Najnowsze artykuły
Artykuły
Czytamy w weekend. 26 lipca 2024LubimyCzytać263Artykuły
Powstaje nowa „Lalka”! Co wiemy o ekranizacji powieści Prusa?Konrad Wrzesiński70Artykuły
Powiedz mi, gdzie jedziesz na wakacje, a powiem ci, co czytać: idealne książki na latoAnna Sierant17Artykuły
Zadaj pytanie Marii Strzeleckiej, laureatce Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Otto Schmidt
![Otto Schmidt](https://s.lubimyczytac.pl/upload/default-author-140x200.jpg)
8
6,8/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,8/10średnia ocena książek autora
152 przeczytało książki autora
95 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Green Arrow: Konstelacja strachu
Juan Ferreyra, Otto Schmidt
7,4 z 19 ocen
36 czytelników 4 opinie
2019
Green Arrow: Powstanie Star City
Juan Ferreyra, Otto Schmidt
7,2 z 20 ocen
39 czytelników 4 opinie
2018
Green Arrow: Szmaragdowy banita
Otto Schmidt, Benjamin Percy
7,1 z 33 ocen
52 czytelników 6 opinii
2018
Green Arrow: Śmierć i życie Olivera Queena
Juan Ferreyra, Otto Schmidt
6,5 z 84 ocen
115 czytelników 12 opinii
2017
Najnowsze opinie o książkach autora
Batman: Drapieżne ptaki Mikel Janin ![Batman: Drapieżne ptaki](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4904000/4904944/769157-352x500.jpg)
6,8
![Batman: Drapieżne ptaki](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4904000/4904944/769157-352x500.jpg)
Ta i więcej recenzji na GeekLife.pl
Zapraszam :)
Drapieżne ptaki
Od Ślubu wydarzyło się bardzo dużo. Okazuje się jednak, że zarówno spotkanie Freezem, a następnie KGBestią zostały wcześniej zaaranżowane. Pingwin jest przekonany, że wszystko, co spotkało Batmana jest działaniem Bane’a. Bane, który niegdyś dosłownie złamał Nietoperza ma pociągać za sznurki z Arkham. Problem w tym, że Bane… pogrążył się w szaleństwie i od miesięcy nie opuszcza swojej nieprzerwanie monitorowanej izolatki.
W 9. tomie Tom King dalej skupia się na rozsypanym i popełniającym błędy Batmanie. I w dalszym ciągu jest to szalenie wciągająca lektura. Szalejący w Gotham Mroczny Rycerz z nieznaną dotychczas brutalnością zajmuje się pomniejszymi złoczyńcami skupiając się na tych, którzy wyszli lub uciekli z Arkham. Przekonany o prawdziwej naturze Bane’a niebezpiecznie zbliża się do wyznaczonej dawno temu granicy i nie wiadomo, czy ktoś będzie w stanie go powstrzymać.
Rewelacyjnie wypada nie tylko conocny rajd Nietoperza po ulicach Gotham City, ale też reakcja środowiska na jego najnowsze dokonania. Po raz pierwszy od dawna mamy prawdziwy konflikt z Gordonem, który ma już dość tuszowania występków Batmana, jeśli ten nie chce współpracować. Trudno uwierzyć jak bardzo zmieniła się ta seria.
Secret Files i Annual
Główny wątek to jednak tylko trzy zeszyty zakończone klasycznym ciąg dalszy nastąpi. Tajne Akta to antologia różnych, bardzo krótkich historyjek odwołujących się do historii Batmana. W pamięci zapadła mi jedynie ta z Bobo (Detektyw Szympans a’la Sherlock Holmes) ratującym przestępcę przed… Batmanem. Dużo ciekawej wypada zawarty w albumie Annual skupiający się na historii Alfreda. Alfreda, który z majordomusa stał się najbardziej zaufaną osobą w życiu Bruce’a i najważniejszym współpracownikiem Batmana. Bardzo fajnie napisany, pełen nostalgii zeszyt.
Podsumowanie
Tom King porcjuje swój główny wątek rozkładając go na poszczególne tomy. Batman Tom 9: Drapieżne Ptaki dokłada kolejną, bardzo interesującą cegiełkę, ale na rozwiązanie będziemy musieli jeszcze poczekać. Minusem jest słaba antologia zatytułowana Tajne Akta, ale za to świetnie sprawdza się Annual z Alfredem w roli głównej. Kolejny bardzo dobry album!
Batman: Ślub John Livesay ![Batman: Ślub](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4892000/4892900/745839-352x500.jpg)
5,9
![Batman: Ślub](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4892000/4892900/745839-352x500.jpg)
To, że Tom King potrafi pisać, jest powszechnie znanym faktem. Amerykaninowi musi się jednak chcieć. Czasami niestety idzie po linii najmniejszego oporu, czego przykładem są trzy albumy otwierające jego run w „Batmanie” z „Odrodzenia”. Później było zdecydowanie lepiej, w odsłonach czwartej, piątej i szóstej odszedł na szczęście od scenariuszowej mizerii, choć do poziomu takiego „Vision” wciąż sporo brakowało. Po „Ślubie” raczej nie mogliśmy się spodziewać nagłego olśnienia i komiksu wizjonerskiego. Czy jednak King wysilił się na tyle, by lektura była w miarę satysfakcjonująca? Tak, choć trzeba też uczciwie powiedzieć, że balansował na granicy przeciętności, ale ostatecznie jej nie przekroczył.
Batman i Catwoman szykują się do dnia, który ma na zawsze odmienić ich życie. Ślub tych dwojga ma być nowym początkiem zarówno dla Nietoperza, jak i dla Kotki. Zanim jednak dojdzie do tego wydarzenia, przyszli państwo młodzi muszą zmierzyć się z kilkoma problemami i wziąć udział w tradycyjnych imprezach poprzedzających. Niektórzy chcą ponadto dać młodym prezent, jednak wymyślenie czegoś wyjątkowego powoduje tylko problemy, i to na dość szeroką skalę.
Komiks superbohaterski to często pozory. Przede wszystkim pozory wielkich, zmieniających wszystko wydarzeń. Brzmi paradoksalnie w kontekście tego, że przecież zamaskowani herosi codziennie ratują świat, mierząc się z zagrożeniami o wielkiej skali, które mają potencjał zmiany zastanej sytuacji na zawsze. Cóż, kiedy przychodzi co do czego, zazwyczaj scenarzyści tak nakręcą, by ostatecznie niczego nie zmienić, albo zmienić naprawdę niewiele. Taki Jason Todd. Niby został ubity, ale obecnie pięknie funkcjonuje w ramach bat-rodziny. Albo niegdysiejsza słynna śmierć Supermana. Jakoby ostateczna, a po jakimś czasie wszystko wraca do normy. A jaki to wszystko ma związek ze „Ślubem”, nietrudno się chyba domyślić...
Siódmy tom „Batmana” to w zasadzie kolejny raz budowanie wydarzeń pod finał. Tym razem nie jest to nic spektakularnego w skali Gotham, ale najważniejsze wydarzenie w życiu prywatnym Batmana i Catwoman. Pomysł od początku wydawał się dość ryzykowny, by nie rzec, karkołomny. Dlaczego? Ta dwójka to wszak indywidualiści i jakkolwiek uczucie między nimi jest jak najbardziej zrozumiałe, to chyba większość czytelników oczekuje, że będzie je widać raczej na zasadzie romansu i okazjonalnych, pełnych żaru miłosnych przepychanek, a nie codzienności. King zdecydował jednak, że spróbuje połączyć bohaterów węzłem małżeńskim i nie mamy innego wyjścia jak zaakceptować taki wybór, już podczas lektury mając jednak na uwadze, jak w Uniwersum DC kończą się przełomowe wydarzenia.
Droga do ślubu wyszła w sumie przyzwoicie. Najciekawiej wypada trzyzeszytowy „Prezent”, w którym King korzystając z postaci Boostera Golda, próbuje pokazać, jak wyglądałoby życie Bruce'a Wayne'a, gdyby ten był szczęśliwym człowiekiem, nieobarczonym nietoperzowym mrokiem. Ta wizja ujmuje tym, co zazwyczaj jest najlepsze w alternatywnych wersjach – kontrastami. Widzimy znanych bohaterów w innych niż zazwyczaj sytuacjach i jest to odświeżające. Jeszcze lepszy okazuje się „Twój wielki dzień”, w którym Joker w swoim stylu oczekuje na otrzymanie zaproszenia na ślub Batmana. Ta króciutka historia ma w sobie szaleństwo i kryjącą się za uśmiechniętą twarzą Księcia Zbrodni grozę.
Reszta albumu to już bardziej standardowe opowiastki. Większość z nich jest dziełem Tima Seeley'a, regularnie piszącego odrodzoną serię o „Nightwingu”. Mamy tu to, czego się można było spodziewać, czyli wieczory kawalerski i panieński Nietoperza i Kotki, które, rzecz jasna, przebiegają z lekkimi zakłóceniami. Dwa kolejne zeszyty poświęcone są Damianowi i Batgirl. Wszystkie łączy jedno – są lekkie i przyjemne, czyta się je szybko, ale po lekturze za dużo w głowie nie zostaje. Tego się jednak można było spodziewać. Za to sam wielki finał, będący już dziełem Kinga, jest bardzo ładnie skonstruowany, rozplanowany z największą starannością, ale ostatecznie, przynajmniej w moich oczach, także lekko rozczarowujący.
O rysunkach można napisać, że są różnorodne. Nic w tym w sumie dziwnego, skoro w stopce redakcyjnej pod hasłem „rysunki i tusz” widnieje aż szesnaście (!) nazwisk. W tym przypadku można tę różnorodność zrozumieć, album ma być bowiem spojrzeniem na narzeczonych w różnych ujęciach, z różnych perspektyw. I trzeba przyznać, że tę rolę spełnia naprawdę dobrze. Mnie do gustu przypadły prace Tony'ego S. Daniela, który w otwierającym album „Prezencie” zaprezentował bardzo przejrzysty, rozrywkowy i wyrazisty styl, idealnie pasujący do pełnej akcji opowieści. Nie zawsze podobają mi się ilustracje Amerykanina, tym razem jednak stanął on na wysokości zadania.
Siódmy tom „Batmana” to typowy nowoczesny komiks superbohaterski – obiecuje dużo, ale daje mniej. Od tej reguły od czasu do czasu znajdą się jakieś wyjątki, to niestety nie jest nim przedmiot tej recenzji. Inna sprawa, że nie jest też, na szczęście, tak źle, jak w pierwszych trzech tomach – ten najnowszy to całkiem poprawne czytadło. Tylko tyle, ale już nie „aż tyle”, bo było nie było, spodziewałem się po tym tytule jednak nieco więcej. Tym samym dotarliśmy do półmetku runku Kinga w „Batmanie”. Podsumujmy go tymi słowami – oby druga część była lepsza.
Recenzja do przeczytania także na moim blogu - https://zlapany.blogspot.com/2020/04/batman-odrodzenie-tom-7-slub-recenzja.html
oraz na facebookowym profilu serwisu Szortal (wpis z 06. 02. 2020) - https://www.facebook.com/Szortal/posts/3016608415028532?__tn__=K-R