Hrabina Dönhoff - niemiecka dziennikarka, działaczka społeczna, współwydawca tygodnika „Die Zeit”, autorka ponad 20 książek, działała na rzecz pojednania Niemiec z krajami Europy Wschodniej
Urodzona w dzisiejszym obwodzie Kaliningradzkim, była jednym z ośmiorga dzieci hrabiostwa von Dönhoff. Prowadziła życie normalne dla statusu rodziny, w której się urodziła, ucząc się (jako jedyna dziewczyna z klasy zdała maturę),podróżując. Po dojściu do władzy nazistów przeniosła się, ze względu na poglądy polityczne, do Szwajcarii, gdzie kontynuowała studia na Uniwersytecie Bazylejskim, zdobywając w roku 1935 tytuł doktora nauk politycznych z wyróżnieniem „summa cum laude”. von Dönhoff miała kontakty z uczestnikami „Kręgu z Krzyżowej”, nie była jednak wtajemniczona w szczegóły przygotowywanych zamachów na Hitlera. W wyniku represji po operacji Walkiria 20 lipca 1944 straciła większość ówczesnych przyjaciół. Ona sama po przesłuchaniach przez Gestapo pozostała na wolności, gdyż brakowało dowodów jej winy. W styczniu 1945 roku Marion Dönhoff opuściła Prusy Wschodnie, uciekając konno przed nadciągającą Armią Czerwoną. Tę siedmiotygodniową ucieczkę opisała później w książce "Nazwy, których nikt już nie wymienia" Zimą 1945/1946 Dönhoff pojechała na proces norymberski, gdzie alianci osądzili głównych przestępców, takich jak Julius Streicher, Hermann Göring i Joachim von Ribbentrop. Podobnie jak jej przyjaciele, Dönhoff była zdania, że w Norymberdze należy osądzać nie tylko okrucieństwa wobec innych narodów, ale także zbrodnie, które winni popełnili przeciwko własnemu narodowi. W roku 1946 podjęła pracę w tygodniku „Die Zeit” gdzie była kierownikiem działu polityki, redaktorem naczelnym a następnie wydawcą. Do końca życia nie kryła dumy z przynależności do arystokracji wschodniopruskiej. Wielokrotnie odwiedzała Polskę. Otaczała opieką Niemiecki Instytut Kultury Polskiej w Darmstadt. Zapraszała dziennikarzy polskich na stypendia do redakcji „Die Zeit”. W roku 1988 założyła fundację swojego imienia z otrzymanych honorariów za publikacje i nagród pieniężnych. Fundacja przyznaje stypendia i dotacje badawcze, świadczy pomoc materialną i merytoryczną dla instytucji kształcących młodzież, dla wschodnio-europejskich artystów i instytucji kulturalnych. Fundatorka uczyniła fundację swoją jedyną spadkobierczynią.
Albo też takie obrazy: spadające liście, błękitna dal oraz blask jesiennego słońca ponad świeżym ścierniskiem – to jest chyba prawdziwe życi...
Albo też takie obrazy: spadające liście, błękitna dal oraz blask jesiennego słońca ponad świeżym ścierniskiem – to jest chyba prawdziwe życie. Takie obrazy mają w sobie więcej z rzeczywistości niż wszystkie uczynki i przedsięwzięcia – zmienia nas i kształtuje nie to, co się stało, lecz to, co zobaczyliśmy.
Marion Gräfin Dönhoff (1909 - 2002) doktor nauk politycznych Uniwersytetu Bazylejskiego opisuje w pierwszej książce historię swojej rodziny oraz historię Prus i Polski, na których losy jej rodzina miała niepośledni wpływ aż od czasów Zakonu Krzyżackiego.
Hrabina opisuje między innymi przygotowania i paniczną ucieczkę w stronę zachodniego frontu, gdy Armia Czerwona zaczyna deptać Rzeszy po piętach na wschodzie. Omawia także lata poprzedzające burzliwe dzieje II wojny światowej. Z sentymentem wspomina Prusy Wschodnie z którą to jej rodzina jest związana od setek lat i mówi o bólu utraty ukochanej ojczyzny. Jest też zawarta historia jej przyjaciela, Henricha Lehndorffa, bogatego arystokraty ze Sztynortu i jego rodziny, który został skazany na karę śmierci za uczestnictwo w ruchu oporu i zamachu na Adolfa Hitlera 20 VII 1944 roku. Ona sama bowiem od początku była przeciwna polityce A.H. i zdawała sobie sprawę, że doprowadzi to do katastrofy i śmierci milionów istnień.
Jej ród od 1330 roku do 1945 zamieszkiwał tereny Prus, a jego przedstawiciele związani byli z Zakonem Kawalerów Mieczowych, Zakonem Krzyżackim, Prusami i Polską. Polska linia rodu ze spolszczonym nazwiskiem Denhoff wymarła dawno przed pruską, jednak zapisała się bardzo pozytywnie w naszej historii i piastowała bardzo wysokie stanowiska dworskie, senatorskie, wojskowe, administracyjne. Nie mniejszą rolę na dworze pruskim odgrywała niemiecka linia rodu.
Książka została napisana 16 lat po zakończeniu działań wojennych, co pozwoliło na opisanie wspomnień "na chłodno", po pogodzeniu się ze statusem quo (chociaż nie przyszło jej to łatwo). Książka pozbawiona jest narodowych zadrażnień, nie stawia Niemców ponad innych, nie obwinia o nic Rosjan ani Polaków. Hrabina Dönhoff była bowiem orędowniczką przyjacielskich stosunków niemiecko-polskich.
"W imię honoru" jest dziełem niemieckiej hrabiny znamienitego, wschodniopruskiego rodu, mającego także i chwalebny rozdział w historii Polski.
Hrabina Marion w książce tej opisuje niemiecki ruch opozycji antyhitlerowskiej powstałej już przy dojściu Adolfa Hitlera do władzy, a w który zaangażowani byli najczęściej wysocy dygnitarze III Rzeszy, urzędnicy państwowi, oficerowie, arystokracja, duchowni. Padają znane nazwiska zaangażowane w spisek takie jak Beck, Canaris, von Preysing, Kluge, Leisner, Tresckow czy znany prawie wszystkim Stauffenberg. Opisuje także działanie organizacji antyhitlerowskiej pod nadaną przez gestapo nazwą "Kreisauer Kreis", która działała niejako oddzielnie od wojskowego spisku, jednakowoż współpracując ze sobą na polu obalenia Hitlera.
Inne rozdziały traktują o pojedynczych opozycjonistach którzy byli szczególnie bliscy autorce. Możemy zatem przeczytać o ludziach tacy jak von Moltke, von Wartenburg, von Lehndorf i paru innych. Hrabina Marion przedstawia w nich drogę każdego z nich kiedy zaangażowali się w opozycję, dlaczego to zrobili i jak się dla nich skończyło, a niestety większość spiskowców poniosła śmierć.
Książka nie zawiera w sobie żadnej próby usprawiedliwienia i wybielania niemieckiej historii jakoby wszyscy Niemcy byli przeciwni Hitlerowi, a jaką niemiecka polityka próbuje stosować obecnie. Hrabina Donhoff opisuje po prostu czyste fakty o niezaprzeczalnym istnieniu kręgu spiskowców, którzy swoje ideały antyhitlerowskie byli skłonni przypłacić życiem.