Fryderyk Wielki a Polska Władysław Konopczyński 6,5
ocenił(a) na 93 lata temu Książka będąca aktem oskarżenia Wielkiego Fryca na "ławie" historii, została napisana z wielką pasją oraz nieukrywaną niechęcią do Prus i ich władcy. Jej popularyzatorski styl, a zarazem charakterystyczna dla Władysława Konopczyńskiego erudycja, stanowią niewątpliwie duży plus tej pracy. Nie jest to łatwa lektura (zresztą jak każde dzieło tego wybitnego historyka),ale z pewnością nie można się bez niej obejść, chcąc zapoznać się z meandrami polityki Fryderyka oraz pozostałego grona zaborców Polski w XVIII wieku. Każdy pasjonat "nauczycielki życia" znajdzie w tej książce olbrzymią dawkę informacji, podanych w znakomitym stylu. Władysław Konopczyński kreśli sylwetkę Fryderyka Wielkiego w sposób nie pozostawiający złudzeń, kim był spiritus movens wydarzeń, które doprowadziły do 1772 roku. "Złodziej, szuler, oszczerca", to tylko niektóre z epitetów, jakimi został obdarzony pruski "przyjaciel" Woltera. Wielka wrogość Fryca wobec Polaków wynikała z opinii, iż tworzą oni ni mniej ni więcej, jak tylko "ciemną hołotę", która nie potrafi sobą sama zarządzać, a anarchia, w której tkwią, stanowi rzekomo poważne zagrożenie dla ekipy "trzech czarnych orłów", dysponujących razem armiami kilkudziesięciokrotnie przewyższającymi liczebnie wojska swojej ofiary. Jednym z najciekawszych momentów w książce jest ten, który ukazuje nam skutki traktatu z 1775 r., zawartego między okrojoną Rzplitą a Prusami, podpisanym pod dyktando Fryderyka. Polska została nim wprost "dobita". Gospodarcze zniewolenie względem Prus jakie wynikało z tej umowy, nie pozostawiło żadnych złudzeń co do jakiejkolwiek możliwości wydźwignięcia się przez Polskę z ciosów jakie zaznała. Fryderyk Wielki miał proste credo w kwestii Polskiej (autor nazwał je "perfidnym w swym prostactwie"): "Im bardziej będzie Polska skłócona, im więcej w niej będzie rozbratu i zamętu, i im bardziej przyszły sejm starać się będzie wywrócić urządzenia ustanowione przez Rosję, tym to dla mnie lepiej, tym korzystniej dla mych interesów. Gdy Rosja jest niezadowolona z Polaków, to nam to może tylko dogadzać. Stajemy się przez to niezbędnymi dla tego państwa, kiedy tymczasem pokój i spokój w Polsce zawsze będzie tam utwierdzał umysły w systemie kłócenia mnie z Rosją i pomnażać będzie intrygi w tym celu. Żywić więc bardzo należy, aby tam u was ludzie robili wszystkie możliwe głupstwa, aby drażnili Rosję i ściągali na siebie jej zły humor" - s. 199-200. Styl Władysława Konopczyńskiego nie jest wolny także od ciekawych anegdot, umiejętnie wplecionych w tok wywodu. Dowiadujemy się na przykład tego, że pewnemu monarsze przypisano pracę, w której wywiódł pochodzenie Polaków od... orangutanów. W kwestii kulinarnej natomiast przeczytamy, jak się miała... jajecznica do sprawy polskiej.
Książkę można polecić chcącym spotkać się z pisarstwem historycznym na najwyższym poziomie. Coś dla siebie znajdą również ci, którzy mają złudzenia, iż ostatni król Rzplitej miał coś do powiedzenia w kwestii możliwości uratowania swego władztwa przed likwidacją (tzw. spór o Stanisława Augusta).