszę ciepłych, tchnących optymizmem powieści, bo wydaje mi się, że prawda o świecie i człowieku leży w tym, co bardziej skomplikowane. Stąd przedstawiam rzeczywistość w jej niepokojącym, ponurym wymiarze. Moich bohaterów rzadko da się polubić, choć mam nadzieję, że mimo to można ich zrozumieć. Jeśli uda mi się wzbudzić w czytelniku lub czytelniczce refleksje czy silne emocje (choćby sprzeciw wobec zachowań czy decyzji bohaterów), odnotowuję to jako swój pisarski sukces. Wtedy wiem, że książka działa. Literatura nie powinna pozostawiać odbiorcy obojętnym.

Punkt wyjścia „Doll story” jest bardzo oryginalny – rodzina Rajchertów bierze udział w kontrowersyjnym projekcie. Nastoletni Wolf, który nie wychodzi z domu, nie uczęszcza do szkoły i – co za tym idzie – nie ma przyjaciół, dostaje Maskotkę, chłopca do towarzystwa. Tylko czy przyjaźń można kupić? Książkę przewrotnie otwierają cytaty z „Małej księżniczki” i „Dobrej pani”. Celowo poruszasz kwestię klasowości? Zamierzałeś zwrócić uwagę na nierówności społeczne, zmusić czytelników do refleksji?

Myślę, że nierówności społeczne istnieją i mają się dobrze. Bywa tak, że żyjemy w swoich „bańkach”, otaczamy się ludźmi o zbliżonych przekonaniach, ale też często funkcjonujących na podobnej stopie życiowej. Rajchertowie działają w dobrej wierze, ale traktują Mariusza z protekcjonalną wyższością – jeszcze zanim on się pojawi (tak samo odnoszą się do Zinaidy, która opiekuje się ich domem). Być może jest to forma obrony – znaleźli się w nowej sytuacji, mocno dyskomfortowej, zresztą podobnie jak ich „Maskotka”. A propos cytatów: na początku „Mansfield Park” Jane Austen pojawia się ciekawa tyrada – sir Thomas Bertram jest gotów przyjąć pod swój dach małą siostrzenicę żony i otoczyć ją należytą opieką, ale podkreśla, że Fanny i jego córki nie mogą być sobie równe. Chciałem włączyć ten cytat do powieści, ale zarzuciłem ten pomysł, choć „Mansfield Park” pojawia się wśród książek Mariusza.

Wolf rozpaczliwie pragnie mieć przyjaciela, czuje się samotny – a ta samotność, poczucie odosobnienia, coraz słabsze więzi międzyludzkie, nieumiejętność podtrzymywania relacji to przekleństwo naszych czasów. Uważasz, że ludzie coraz mniejszą wagę przykładają do utrzymania przyjaźni, relacje stają się bardziej powierzchowne?

Jednoznaczna odpowiedź na to pytanie prowadziłaby do krzywdzących uogólnień. Rewolucja cyfrowa zmieniła świat, a zatem i relacje międzyludzkie. Dawne listy zostały zastąpione przez maile. Dziś odległość przestaje mieć większe znaczenie, kiedy tak szybko możemy się komunikować za pośrednictwem portali społecznościowych. Nic dziwnego, że coraz częściej właśnie tam niektórzy znajdują bliskie osoby, budują przyjaźnie. Czy jest to powierzchowne? Wydaje mi się, że może być głębokie. Taka sytuacja po części wynika też z wyzwań, jakie stawia przed nami współczesność. Mamy coraz mniej czasu dla siebie, a co dopiero mówić o czasie dla innych. Niemniej nadal wierzę w siłę przyjaźni – którą wolę nazywać bliskością – w tej czy innej formie. Ludzie wciąż mogą ofiarować sobie nawzajem coś ważnego.

– Opowiedziałeś mi dziś o sobie bardzo dużo, panie Wolfgangu.
– Mamy się poznać, więc…
Mariusz przerwał mu opanowanym, chłodnym głosem:
– A wiesz, że mnie nie zapytałeś o nic?
I zamknął drzwi, jakby nie był ciekaw ani odpowiedzi, ani tych zaległych pytań.
 
Fragment książki

Czytelników zachwyca w twojej twórczości psychologia postaci – tworzysz celne profile psychologiczne. Wydaje się, że potrzeba do tego dużo empatii, ale też trzeba być obserwatorem otwartym na świat i innych. Łatwo jest ci wejść w ten mrok, wczuć się w bohaterów, którzy są tak odmienni od ciebie, zrozumieć ich?

Zawsze uważałem, że empatia to podstawowy kapitał każdego pisarza czy pisarki. Rzecz w tym, że bywa też trudna do udźwignięcia. Stopniowe odkrywanie postaci i nadawanie im życia to jeden z najbardziej fascynujących procesów pisarskich, lecz obarczony konsekwencjami. Inaczej mówiąc, aby stworzyć wiarygodną postać, muszę ją dobrze zrozumieć, niejako przejąć jej sposób myślenia, ale też historię ze wszystkimi dramatami i emocjonalnymi ciężarami. Nie da się takich bohaterów pisać „na zimno”, to zawsze i na mnie oddziałuje. Oczywiście przywiązuję się do tych, których stworzę, stają się dla mnie realni. Bardzo trudno przychodzi mi ich potem doświadczać, ale prawa fabuły są nieubłagane.

Bezpośrednim przyczynkiem do napisania „Doll story” stał się cytat z książki Agathy Christie: „Rzeczywiście nikt nie patrzy na płatną towarzyszkę […]. To prawie służąca”. To właśnie z literatury czerpiesz najczęściej inspiracje do swoich utworów?

Budowanie historii to złożony proces – samo pisanie książki jest jego częścią. U mnie zaczyna się od impulsu – od często nonsensownego pytania: „co by było, gdyby…”? Zwykle wtedy nie mam jeszcze świadomości, że odkrywam materiał na nową książkę. Bawię się danym pomysłem w myślach, aż zaczynam rozumieć, że oto nadeszła kolejna historia, którą chciałbym opowiedzieć. Wiele szczegółów czerpię z życia, z zaobserwowanych scenek, zasłyszanych rozmów czy opowieści. Literatura również jest dla mnie ważnym budulcem. Staram się, aby moje powieści były intertekstualną grą z innymi dziełami kultury, ale te powiązania dostrzegam dopiero, gdy piszę i już na dobre rozgoszczę się w danej opowieści.

Wśród swoich ulubionych książek wymieniasz wiele pozycji, które dziś są uważane za „literaturę kobiecą” i często na wstępie skreślane przez męskich czytelników – na przykład powieści Jane Austen czy sióstr Brontë, wybitne klasyki literatury. Dlaczego mężczyźni tak niechętnie podchodzą do książek pisanych przez kobiety, zubażając tym samym mocno swoją perspektywę?

Od dzieciństwa wchodzimy w świat pełen podziałów: różowe ubrania są przeznaczone dla dziewczynek, ale w żadnym wypadku dla chłopców. Chłopcy powinni bawić się samochodzikami, dziewczynki lalkami (Wolfgang w swoim wielkim pudle z zabawkami trzyma m.in. jedną Barbie – i jest tym skrępowany). To myślenie przekłada się także na literaturę, zezwala na etykietki, których nie znoszę. W myśl tych etykietek mężczyznom nie wypada czytać „literatury kobiecej” (cokolwiek to okropne określenie znaczy) i ten „zakaz” rozciąga się również na dziewiętnastowieczne powieści, które są przecież uniwersalne. Wydaje mi się, że dużo się traci, również czytelniczo, żyjąc pod dyktando pewnych społecznych ograniczeń.

Czytelnictwo w Polsce, jak wiadomo, nie ma się najlepiej. Jedni uważają, że ludzie powinni czytać cokolwiek, byle tylko czytali. Inni – że lepiej, żeby nie czytano już nic, jeśli mają sięgać po błahe czy szkodliwe książki (na przykład powielające toksyczne wzorce romanse). Jakie jest twoje zdanie w tym temacie?

Jestem za czytaniem. Jak już wspomniałem, czytamy z różnych potrzeb. Nawet książka błaha może być początkiem ciekawej czytelniczej przygody – a jednocześnie wyrobić przyjemność czytania czy nawet rozmowy o przeczytanych książkach, a stąd już tylko krok, aby sięgnąć po coś ciekawszego, ambitniejszego, odkryć inne wymiary literatury i przyjemności czytania.

Mówi się, że aby zacząć pisać, trzeba najpierw przeczytać wiele książek. Jakie lektury zrobiły na tobie największe wrażenie? Kto jest według ciebie mistrzem słowa, jakich pisarzy stawiasz sobie za wzór?

Myślę, że aby dobrze pisać, trzeba czytać regularnie. Nie wyobrażam sobie jednego bez drugiego. Zachęcam moich kursantów i kursantki do sięgania zwłaszcza po klasykę, uznane przez stulecia arcydzieła pióra ojców i matek literatury. Dla mnie samego odkrycie wspomnianych już powieści Jane Austen, sióstr Brontë, „Sagi rodu Forsyte’ów” Johna Galsworthy’ego, „Nędzników” Victora Hugo, „Pani Bovary” Gustava Flauberta, „Portretu Doriana Graya” Oskara Wilde’a, a później Charlesa Dickensa czy Emila Zoli, okazało się bezcennym doświadczeniem kształtującym pióro. Oczywiście wiele arcydzieł literatury jeszcze przede mną (niektórzy nazywają to „stosem wstydu”), ale systematycznie nadrabiam te zaległości – i cieszę się na kolejne odkrycia. Wielu pisarzy stawiam sobie za wzór, ale sądzę, że na moje pióro największy wpływ jak dotąd mieli Jarosław Iwaszkiewicz, Alice Munro czy Michael Cunningham.

– Boję się jutra. Nie wiadomo, czy się polubimy.
– Za bardzo się tym przejmujesz, synu. Ta umowa nie jest wieczysta. Z każdej pracy da się kogoś zwolnić. Jeśli się postarasz, za miesiąc wykopiesz swoją Maskotkę za drzwi. Początkowo ogarnęła go ulga – najwyżej wymienią Mariusza na kogoś innego – a zaraz potem poczuł wstyd. Nie ma mowy. Przyjaciół się nie wymienia, nawet takich za pieniądze.
 
Fragment książki

I na zakończenie… w twoim krótkim biogramie można znaleźć informację, że jesteś miłośnikiem kotów – i sam dzielisz dom z dwoma kocimi towarzyszami. Opowiesz nam o nich?

Z przyjemnością! Lukrecjan i Mleczysław to bracia. Prawdopodobnie wkrótce po ich narodzinach poprzedni właściciel wywiózł ich wraz z matką do lasu. Tam całą zabiedzoną trójkę znaleźli dobrzy ludzie, którzy jednak nie mogli wziąć na siebie pełnej odpowiedzialności za kolejne zwierzęta – mają w domu pokaźne stado. Umieścili kotkę z maluchami w pobliskim pustostanie, dokarmiali.

Od kilku miesięcy byłem w żałobie po ukochanym kocie i nie miałem w planach przygarniania kolejnych zwierząt. Jednak gdy tylko (zupełnie przypadkowo!) zobaczyłem te dwa maluchy na profilu facebookowym bliskiej osoby i zapoznałem się z ich historią, zrozumiałem, że chcę dać im dobry dom. Niespełna tydzień później przyjechały do mnie z drugiego końca Polski. Zapamiętam ten dzień jako jeden z najpiękniejszych w swoim życiu. Znów usłyszałem ujmujące mruczenie szczęśliwego kota – i dotarło do mnie, że podjąłem dobrą decyzję. Lucek i Mleczyk są ze mną już prawie trzy lata. Nazywam ich swoimi pisarskimi pomocnikami, choć ta pomoc sprowadza się po prostu do obecności, miłości, którą obdarowujemy się wzajemnie. Dodam jeszcze, że ich matka też znalazła swój dom – została z ludźmi, którzy natrafili na nią wtedy w lesie. Widać była im przeznaczona.

O autorze

Absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie Śląskim. Prozaik, krytyk literacki, recenzent, nauczyciel kreatywnego pisania, współautor antologii opowiadań „Zemsta jest kobietą” i Błąd". Od lat publikuje m.in. w „artPAPIERZE”, „Śląsku”, Nowych Książkach" czy Replice". Czytanie jest jego największym uzależnieniem, a pisanie – sposobem na życie. Jest też uznanym nauczycielem kreatywnego pisania. Jego internetowe lekcje cieszą się ogromną popularnością licznej rzeszy zainteresowanych tworzeniem literatury. Miłośnik kotów, psów, starych fotografii i tajemnic genealogicznych. Fascynują go mroczne strony pozornie zwyczajnego życia.

Michał Paweł Urbaniak portret autora

Książka „Doll story” jest dostępna w sprzedaży.

---
Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem.


komentarze [4]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Jeanne-Claude 10.03.2023 22:32
Czytelnik

Chłop jeszcze sam nic sensownego nie napisał, a już uczy innych kreatywnego pisania. Czyli uczył Marcin Marcina. No dobra, Alleluja i do przodu, jak to mawia łojciec dyrektor

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
zaczytany_tata 09.03.2023 15:59
Czytelnik

Po książkę sięgnąłem, będąc skuszony jej opisem. Pamiętam moment, kiedy do mnie dotarła. Otworzyłem i zacząłem czytać, by przekonać się z czym będę miał do czynienia. Miało to być tylko kilka stron na "zapoznanie się" ze stylem autora, który aż do teraz był mi kompletnie obcy. "Doll story" mnie po prostu pochłonęła. Bardzo dobra książka!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
marisa 09.03.2023 08:45
Czytelnik

Zapowiada się ciekawie,  pewnie przeczytam za jakiś czas bo mam w planach parę innych pozycji :-) zresztą wydawnictwo Mova wydaje bardzo dobre książki więc mam nadzieję że i ta taka będzie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Sonia 08.03.2023 14:00
Redaktorka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post